Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2000. Francja mistrzem wszechświata


Piłkarskie zakończenie poprzedniego tysiąclecia było pod wieloma względami wydarzeniem wyjątkowym. Turniej piłkarski po raz pierwszy rozgrywano w dwóch krajach – Belgii i Holandii, kibice zobaczyli najwięcej bramek w historii mistrzostw, a do wielu kluczowych rozstrzygnięć dochodziło w ostatnich minutach meczów. W tym m.in. w finale, gdzie swój geniusz pokazali ówcześni Mistrzowie Świata – Francuzi.

UEFA_Euro_2000_logo.svgBelgowie oraz Holendrzy w batalii o organizację Mistrzostw Europy pokonali Hiszpanię i Austrię. Pomimo jednogłośnej decyzji Delegatów UEFA, organizacja takiego przedsięwzięcia przez dwa państwa była dla całego sportowego świata swoistym eksperymentem. Belgijska i holenderska policja zapewniała, że będzie to najlepiej chroniona impreza piłkarska w historii, mając tu na uwadze przede wszystkim zachowanie ze strony angielskich kibiców i napięcia między państwami bałkańskimi. Mistrzostwa miały być zapowiedzią skoku technologicznego, który nastąpi na azjatyckim Mundialu dwa lata później.

48 zespołów przystąpiło do walki o 14 miejsc w turnieju finałowym. Po raz pierwszy w historii UEFA zdecydowała się wyznaczyć stałe terminy rozgrywania meczów kwalifikacyjnych. Eliminacje nie przyniosły wielu sensacyjnych rozstrzygnięć, choć nie brakowało na tym polu niespodzianek. Na Euro nie pojechali m.in. brązowi medaliści poprzednich mistrzostw świata – Chorwaci, ulegając w swojej grupie Jugosławii i Irlandii.

Niewiele brakowało, a zabrakłoby także aktualnych Mistrzów Świata, Francuzów. Na kolejkę przed końcem liderem grupy eliminacyjnej nr IV była Ukraina, wyprzedzająca o jedno oczko reprezentacje „Trójkolorowych„ i Rosji. W ostatniej serii spotkań Mistrzowie Świata z trudem wywalczyli zwycięstwo w meczu z Islandią (3:2), a trzy punkty na wagę awansu uratował bramką w 71. minucie Dawid Trezeguet. Prawdziwa tragedia rozegrała się natomiast w Moskwie, gdzie drużyna Olga Romancewa do 88. minuty prowadziła w meczu z Ukrainą 1:0, co premiowało do bezpośredniego awansu drużynę ”Sborny”. Po kuriozalnym błędzie bramkarza gospodarzy Filimonowa, wpadającego z piłką do własnej bramki, Ukraińcy rzutem na taśmę uratowali drugie miejsce w grupie, eliminując tym samym Rosję z dalszych rozgrywek. Zdarzenie to, jak i reakcja rosyjskiego komentatora, stały się jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć w historii rosyjskiego futbolu.

Reprezentacja Polski z kolei dopisała kolejny akt do swojej tragedii. Po raz jedenasty nie udało się jej zakwalifikować do turnieju finałowego, choć tym razem do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. Na początku eliminacji drużyna Janusza Wójcika pewnie wygrała swoje spotkania z Bułgarią i Luksemburgiem, tracąc jednak punkty w starciach z reprezentacją Anglii oraz rewelacyjnie radzącą sobie wtedy Szwecją. Do miejsca drugiego, gwarantującego udział w barażach, wystarczyło zdobyć dwa punkty w dwóch ostatnich meczach. Po bezbramkowym remisie w Warszawie z Anglikami Polacy wyjeżdżali na ostatni mecz do Szwecji z nadziejami na przywiezienie zwycięskiego remisu. Przez większość spotkania to się udawało, jednak bramki Kenneta Andersona z 64. i Henrika Larssona z 90. minuty przekreśliły szanse na historyczny awans do finałów mistrzostw. Największy udział w eliminacjach mieli piłkarze, dla których praktycznie cała przygoda z kadrą rozpoczęła się tuż przed nimi, a zakończyła po porażce w Sztokholmie – Mirosław Trzeciak i Rafał Siadaczka. Dla innych zawodników, takich jak Tomasz Kłos czy Artur Wichniarek, turniej kwalifikacyjny był momentem stawiania pierwszych kroków w koszulce z orzełkiem na piersi.

Finały niespodzianek

W gronie 16 finalistów, prócz wielu tradycyjnych już uczestników, znaleźli się debiutanci – rewelacyjnie spisująca się Norwegia oraz Słowenia, której obecność w mistrzostwach była absolutną niespodzianką. Internauci po raz pierwszy mogli skorzystać z oficjalnej strony internetowej mistrzostw. Dziś z perspektywy czasu można dostrzec, jak jeszcze niezdarnie wykorzystywana była ta platforma komunikacji ze światem. Rzecz kuriozalna, BBC dla kibiców przygotowała własną stronę internetową, na której oprócz aktualności można było znaleźć informacje o możliwości legalnego zakupu narkotyków w Holandii.

Wśród 16 uczestników trudno było przed turniejem wskazać zdecydowanego faworyta do tytułu. Prócz tradycyjnych mocarstw, takich jak Włochy, Holandia, Anglia czy Francja, duże nadzieje wiązano z reprezentacją Czech, Norwegii czy Rumunii. Mistrzostwa już od etapu fazy grupowej obfitowały w niezwykle emocjonujące spotkania, wiele bramek i porażki faworytów.

Turniej 10 czerwca zainaugurowało spotkanie grupy II pomiędzy Belgią a Szwecją na Stadionie Króla Baudouina I w Brukseli. Obiekt w niczym już nie przypominał istniejącego w tym miejscu Stadionu Heysel, pamiętającego tragiczny finał Pucharu Europy z 1985 r. W wyniku zamieszek między kibicami Liverpoolu i Juventusu na obiekcie zginęło 39 osób, stąd nie trudno się dziwić, że ceremonia otwarcia Mistrzostw była poświęcona tolerancji i poszanowaniu innych osób. Gospodarze, pomimo zwycięstwa w meczu otwarcia, nie zdobyli już punktów w żadnym spotkaniu, kończąc zmagania w fazie grupowej. Odpadła także Szwecja, przegrywając walkę o awans z faworyzowanymi Włochami oraz Turcją, dla której było to pierwsze w historii wyjście z grupy na piłkarskim turnieju. Sukces Turków, podobnie jak zwycięstwo Galatasaray SK w finale Pucharu UEFA, był potwierdzeniem dobrej kondycji rodzimego futbolu oraz zapowiedzią sukcesu na zbliżającym się Mundialu.

Sporą niespodzianką zakończyły się też zmagania w grupie I, gdzie obok faworytów – Anglii i Niemiec, grały reprezentacje Portugalii oraz Rumunii i to właśnie one awansowały do ćwierćfinałów. Synowie Albionu, mimo pierwszego od 1966 r. zwycięstwa w meczu o stawkę z Niemcami, okazali się słabsi w starciu z pozostałymi drużynami. Dla Niemców turniej stał się totalnym blamażem – po zaledwie jednym remisie w meczu z Rumunią pożegnali się z Mistrzostwami, uzyskując najgorszy rezultat w historii swoich startów. Plamę na honorze mieli jednak zmazać bardzo szybko, gdyż nastąpiło to już dwa lata później w czasie Mistrzostw Świata w Japonii i Korei Południowej.

