Grudzień 1970. Polityczna prowokacja czy bunt społeczny? |
Wiele pytań i wątpliwości budzi sprawa Grudnia 1970 r., jeżeli rozpatrujemy ją pod względem rzeczywistych przyczyn, które złożyły się na zaistniałe okoliczności. Wiadome jest, że detonatorem niezadowolenia w społeczeństwie była podwyżka cen przy jednoczesnym zamrożeniu płac, co pociągnęło za sobą odsunięcie od władzy ówczesnego I sekretarza KC PZPR, towarzysza „Wiesława”. Historycy badający problem dzielnie stoją na straży swoich racji i głoszą tezę, zgodną z prawdą oczywiście, że główną przyczyną zajść na Wybrzeżu było niezadowolenie społeczeństwa. Niewielu jednak z nich podejmuje się próby doszukania innych przesłanek stojących za tragicznymi zajściami roku 1970, a ci, którzy właśnie przyjmują inną postawę wobec zastanych źródeł i materiałów, dowodzą, że Gdańsk, Gdynia, Szczecin i Elbląg były widownią walki politycznej. Jak zatem odnieść się do tych dwóch, jakże skrajnych, opinii?
Bunt społeczny
Każda monografia dotycząca Grudnia 1970 mówi o tym, że robotnicy wyszli na ulice, aby walczyć o godny byt i lepsze jutro; że nie podobała im się polityka władz odnośnie do sektora zakładów zatrudniających tysiące ludzi; że wreszcie robotnicy stali się głównymi poszkodowanymi w pięciu się Władysława Gomułki po szczeblach kariery politycznej. Lecz aby uzmysłowić sobie powagę tej sytuacji, trzeba zacząć od początku.
Sytuacja społeczna i ekonomiczna Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej u schyłku lat 60. XX w. nie jawiła się w dobrym świetle. Gomułka stosunkowo szybko zaczął odchodzić od obietnic postawionych w roku 1956. Konflikt z Kościołem katolickim (o obchody millenium), zaostrzenie represji wobec ludzi świata nauki i kultury1 na pewno nie wróżyły dobrych relacji na linii społeczeństwo-władza. Sytuację tę zaostrzała dodatkowo kiepska kondycja ekonomiczna państwa.
Plan 5-letni, którego realizację wyznaczono na lata 1956–1960, nie przyniósł oczekiwanych efektów. Wprawdzie płace realne wzrosły o 30%, ale produkcja rolna czy dochód narodowy wytworzony nie wzrosły w takim odsetku, jaki zaplanowano2 . Podobnie rzecz się miała z drugą pięciolatką z lat 1961–1965. Dużym niepowodzeniem tego planu był niski wzrost płac realnych – zakładał on podwyższenie o tych płac o 23%, a w rezultacie wzrosły one jedynie o 8%. Sprawa płac realnych w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w ogóle plasowała się źle. W porównaniu z innymi państwami bloku komunistycznego roczny wzrost płac w PRL wynosił poniżej 2%, podczas gdy na przykład w Bułgarii płace realne wzrastały w skali rocznej o 4,1%3 .
Kolejnym ważnym punktem złej sytuacji ekonomicznej kraju była sprawa spożycia mięsa. Plan pięcioletni 1966–1970 doprowadził do miejsca, w którym wzrost produkcji przemysłowej sięgnął prawie 50% przy wzroście produkcji rolnej jedynie o 9,5%. Rzutowało to na pewno na społeczeństwo, którego jeden obywatel rocznie spożywał 52 kg mięsa. Aby obniżyć ten próg, partia podjęła w 1967 r. uchwałę, która podwyższała ceny mięsa i jego przetworów bez podwyżki cen skupu żywca.
Taki zabieg nie mógł w 100% uzdrowić podupadającej sytuacji ekonomicznej. Należało zrobić coś, co w efektywny sposób zreformowałoby gospodarkę. „Intensywny i selektywny rozwój”4 – taką drogę do poprawy gospodarki i ekonomii kraju wybrała władza. Cały plan miał polegać na tym, że nacisk kładziono na rozwój przemysłu elektromaszynowego, chemicznego i elektronicznego. Wybór padł właśnie na te gałęzie, gdyż „intensywny i selektywny rozwój„ zakładał wspieranie przemysłów, które przy małym wkładzie pieniężnym będą przynosiły duże zyski. Sytuacja taka zmierzała do ograniczenia finansowania innych gałęzi przemysłu, w tym tego, który rozwijał się na szeroką skalę na Wybrzeżu – przemysłu okrętowego. Należy tutaj podkreślić, że tak zwana ”pułapka surowcowa” polegała przede wszystkim na wydobywaniu na dużą skalę różnorakich surowców, których to wydobycie miało wzbogacić gospodarkę kraju.
Wziąć należy także pod uwagę sprawę mieszkań, których brakowało, a czas oczekiwania na nie był horrendalny i stale się wydłużał5 . Aby zapobiec tak długiemu okresowi wyczekiwania, partia postanowiła, że obniżone zostaną koszty budowy mieszkań6 .
Mówiąc o buncie społeczeństwa, wynikłym ze złej sytuacji gospodarczej i ekonomicznej, nie sposób nie wspomnieć o sytuacji społecznej w głównym z miast Wybrzeża, czyli Gdańsku, a także o największym zakładzie produkcyjnym tego miasta – Stoczni im. Lenina.
Stocznia zatrudniała 17 935 osób. Składała się z kilku wydziałów, które miały swoje przydzielone zadania. Mnóstwo osób, które tam pracowały, było jednymi żywicielami rodziny. Żaden mężczyzna będący w takiej sytuacji, nie mógł pozwolić sobie na obniżkę pensji czy zwolnienie z pracy. Jednak jesienią 1970 r. doszło do zmiany na stanowisku naczelnego dyrektora stoczni – został nim Stanisław Żaczek. Przy okazji tej roszady personalnej załogę stoczni pozbawiono premii7 .
Henryk Kula w swojej pracy pod tytułem Grudzień 1970 „oficjalny” i rzeczywisty podaje, że na przestrzeni całego roku 1970 dochodziło w zakładach pracy na Wybrzeżu do wybuchów niezadowolenia wobec członków partii8 . Jak zatem widać, sytuacja w zakładach nie była do końca jasna. Pracownikom nie podobał się przede wszystkim pomysł wprowadzenia w 1971 r. nowego systemu normowania pracy. Dodatkowo zakłady borykały się już od dłuższego czasu z kłopotami finansowymi. Taki stan rzeczy utrzymywał się nie tylko w Gdańsku, ale także między innymi w Starogardzie Gdańskim, gdzie w Zakładach Obuwniczych zabrakło surowców do produkcji, a to z kolei spowodowało jej zaprzestanie, co odbiło się na pensjach pracowników9 . Do przerw w pracy dochodziło też w wielu innych zakładach na terenie całego kraju10 .
Sytuacja społeczna Wybrzeża nie była wcale lepsza. Młodzież i studenci zaczęli chętniej brać udział w różnego rodzaju rekolekcjach i rozmawiać z duszpasterzami. To właśnie środowisko akademickie zaczęło dostrzegać pogarszającą się sytuację ekonomiczną kraju. Do tego dołączyła jeszcze działalność osób, którym nie podobał się wschodni model rządzenia państwem. Ludzie tacy chętniej głosili filozofię zachodnią, a to nie podobało się aparatowi bezpieczeństwa11 .
Można wyobrazić sobie, że całe miasto, dodajmy – przemysłowe miasto, krytykowało posunięcia partii odnośnie do zabiegów dotyczących cięć pensji czy zmian akordu pracy. Wyraz niezadowolenia tego społeczeństwa objawił się na przykład w Szczecinie, gdzie został wykonany napis na budynku dyrekcji Stoczni im. Adolfa Warskiego, który głosił: „Chcemy podwyżki płac 30%. Wstawaj Stalinie bo naród ginie!”. Ważne jest też, aby zdać sobie sprawę z tego, że podział na równych i równiejszych istniał nie tylko w odniesieniu do partii i ogólnie pojętego społeczeństwa, ale nierówności te także pojawiały się wśród robotników, gdzie dochodziło do konfliktów dotyczących podziału premii, nagród i rozpiętości płac12 .
Wśród takich nastrojów społeczeństwa partia wraz z I sekretarzem na czele przygotowywała się do ponownego „uzdrowienia” gospodarki kraju. Tym razem jednak to posunięcie spowodowało ogromne niezadowolenie robotników (i nie tylko), ale także zamianę ekipy rządzącej.
Wprowadzenie podwyżki cen na artykuły pierwszej potrzeby miało doprowadzić do poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Początkowo zabieg ten miał zostać przeprowadzony 1 grudnia lub pod koniec listopada. Takiego pomysłu nie przyjął Gomułka, gdyż obawiał się negatywnych nastrojów w społeczeństwie, które jego zdaniem, byłoby niezadowolone z wprowadzenia podwyżki równolegle z obchodami Barbórki13 . Ostatecznie zmianę zapowiedziano na sobotę, 12 grudnia. Termin ten był tym bardziej niedogodny dla społeczeństwa, że w sobotę wszystkie sklepy były pozamykane i ludzie nie mogli zrobić zapasów, a do świąt zostało kilka dni.
Podwyżka cen przewidziana była dla produktów pierwszej potrzeby, takich jak mięso, makarony, ryby, owoce, dodatkowo węgiel i koks. Gorycz miało osłodzić obniżenie cen na artykuły trwałe, czyli telewizory, lodówki, pończochy i skarpety. „Niski jest u nas poziom spożycia dzianin i wyrobów pończoszniczych oraz tkanin z nowoczesnych włókien syntetycznych, niedostateczne jest wciąż wyposażenie naszych mieszkań w przedmioty trwałego użytku, które ułatwiają pracę w gospodarstwie domowym lub służą naszym potrzebom kulturalnym i wypoczynkowi po pracy”14 – tak starano się przedstawić sytuację w liście partii do podstawowych organizacji partyjnych. List ten szeroko omawiał także sprawę spożycia mięsa i niskiej produkcji rolnej, tłumacząc, że zmiana cen była konieczna, aby tę hodowlę rolną podnieść, a tym samym sprostać zapotrzebowaniu społeczeństwa. Dodatkowym trikiem władz było wspomnienie w liście o dodatkach do zasiłków rodzinnych i obniżeniu opłat za telewizję. Co jakiś czas Biuro Polityczne przekonywało, że państwo musi dokładać do kosztów produkcji i operowało kosmicznymi liczbami, które przedstawiały tracony kapitał15 .
Z tak postawionej sytuacji jasno wynika, że ludność pracująca, a i nie tylko ta, nie mogła być zadowolona z posunięć członków partii. „Zbuntowali się, bo mieli dość upokorzeń”16 , pisze Wiesława Kwiatkowska. Wydaje się, że to stwierdzenie świetnie oddaje ducha tamtych czasów i zastanej przez społeczeństwo rzeczywistości.
Należy się jeszcze zastanowić nad tym, czy rzeczywiście przeciw niegodnemu traktowaniu protestowała jedynie klasa robotnicza. W Grudniu 1970 r. robotnicy, którzy wyszli na ulice, nawoływali studentów do przyłączenia się do nich i wielu w zajściach uczestniczyło. Podwyżka dotknęła nie tylko osoby pracujące fizycznie, bo wśród tych z pewnością byli ojcowie, bracia, wujkowie braci akademickiej, która poczuła potrzebę zjednoczenia się w tak ważnej dla społeczeństwa sprawie. Trzeba zaznaczyć, że mimo iż to głównie klasa pracująca wyszła naprzeciw „pomysłom” partii, to nie była to część załogi starszej. Głównymi prowodyrami zajść stali się młodzi ludzie, którzy szczególnie widzieli potrzebę zmian i sprzeciwu wobec doznawanych krzywd. Starsze pokolenie miało za sobą wojnę i wcześniejsze kryzysy, więc z pewnością między innymi dlatego nie widziało zbyt dużego sensu w rozwiązywaniu tych problemów siłą.
O niezadowoleniu społeczeństwa dobitnie świadczą reakcje członków POP. Jerzy Eisler podaje przykład jednej z pracownic Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Harnama, która opuściła zebranie, a tuż przed tym stwierdziła, że ludzie nie mogą już dłużej pracować, ponieważ głodują. W innych miastach, a także na wsiach, wiadomości dotyczące treści przekazywanych w liście przyjmowane były z głęboką dezaprobatą czy nawet rozgoryczeniem17 .
Prowokacja polityczna
Nieliczni badacze problemu Grudnia 1970 na Wybrzeżu, po przeanalizowaniu dostępnych im materiałów, dochodzą do wniosku, że zajścia te zakwalifikować można jako prowokację polityczną, której celem miało być odsunięcie od władzy towarzysza „Wiesława”. Wystąpienia robotników były więc jedynie jedną z części składowych całej machiny napędzającej tryby owej prowokacji.
Próbując uzmysłowić sobie całość tego zagadnienia, należy przedstawić pokrótce sylwetkę polityczną Mieczysława Moczara, za sprawą którego cała sytuacja rozpatrywana jest właśnie pod względem prowokacji18 . Wraz z powrotem do władzy w partii Władysława Gomułki, to znaczy od roku 1956, Moczar został mianowany wiceministrem spraw wewnętrznych. Przez kilka miesięcy był także ministrem zajmującym się PGR. Ze stanowiska wiceministra spraw wewnętrznych awansował na ministra (lata 1964–1968), po czym został mianowany przez Gomułkę na sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i był on jego członkiem do 1981 r.
Cała sprawa zaczęła się komplikować w roku 1967, kiedy to Mieczysław Moczar, jeszcze jako minister spraw wewnętrznych, otrzymał od człowieka z kontrwywiadu zawiadomienie informujące o fakcie, że opozycjoniści chcą przekazać na Zachód memorandum, w którym przedstawiony zostanie „program” dążący do usunięcia Gomułki ze sceny politycznej19 . Tezy, którymi posługiwało się memorandum, zakładały pobudzenie i uaktywnienie młodzieży, a także środowiska intelektualnego. Pretekstem miało być przedstawienie Dziadów w reżyserii Dejmka, na którym miał pojawić się Aristow (ambasador ZSRR). Stwarzało to idealną sytuację dla Moczara, który chciał pozbyć się Gomułki i zająć jego miejsce. Cały plan opierać miał się na tym, że zaaranżowana grupa młodzieży będzie bić brawa na nieprzychylne hasła dotyczące przybycia funkcjonariuszy radzieckich do Polski. To z kolei zmusiłoby władze do zdjęcia z desek Teatru Narodowego Dziadów, co pociągnęłoby za sobą dezaprobatę społeczeństwa, które rozpoczęłoby demonstracje i wiece. Wszystko to postawiłoby Władysława Gomułkę w niezbyt jasnym świetle, gdyż nastroje antygomułkowskie tym razem osiągnęłyby apogeum.
