Long Range Desert Group


Bez kozery można stwierdzić, że chyba każdemu choć trochę zainteresowanemu historią wojskowości przynajmniej obiła się o uszy nazwa Special Air Service – ta elitarna jednostka wojskowa, biorąca udział w wielu konfliktach XX i XXI wieku obrosła w legendę. Rzadko jednak pamięta się o tym, że niewiele brakowało, a pierwsza akcja bojowa SAS byłaby jednocześnie ostatnią akcją tej formacji. Co więcej to nie nieprzyjacielska armia, lecz bezlitosna aura Pustyni Libijskiej okazała się śmiertelnym zagrożeniem dla przyszłej elity British Army.

16 Listopada 1941 roku, świeżo zwerbowani przez Davida Stirlinga żołnierze przeszli swój chrzest bojowy w zakrojonej na szeroką skalę operacji Crusader, mającej na celu odblokowanie obleganego przez siły niemiecko – włoskie garnizonu Tobruku. Oddział „L” SAS, dowodzony osobiście przez twórcę jednostki miał przeprowadzić akcję dywersyjną wymierzoną w lotniska wojsk Osi na libijskim wybrzeżu, w okolicach Timimi i Gazali. Zgodnie z przyjętą pierwotnie koncepcją komandosi zostali przetransportowani na tyły wroga drogą powietrzną, uznaną za najszybszą i najbezpieczniejszą. Plany brytyjskiego dowództwa pokrzyżowała jednak pogoda. Silne wiatry rozproszyły skoczków po rozległym terenie, wielu dostało się do niewoli, zaś reszta (włącznie z dowódcą) pozostała zdezorganizowana za linią frontu1.

Zapewne w tym momencie kończyłaby się historia istnienia Special Air Service, gdyby na ratunek majorowi Stirlingowi i jego ludziom, poprzez pustynne bezdroża i nieprzyjacielskie linie nie przybyli żołnierze dla których bytowanie wśród diun, burz piaskowych i fatamorgan było chlebem powszednim. Mowa tu o zwiadowcach Long Range Desert Group2. Odnaleźli oni niefortunnych spadochroniarzy, a następnie na swoich obładowanych bronią, amunicją i zapasami półtoratonowych Chevroletach odstawili ich całych i zdrowych na tyły. Warto przyjrzeć się dokładniej formacji, która z taką łatwością mogła przyjść w sukurs odciętym na kontrolowanej przez wroga pustyni komandosom.

„Najbardziej pustynna pustynia świata”

W momencie wybuchu II wojny światowej rządzone przez króla Faruka I3 Królestwo Egiptu, znajdowało się w brytyjskiej strefie wpływów. Dawało to Royal Navy oraz sojuszniczym marynarkom możliwość prowadzenia bezpośredniej żeglugi między morzami Śródziemnym i Czerwonym poprzez Kanał Sueski, zwiększając ich możliwości operacyjne i znacznie usprawniając logistykę całości sił zbrojnych Aliantów. Obrona tego strategicznie ważnego miejsca leżała w gestii brytyjskiego Dowództwa Bliskiego i Środkowego Wschodu (Middle East Command), na czele którego stał wówczas generał Sir Archibald Wavell4. Od września 1939 roku wojska podległego mu Egypt Defence Force znajdowały się w podwyższonej gotowości, jednak ponieważ Niemcy nie stanowili wówczas faktycznego zagrożenia w Afryce, zaś sprzymierzeni z nimi Włosi nie znajdowali się w stanie wojny z Aliantami, postanowiono ograniczyć zakres zbrojeń, by nie dawać Mussoliniemu pretekstu do wszczęcia konfliktu5. Skutki tej polityki były fatalne – w czerwcu 1940 roku, gdy Włochy wypowiedziały wojnę Francji i Anglii, stosunek sił w północnej Afryce wynosił 1:10 na niekorzyść Brytyjczyków6. Wojska generała Wavella znalazły się pomiędzy włoskimi armiami stacjonującymi w Libii oraz we Włoskiej Afryce Zachodniej.

