Przed Lutrem – świt reformacji |
31 października 1517 r., w zapewne dość chłodny poranek, młody zakonnik przybija do drzwi kościoła zamkowego 95 tez. Musi to zrobić, przez wiele dni studiował Biblię i nie może zgodzić się na machinacje Kościoła. Tezy przedstawione do dyskusji dotyczą przede wszystkim odpustów i ich roli w zbawieniu. Pewnie jeszcze nie wie, że właśnie zaczął wielką dysputę na temat roli Kościoła w świecie. Tezy są namiętnie dyskutowane w środowisku humanistów, a potem także zwykłych ludzi.
Luder1 trafia celnie, a i grunt jest dobrze przygotowany. Dlaczego jednak to właśnie jemu udało się rozpocząć dzieło reform w Kościele? To dość podstawowe pytanie, które zadaję sobie bezustannie. Dlaczego reformacja zaczęła się właśnie na terenach Niemiec, właśnie w 1517 r., a nie we Włoszech, Hiszpanii czy Anglii 40 lat wcześniej? W istocie odpowiedź jest banalna: reformacja rzeczywiście zaczynała się powoli we wszystkich tych miejscach i nie tylko tam, a pragnienie reform pojawiało się dość powszechnie. Kościół, zjednoczony w przeszłości pod przywództwem papieża, jest tak naprawdę mitem. Tylko przez stosunkowo krótką chwilę część Kościoła (i to tylko łacińskiego kościoła zachodniego) próbowała utrzymywać jedność, co zresztą niezbyt się udawało. Poza nim pozostawały kościoły wschodnie tj. prawosławny, koptyjskie, asyryjski czy syryjski. Sam Kościół zachodni też wstrząsany był ruchami odśrodkowymi, jeszcze przed 1517 r. działają przecież husyci czy waldensi.
Jednak dopiero Luter w Kościele zachodnim połączył religijne zaangażowanie ze skutecznością (również polityczną), a także kumulacją doświadczeń poprzednich reformatorów – pamięć o przypadku spalonego Husa była ciągle bardzo żywa i powodowała, że na wielu ważnych wydarzeniach Luter nie pojawiał się osobiście.
W tym roku obchodzimy pamiątkę 500 lat reformacji, wydarzeń nieodłącznie związanych z Marcinem Lutrem, jako „pierwszym”, który skutecznie rzucił wyzwanie Rzymowi. Symbolicznie obrana data to 31 października, mimo że nie ma przecież pewności, czy w istocie był to ten dzień, oraz czy w ogóle doszło do jakiegoś przybicia, a nie na przykład wysłania pism2. Rola Marcina Lutra dla reformacji jest bezdyskusyjna, to on miał w sobie siłę i pewność, by skutecznie zmienić nasze rozumienie wiary i roli Kościoła. Mimo trudnego charakteru i błędów, które popełniał, jego rola jako inicjatora reformacji jest pewna.
Ani Luter, ani Kalwin nie byli jednak jedyni, co więcej, nie byli nawet pierwsi. W późnym średniowieczu hasła reformy, zmian i powrotu do Ewangelii, a także innej roli duchowieństwa pojawiały się w wielu miejscach. Kalwin, Luter, Zwingli, Melanchton, nasz Jan Łaski i inni XVI-wieczni reformatorzy nie działali zatem w pustce, a mieli całkiem nieźle przygotowany grunt przez protoreformatorów.
Poniżej wymienię ich zaledwie kilku i z pewnością nie wszystkich. Ułatwi to zrozumienie Kościoła okresu późnego średniowiecza – który już wtedy, wbrew pozorom, wcale nie był monolitem, a właściwa reformacja nie była aż taką zmianą. Ułatwi to zrozumienie kwestii, dlaczego idee XVI-wiecznych reformatorów zostały tak dobrze przyjęte.
Włochy i Savonarola – czy zaczęło się we Włoszech?
Savonarola to przypadek najtrudniejszy – zakonnik działający w końcu XV w. głównie we Florencji Medyceuszy. Początkowo studiuje filozofię, sprzeciwia się jednak woli rodziców i z wewnętrznego powołania wstępuje do zakonu. Działa aktywnie, wielokrotnie wzywając chrześcijan do powrotu do biblijnych korzeni, piętnuje zepsucie kleru i społeczeństwa, papiestwo jest zaś według niego symbolem symonii i nepotyzmu. Młody Savonarola nie umie przemawiać ani prawić kazań, dziwnie gestykuluje, mówi niewyraźnie, nie chce jednak zgodzić się na odsunięcie od wykładania Biblii i nie ustaje w swoim dziele. W końcu jego kazania, mimo że nadal ciężkie, zaczynają wzbudzać większe zainteresowanie. Savonarola mówiący o apokalipsie jest innym człowiekiem, wyraża się całym sobą, tak jakby przemawiał przez niego Bóg. To zaczyna wzbudzać zainteresowanie i szacunek. Zauważone zostają reformy w klasztorze, którego jest przeorem – praca, a nie jałmużna, ma być podstawą utrzymania, mnisi powinni także wyzbyć się przedmiotów zbytku. Piętnuje jeszcze mocniej upadek Rzymu, porównywanego do Babilonu, i wieszczy zmierzch znanego świata. W pewnym momencie nawet przejmuje władzę w mieście i podejmuje próbę zbudowania zreformowanego chrześcijańskiego społeczeństwa. Wraz z rozwojem swojego ruchu dąży do zwołania soboru, na którym wszystkie te sprawy mogłyby zostać przedyskutowane. Walczy także z korupcją Kurii i papiestwem jako takim, a trafia na czasy papieża nie byle jakiego, bo samego Aleksandra VI Borgii – kwintesencji renesansowego, bogatego i zepsutego papiestwa. Aleksander VI zresztą próbuje negocjacji z mnichem, pragnąc uspokoić jego ataki i nakłonić go do powrotu na łono Kościoła. Nie rozumie istoty problemu z Savonarolą, który wszelkie propozycje odrzuca.
Florencja czasów Savonaroli to miejsce małej rewolucji społecznej. Zakonnik pozwala na akty przemocy, w tym palenie przedmiotów zbytku. W mieście działa zresztą wtedy około dwudziestoletni jeszcze Michał Anioł, znajdujący się u progu wielkiej kariery. Savonarola ostatecznie, na skutek działania papieża, spłonął na stosie we Florencji, którą tak ukochał. Miasto, mające być nowym centrum chrześcijańskiej zmiany i reformy Kościoła, ostatecznie zostawiło go. Dla współczesnych był symbolem nieokiełznanej rewolucji społecznej – Luter, gdy wjeżdżał na słynny sejm do Wormacji w 1521 r., był witany przez przeciwników właśnie portretem Savonaroli – jako swoistym memento.
Co ciekawe, współczesny Kościół rzymskokatolicki ma do Savonaroli dość skomplikowany stosunek – nie jest on dziś tak jednoznacznie potępiany. Jeszcze Aleksander VI udzielił mu przed śmiercią odpustu całkowitego, a później kolejni papieże stwierdzali, że jego pisma były wolne od błędów oraz wymieniali go nawet wśród błogosławionych mężów.
Inne włoskie próby konserwatywnej reformacji
Savonarola nie był jedyny. Już za czasów Lutra, w 1524 r. powstał w Italii reformatorski zakon teatynów – była to grupa wykształconych świeckich oraz kleryków, przepełnionych chęcią zmiany Kościoła. Podobnie jak wittenberczyk, nisko oceniali stan wiary i pobożności, szukali zatem nowych form ich wyrażania. Chcieli jednak działać przy Kurii i przez Kurię. Zresztą każda próba reformy dokonywana na ziemi włoskiej od początku odbywała się pod okiem papieża, co automatycznie ją ograniczało. Teatyni w swoich programowych założeniach byli też elitarni i przez elity chcieli działać. Wszystko to powodowało, że nie trafiali ze swoim przesłaniem do zwykłych ludzi.