Moczar, aby zrealizować swój plan, musiał mieć wokół siebie zaufanych ludzi, którzy będą gotowi z nim współpracować. Zmiany na głównych stanowiskach w państwie zaczęły się już w roku 1967, kiedy to m.in. Moczar pozbawił Szlachcica nadzoru nad sprawami MSW20 . Do kolejnej zmiany, ważnej z punktu widzenia Moczara, doszło na stanowisku ambasadora PRL w ZSRR, którym od tej pory stał się bardzo bliski współpracownik Moczara – Jan Ptasiński. Kolejnymi, pozostającymi w bliskich relacjach z Moczarem, którzy zajęli znaczące stanowiska byli: Stanisław Kociołek, który został I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego w Gdańsku, oraz Józef Kępa, I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w Warszawie.
Duże zaniepokojenie wśród Moczara i osób z nim współpracujących wynikło z powodu możliwości rozszerzenia się demonstracji na różne ośrodki akademickie i intelektualne w kraju. Obawiano się przede wszystkim, że sytuacja wymknie się spod kontroli i konieczna będzie interwencja MO.
Po Marcu 1968 r. na szeroką skalę rozpoczęły się roszady na głównych stanowiskach zajmowanych w partii. Główny problem stanowiło tutaj stanowisko przewodniczącego Rady Państwa. Otóż dotychczasowy przewodniczący, którym był Edward Ochab, oznajmił, że z zajmowanej posady rezygnuje. Gomułka wcześniej zaproponował to stanowisko Marianowi Spychalskiemu, który decyzję „Wiesława” przyjął, a ministrem obrony narodowej mianował generała Wojciecha Jaruzelskiego21 . Komplikacje pojawiły się w momencie, kiedy Spychalski, upoważniony do zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, miał zostać tym samym zwierzchnikiem generała Jaruzelskiego. W zaistniałej sytuacji Jaruzelski zgłosił się do Moczara. Ten z kolei zyskał następnego współpracownika, gdyż wraz z innymi udało mu się namówić Gomułkę do odstąpienia od przekazania Spychalskiemu zwierzchnictwa.
„Kto nie z Mieciem tego zmieciem”22 – głosiło hasło zwolenników zastąpienia Gomułki na fotelu I sekretarza KC PZPR przez Mieczysława Moczara. Wydarzenia Marca ’68 w jakimś stopniu postawiły Moczara w lepszym świetle niż towarzysza „Wiesława”. Coraz więcej osób z kręgu partii widziało w Moczarze uosobienie dobrego gospodarza kraju. W gronie moczarowców znajdowało się coraz więcej osób pełniących ważne funkcje w kraju23 . Taki stan z czasem zaczął niepokoić Gomułkę, który słusznie zauważył, że Moczar tworzy własny odłam w partii. Aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wpływów Moczara na kolegów ze środowiska partyjnego, Gomułka postanowił pozbawić go wpływu na aparat bezpieczeństwa i tym samym ustanowił go sekretarzem KC. Szefem MSW został Kazimierz Świtała, co i tak nie dało Gomułce oczekiwanych efektów, związanych z usunięciem z tego stanowiska Mieczysław Moczara, bowiem ten zachował realne wpływy w tym resorcie24 .
Jak zatem wynika z powyższych faktów, Moczar przygotował sobie świetne zaplecze zarówno polityczne, jak i personalne. Poparcie dla Gomułki było coraz słabsze i ustawicznie się zmniejszało. Dostrzegała to nawet Moskwa, która także widziała potrzebę zmiany na stanowisku I sekretarza PZPR25 . Doskonałym momentem dla ostatecznego pogrążenia Władysława Gomułki stała się dla Moczara sytuacja z roku 1970, kiedy to wprowadzono podwyżkę cen. Zabieg, który w grudniu przeprowadziła ekipa rządząca, nie spotkał się z aprobatą społeczeństwa, a nawet był zaprzepaszczeniem wszelkich szans dla Gomułki na odbudowanie swojego wizerunku.
Niezadowolenie społeczeństwa objawiło się wyjściem na ulice. Takiemu obrotowi spraw trzeba było jak najszybciej zaradzić. Aby zapobiec niekorzystnym reakcjom, MSW postanowiło wydać rozporządzenie dotyczące zapewnienia porządku w kraju26 . Wszystkie służby porządkowe postawiono w stan podwyższonej gotowości. Takich właśnie reakcji obawiano się jeszcze przed zapoznaniem społeczeństwa z zaplanowaną podwyżką, więc na początku grudnia opracowano plan akcji „Jesień ’70”.
Jeszcze jednym ważnym punktem, o którym wspomina Henryk Kula w celu przekonania, że wydarzenia Grudnia ’70 to prowokacja polityczna, jest obarczanie Gomułki za wydanie rozkazu strzelania do robotników. Takie zeznania niektórych z członków KC PZPR pogrążały towarzysza „Wiesława” bez jakichkolwiek szans na wyjaśnienia. Sam Gomułka w liście do VIII Plenum KC PZPR zastrzegał, że decyzja, która regulowała użycie broni nie była jednoosobowa, ale podjęta kolegialnie27 . Dodatkowo w innym miejscu Gomułka, nie do końca doinformowany co się na Wybrzeżu działo, stwierdzał, że należy strzelać do ludzi gwałcących porządek publiczny, ale jedynie w nogi28 . Jak zatem widać, Gomułka na wszelkie możliwe sposoby był dyskryminowany i ukazywany w bardzo złym świetle. Nawet pogłoski o tym, że to on sam, bez porozumienia z członkami Biura Politycznego, podjął decyzję o strzelaniu do robotników, miały na celu pozbawienie go sprawowanego urzędu.