Szczególnie kłopotliwą stała się kwestia zachodniej granicy Egiptu. Ta, de facto prosta linia wykreślona kiedyś ręką kartografa na mapie nieznanej pustyni, pozostawała praktycznie nie broniona. Początkowo w brytyjskim dowództwie nie sądzono, aby Pustynia Libijska ze swoimi bardzo trudnymi warunkami klimatycznymi mogła stać się rubieżą wyjściową dla jakichkolwiek działań nieprzyjaciela. Żołnierze Jego Królewskiej Mości przestali pojawiać się w tych stronach niedługo po zakończeniu I wojny światowej7. Z kolei po drugiej stronie granicy Włosi, władający Libią od 1912 roku nie zasypiali gruszek w popiele. Od lat dwudziestych ich wojska zapuszczały się na pustynię, doskonaląc technikę działań oraz specjalistyczny sprzęt. Dzięki temu wypowiadając wojnę, dysponowali już oni jednostkami mogącymi swobodnie operować na obszarach pustynnych, czego doskonałym przykładem była Saharyjska Kompania Zmotoryzowano-Lotnicza (Compagnie Auto-Avio-Sahariane)8. Co więcej wojska Mussoliniego kontrolujące oazę Al Kufra, położoną około 170 kilometrów od granicy posiadały doskonałą bazę wypadową. Wyprowadzona z niej ofensywa mogłaby dosięgnąć nawet Wadi Halfy, miasta leżącego nad Nilem, na sudańsko-egipskiej granicy. To zaś mogło oznaczać katastrofę dla Aliantów – tracąc Wadi Halfę utraciliby za razem obydwa szlaki (wodny i kolejowy), łączące Kair z Chartumem, a to z kolei zdezorganizowałoby całe zaplecze ich sił w regionie9.

Brytyjczycy koniecznie musieli zniwelować włoską przewagę, ale wymagało to od nich stworzenia sił które mogłyby skutecznie operować w regionie znanym niegdyś jako „najbardziej pustynna pustynia świata”. Wartą przytoczenia jest opinia generała Stanisława Kopańskiego, dowodzącego w Północnej Afryce Samodzielną Brygadą Strzelców Karpackich. Przemarsz przez pustynię, który wykonały zmotoryzowane pododdziały jego brygady kierując się jedynie kompasem uznał on za bardzo trudny wyczyn, mimo że dystans, który musiały w tych warunkach przebyć wynosił niecałe 40 kilometrów10.

Człowiek, który nic nie wiedział o Kenii i pustynni piraci

Okazało się, że los sprzyjał Aliantom. Jeden ze statków transportowych przewożących wojska z Wielkiej Brytanii do Kenii, zmuszony był w wyniku kolizji zawinąć do Port Saidu. Wśród będących na pokładzie żołnierzy znajdował się major Ralph Alger Bagnold, rezerwista Królewskiego Korpusu Łączności11. Ten wojskowy, z pozoru nie różniący się od innych brytyjskich oficerów powołanych do służby w 1939 roku, oprócz doświadczeń z okopów I wojny światowej dysponował innymi, o wiele cenniejszymi w zastanych warunkach umiejętnościami. Służąc w armii w latach dwudziestych, stacjonował w Egipcie. Wtedy właśnie, wraz z grupą przyjaciół, organizował ekspedycje wiodące w głąb nieznanej pustyni. Ci na wpół badacze, na wpół poszukiwacze przygód stanowili bardzo wąskie grono ludzi, którzy poznali egipsko – libijską rubież, jak żadni inni Europejczycy12. Sam Bagnold, w momencie ponownego powołania do służby czynnej ukończył właśnie spisywanie efektów swych pięcioletnich badań, w pracy zatytułowanej „The Physics of Blown Sand and Desert Dunes”. Postać nietuzinkowego oficera nie umknęła uwadze generała Wavella (nie było to trudne, Bagnold był na tyle znaną personą, że o jego przybyciu pisała nawet Egyptian Gazette). Zaraz po zejściu na ląd został wezwany do głównodowodzącego. Podczas rozmowy w sztabie major miał odpowiedzieć szczerze na pytanie dotyczące swojego nowego przydziału: „nie wiem nic użytecznego na temat Kenii”. To wystarczyło Wavellowi – dopilnował by ten jedyny w swoim rodzaju ekspert pozostał pod jego komendą13.

