„Zaginione skarby faraonów” – G. F. L. Stanglmeier – recenzja |
Autor Oszustwa w Dolinie Królów, G. F. L. Stanglmeier, w swojej nowej książce przybliża nam liczne, nierzadko kontrowersyjne i niejasne, historie z czasów wielkich faraonów. Co jest takiego w historii starożytnego Egiptu, że nadal wydaje się nowe publikacje na jego temat? Zapewne są to ciągle prowadzone badania, ujawniające nowe fakty z życia tej niezwykłej cywilizacji, które niejednokrotnie, zamiast przybliżać nas do wielkich tajemnic, sprawiają, że stają się one coraz bardziej zawiłe. Wiele z takich ciekawostek opisuje nam książka.
Niestety, jeśli ktoś interesuje się historią starożytnego Egiptu, jest na bieżąco z doniesieniami lub czytał inne książki Stanglmeiera czy jakiekolwiek dotyczące tego zagadnienia, odnosi wrażenie, że wszystko to już było. Autor w zasadzie w niewielkim stopniu porusza i przedstawia nowe lub mniej znane wątki i odkrycia. Bazuje w dużej mierze na już opublikowanych doniesieniach.
Jako przykład może posłużyć rozdział, w którym opisywana jest postać Imhotepa, słynnego architekta z okresu Starego Państwa. Ten budowniczy piramidy Dżosera dość długo był nieznany dla świata naukowego, bo aż do 2 stycznia 1926 r. Wówczas odkryto i odczytano hieroglify na cokole posągu faraona Dżosera, które mówiły o budowniczym. Duża liczba wykrzykników na końcu zdań świadczyłaby o jakimś niebywale istotnym odkryciu, jednakże nie jest to nic nowego. Dziś geniusz Imhotepa jest powszechnie znany.
Innym przykładem odgrzewanych historii może być odwieczny problem grzebania faraonów w piramidach i w Dolinie Królów: byli oni chowani w miejscach im przeznaczonych czy też pogrzeby stanowiły tylko wielką mistyfikację dla zmylenia rabusiów grobów? Gdzie znajdują się ich mumie? W tym miejscu autor powołuje się na wypowiedzi historyków, począwszy od tych najstarszych. Przywołuje Diodora Sycylijskiego, który miał powiedzieć znamienne słowa: „Żaden król nie został pochowany w piramidzie, którą kazał dla siebie wybudować”. Stanglmeier przytacza w tym kontekście także opinię Herodota oraz bardziej współczesnych: Georges’a Goyona, Otto Mucka oraz Zahi Hawassa. I są to jedne z nielicznych, cennych fragmentów.
Pozycja będzie ciekawa dla osób, które dopiero zagłębiają się w tajniki wiedzy o starożytnych Egipcjanach. Jednak dla pasjonatów może okazać się nudna i trącić myszką.
Plusem książki jest na pewno forma, napisana została bowiem ona jak powieść. Takie sformułowania jak: „Ale to już zupełnie inna historia. Historia, która mogłaby zaskoczyć nawet Agatę Christie…” nadają całości charakter kryminału. Da się wyczuć pewne napięcie budowane przez autora, które jest typowe dla tego typu książek. W zasadzie ma się wrażenie, że autor trochę na siłę chce, aby taki właśnie był odbiór tej publikacji. Momentami jest to sztuczne i naciągane. Na pewno nie każdy polubi taką formę pisania. Historia starożytnego Egiptu faktycznie czasem, a może nawet i często, obfituje w wątki kryminalne, ale ta konkretna książka nie jest powieścią. Nie do końca wiadomo więc, czy książka jest naukowa. Można się pogubić i utrudnia to odbiór faktów.
Kolejnym minusem jest stronniczość autora. Stanglmeier otwarcie wyraża swoje zdanie, nie zostawia miejsca na wyrobienie sobie własnego, szczególnie tym, którzy nie są zagłębieni w historię i wątki polityczno-społeczne opisywanych sytuacji. Krytykuje na przykład Zahi Hawassa w sprawie transmitowanego na żywo przewiercenia płyty zamykającej południowy szyb komory królowej w piramidzie Cheopsa. Miało to być pierwsze przejście specjalnie skonstruowanego do tego celu robota, a okazało się, że zostało to wcześniej przećwiczone. Przy okazji opisuje jeszcze kilka niechlubnych okoliczności towarzyszących temu wydarzeniu, obwiniając o wszystko wspomnianego egiptologa. W związku z taką postawą autora czytelnik po jej przeczytaniu powinien dotrzeć do poruszanych wątków, prześledzić je i samemu wyrobić sobie opinię na dany temat. Może się wówczas zgodzić lub nie z punktem widzenia przedstawionym w pozycji.
Po odłożeniu książki ma się wątpliwości, czy była to strata czasu czy może jednak dobrze został on spożytkowany na odświeżenie informacji. Na pewno warto po jej przeczytaniu uporządkować sobie historię i wątki poruszane w książce, aby wyrobić własne zdanie na ten temat. Cenną inspiracją może okazać się sięgnięcie po inne pozycje i poznanie punktu widzenia innych autorów.
Plus minus:
Na plus:
+ historia napisana jak powieść
Na minus:
- powielana tematyka, wątki i historie
- subiektywna postawa autora
- otwarta krytyka stanowisk, które nie odpowiadają autorowi
Tytuł: Zaginione skarby faraonów
Autor: G. F. L. Stanglmeier
Wydawca: Amber
Rok wydania: 2017
ISBN: 9788324126101
Liczba stron: 224
Okładka: miękka
Cena: 37,80 zł
Ocena recenzenta: 5/10
Redakcja merytoryczna: Adrianna Szczepaniak
Korekta językowa: Wiktoria Wojtczak
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Nie wiem, kim jest autor, ale mieszanie faktów z teoriami spiskowymi, i miejskimi legendami, brak przypisów i do tego gazetowo-sensacyjny styl odbierają tej książce wiarygodność.