Warto też wspomnieć o tym, że wielu członków partii, głównie moczarowców, naciskało na I sekretarza partii, aby w sytuacji, która zaistniała, czyli wzburzonych tłumów demonstrujących na ulicach Wybrzeża, towarzysz „Wiesław” sam zrezygnował ze stanowiska. Na nowego sekretarza upatrywano głównie Edwarda Gierka, czemu przychylny był Związek Radziecki. Również Moczar uważał, że Gierek uspokoi zajścia na ulicach Gdańska, Gdyni i innych miast Wybrzeża29 .
Każdy z przedstawionych aspektów był niewątpliwie elementem zaplanowanej prowokacji politycznej. Czas Władysława Gomułki z pewnością się kończył, a jego przyspieszeniu pomogły wydarzenia z Grudnia 1970. Ambicje Moczara związane z objęciem przez niego fotela I sekretarza spełzły na niczym, ponieważ stanowisko to objął Edward Gierek, człowiek postrzegany jako uzdrowiciel nadszarpniętej reputacji ekipy rządzącej. Prowokację samą w sobie uznać można za po części spełnioną, gdyż, jak zakładano, Gomułka skończył swoją karierę polityczną.
Towarzysz Breżniew czuwa
Chcąc zagłębić się w temat, który jest problemem tych rozważań, nie sposób nie omówić stanowiska Związku Radzieckiego wobec zastanych w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej faktów. Trzeba szczególnie przyjrzeć się pomysłowi, podchwyconemu także przez towarzyszy radzieckich, który proponował zastąpienie na stanowisku I sekretarza KC PZPR Gomułki przez człowieka lepiej odbieranego przez społeczeństwo i mogącego to właśnie społeczeństwo przekonać do siebie.
Rozwój wydarzeń w kraju, który przebiegał w niekontrolowany przez władzę sposób, Kreml obserwował z zaniepokojeniem30 . Związek Radziecki, wobec zaistniałego problemu, postanowił, że ambasador Aristow uda się na rozmowę z Władysławem Gomułką. Podczas tej rozmowy Gomułka przekonywał ambasadora, że zajścia w kraju nazywać można mianem kontrrewolucji, ponieważ wystąpiono przeciwko legalnie działającej władzy. Dodatkowo towarzysz „Wiesław” utrzymywał, że z elementami zaburzającymi spokój w kraju należy się rozprawić jak najszybciej.
Wszystko to wzbudzało niepokój na Kremlu. Breżniew wiedział już, że Gomułka nie będzie w stanie zrehabilitować się po kolejnym wyrazie niezadowolenia robotników31 , którego on stał się przyczyną. Związek Radziecki zaczął w tym wszystkim upatrywać odpowiedniego rozwiązania, aby wraz z zaprzepaszczeniem zaufania do Gomułki podtrzymać zaufanie do Związku Radzieckiego. Jedynym rozsądnym wyjściem wydawała się zmiana personalna I sekretarza KC PZPR. W oczach Breżniewa i towarzyszy radzieckich wspomniany już Mieczysław Moczar nie był odpowiednią osobą na to stanowisko32 . I tu pojawiła się postać Edwarda Gierka, I sekretarza KW w Katowicach, za którego sprawą miasto to stało się jednym z najlepiej prosperujących w kraju, a to z kolei świadczyło o zaangażowaniu Gierka w sprawy gospodarcze i ekonomiczne nie tylko regionu, ale też państwa. Taki człowiek był wtedy potrzebny, aby uspokoić wzburzony tłum, przede wszystkim opanować nieprzychylne partii nastroje i wyprowadzić kraj z zapaści ekonomiczno-gospodarczej.
Gierek był człowiekiem dobrze odbieranym przez społeczeństwo. To, co zrobił w Katowicach, czyniło z niego osobę godną zaufania. Sam Gomułka, jeszcze przed tragicznymi wydarzeniami roku 1970, stwierdzał, że Gierek jest przez towarzyszy ze Wschodu faworyzowany, ponieważ zapraszany jest na urlopy, czego nie czyni się już od dawna w stosunku do Gomułki.
Wracając już bezpośrednio do Grudnia 1970, po wyjściu niezadowolonych tłumów na ulice Breżniew wielokrotnie próbował porozumieć się z Władysławem Gomułką. Celem tego miało być otrzymanie wiadomości odnośnie do oceny sytuacji i sposobów, którymi miałaby być ona rozwiązana.
Związek Radziecki, jak i władze PRL, liczyły się z faktem, że demonstracje i wiece mogą przerodzić się w otwarty konflikt, któremu w jakiś sposób będzie należało zapobiec. W rozmowie premiera Piotra Jaroszewicza z Kosyginem, premierem ZSRR, Kosygin zastrzegał, że członkowie partii nie mają co liczyć na interwencję wojsk radzieckich w PRL33 .
Doszło także do rozmowy samego Breżniewa z Gomułką. Jerzy Eisler w swojej publikacji podaje trzy znane relacje tejże rozmowy. Pierwsza z nich miała być spowodowana zajściami w Gdyni. Rozmowa sprowadzała się do ustalenia form zażegnania kryzysu, a także ewentualnej pomocy ze strony Związku Radzieckiego. Pomoc ta jednak, jak już wcześniej wspomniano, nie była rozumiana jako pomoc wojskowa. Gomułka całą sytuację, podobnie jak dotychczas, sprowadzał do miana kontrrewolucji. Breżniew wiedział, że w PRL wprowadzona została podwyżka cen i wystosował do Gomułki pytanie, czy zajścia w kraju nie są podyktowane tą właśnie podwyżką. Gomułka zaprzeczył temu, znów podkreślając charakter kontrrewolucyjny wystąpień. Taką wersję wydarzeń przedstawiła strona radziecka34 .
Sam Gomułka twierdził, że towarzysz Breżniew wypytywał go o to, jaka jest sytuacja wojska w kraju, a także, czy władza posiada odpowiednie środki, by zaprzestać rozruchom i demonstracjom. W tejże relacji Gomułka znów przekonywał, że wydarzenia mają charakter kontrrewolucyjny i nie są w żaden sposób związane z sytuacją ekonomiczno-gospodarczą35 .
Ostatnią z relacji jest relacja Cyrankiewicza (z 1971 r.). Według niego Gomułka w rozmowie z Breżniewem protestował przeciw przekazaniu władzy. Dodatkowo nie podobało mu się to, że Breżniew nie do końca wierzył w kontrrewolucję i upierał się przy tym, że akcja podwyżki cen była zbyt intensywna36 .
Trzeba jeszcze wspomnieć o tym, jak Grudzień 1970 r. był podobny do innych kryzysów władzy w PRL. Sprawa stosunku Kremla do tych zajść wymaga osobnego omówienia.
Zaczynając od października roku 1956, trzeba przypomnieć, że ówczesnym I sekretarzem KPZR był Nikita Chruszczow. To właśnie w tym roku radzieccy towarzysze mieli dość duży wpływ na sprawy w Polsce. Przytoczyć tu wypada przede wszystkim sprawę objęcia stanowiska I sekretarza PZPR przez Władysława Gomułkę, kiedy to naciski Związku Radzieckiego i wpływ, jaki wywierał na nasz kraj ojczysty, były znaczące. Członkowie Biura Politycznego zdecydowali, bez uzgadniania tego z Chruszczowem, przekazać fotel I sekretarza „Wiesławowi”. Niosło to za sobą daleko posunięte konsekwencje, m.in. przyjazd towarzysza Chruszczowa do Warszawy.
Rok 1968 i kampania antysyjonistyczna, a przede wszystkim wydarzenia związane ze zdjęciem z desek Teatru Narodowego Dziadów, także odbiły się szerokim echem w środowisku radzieckim. Fakt, że do tego doszło, łączono z politykami radzieckimi, którzy mieli sprzeciwiać się okrzykom antyradzieckim podczas przedstawień37 .
Co do roku 1976 to władzom na Zachodzie szczególnie nie podobał się pomysł ponownego wprowadzenia podwyżki cen. Rosja miała w pamięci wydarzenia sprzed 6 lat, kiedy to ekipa Gomułki doprowadziła do prawdziwego kryzysu społeczno-ekonomicznego. Mimo że uważano Gierka za człowieka umiejącego sprostać oczekiwaniom zarówno społeczeństwa, jak i Zachodu, to jednak Breżniew podszedł z duża rezerwą, a nawet z oburzeniem, do pomysłu podwyżki cen. O dużej interwencji w same wydarzenia Czerwca 1976 trudno mówić, gdyż wszystko to przebiegło w tempie ekspresowym.
Dziś trudno odpowiedzieć na pytanie czy Grudzień 1970 r. był tylko buntem społeczeństwa czy aż prowokacją polityczną. Bez wątpienia nie można mówić o jednym z tych elementów bez uwzględnienia drugiego. Czynniki te uzupełniają się i razem stanowią całość. Historycy przemawiający za tym, że był to wyraz buntu społeczeństwa, mają rację – podobnie jak mają ją ci, którzy biorą pod uwagę rolę czynnika prowokacyjnego. Rozwiązanie tego zagadnienia mija się z sensem, jeżeli nie przeanalizujemy także roli Kremla, którą ten odgrywał w tych dramatycznych dla narodu polskiego chwilach. Zarówno w Grudniu 1970, jak i w miesiącach go poprzedzających, a także po nim następujących, wyraźny jest czynnik radziecki. Podsumowując – nie ma do dziś jednomyślności, co do zajść na Wybrzeżu w 1970 r. Trudno określić, na ile była to prowokacja polityczna, choć i z takimi wersjami wydarzeń można się spotkać. Pewne jest natomiast jedno – że czas Gomułki wraz z wprowadzeniem podwyżki cen definitywnie dobiegł końca. 13 grudnia 1970 r. był dla Władysława Gomułki początkiem końca jego kariery politycznej. I nie pomogły tu zabiegi, jakie stosowano w liście do podstawowych organizacji partyjnych, w których obiecywano dodatki rodzinne itp. Społeczeństwo nie chciało żyć na skraju nędzy, kiedy ekipa rządząca miała wszystko, czego potrzebowała do godnego życia. Breżniew doskonale wiedział, że rozprawienie się z buntem siłą nie przyniesie dobrych rezultatów. Dlatego bardziej opłacalne dla Kremla było obsadzenie na stanowisku I sekretarza PZPR człowieka, który postrzegany był jako bardziej liberalny i dążący do poprawy życia robotników.