Bagnoldowi powierzono organizację jednostki zwiadowczej mającej dostarczać informacje z rejonów znajdujących się w głębi pustyni, poza zasięgiem lotnictwa rozpoznawczego. Oddział ten miał zweryfikować faktyczny potencjał bojowy nieprzyjaciela i na bieżąco śledzić jego ruchy. Wielką pomocą dla Bagnolda okazali się jego dawni towarzysze ekspedycji pustynnych, których dzięki swojej determinacji i poparciu generała Wavella udało mu się ściągnąć do Egiptu. Ta grupa siwiejących rezerwistów-naukowców, badaczy i podróżników bardziej przypominała uniwersyteckich profesorów niż wojskowych14, jednak okazała się świetną kadrą dowódczo instruktorską nowej jednostki. Kadrę tę trzeba było rzecz jasna uzupełnić żołnierzami liniowymi. Bagnold szukał fachowców: mechaników, kierowców, specjalistów w dziedzinie łączności i rusznikarstwa – przewidując konieczność długotrwałego działania w odseparowaniu od własnego zaplecza, starał się by jego zespół był samowystarczalny.

Jednak ludzi o wspomnianych kwalifikacjach nie było w Egipcie wielu, zaś dowodzący nimi oficerowie niechętnie zezwalali na ich odejście do innych formacji15. Co więcej, przyszli zwiadowcy musieli nauczyć się wielu nowych umiejętności. Rzeczy tak podstawowe jak zasady nawigacji na pustyni były zupełnie inne od tych, którymi się dotychczas posługiwali. Oficer nawigacyjny jednostki (zwanej początkowo nieoficjalnie Long Range Desert Patrols) opisał nawigację w rejonie Pustyni Libijskiej jako coś całkowicie innego niż umiejętność czytania map. Przyrównywał on pustynnego wędrowca do żeglarza – obydwaj pozbawieni punktów orientacyjnych, otoczeni krajobrazem często niezmieniającym się przez setki kilometrów musieli wyznaczając swoją trasę polegać na słońcu, gwiazdach, kompasie i dzienniku16. Ostatecznie w szeregi oddziału trafiła mozaika żołnierzy: od królewskich gwardzistów z najsławniejszych brytyjskich pułków po nowozelandzkich i rodezyjskich farmerów. Pomimo trudności w zaledwie sześć tygodni jednostka została ukompletowana i wyszkolona, zaś już po pierwszych przeprowadzonych akcjach stało się jasne, że oddział ten nie musi się ograniczać jedynie do rozpoznania. Major Bagnold, podczas spotkania z generałem Wavellem w Kairze mógł z czystym sumieniem zaproponować przejście do działań zaczepnych, mających formę „piractwa na pełnej pustyni” [How about some piracy on the high desert?]17.

Przeładowane Chevrolety i cywilne dwupłatowce

Bardzo ciekawie przedstawia się kwestia wyposażenia owego oddziału „pustynnych piratów”. Pierwszorzędną kwestią dla twórców jednostki były rzecz jasna środki transportu. Wybór padł na lekkie, 1,5 tonowe ciężarówki Chevroleta, zgodnie z obliczeniami starych pustynnych podróżników, pojazdy te (przeładowane o około 500 kilogramów) były w stanie przewozić trzyosobową załogę, wraz z koniecznym ekwipunkiem. Problemem okazało się jednak skompletowanie odpowiedniej ilości tych maszyn w warunkach bardzo słabego zaopatrzenia jednostek podległych Middle East Command. By pierwsze patrole mogły wyruszyć w teren, konieczne było odwiedzenie wszystkich dealerów Chevroleta w Egipcie oraz wybłaganie używanych pojazdów od Armii króla Faruka. Zdobyte wozy zostały wyposażone w specyficzny sprzęt ułatwiający nawigację i przemieszczanie się po pustyni oraz przygotowane do działań bojowych.

