„Królowie przeklęci. Tom 3” - M. Druon - recenzja


Tak jak „Gra o tron”, tak i „Królowie przeklęci” stali się sagą niezwykle popularną i bestsellerową. Nie ma się co dziwić, gdyż historia ta, choć wydarzyła się setki lat temu, wydaje się być wciąż porywająca. Takich kolei losu nie wymyśliłby żaden pisarz.


krolowie_tom3W „Królach przeklętych” spotkamy się z literacką fikcją, to oczywiste. Historia ma to do siebie, że dziś nie możemy wiedzieć wszystkiego. Jednak to, co przedstawia w swoich książkach Maurice Druon jest historią niemal prawdziwą, upstrzoną jedynie od czasu do czasu wyobraźnią autora.
W trzecim i ostatnim już tomie sagi widzimy kolejnych królów zasiadających na tronie Francji. Wielu poprzedników już nie żyje, a kolejni będą musieli jeszcze odejść. Karol IV Piękny, Filip VI i Karol II są monarchami, których możemy poznać lepiej dzięki narracji Druona, żadnego z nich nie można jednak nazwać władcą wybitnym. Francja przeżywa ciężkie czasy, a z każdą stroną książki sytuacja tego państwa zdaje się pogarszać, pogrążana przez kolejne złe decyzje królów.
Książka dzieli się na dwie części – opowiadania. Pierwsze z nich, zatytułowane „Lew i lilie”, jest naprawdę bardzo porywające, przede wszystkim dzięki ciekawej historii Roberta d’Artois i jego niezwykłej współpracy z ponętną i groźną Beatrycze. Akcja jest wartka i co chwilę zaskakuje. Bardzo dobrze rozwinięta jest tu także postać młodego króla Edwarda III, który już dawno zepchnął z piedestału swoją matkę, Izabelę Francuską. Teraz to on rozdaje karty, a jego nowym celem jest zdobycie francuskiej korony, która – jak wierzy - należy mu się z urodzenia. Nikt nie może mu odmówić podobieństwa do dziadka, lecz przejęcie Francji nie jest wcale łatwe, a walka o to zajmie większą część jego życia.
Druga część pt.: „Kiedy król gubi kraj„ ma miejsce wiele lat później i po prostu zawodzi. Nagle kończy się ciekawa akcja, którą zastępuje narracja kardynała de Perigolda odbywająca się w dodatku w pierwszej osobie. Przemierza on kraj w swojej lektyce i opowiada, co wydarzyło się przez ostatnie lata we Francji. Nie można jej zarzucić braku spójności, lecz w porównaniu z poprzednim opowiadaniem, ta część jest znacznie bardziej nudna. Praktycznie nie występują w niej dialogi, a całość ma formę długiego na pół książki monologu, który w dodatku pełny jest niepotrzebnych szczegółów i wtrąceń. ”Kiedy król gubi kraj” może być naprawdę dużym wyzwaniem dla cierpliwości zafascynowanego poprzednimi tomami czytelnika i odnosi się wręcz wrażenie, że jest ona niepotrzebna. Na pewno byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby cała książka była opowiadana przez narratora w trzeciej osobie.
Również czytelnicy czekający na wielki „come back” Jana Pogrobowca srodze się zawiodą. Wątek nie porywa i niewiele wnosi do całej historii, choć w poprzednich częściach wydawać się mogło, że będzie on bardzo ważnym elementem powieści.
Ogólnie rzecz ujmując, trzeci tom „Królów przeklętych” można spokojnie uznać za najgorszy z pozostałych. Co prawda pierwsze zawarte w nim opowiadanie jest naprawdę dobre i ciekawe, jednak zakończenie psuje to wrażenie i po prostu ciężko się je czyta. Nie tego można się było spodziewać po tym, co wcześniej zaoferował nam Druon.
Na plus dla książki na pewno działa piękne – jak zwykle – wydanie. Po raz kolejny nie zabrakło mapy Francji oraz notek biograficznych występujących w niej postaci. Całość jest wykonana solidnie, a okładka po prostu przepiękna.

 

Plus/minus:
Na plus:
+ piękne wydanie
+ twarda oprawa
+ noty biograficzne
+ łatwy język
+ ciekawa historia
Na minus:
- całe drugie opowiadanie

 

Tytuł: Królowie przeklęci. Tom 3
Autor: Maurice Druon
Wydanie:
2016
Wydawca:
Otwarte
Stron:
608
Oprawa:
twarda
Cena:
ok. 49,90 zł
Ocena recenzenta: 7/10

 

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz