„The Short-Timers” – G. Hasford - recenzja |
„Is that you John Wayne, is this me?” – to niemal kultowe zdanie, jakie padło w filmie Stanleya Kubricka Full Metal Jacket. Jego bohater, Joker, zaskarbił sobie sympatię widzów swoją ironią i czarnym humorem, a film zyskał status jednego z najlepszych filmów o wojnie w Wietnamie. Mało kto wie jednak, że zdanie to padło znacznie wcześniej w książce autorstwa Gustava Hasforda, którą Kubrick, słynący z adaptacji filmowych, przeniósł na srebrny ekran. Ową książką jest The Short-Timers, zapomniane dzieło z okresu wojny w Wietnamie. Nigdy również nie przetłumaczono jej na język polski. Sama książka opublikowana została w 1979 roku, co zbiegło się z premierą Czasu Apokalipsy.
Powieść dzieli się na trzy rozdziały. Jokera poznajemy w obozie treningowym na Parris Island. Z jego perspektywy, z dozą czarnego humoru, pokazane są trudy treningu marines. Tutaj właśnie zaprezentowana zostaje ikoniczna postać sierżanta Gerheima – pierwowzoru sierżanta Hartmana z adaptacji Kubricka – który jest instruktorem szkoleniowym plutonu rekrutów. Jego metody utrzymania dyscypliny są brutalne – znęca się on bowiem z niemal sadystyczną przyjemnością nad swoimi rekrutami zarówno psychicznie, jak i fizycznie, poniżając ich i obsypując co bardziej „poetyckimi” epitetami. Czytelnika mogą wręcz zaskoczyć karkołomne i nietuzinkowe wręcz wiązanki wyzwisk, których dopuszcza się podoficer. Instruktor szczególnie jednak daje się we znaki jednemu z rekrutów, którego przezywa Gomer Pyle1, i który staje się jego kozłem ofiarnym do końca treningu. Gerheim to istny archetyp instruktora szkoleniowego, twardego i nieugiętego, do którego dążyli bohaterowie innych książek i filmów.
Na uwagę zasługuje nietypowa, epizodyczna konstrukcja powieści. Tak długo jak opisywany jest trening, narracja jest spójna i niezakłócona. W momencie jednak, gdy bohater trafia do Wietnamu, narracja zmienia się nie do poznania, rozbijając się na pomniejsze, odizolowane i urwane sceny. Sceneria zmienia się jak w kalejdoskopie. Można odnieść wrażenie, że ostatnie dwa rozdziały książki to narkotyczny sen, w którym ciągle ktoś ginie, ktoś zostaje ranny, z czego każda część pokazuje wojnę z nieco innej perspektywy. Drugi rozdział traktuje bowiem o pracy Jokera jako korespondenta wojennego dla magazynu Stars and Stripes, a trzeci – o jego służbie jako żołnierza.
Pierwszoosobowa narracja i ograniczenie opisów do niezbędnego minimum sprawiają, że tę pozycję czyta się naprawdę szybko. Nie ma czasu na nudę – bohaterowie przemierzają świat przedstawiony w zabójczym tempie, a dodatkowo wyrywkowa narracja złożona z bardzo krótkich scen na dwie-trzy strony powoduje, że ma się wrażenie, iż Hasford w swoim festiwalu czarnego humoru nawiązuje do różnych dzieł amerykańskiej kultury masowej dwudziestego wieku, naśmiewając się z takich produkcji, jak westerny czy filmy wojenne z udziałem Johna Wayne’a2. W zasadzie można by rzecz, że autor podejmuje z nim dyskurs, podważając idealny obraz wojny przedstawiony przez Wayne’a w Zielonych Beretach.
Fabuła jest nieprzewidywalna, przez co jest w stanie pogubić co mniej uważnego czytelnika. Tempo akcji jest szybkie z powodu wymienionych wyżej minimalistycznych opisów, co może sprzyjać wspomnianemu zagubieniu odbiorcy. Powieść trzyma za to w napięciu, bo nigdy nie wiadomo, czym autor zaskoczy czytelnika tym razem, a wybory moralne, jakich bohater musi dokonać, zaskakują. Tu nic nie jest czarne ani białe, są tylko kolejne odcienie szarości, a każda decyzja ma jedynie zły lub gorszy rezultat.
Joker walczy z okropieństwami wojny, żartując z nich. Nie jest to jednak Paragraf 22, w którym wojna zostaje ośmieszona poprzez panujące absurdy. Przez kolejne trzy rozdziały czytelnik ma okazję obserwować przemianę głównego bohatera z żółtodzioba w prawdziwego żołnierza piechoty morskiej, który „ma jaja” i nie zawaha się przed niczym, walcząc ze sobą i z przeciwnościami losu.
Niekoniecznie oznacza to, że humor ten rozśmieszy Czytelnika do łez. Hasford żartuje sobie z rzeczy, z których żartować nie wypada. Język książki jest dość wulgarny i czuć, że ma się do czynienia z żołnierzami, a opisy potrafią być dość drastyczne. Nikt tu nikogo nie pieści, nie ma miejsca na bohaterstwo. Żarty ze zwłok czy teksty o ludzkich genitaliach są tu na porządku dziennym. Sporo tu także wojskowego slangu. Po lekturze tego tytułu nikt nie ma wątpliwości, że wojna nie jest w żadnym stopniu chwalebna, że żołnierze walczą tutaj tak naprawdę o przeżycie w nad wyraz niesprzyjających warunkach, starając się często rozładować napięcie związane z warunkami, w jakich przebywają. Wojna przedstawiona przez Hasforda jest brutalna, wręcz makabryczna. Brud i tryskająca krew niemal wychodzą ze stronnic książki.
Podsumowując, The Short-Timers w dosadny sposób pokazuje realia chyba najbardziej kontrowersyjnego konfliktu w historii Stanów Zjednoczonych. Warto jednak zwrócić uwagę, że dla osoby nieobeznanej z kulturą Stanów Zjednoczonych tamtego okresu pewne smaczki i nawiązania mogą być niezrozumiałe. Jest to jednak zaledwie pomniejszy problem, który nie powinien znacząco rzutować na ogólny odbiór tytułu. Mimo upływu lat, książka Hasforda to nadal bardzo oryginalne dzieło, które czyta się z wielką przyjemnością. Książka nie jest niestety zbyt długa, toteż wystarczy jeden czy dwa wieczory na jej skończenie. Najbardziej jednak szkoda, że pozycja ta nigdy nie została przetłumaczona na język polski.
Plus/minus:
Na plus:
+ Realistyczne pokazanie wojny „od kuchni”
+ Dosadny, czarny humor
+ Bardzo oryginalne przedstawienie wojny pomimo upływu lat
Na minus:
- pewne smaczki kulturowe mogą być niezrozumiałe dla laików
- mała objętość sprawia, że szybko się kończy
Tytuł: The Short-Timers
Autor: Gustav Hasford
Wydawca: Bantam Books
Rok wydania: 1988
ISBN: 0-553-27944-0
Liczba stron: 180
Okładka: miękka
Ocena recenzenta: 8/10
Korekta: Grzegorz Antoszek
- To nawiązanie do popularnego serialu komediowego Gomer Pyle U.S.M.C., którego tytułowy bohater to naiwny fajtłapa, działający na nerwy swojemu sierżantowi, z czego wynikają zabawne sytuacje. [↩]
- John Wayne – popularny aktor i reżyser znany przede wszystkim z licznych westernów. Był wielokrotnie krytykowany za rządową propagandę prowojenną uprawianą w jednym z pierwszych filmów o wojnie w Wietnamie, pod tytułem Zielone Berety. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.