Uzbrojenie strzeleckie Long Range Desert Group (oddział ostatecznie przybrał taką nazwę) stanowiło mozaikę wszelkich typów broni indywidualnej i zespołowej używanej w brytyjskich siłach zbrojnych. Wspomniane kłopoty z zaopatrzeniem w odpowiedni ekwipunek dały o sobie znać również w wypadku broni - po pobraniu karabinów maszynowych dla oddziału, w magazynach pozostały zaledwie trzy sztuki w rezerwie dla reszty wojsk generała Wavella. Na wielu zachowanych fotografiach można dostrzec pojazdy z zamontowanym na nich przeróżnym sprzętem, niekiedy jeszcze pamiętającym I wojnę światową, od karabinów maszynowych Lewis, poprzez rusznice przeciwpancerne Boys, a skończywszy na armatach Boforsa kaliber 37 milimetrów.

Ciekawostką jest istnienie w składzie LRDG komponentu lotniczego. Od stycznia 1941 roku do oddziału dołączył Major Guy Lenox Prendergas – kolejny towarzysz Bagnolda z czasów jego przedwojennych wypraw oraz doświadczony pilot. Za sprawą jego starań do oddziału włączono dwa cywilne kabinowe dwupłatowce WACO18, istotnie zwiększając jego możliwości rozpoznawcze. Warto pamiętać, że utworzenie oddziału lotniczego, który znalazł się poza jurysdykcją Royal Air Force, roszczącego sobie prawo do wszelkich statków powietrznych operujących w ramach sił zbrojnych Jego Królewskiej Mości nie należało do łatwych przedsięwzięć.

XIX wieczne mapy i lotnicze sekstanty

Charakter działań LRDG zmienił się znacząco z początkiem marca 1941 roku, gdy Alianci odbili z rąk włoskich oazę Al Kufra – stała się ona nową bazą wypadową dla oddziału. Całość działań przenosiła się na pustynne rubieże, już bez oparcia o własne linie w Egipcie. Na pierwszy plan wysuwała się kwestia nawigacji i niezbędnego do jej dokładnego prowadzenia sprzętu. I w tym wypadku brytyjskie bolączki z zaopatrzeniem dawały o sobie znać. W niektóre z relacji, wręcz trudno uwierzyć – w sztabie w Kairze znajdowała się wówczas tylko jedna mapa obszarów pustynnych położonych na wschód od granicy egipskiej. Mapa ta pochodziła jeszcze z 1915 roku i odzwierciedlała stan wiedzy z drugiej połowy XIX wieku19. Z resztą, nawet w miarę współczesne mapy tych rejonów, sporządzane głównie przez stronę włoską pozostawiały wiele do życzenia20. Bardzo szybko stało się jasne, że aby prowadzić skuteczne działania na pustyni żołnierze będą musieli sami zbadać teren i przygotować sobie tak dokładne mapy, jak to tylko będzie możliwe.

Przystąpiono do metodycznego badania poszczególnych rejonów pustyni i opisywania wyników tych prac, co dało doskonałe rezultaty. Brytyjscy kartografowie podczas kampanii w Afryce Północnej, opierając się na informacjach otrzymanych od żołnierzy LRDG stworzyli między innymi 27 arkuszy map w skali 1:500 000. Wiele z nich przedstawiało rejony nigdy wcześniej nie zbadane przez Europejczyków21. Od zdobytych z ogromnym trudem22 w początkowym okresie funkcjonowania oddziału teodolitów (z których najstarszy liczył sobie już 40 lat23), przechodzono stopniowo do coraz nowocześniejszych rozwiązań. Nawet najbardziej wówczas zaawansowana technologia lotnicza (w postaci sekstantów ze sztucznym horyzontem pozyskanych z RAFu) z czasem znajdowała zastosowanie wśród piasków pustyni24. Ukształtowały się także wówczas fundamentalne zasady prowadzenia pustynnej nawigacji25.

Jednak dla służących w liniowych oddziałach zwiadowców nowoczesny sprzęt nawigacyjny był rzadkością – dla nich właśnie kompasy, zegarki oraz samochodowe prędkościomierze były zasadniczym sprzętem nawigacyjnym. Sprzętem, który jednak było bardzo trudno zdobyć latem 1940 i wiosną 1941 roku w Egipcie. Nawet użycie zwykłego kompasu nastręczało trudności. Podczas jazdy po bezdrożach, przymocowana do karoserii, otoczona metalowymi przedmiotami busola potrafiła przekłamywać kierunek nawet o 20 stopni. Najlepiej spisywał się tu odpowiednio przystosowany czołgowy kompas P8, jednak nawet w jego wypadku błąd wskazań nigdy nie był mniejszy niż 6 stopni26. W warunkach, w których nie można było skorygować azymutu marszu odnosząc się do punktów orientacyjnych był on nie do przyjęcia. Doskonałym substytutem busoli magnetycznej w tych okolicznościach okazał się kompas słoneczny projektu Bagnolda, opracowany podczas jego przedwojennych wypraw, zaś udoskonalony w roku 1940. Narzędzie to mogło być stosowane na Saharze przez większość dni w roku od wschodu do zachodu słońca (z przerwą około południa, gdy kąt padania promieni zmieniał się zbyt szybko, a sam cień wskazywany przez słońce w zenicie stawał się zbyt krótki by prawidłowo odczytać kierunek)27. Także rzecz zdawałoby się tak prozaiczna, jak zaopatrzenie żołnierzy w zegarki sprawiała kłopoty. Nie marzono o chronometrach, jakich używali w czasie swych wypraw członkowie Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, kłopoty z zaopatrzeniem spowodowały, że nawet zwykłe kieszonkowe zegarki musiały zostać nabyte na rynku cywilnym28.

Lybian Desert Taxis Ltd.

Pomimo przedstawionych trudności natury technologiczno-logistycznej oraz konieczności codziennego zmagania się nie tylko z przeciwnikiem, ale także ze skrajnie nieprzyjaznymi warunkami pustynnej aury, oddział utworzony ad hoc przez Bagnolda zdał egzamin w warunkach bojowych. Dostarczane przez LRDG raporty stanowiły istotne i niezawodne źródło informacji dla brytyjskiego dowództwa. Już w późniejszym okresie kampanii w Afryce, po utworzeniu 8 Armii, pustynni zwiadowcy stali się jej oczami i uszami. Generał Montgomery w kwietniu 1943 pisał do dowódcy oddziału: „[...]bez waszych dokładnych i pewnych raportów, lewy hak wymierzony Dywizją Nowozelandzką byłby strzałem w ciemno”29.

Także działania dywersyjne wymierzane początkowo przeciw Włochom, a później również Niemcom okazały się bardzo efektywne. Dzięki swojej mobilności30 oddział skutecznie dezinformował nieprzyjaciela. Dowództwo niemieckie szacowało na podstawie zaobserwowanych działań Brytyjczyków, że ich siły na Pustyni Libijskiej są zdecydowanie większe, niż miało to miejsce w rzeczywistości. W grudniu 1941 roku Niemcy sądzili, że mają tam do czynienia z całą brytyjską 22. Brygadą Gwardii31. Cierpiało na tym nie tylko morale żołnierzy Rommla – liczne oddziały musiały pozostać na tyłach celem zabezpieczenia kluczowych obiektów przed możliwym atakiem, zmniejszając za razem faktyczny potencjał bojowy Afrika Korps.