Innym świetnym przykładem były „bractwa bożej miłości”, które powstawały na terenie całej Italii. Ich członkowie prowadzili apostolskie życie w duchu braterstwa i niesienia pomocy ubogim. Ich celem było przeżywanie miłości Boga, a nie próba zasłużenia na zbawienie przez dobre uczynki. To sytuuje ich bardzo blisko Wittenbergi, bo tam właśnie zbawienie z łaski i tylko łaski (sola gratia) stało się kwintesencją nowej konfesji. Członkowie bractwa, podobnie jak teatyni, nastawieni byli na sam kler, a nie na całość społeczeństwa. Chcieli uzdrowić kapłanów i przez nich niejako dopiero trafić do wiernych – zupełnie inaczej niż reformatorzy rozpoczynający właśnie swoje dzieło w Niemczech. Dziś mało kto pamięta o teatynach lub wspomnianych bractwach, choć na swój sposób dokonali oni niewielkiej, a doniosłej zmiany w Kościele rzymskokatolickim, przywracając większą rolę wewnętrznej duchowej odnowie.
Piotr Valdo – najstarszy Kościół protestancki?
Postać na poły legendarna. Nieznana jest data jego urodzin ani śmierci, nie ma nawet pewności co do tego, jak się naprawdę nazywał, nie przetrwały też jego pisma. Stworzył Ewangelicki Kościół Waldensów, który we Włoszech (z 850-letnią historią) przetrwał do dziś. Waldensi są obecnie kojarzeni z nurtem kościołów ewangelicko-reformowanych (kalwińskich). Często myleni z katarami, od których radykalnie się jednak różnili.
Sam Valdo był bogatym kupcem z Lyonu, który w 1176 r., na skutek splotu kilku okoliczności – lub tylko jednej z nich (miała to być lektura Biblii, śmierć przyjaciela w czasie biesiady, a także usłyszana pieśń o św. Aleksym) – stał się z dnia na dzień nieomal żebrakiem – rozdał majątek, by zmienić swoje życie. Idealnie trafił w czas poszukiwania nowych form pobożności, a także krytyki zakonów, które w większym stopniu zajmowały się gromadzeniem majątków niż modlitwą. Valdo nie tylko zmienił swoje życie, ale także zaczął głosić własne kazania, nawołując innych do zmiany zachowania. W krótkim czasie stworzył silny i prężny ruch oparty przede wszystkim na ubogich. Dla Kościoła ideały ubóstwa były jeszcze do zaakceptowania, niemniej biskupowi Lyonu trudno było kontrolować ten nowy ruch, w związku z czym wydał zakaz głoszenia objaśnień Pisma Świętego. W reakcji na to waldensi (jak ich zaczęto nazywać), zradykalizowali się – chcieli opierać się na Piśmie i w nim, a nie w ludziach, którzy mogli się przecież mylić, szukać drogi zbawienia. To było szalenie ewangelickie i protoprotestanckie. Waldensi wkrótce rozprzestrzenili się i podzielili. Najważniejsza gałąź – włoska, stworzyła własną odrębną organizację, ze Stołem Pańskim czy spowiedzią ogólną. Odrzucili także wiarę w czyściec (nie ma o nim mowy w Nowym Testamencie), a także modlitwy za zmarłych („tylko łaska”, napisałby Luter), odrzucili kult świętych, a także przetłumaczyli na starofrancuski kilka biblijnych ksiąg.
Nie odnieśli sukcesu chyba głównie dlatego, że skoncentrowali się tylko i wyłącznie na najbiedniejszej części społeczeństwa, pozbawionej wpływów i znaczenia. Dotrwali jednak do reformacji i nawet czasów współczesnych.
Jan Hus – Czechy idą swoją drogą
Reformator i symbol narodowy Czech w jednym. Co ciekawe, główny rozwój husytyzmu nastąpił po jego śmierci na stosie, gdyż to dopiero rozpaliło bunt w całym społeczeństwie.
Hus studiował w Pradze, został zresztą w 1409 r. pierwszym czeskim rektorem. W tym czasie wielu Czechów studiowało w Anglii, gdzie spotkali się z ideami Wiklifa (o którym poniżej) i przywozili je do swojej ojczyzny. Czechy w tym okresie przeżywały swój rozkwit, m.in. dzięki temu, że władcy państwa byli jednocześnie cesarzami Rzeszy. Oznaczało to spory napływ Niemców do kraju nad Wełtawą, wzrost obciążeń i idących za tym napięć społecznych w kraju, w efekcie zaś powszechną krytykę wyższego duchowieństwa. Jednym z ważniejszych kaznodziejów był właśnie Hus, który dzięki żywemu językowi, a także głoszeniu kazań po czesku, gromadził tłumy. Bardzo często czytał samodzielnie Nowy Testament, który potem cytował w kazaniach. Piętnował bezpardonowo chciwość i bogactwo hierarchów kościelnych. Wywołało to szybką reakcję arcybiskupa Pragi, który apelował do Husa o opamiętanie, a w końcu obłożył go ekskomuniką. Podobnie wkrótce uczynił także papież. To zradykalizowało młodego reformatora – choć trzeba podkreślić, że nie był on tak radykalny jak Wiklif. Zaczął jednak głosić, że Chrystus jest głową Kościoła (a nie omylny papież), podważał także rozbudowaną hierarchię kościelną jako niebiblijną – to Biblia miała stać się podstawowym kryterium wiary.
Ostatecznie musiał uciekać z Pragi, ale kontynuował swoją działalność. Wywołała ona rozruchy w Czechach, czego nie życzył sobie cesarz Zygmunt Luksemburski. Hus otrzymał zaproszenie na odbywający się właśnie sobór w Konstancji (z gwarancją cesarską i listem żelaznym), tam został oskarżony o błędy wiklifizmu. Hus nie chciał podpisać formuły wycofania się z błędów, zatem ostatecznie uznany za heretyka, został spalony na stosie. Rok później spalono tu także Hieronima z Pragi, profesora uniwersytetu w Pradze i przyjaciela Husa. Efektem tych wydarzeń była powszechna rewolta w Pradze i całych Czechach oraz opanowanie kraju przez husytów w 1419 r. Rok później zreformowane czeskie duchowieństwo wydało artykuły praskie, w których ogłosiło komunię pod dwiema postaciami, przejęcie dóbr kościelnych, swobodę głoszenia Słowa Bożego i karanie grzechów śmiertelnych przez władze świeckie. W następnych latach na Pragę ruszył szereg krucjat, organizowanych przez „wygnanego” króla Czech. Wojny husyckie trwały szereg lat i ostatecznie zakończyły się kompromisem – uznaniem języka czeskiego w liturgii i komunii pod dwiema postaciami. Dzięki temu w Czechach jeszcze przed Lutrem funkcjonował niezależny w zasadzie Kościół kalikstynów. Był to jednak ruch ściśle powiązany terytorialnie i narodowo, dlatego nie odniósł on szerszego sukcesu i ograniczył się do jednego kraju. Na kompromis nie chcieli iść taboryci, jedno ze skrzydeł husytów, ostatecznie utworzyli oni później Jednotę Braci Czeskich – która przetrwa do reformacji i stanie się jej elementem (najbliżej im będzie do kalwinizmu, ale zachowają własną odrębność).
Hus odegrał zatem ogromną rolę w okresie protoreformacji: zlecił tłumaczenie Biblii na język czeski i przyczynił się istotnie do jego rozwoju (w 1410 r. wydał ortografię języka czeskiego). To bardzo częsta cecha reformatorów – rozwijanie ojczystego języka na potrzeby tłumaczenia Biblii.