Bibliografia
Branach Z., Pierwszy grudzień Jaruzelskiego, Toruń 2004.
Bolesta‑Kukułka K., Gra o władzę a gospodarka polska 1944‑1991, Warszawa 1992.
Chojnowski A., Kto odsunął od władzy Władysława Gomułkę? Przyczynek do genezy Grudnia ’70, „Dzieje najnowsze”, R. XLVI, 2014, z. 1.
Eisler J., Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje, Warszawa 2001.
Eisler J., „Polskie miesiące”, czyli kryzys(y) w PRL, Warszawa 2008.
Głowacki A., Kryzys polityczny 1970 roku, Warszawa 1990.
Jezierski A., Petz B., Historia gospodarcza Polski Ludowej 1944‑1985, Warszawa 1998.
Kaliński J., Gospodarka Polski w latach 1944‑1989. Przemiany strukturalne, Warszawa 1995.
Kula H. M., Grudzień 1970 „oficjalny” i rzeczywisty, Gdańsk 2006.
Osęka P., Wiesław, odejdź, „Polityka” 2010, nr 51.
Roliński B., Piotr Jaroszewicz – przerywam milczenie… 1939‑1989, Warszawa 1991.
Tajne dokumenty Biura Politycznego. Grudzień 1970, opr. P. Domański, Londyn 1991.
To nie na darmo… Grudzień ’70 w Gdańsku i Gdyni, pod red. Małgorzaty Sokołowskiej, Pelplin 2006.
Redakcja merytoryczna: Zuzanna Świrzyńska
Korekta: Wiktoria Wojtczak
- J. Eisler, Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje, Warszawa 2012, s. 51. [↩]
- Tamże, s. 52. [↩]
- Więcej na temat gospodarki doby PRL w: A. Jezierski, B. Petz, Historia gospodarcza Polski Ludowej 1944 1985, Warszawa 1998; J. Kaliński, Gospodarka Polski w latach 1944 1989. Przemiany strukturalne, Warszawa 1995; K. Bolesta Kukułka, Gra o władzę a gospodarka polska 1944 1991, Warszawa 1992. [↩]
- J. Eisler, dz. cyt., s. 53. [↩]
- Tamże, s. 54. [↩]
- Aby zmniejszyć koszty budowy mieszkań spółdzielczych czy kwaterunkowych, budowano m.in. „ślepe kuchnie”, czyli kuchnie, które nie miały okien, oraz wspólne łazienki i toalety dla kilku rodzin. [↩]
- H. M. Kula, Grudzień 1970 „oficjalny” i rzeczywisty, Gdańsk 2006, s. 114. [↩]
- Tamże, s. 115. [↩]
- J. Eisler, dz. cyt., s. 88 – 89. [↩]
- W Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni zaostrzono m.in. kryteria dotyczące spawania, co spowodowało otrzymanie niższych pensji; zmieniono także akord pracy. [↩]
- J. Eisler, dz. cyt., s. 87. [↩]
- A. Głowacki, Kryzys polityczny 1970 roku, Warszawa 1990, s. 27. [↩]
- J. Eisler, dz. cyt., s. 95. [↩]
- Tajne dokumenty Biura Politycznego. Grudzień 1970, opr. P. Domański, Londyn 1991, s. 11. [↩]
- Tamże, s. 14. Mówiono np. o dopłacaniu do takich artykułów spożywczych jak: przetwory zbożowe – państwo dopłaca 5 mld 285 mln zł; przetwory owocowe – państwo dopłaca 354 mln zł; mleko – państwo dopłaca 727 mln zł; ryby i przetwory rybne – państwo dopłaca 600 mln zł. [↩]
- W. Kwiatkowska, Między robotniczą rewoltą a powstaniem, oprac. I. Greczanik-Filipp, [w]: To nie na darmo… Grudzień ’70 w Gdańsku i Gdyni, pod red. M. Sokołowskiej, Pelplin 2006, s. 24. [↩]
- J. Eisler, dz. cyt., s. 104 105; Z. Branach, Pierwszy grudzień Jaruzelskiego, Toruń 2004, s. 32. [↩]
- Zob.: A. Chojnowski, Kto odsunął od władzy Władysława Gomułkę? Przyczynek do genezy Grudnia ’70, „Dzieje Najnowsze”, R. XLVI 2014, z. 1, s. 189 206, H. M. Kula, dz. cyt, s. 79. [↩]
- H. M. Kula, dz. cyt., s. 65. [↩]
- Tamże, s. 67. Sprawami tymi od tej pory zaczęli zajmować się: Kazimierz Świtała oraz generał Ryszard Matejewski. [↩]
- Wiceministrami, których dobrał sobie Jaruzelski byli: gen. T. Tuczapski, gen. B. Chocha, gen. J. Urbanowicz. [↩]
- H. M. Kula, dz. cyt., s. 76. [↩]