Bolesne hamowanie Holendrów

Dla „Pomarańczowych„ Mistrzostwa miały być najważniejszą imprezą piłkarską w dziejach, powtórzeniem wielkiego zwycięstwa z 1988 r., wzmocnionego dodatkowo perspektywą sukcesu przed własną publicznością. Po trzech zwycięstwach w fazie grupowej Holendrzy w ćwierćfinałowym meczu roznieśli reprezentację Jugosławii 6:1. Wynik oraz styl, w jakim udało się wygrać „Pomarańczowym„, wzbudził respekt w całym piłkarskim świecie. Wydawało się, że drużyna Kluiverta, Davidsa i Overmasa powtórzy sukces Van Bastena sprzed 12 lat, uszczęśliwiając w ten sposób całą Holandię. Na drodze do finału przed ”Pomarańczowymi” stanęli Włosi, zamykający przy okazji w ćwierćfinale okres największych sukcesów w historii rumuńskiego futbolu. Żadna z późniejszych reprezentacji nie nawiązała swoją postawą do wyników drużyny Gheorghe Hagiego i jego kolegów.

Włosi, przystępując do gry w półfinale z rozpędzoną Holandią, wykorzystali atuty, z którymi są kojarzeni w futbolowym świecie od dekad – szczelna obrona i doskonali bramkarze. Pomimo straty po drugiej żółtej kartce Zambrotty w 34. minucie, Włosi nie pozwolili sobie strzelić bramki przez 120 minut gry. Holendrzy w międzyczasie zmarnowali dwa rzuty karne, a Francesco Toldo rozgrywał między słupkami mecz życia. Seria rzutów karnych była dla „Pomarańczowych” powrotem do najmroczniejszych koszmarów. Na cztery jedenastki tylko Patrick Kluivert zdołał swoją próbę zamienić na bramkę i to Włosi znaleźli się w finale. Holendrzy, po turniejach w 1992, 1996 i 1998, przegrali czwartą serię rzutów karnych z rzędu.

Francuski bieg przez płotki

Naturalnym kandydatem do złota byli oczywiście Francuzi, którzy po wygranym na swoim terenie Mundialu marzyli o zdobyciu trofeum, stając się tym samym pierwszym, aktualnym mistrzem świata potwierdzającym swoją dominację na Starym Kontynencie. Na Euro „Trójkolorowi„ przyjechali w składzie bardzo podobnym do tego sprzed dwóch lat, choć już wtedy ważną rolę w kadrze zaczęli odgrywać tacy piłkarze jak Patrick Vieira czy Dawid Trezeguet. Francuzi bez problemu przebrnęli przez pierwszą fazę gier, ulegając jedynie w meczu ”o pietruszkę” Holendrom.

Nie da się ukryć, że „Trójkolorowi” podczas belgijsko-holenderskiego turnieju do perfekcji opanowali grę w ostatnich minutach meczu. Na drodze do finału stawały im drużyny z Półwyspu Iberyjskiego. W ćwierćfinale wyższość Francji musiała uznać Hiszpania, przegrywając w Brugii 2:1, jednak w ostatniej chwili mogąc jeszcze doprowadzić do wyrównania. Arbiter Pierluigi Collina w 90. minucie spotkania podyktował jedenastkę dla Hiszpanów, jednak znakomitym refleksem popisał się Fabien Barthez i to Francja cieszyła się z awansu.

Po 16 latach portugalska reprezentacja znalazła się tam, gdzie trafiła podczas pierwszego występu na Mistrzostwach Europy – w półfinale przeciwko Francji. Dla Portugalii gra w półfinale stanowiła wielki powrót do piłkarskiej elity. Złote pokolenie Luisa Figo, Nuno Gomesa przebojem wdarło się na salony i pozostawiło tam reprezentację Portugalii na dobre. Ale w międzyczasie niewiele brakowało, a zagrałoby w finale. Po 90 minutach jednobramkowego remisu sędzia zarządził dogrywkę, w której nie brakowało kontrowersji. Po akcji Francuzów w 116. minucie Abel Xavier wybił piłkę z linii bramkowej ręką, a sędzia podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił niezawodny Zinedine Zidane i mecz został rozstrzygnięty „złotym golem”. Portugalczycy długo nie mogli pogodzić się z takim obrotem spraw, choć w mojej subiektywnej ocenie zupełnie nie mają do tego podstaw.

Najlepsze Euro w historii?