Wiklif – intelektualna inspiracja Husa
Młody Wiklif odbywał studia w Oxfordzie, po ich ukończeniu pełnił funkcję pracownika uniwersytetu, a także duchownego. Wszedł wtedy w pierwszy konflikt z duchowieństwem – gdy został usunięty z pełnionych stanowisk dziekana, jako osoba spoza ruchu monastycznego. Wiklif wrócił na Oxford dopiero po jakimś czasie, gdzie ostatecznie uzyskał stopień doktora teologii i stał się znany z powodu wybitnej znajomości Biblii. Zostaje też doradcą króla Anglii i uczestniczy w różnych pertraktacjach Anglii z Rzymem. Wspiera w nich uprawnienie króla do przejmowania kościelnych majątków od skorumpowanych duchownych. Wzywa później także do powrotu duchowieństwa do ideałów wczesnego chrześcijaństwa, na końcu zaś krytykuje urząd papieża – który nie jest następcą żadnego apostoła, a cesarza rzymskiego. W następstwie tych działań, papież wystosował oficjalne potępienie pism Wiklifa z żądaniem, by został on ukarany za herezję. Duchowieństwo angielskie nie umiało sobie poradzić z popularnym teologiem. Wiklif, jak to często bywa w takich sytuacjach, radykalizuje się. Potępia doktrynę o nieomylności papieża, krytykuje naukę o czyśćcu jako niebiblijną, odrzuca spowiedź, oddawanie czci świętym, a także zwraca uwagę na istnienie w Piśmie tylko dwóch sakramentów (chrzest i komunia) – co sytuuje go bardzo blisko późniejszych XVI-wiecznych reformatorów. W 1381 r. zostaje ekskomunikowany za dzieło o Eucharystii, w którym twierdzi, że Chrystus nie może realnie być obecny w chlebie i winie, a wieczerza jest symboliczna (podobne wnioski wysnuje Kalwin i zwłaszcza Zwingli 150 lat później). Jest to jasna krytyka transsubstancjacji. Wiklif ostatecznie uznaje Biblię za jedyną wykładnię wiary, którą powinien móc czytać każdy. Inicjuje w związku z tym prace nad jej pierwszym przekładem z łaciny na język angielski (który w tym czasie jest językiem zwykłego ludu) – ukazuje się on ostatecznie w 1384 r. Wiklif nie poprzestał na tych pracach, w lud posłał także kaznodziejów, którzy mieli nieść mu Słowo Boże – zwani byli lollardami i także przetrwali do czasów reformacji.
Krytyka sięga jednak zbyt daleko, odwracają się od niego powoli jego protektorzy, a pisma uznane zostają ze częściowo błędne. Wiklif jest zmuszony do usunięcia się z życia publicznego w 1382 r. Dwa lata później umiera. Na soborze w Konstancji (lata 1414–1418) potępiono go, w efekcie czego jego ciało zostaje wydobyte z grobu i spalone, a kości zmielone.
Franciszek Skaryna – czyli Biblia Białoruska
To poniekąd ślad z tradycji ówczesnej unii polsko-litewskiej. Trudno jednoznacznie zakwalifikować go do grupy reformatorów, jego działalność sytuuje go bardziej jako humanistę, człowieka renesansu i wydawcę, wpisującego się w falę zmian w Kościele i przede wszystkim upowszechniania dostępu do Biblii. Jest nietypowy w tym zestawieniu, gdyż działa nieomal równolegle z Lutrem. Urodził się w Połocku w okolicach 1480–1490 r. – a zatem był mniej więcej równolatkiem Lutra. Studiował w Krakowie sztuki wyzwolone i medycynę. Ostatecznie trafia do Pragi, gdzie zajmuje się działalnością wydawniczą. W 1517 r. (a więc równolegle do wystąpienia Lutra) publikuje Psałterz przetłumaczony przez niego na język ruski (starobiałoruski), a do 1519 r. wydaje w 22 księgach Stary Testament (jeszcze przed tłumaczeniem przez Lutra Biblii na niemiecki). Poszczególne księgi zaopatrywał we własne przedmowy i obszerne streszczenia. Później z powodu epidemii przenosi się do Wilna, gdzie kontynuuje działalność wydawniczą do ok. 1525 r. – publikując jeszcze Biblię Ruską. Nowy Testament. Później mieszka przez pewien czas w luterańskim Królewcu. Zachowało się o nim wspomnienie w liście Zygmunta Augusta – jako o kimś, kto przetłumaczył Biblię i próbował ją sprzedać w Moskwie. Skaryna chciał, by Biblia trafiła pod strzechy i była tłumaczona prostym i zrozumiałym językiem. Jego dzieło istotnie przyczyniło się do rozwoju języka białoruskiego – to częsty wpływ reformatorów protestanckich na rozwój kultury swoich krajów, tak było z niemczyzną rozwijaną przez Lutra, a także z unowocześnianym językiem francuskim, rozwijanym przez Kalwina.
Trydent – reformacja rzymskokatolicka – za mało i za późno?
Oczywiście za mało i za późno było z punktu widzenia ewangelików. Do soboru wzywał Luter, wzywało także wielu duchownych, którzy pozostali wierni Rzymowi. Papieże byli do tego pomysłu nastawieni raczej niechętnie – dopiero kilkadziesiąt lat temu udało im się ostatecznie pokonać ruch koncyliarystów, którzy głosili prymat soboru nad papieżem. Problem reformacji Rzym chciał rozwiązać samodzielnie. Ostatecznie papież musiał odwołać się do soboru. Ten zwołany do Trydentu miał dość nietypowy przebieg, trwał bardzo długo, w początkowym okresie przybyło na niego tylko ok. 30 kardynałów i biskupów – podczas gdy na samych terenach protestanckich było ich kilkuset. Wiele kluczowych decyzji także podejmowano w okresie niewielkiej frekwencji. Papież miał także pewność, że na sobór nie przybędą ostatecznie przedstawiciele reformacji, sprawy w tym czasie zaszły już zbyt daleko. Ostatecznie Trydent spełnił bardzo ważną rolę dla Kościoła rzymskiego – określił zakres jego reform na 300 lat. Był także rzymskokatolickim wejściem w nowoczesność i powrotem Kościoła do koncentracji na sprawach wiary. To wszystko wydarzyło się pod presją reformacji. Objawił się w tym czasie także jeden z najważniejszych oprócz Lutra i Kalwina reformatorów, Ignacy Loyola – założyciel Jezuitów – który odcisnął niesamowite piętno na Kościele, dając mu drugi oddech i wzmacniając go teologicznie.
Kościół rzymski ostatecznie zreformował się, choć inaczej niż chcieli tego ewangeliccy reformatorzy.
Bibliografia:
- Będkowski L. (red.), Ziemskie dzieje Kościoła, Warszawa 2015.
- Bruncz D., Przybite, ogłoszone czy wysłane – co się stało 31 października 1517 roku?, „historia.org.pl” z 28.10.2016, https://historia.org.pl/2016/10/28/przybite-ogloszone-czy-wyslane-co-sie-stalo-31-pazdziernika-1517-roku/ (dostęp 26 maja 2017 r.).
- Hugede N., Savoranola i Florentczycy, Warszawa 2002.
- Kamiński K., Savoranola – szaleniec czy reformator?, „historia org.pl” z 25.01.2013, https://historia.org.pl/2013/01/25/savonarola-szaleniec-czy-reformator/ ( dostęp 26 maja 2017).
- Oberman H., Marcin Luter, człowiek pomiędzy Bogiem a diabłem., Gdańsk 2004.
- Radziukiewicz A., O starych księgach, „Przegląd Prawosławny”, http://www.przegladprawoslawny.pl/articles.php?id_n=4122&id=2 (dostęp 26 maja 2017 r.).
- Radziukiewicz A., Sługa pisma świętego, „Przegląd Prawosławny”, http://www.przegladprawoslawny.pl/articles.php?id_n=1646&id=8 (dostęp 26 maja 2017 r.).
- Schilling H., Marcin Luter. Buntownik w czasach przełomu, Poznań 2017.
- Tasak W., Reformacja, sukces czy porażka?, Warszawa 2017
Redakcja merytoryczna: Artur Markowski
Korekta językowa: Aleksandra Czyż
- Nazwisko Luder zmienił na Luther dopiero ok. 1520 r. [↩]
- Za: D. Bruncz, Przybite, ogłoszone czy wysłane – co się stało 31 października 1517 roku?, „historia.org.pl” z 28.10.2016, https://historia.org.pl/2016/10/28/przybite-ogloszone-czy-wyslane-co-sie-stalo-31-pazdziernika-1517-roku/ (dostęp 26 maja 2017 r.). [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
I jak kończy protestantyzm na Zachodzie? Pustki w świątyniach, odpływ wiernych, duchowni homoseksualiści.
Naturalna kolej rzeczy. Aż do całkowitego zaniku zabobonu.
Przyroda nie znosi próżni a zabobony antyteizmu są po prostu słabe . lā ʾilāha ʾillā-llāh, muḥammadun rasūlu-llāh !