Obeznanie zwiadowców LRGD z pustynią stało się wręcz legendarne. Podczas swych różnorodnych misji, w czasie których nie tylko zbierano informacje o nieprzyjacielu, ale również nawiązywano kontakty z lokalną ludnością arabską oraz badano nieznaną pustynię, jednostka dorobiła się żartobliwego przydomku: Przedsiębiorstwo Taksówkarskie Pustyni Libijskiej – „Lybian Desert Taxis Ltd., guaranteed to transport passangers and goods on request to any point in Lybia32. Stałym klientem owego przedsiębiorstwa stał się Special Air Service – po pierwszej nieudanej akcji komandosów Stirlinga diametralnie zmieniono taktykę ich działania. Dowództwo brytyjskie zrezygnowało z transportu powietrznego – zadania miały być odtąd wykonywane przez mieszane zespoły SAS i LRDG33. Komandosi zajmowali się częścią szturmową akcji, zaś za transport, wsparcie i zabezpieczenie odpowiadali zwiadowcy. Z czasem SAS dorobił się własnego parku maszynowego i uniezależnił. Obydwie jednostki stacjonując w Al. Kufrze podzieliły między siebie pustynię – na wschodzie, na krótszych dystansach działał SAS, zaś zachodnia część pustyni ze swoimi ogromnymi przestrzeniami stała się domeną LRDG34. Pustynni „taksówkarze” zostali docenieni zarówno przez ich wojskowych przełożonych, jak i przez środowisko naukowe35. Zapisali oni piękną kartę w historii brytyjskiej wojskowości oraz w dziejach odkrywców i badaczy Afryki.

Więcej o historii Anglii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:


Korekta: Konrad Urbański
Redakcja merytoryczna: Grzegorz Antoszek

  1. James Kiras, Special Operations and Strategy: From World War II to the War on Terrorism, 2006, s. 86. []
  2. Dosł.: „Pustynna Grupa Dalekiego Zasięgu” []
  3. Faruk I (1920-1965), syn króla Fu’ada I, rządził Egiptem od śmierci swojego ojca w 1936 roku do zamachu stanu przeprowadzonego przez stronnictwo Gamala Abdela Nassera w 1952 roku. []
  4. Archibald Percival Wavell, Pierwszy Hrabia Wavell, (1883-1950), oficer brytyjski, służbę zakończył w stopniu marszałka polnego, walczył w obydwu wojnach światowych, w latach 1943 – 1947 Gubernator Generalny i wicekról Indii. []
  5. A. Bagnold, Early days of Long Range Desert Group,[w:] The Geographical Journal, Vol. 105, No. 1/2 (Jan. - Feb., 1945), s. 31. []
  6. J. Constable, Bagnold’s Bluff, [w:] The Journal for Historical Review, Volume 18 number 2, 1999, [on-line] http://www.ihr.org/jhr/v18/v18n2p-6_Constable.html, dostęp 4 czerwca 2012, strony nienumerowane. []
  7. R. A. Bagnold, op. cit., s.31. []
  8. J. W. Gordon, The Other Desert War. British Special Forces in North Africa: 1940 -1943, Greenwood Publishing Group, 1987, s. 64. []
  9. R. A. Bagnold, op. cit., s . 32. []
  10. S. Kopański, Wspomnienia Wojenne 1939 – 1946, Warszawa 1990, s. 209. []
  11. J. Constable, op. cit., strony nienumerowane. []
  12. J. R. Underwood, Jr., Ralph A. Bagnold: Solider, Explorer and Scientist, Department of Geology Kansas State University, [on-line] http://www.weru.ksu.edu/symposium/proceedings/underwoo.pdf, dostęp 4 czerwca 2012, strony nienumerowane. []
  13. T. J. Constable, op. cit., strony nienumerowane. []
  14. J. W. Gordon, op. cit., s. 60. []
  15. T. J. Constable, op. cit., strony nienumerowane. []
  16. W. B. Kennedy Shaw, Desert Navigation: Some Experiences of the Long Range Desert Group, [w:] The Geographical Journal, Vol. 102, No. 5/6 (Nov. - Dec., 1943), s. 253 – 254. []
  17. R. Underwood, Jr., op. cit., strony nienumerowane. []
  18. W. B. Kennedy Shaw, Long Range Desert Group, Londyn, 1989, s. 84-85. []
  19. R. A. Bagnold, op. cit., s. 31. []
  20. J. W. Wright, op. cit., s. 104. []
  21. W. B. Kennedy Shaw, Desert Navigation […], s. 257. []
  22. R. A. Bagnold, op. cit., s. 33-34. []
  23. W. B. Kennedy Shaw, Desert Navigation […], s. 255. []
  24. Ibid., s. 254. []
  25. J. W. Wright, op. cit., s. 107. []
  26. W. B. Kennedy Shaw, Desert Navigation […], s. 255. []
  27. Ibid., s. 254. []
  28. Ibid., s. 255. []
  29. Idem, Long Range Desert Group, s. 238. []
  30. R. A. Bagnold, op. cit., s. 37. []
  31. David Fraser, Żelazny Krzyż, Biografia Rommla, Warszawa 1997, s. 195-196. []
  32. W. B. Kennedy Shaw, Long Range Desert Group, s. 107. []
  33. Ibid., s. 86. []
  34. Ibid., s. 221. []
  35. W.G.V. Balchin, United Kingdom Geographers in the second world war, [w:] The Geographical Journal, Vol. 153, Part 2 (July 1987), s. 164-165. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Daniel Kowalczuk pisze:

    Gratuluje artykułu, czekam na więcej odnośnie SAS w trakcie i po II Wojnie Swiatowej

    pozdrawiam

  2. Wiktor Wiedeński pisze:

    „Bez kozery” znaczy tyle co „bez powodu”. Chyba nie to miał Autor na myśli.

  3. Andrzej pisze:

    Jednak listopad 1941 roku to nie koniecznie sukcesy LRDG (nie mylić z SAS)bowiem 6 dni po rozpoczęciu przez brytyjczyków operacji Crusader, zdaje się że 24 listopada 1941 roku 40 niemieckich czołgów wyłoniło się gdzieś z pustynii i uderzyło na Fort Magdalena w którym znajdował się sztab gen. Auchinlecka i o mało nie wzięło go do niewoli. Było to całkowite zaskoczenie bowiem Anglicy nie przypuszczali że czołgi mogą się tam przedostać przez pustynię. Kluczowym była tu znajomość przejść przez pustynię. Jej budowa geologiczna jest taka że przez wiele kilometrów pod piaskiem ciągną się skaliste grzbiety wapienne, gdzie indziej zaś są pokłady twardego piasku. One wyznaczają trasy po których można się poruszać nawet czołgiem. Natomiast najmniejsza ławica miękkiego piasku wymaga ok. 8 dni by ją przebyć. Najważniejszymn zadaniem LRDG było rozpoznawanie tych tras i zabezpieczanie przed zaskoczeniem. Niemcy natomiast te trasy znali, przede wszystkim dzięki koczownikom pustynnym którzy im często pomagali bowiem Niemcy byli w Afryce dotąd nieznani i nikt tam z nimi nie miał jeszcze porachunków. Jednak LRDG odnieśli sukces przed bitwą pod El-Alamein bowiem wykryli niemiecką grupę pancerną która chciała powtórzyć wyczyn z listopada 1941 roku, tyle że na większą skalę, i obejść od strony pustynii brytyjskie oddziały. Po wykryciu przez LRDG ta grupa pancerna została zniszczona przez lotnictwo.

Zostaw własny komentarz