Niemniej emocjonujący przebieg miał wielki finał, rozegrany 2 lipca na stadionie w Rotterdamie. Niespodziewanie to Włosi, za sprawą świetnie dysponowanego Marco Delvecchio, wyszli w nim na prowadzenie, utrzymując ten stan rzeczy aż do 90. minuty spotkania. Gdy kibice z Półwyspu Apenińskiego z radością spoglądali na zegarki, odliczając sekundy do ostatniego gwizdka, Francuzi jeszcze raz wspięli się na wyżyny umiejętności, udowadniając, że są mistrzami końcówek. W ostatnich sekundach pojedynku rewelacyjnego Toldo pokonał bowiem Sylvain Wiltord, doprowadzając
tym samym do kolejnej dogrywki. Mecz poniekąd rozpoczął się od nowa, z jednym małym „ale„: kondycja psychiczna Włochów nie była już na tak wysokim poziomie, jak choćby kilkanaście minut wcześniej. Okazało się to znamienne w skutkach, gdyż ostatni głos również należał do Francuzów. Podobnie jak przed czteroma laty, o tytule mistrzowskim zadecydowała tzw. „złota bramka„, która tym razem padła udziałem Davida Trezegueta. Gdy genialny napastnik w 103. minucie pokonał bezbłędnego dotąd Toldo, Francuzów ogarnęła ekstaza. Wszak byli pierwszą w historii reprezentacją, która jako Mistrz Świata sięgnęła również po tytuł najlepszej drużyny ”Starego Kontynentu”. W przyszłości podobny wyczyn miał paść łupem Hiszpanów, którzy w latach 2008-2012 zdominowali międzynarodowe rozgrywki, zdobywając trzy złote medale z rzędu.

Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty imprezy, nic dziwnego, że turniej rozegrany na boiskach w Holandii i Belgii wciąż uznawany jest za najlepsze Euro w historii. Wpływ na to miały nie tylko nieoczekiwane rozstrzygnięcia i gra do ostatniego gwizdka, a czasami nawet dłużej, ale przede wszystkim ogromna ilość zanotowanych trafień. Kibice w trzydziestu jeden spotkaniach mieli okazję zobaczyć bowiem aż 85 bramek, najwięcej w dziejach imprezy. Dało to imponującą średnią 2,74 goli na mecz. Przyczepić można się jedynie do frekwencji na stadionach, która znacząco różniła się od tej sprzed czterech lat, gdy Euro zawitało do Anglii (średnia 36 220 przeciwko 41 157). Tytuł króla strzelców przypadł dwóm zawodnikom. Po pięć bramek zdobyli Patrick Kluivert z Holandii oraz Savo Milosevic z Jugosławii, dla której Mistrzostwa Europy w 2000 r. były ostatnią piłkarską imprezą w historii.

Bibliografia:

  1. Godek A., Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, Poznań 2004.
  2. Mencer K., Wystyrk-Benigier B., Historia Euro 1960-2008, Ruda Śląska 2008.
  3. Wojciechowski K., Kronika Mistrzostw Europy 1960-2004, Poznań 2008.
  4. Piłkarskie mistrzostwa Europy, pod. red. M. Baranowski, Warszawa 2012.
  5. Żmuda W., Szyngiera W., Raport z finałów Mistrzostw Europy: Belgia - Holandia 2000, Warszawa 2000.

Strony internetowe:

  1. http://news.bbc.co.uk/2/hi/euro2000/default.stm.
  2. http://web.archive.org/web/20010509203119/www.euro2000.org/en/home/0,1068„00.html.
  3. http://www.rmf24.pl/sport/news-euro-2000-rozpoczete,nId,190980.
  4. http://www.hppn.pl/reprezentacja/turnieje/mistrzostwa-europy/7,eliminacje-ME-Belgia-Holandia-2000.
Cykl "Tydzień z Euro" powstaje przy współpracy z Wydawnictwem Sine Qua Non

Cykl „Tydzień z Euro” powstaje przy współpracy z Wydawnictwem Sine Qua Non

Korekta: Adrianna Szczepaniak

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz