„Życie towarzyskie w XIX wieku” – A. Lisiak – recenzja |
Agnieszka Lisiak w swojej kolejnej książce odsłania kulisy życia naszych prababek i pradziadków. Tym razem wzięła pod lupę życie towarzyskie. Jak żyło się w towarzystwie, co wypadało, a co nie? Dzisiaj nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w XIX w. praktycznie każde zachowanie było obwarowane uregulowaniami i przepisami. Kto ich nie przestrzegał, uchodził za ignoranta i dziwaka, toteż nie był mile widziany w szacownym gronie. Warto pamiętać, że kto nie bywał na salonach, ten nie istniał.
Książka dostarcza czytelnikowi swoistego przekroju szeroko rozumianego życia towarzyskiego i wielu rozrywek: od balów po teatry, od cyrków po kawiarnie. Jeśli kogoś nudzą informacje o formalnych spotkaniach, może przejść do rozdziałów poświęconych imprezom na świeżym powietrzu lub czasowi wolnemu spędzanemu nad wodą. Dla tych, którzy szukają czegoś mrożącego krew w żyłach, godny polecenia będzie rozdział o niezwykle popularnych wówczas seansach spirytystycznych. Z perspektywy dzisiejszego czytelnika wydają się one dość śmieszne i razem z autorką można zadać sobie pytanie: jak wówczas można było w to wierzyć? W pracy zawarte są także informacje dotyczące załatwiania potrzeb fizjologicznych w tych pruderyjnych czasach, kiedy nie znano przecież kanalizacji. Czytelnik dowie się również jak w XIX w. ubierano się na bal, do cyrku lub na przyjęcie – w książce zawarto przegląd całej kobiecej garderoby.
Istotny jest fakt, iż recenzowanej pozycji nie trzeba czytać rozdział po rozdziale – poszczególne treści nie łączą się ze sobą. Jednak z całą pewnością dopiero po zapoznaniu się z całą książką pojedyncze wątki układają się czytelnikowi w logiczną całość.
Różne anegdotki, przytoczone z poczuciem humoru, sprawiają, że książkę czyta się bardzo lekko – czasami można odnieść wrażenie, że wręcz słucha się dobrej opowieści, a nie czyta. Ponadto krótkie rozdziały stanowią przystępną formę – dzięki temu po pozycję sięga się chętnie. Agnieszka Lisiak pisze prostym językiem, pełnym humoru i uwag, niejednokrotnie także złośliwych. Taki styl wypowiedzi z pewnością nie zadowoli wszystkich czytelników, niektórzy mogą zarzucić autorce, że trywializuje minioną epokę. Można przypuszczać, że dla laika po przeczytaniu tej książki belle epoque wcale nie byłaby belle, tylko tragicznym, ubranym w sztywne ramy i gorsety mrocznym czasem, kiedy nikomu nic nie było wolno. Należy jednak pamiętać, że w tamtych czasach nie uchodziło to za nic nadzwyczajnego, ponieważ każda dziedzina życia była drobiazgowo zdeterminowana – począwszy od odpowiedniego siadania na taborecie, przez sposób trzymania chustki do nosa, aż po wyzwanie na pojedynek. Sama autorka stwierdza, iż nawet zbyt głośny oddech w niektórych sytuacjach uchodził za nieodpowiedni.
Z książki dowiemy się m.in. co to były surprizy, resursy, postiche, traktiernie czy wywózki kloaczne. Pozycja z pewnością nie wyczerpuje jednak tematu, gdyż jak sama autorka przyznaje: „Niestety moja wyobraźnia jest zbyt uboga, by rozwinąć ten wątek i wytłumaczyć, jak wyglądały »łazienki koszowe dla dam« czy też »omnibus z gabinetem dla mężczyzn«; zdaję się na wyobraźnię czytelnika”. Takich fragmentów, ujętych oczywiście z charakterystycznym poczuciem humoru, jest tutaj o wiele więcej.
W pozycji znajdziemy również wiele ciekawostek o znanych i szanowanych postaciach z XIX w. – np. o Helenie Modrzejewskiej, która naraziła się na śmieszność na ulicach Stanów Zjednoczonych, gdyż pokazała się bez turniury, czyli halki wypychającej tył spódnicy. W Europie owa halka wyszła już z mody, z kolei w Stanach wciąż była nieodłącznym elementem kobiecej garderoby. Inna historia dotyczy Jana Matejki, który na jednym z balów pojawił się ze swoimi córkami. Przyzwoitość nakazywała, aby rodzic towarzyszył pannom na wydaniu przez cały czas trwania przyjęcia, czyli zazwyczaj aż do białego rana. Takie wydarzenia nie należały do łatwych i przyjemnych, tak jak dzisiaj mogłoby nam się wydawać. Zamiast bawić się beztrosko, uczestnicy musieli stosować się do złożonego systemu obostrzeń – m.in. jak i kiedy można tańczyć lub w jakich sytuacjach można tańca odmówić. Ponadto trzeba było liczyć kroki, znać poszczególne figury, słuchać rozkazów wodzireja, a co za tym idzie – znać francuski, gdyż mówił on w tymże języku. Jak więc wśród tylu konwenansów odnaleźć czas na rozmowę, flirt czy zabawę?
Autorka opisuje również niedorzeczność pojedynków – wzywano na nie pod byle pretekstem, czasami nawet i za nadepnięcie na stopę podczas tańca. Lisiak często jednak podkreśla, iż nie można patrzeć na tamte czasy tylko z dzisiejszej perspektywy. Warto przytoczyć przynajmniej jeden przykład – przy opisywaniu strojów autorka zaznacza: „Oczywiście możemy drwić z braku zdrowego rozsądku u naszych przodków, z bezmyślnego hołdowania jakże niepraktycznej modzie. Nie zmienia to jednak faktu, że damski ubiór był w tamtych czasach jedną ze sztuk pięknych, jeżeli nie najpiękniejszych (pod warunkiem, że był czysty i zadbany). Mówię oczywiście o elitach. Na modę można było narzekać, dziś można się z niej śmiać, ale nie sposób zaprzeczyć, że kobieta w ówczesnym stroju i entourage’u wyglądała zjawiskowo”. W innym miejscu doszukać możemy się słów uznania dla powszechnie rozwiniętego czytelnictwa, oczywiście znowu można mówić tu jedynie o elitach i tych, którzy potrafili czytać. Jeśli ktoś nie zapoznał się z najnowszym fragmentem Lalki Bolesława Prusa, drukowanej w „Kurierze Codziennym” – wypadał z rozmów towarzyskich.
Wielkim atutem książki jest to, że zadbano o wszystkie szczegóły. Jest w niej wiele ilustracji, rycin, zarówno czarno-białych, jak i kolorowych, ale także piękna stylizowana czcionka całego tekstu oraz tytułów rozdziałów. Pracę zdobią dodatkowo ornamenty, w których znajdują się poszczególne tytuły. Anegdotki, cytaty czy elementy humorystyczne są z kolei umieszczone w specjalnych ramkach, w których tekst jest wydrukowany czcionką stylizowaną na pismo kaligraficzne.
Ponadto w pozycji znajdziemy wiele cytatów z książek, pamiętników, biografii czy wspomnień znanych ludzi tamtej epoki. Często cytowana jest Magdalena Samozwaniec i Henrietta z Działyńskich Błędowska. Oprócz tego odnaleźć można tu również fragmenty czasopism, m.in. „Tygodnika Ilustrowanego„, „Magazynu Powszechnego„ czy też ”Kuriera Warszawskiego”. Wszystkie pozostałe źródła, a jest ich sporo, są wypisane w porządku alfabetycznym na końcu książki, co może okazać się bardzo pomocne dla sympatyków XIX w.
Po książkę na pewno warto sięgnąć, chociażby po to, aby poznać epokę naszych pradziadków, czasami w nieco krzywym zwierciadle. Na rynku jest wiele pozycji dotyczących minionych epok, ciężko jednak znaleźć drugą taką pracę, która oprócz wiedzy zawierałaby dawkę dobrego humoru. Po przeczytaniu tej książki niejeden czytelnik odetchnie z ulgą, że te czasy należą już do przeszłości, inny zaś może westchnie z utęsknieniem – na pewno jednak każdy będzie czytał tę pozycję z uśmiechem.
Plus minus:
Na plus:
+ lekki, humorystyczny styl
+ dobrze opisana bibliografia i przypisy na końcu każdej strony
+ ryciny, ilustracje i krótkie humorystyczne historyjki
Na minus:
- momentami złośliwe komentarze, które mogą być źle odebrane przez czytelnika
Tytuł: Życie towarzyskie w XIX wieku. Wspaniałe czasy Belle Epoque
Autor: Agnieszka Lisiak
Wydawca: Bellona
Rok wydania: 2017
ISBN: 9788311105720
Liczba stron: 336
Okładka: miękka
Cena: 36 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Redakcja merytoryczna: Aleksandra Cyfrowicz
Korekta językowa: Aleksandra Czyż
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.