- W grupie tej znajdowali się: F. Szlachcic, gen. T. Kufel, T. Pietrzak, J. Kępa, R. Matejewski, B. Stachura, S. Olszowski, H. Słabczyk, J. Łukaszewicz, S. Kania, W. Jaruzelski. Jednak podstawowy skład grupy Moczara zawiązał się ostatecznie w 1970 r. kiedy to grupa ta skupiała członków MSW, MON, Rady Ministrów, BP i Sekretariatu KC PZPR, aparatu funkcyjnego KC oraz sekretarzy KW PZPR.Zob. H. M. Kula, dz. cyt., s. 80, 93 96. [↩]
- Tamże, s. 77. [↩]
- O roli Moskwy odnośnie do wydarzeń na Wybrzeżu w kolejnym podpunkcie tego rozdziału – 2.3 Towarzysz Breżniew czuwa. Odnośnie do czynnika radzieckiego w prowokacji politycznej zob.: J. Eisler, Polskie miesiące, s. 187. [↩]
- H. M. Kula, dz. cyt., s. 98. [↩]
- Tamże, s. 709. [↩]
- Tamże. [↩]
- Tamże, s. 577. [↩]
- J. Eisler, Polskie miesiące…, dz. cyt., s. 184. [↩]
- Zob.: P. Osęka, Wiesław, odejdź, „Polityka” 2010, nr 51. [↩]
- Związek Radziecki nie był przychylny kandydaturze Mieczysława Moczara na stanowisko I sekretarza KC PZPR, ponieważ uważał, że Moczar ma zbyt dyktatorski charakter. W celu odsunięcia Moczara od tego pomysłu zaszantażowano go materiałami świadczącymi przeciw niemu. Por. J. Eisler, Polskie miesiące…, dz. cyt., s. 182 183; B. Roliński, Piotr Jaroszewicz – przerywam milczenie… 1939 – 1989, Warszawa 1991, s. 156 157. [↩]
- B. Roliński, dz. cyt., s. 156 – 159. [↩]
- J. Eisler, Polskie miesiące…, dz. cyt., s. 192 193. [↩]
- Tamże, s. 193 194. [↩]
- Tamże, s. 195. [↩]
- Tamże, s. 178. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Z artykułu wynika, że prowodyrem był Moczar, który i tak nie miał szans na objęcie funkcji I sekretarza. Więc po co? Czy Gomułka nikomu innemu się nie naraził? A 1968 rok albo chociaż podpisanie układu z RFN w 12.1970?
Autorka jest jak widać zwolenniczką spiskowej teorii dziejów. Moczar przegrał swoją grę o władzę w roku 1968. Wielką szansą dla niego był marzec 1968. Rola MSW i służb specjalnych w poskromieniu buntów studenckich i spacyfikowaniu wewnątrzpartyjnej opozycji dawała Moczarowi bardzo silną pozycję w partii, przy wyraźnym osłabieniu Gomułki. Ale latem 1968 sytuacja uległa odwróceniu. Gomułka uzyskał wsparcie tych, których zaniepokoiła możliwość objęcia funkcji kierowniczej przez Moczara. Poparcia dla Gomułki udzielił przede wszystkim Edward Gierek, wraz z całą organizacją partyjną Górnego Śląska. To właśnie dzięki Gierkowi Gomułka został ponownie wybrany na I sekretarza PZPR na V zjeździe partii jesienią 1968 roku. Moczar musiał zadowolić się drugorzędnym stanowiskiem w kierownictwie partii.
Autorka prezentuje nam nieprawdziwy opis sytuacji lat 1969 - 1970. To nieprawda, że Gomułka kurczowo trzymał się władzy i nie chciał jej oddać. Gomułka wiedział, że jego czas mija - i przygotował ekipę swoich następców, którzy mieli kontynuować jego politykę. Politycznym następcą Gomułki i przywódcą partii i państwa miał zostać Stanisław Kociołek, a sprawy gospodarcze miał poprowadzić Bolesław Jaszczuk. Jaszczuk przygotował koncepcję reformy gospodarczej, którą poparł Gomułka. Ta koncepcja (zwana „systemem bodźców ekonomicznych”) zakładała powiązanie wynagrodzeń pracowniczych z efektami ekonomicznymi przedsiębiorstw. Program Jaszczuka był szeroko popularyzowany w społeczeństwie i budził zdecydowany sprzeciw załóg robotniczych, ze względu na to, że w pierwszym etapie przewidywał zamrożenie płac, a następnie ich wzrost znacznie wolniejszy niż dotychczas. To tworzyło podstawy do zorganizowanego sprzeciwu, którego detonatorem stała się grudniowa podwyżka cen. Znamienne, że Gierek po dojściu do władzy odrzucił program Jaszczuka i realizował własny, zasadniczo odmienny.