„Moja Odyseja”– A. Carton de Wiart – recenzja


Mógłby powiedzieć – przeżyłem niemal dziesięć wojen, w tym dwie światowe. Wspomnienia generała Carton de Wiarta to majstersztyk opowieści o świecie pierwszej połowy XX w. To historia powikłana, trudna, lecz nieskończenie fascynująca.

Ponad sześćdziesiąt lat czekał polski czytelnik na Moją Odyseję. To ponad sześćdziesiąt straconych lat. Książka ta mogła wrosnąć w kanon literatury, gdyby nie to, że autor był zajadłym antykomunistą. Niemniej jednak nakładem Bellony ukazała się w końcu jedna z najbardziej fascynujących biografii pierwszej połowy XX w.

Adrian Carton de Wiart urodził się w ustatkowanej rodzinie belgijskiego prawnika. Gdyby nie przyjęcie przez ojca obywatelstwa brytyjskiego i wysłanie Adriana do szkół angielskich, zapewne wykrwawiłby się gdzieś pod Ypres czy zmarł w Kongo w wyniku jakiejś epidemii. Byłby jednym z milionów ludzi, którzy żyli, coś zrobili i odeszli. Jednak przejście na służbę największego imperium w dziejach świata otworzyło przed nim zupełnie nowe horyzonty i umożliwiło takie życie, jakie chciałby mieć niejeden z nas.

Przemilczmy czasy szkolne, mniej lub bardziej udane i zabawny epizod oksfordzki, zakończony ucieczką do Kraju Przylądkowego i zaciągnięciem się do angielskich formacji walczących z Burami. Wtedy Adrian odniósł pierwsze ze swych licznych ran i zdecydował się poświęcić życie służbie wojskowej. Ta niosła go żwawym nurtem pomiędzy wojnami kolonialnymi, Wielką Wojną, służbą w odrodzonej Polsce w 1920 r., myśliwskim życiem na bagnach Polesia, aktywnym uczestnictwem w początkowym okresie II wojny światowej, okresem niewoli we Włoszech, misji dyplomatycznej w Chinach aż po zaszczytną, lecz intensywnie spędzaną emeryturę. Z każdego momentu życia generał wyciskał ostatnią kroplę, choćby była gorzka od żalu czy słona od potu wycieńczenia.

Postać Carton de Wiarta była fenomenalna. Nie był urzędnikiem spisującym pamiętnik, nie był filozofem pozostawiającym po sobie spostrzeżenia. Był człowiekiem czynu, o czym świadczą stracone oko, brak ręki, której palce sam sobie urwał, postrzał głowy i wiele innych ran. A przy tym był niebywale skromny. Na całych czterystu stronach tekstu nie ma ani jednego zdania  mogącego zostać uznanym za samochwalstwo. W książce roi się za to od słynnych i zasłużonych postaci, o których generał pisał tak, jak o nich myślał, bez ogródek, m. in. o Winstonie Churchillu, Czang Kaj Szeku, Louisie Mountbatten. Lawrensie z Arabii czy Józefie Piłsudskim.

Wątek polski jest bardzo ważny we wspomnieniach autora. Był członkiem Brytyjskiej Misji Wojskowej w Polsce w okresie wojen o niepodległość, a następnie korzystając z gościny księcia Karola Radziwiłła, mieszkał w jego dobrach przez dwadzieścia lat, do czasu wybuchu kolejnej wojny. Stał się w tym czasie przyjacielem Polski i orędownikiem jej sprawy, pomimo konfliktu interesów z rządem angielskim. Okres życia na Polesiu stanowi barwny opis niezliczonych polowań, które były największą pasją generała, a także analizą polskich zalet i wad narodowych. Warto przemyśleć zwłaszcza te ostatnie.

Język wspomnień jest bardzo żywy, częstokroć dowcipny, niejednokrotnie zaskakujący sarkazmem i ironią. Carton de Wiart pisał bez ogródek, bez używania trybu przypuszczającego, tak charakterystycznego dla Anglików, co bez wątpienia można przypisać jego kontynentalnemu pochodzeniu. Opisy miejsc są raczej oszczędne, generał nie należał do miłośników sztuki czy architektury, za to kochał konie. Zaletą publikacji jest duża ilość zdjęć, ukazujących zarówno Autora jak i miejsca, w których bywał, lub ludzi, których znał.

To jest męska książka i polecam ją przede wszystkim młodym mężczyznom szukającym wzorca do naśladowania. Nie, nie mówię tu o szukaniu inspiracji do wojny i bohaterskiej śmierci, ale do znajdowania w sobie nieskończonej siły i wytrwałości, które pomogły generałowi trwać w doskonałej kondycji psychofizycznej do końca życia, a nawet wstać z łóżka po złamaniu kręgosłupa. To jest wzór do naśladowania – wzór odwagi wojennej i cywilnej, mocnych poglądów, stanowczego postępowania, jednoznacznego wysławiania się i pewności siebie.

 

Plus/minus:

Na plus:

+ fenomenalny, niezwykle barwny i dowcipny język

+ bliskie i osobiste, lecz jednocześnie obiektywne spojrzenie na wielkie wydarzenia historyczne

Na minus:

- brak

 

Tytuł: Moja Odyseja

Autor: Adrian Carton de Wiart

Wydawca: Bellona

Rok wydania: 2016

ISBN: 978-83-11-14258-9

Liczba stron: 400

Okładka: miękka

Cena: 34,90 zł

Ocena recenzenta: 10/10

 

Redakcja merytoryczna: Malwina Lange

Korekta: Łukasz Konopko

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Bilbo pisze:

    Niezły sukinsyn. I na dodatek polubił Polskę.

  2. Hussar pisze:

    Bellonie udała się ta książka! 🙂

Odpowiedz