„Do Adolfów” – O. Tezuka – recenzja |
W grudniu ubiegłego roku na polskim rynku księgarskim, po latach oczekiwań – 35 lat po oficjalnej premierze w Japonii, ukazał się komiks Osamu Tezuki Adolf ni Tsuga. W Polsce pozycja nosi tytuł Do Adolfów.
Adolf ni Tsuga to komiks japoński, nazywany również mangą, który trzy dekady temu opublikowano na tamtejszym rynku. Do tej pory pozycja ta była tłumaczona na różne języki – angielski, niemiecki, włoski i wiele innych – jednakże na polski przekład przyszło długo czekać. Na szczęście Waneko podjęło trud, choć to nie pierwsza manga realizująca tematykę historyczną w ofercie warszawskiego wydawnictwa. Pozostaje zatem zadać pytanie: skąd wynika owa unikalność Do Adolfów i dlaczego każdy powinien sięgnąć po lekturę.
Zanim przejdę do treści samego komiksu, warto kilka słów poświęcić autorowi. Tezuka urodził się 3 listopada 1928 r. w Osace. W wieku pięciu lat przeprowadził się do miasta Takarazuka, które prawdopodobnie niektórzy czytelnicy mogą kojarzyć z kobiecym teatrem o tej samej nazwie. Dzięki rodzicom już od najmłodszych lat miał bliski kontakt z kulturą – od filmu i sztuk scenicznych, na muzyce kończąc. Matka, wielka miłośniczka opery i literatury, zdołała zaszczepić swoje zainteresowanie do widowisk teatralnych synowi. Pasją ojca było natomiast kino, dlatego też w domu zagościł projektor. W ten sposób młody Tezuka miał możliwość dokładnego zapoznania się z twórczością Chaplina oraz zachodnimi produkcjami animowanymi.
Już od najmłodszych lat przejawiał ogromny talent artystyczny – swój pierwszy komiks narysował w wieku dwunastu lat. Karierę w branży komiksowej rozpoczął krótko po wojnie, w okresie gospodarczej recesji i odbudowy zniszczonego kraju. Ze względu na odcięcie od świata, jak i podporządkowanie kultury mechanizmowi propagandy japoński przemysł medialny został zrujnowany, cierpiąc na wieloletnie zacofanie względem Zachodu. Głód na nowości wśród Japończyków był wyraźnie wyczuwalny. Tezuka natomiast szybko odnajdywał się w przodujących trendach, czerpiąc garściami m.in. z jego ulubionej twórczości Walta Disneya, tudzież amerykańskich komiksów docierających do Japonii wraz z siłami okupacyjnymi.
Osamu Tezuka od nowa wypracował zasady kadrowania, aranżacji historii, operowania dynamiką rysunków, posługiwania się detalem itd. Zasadniczo wykreował podupadły komiks japoński, nadając mu formę następnie rozwijaną i udoskonalaną przez kolejne pokolenia rysowników oraz scenarzystów. Podczas swojej czterdziestoletniej kariery (1946–1989) animatora i rysownika Tezuka starał się stworzyć uniwersalne medium, dzięki któremu mógłby dotrzeć do jak najliczniejszej grupy odbiorców, niezależnie od wieku czy pochodzenia. Na jego dorobek składa się ponad 150 tys. szkiców oraz sześćset komiksów. Pracował także przy sześćdziesięciu animacjach, a ponadto, przy całym natłoku pracy, zdołał jeszcze ukończyć studia medyczne.
Na twórczości Osamu Tezuki wychowały się pokolenia Japończyków, dlatego jego śmierć w 1989 r. wywarła większą traumę narodową aniżeli śmierć cesarza Hirohito.
Przy próbie zbiorczego opisania komiksów poruszających tematykę z okresu II wojny światowej uzbiera się pokaźna liczba pozycji zarówno europejskich, jak i amerykańskich. Spora część listy będzie dotyczyć problemu Holocaustu, czyli eksterminacji narodów europejskich niepasujących do wizji świata niemieckich elit związanych z nazistami. Jest to o tyle istotne, iż w przekonaniu różnych filozofów i historyków ludobójstwo przekreśla cały dorobek zachodniej cywilizacji.
Czy to wyłącznie perspektywa europejska? Japonia, podobnie jak niektóre narody ze Starego Kontynentu, również nie zdołała właściwie się rozliczyć z okropieństwami II wojny światowej. Temat zbrojnej okupacji Azji, segregacji rasowej, prześladowań oraz obozów i zbrodni wojennych w japońskiej debacie publicznej był nieobecny przez długie lata. Nie zapomniano jeszcze o zniszczeniu Hiroszimy i Nagasaki przez Amerykanów, co również wywarło znaczący wpływ na dalszy rozwój społeczeństwa.
Komiks w całej swojej różnorodności odegrał szalenie istotną rolę w powojennej Japonii, służąc nie tylko jako swoisty „wentyl bezpieczeństwa„, ale także medium, poprzez które oczekiwano pewnego dialogu z przeszłością. Trend ten wyczuwalny był szczególnie w latach 70., gdy pokolenie urodzone po wojnie (ostatnie klasy liceum, studenci), niepamiętające recesji i odbudowy kraju, coraz częściej zadawało pytania o niewygodną historię. Podręczniki i edukacja pozostawiały wielkie ”białe plamy”, które tylko czekały na uzupełnienie w odpowiedzi na ciekawość młodzieży.
Zastanawiając się nad najbardziej kanonicznym komiksem poruszającym kwestię Holocaustu, bezsprzecznie jednym głosem można wymienić Maus autorstwa Arta Spiegelmana. Warto również przypomnieć, jak duże kontrowersje wywołała pozycja, gdy w końcu ukazała się w Polsce. Niemniej do wciąż trwającej dyskusji na temat Zagłady swoje trzy grosze dołożył Osamu Tezuka, tworząc Do Adolfów. Wyjątkowość tego dzieła bazuje na kilku faktach. Po pierwsze, i chyba najważniejsze, jest to próba spojrzenia na problem teoretycznie dotyczący wyłącznie zachodniego kręgu kulturowego przez człowieka znajdującego się poza nim. Wprowadza on zupełnie inną perspektywę, nie tylko pokazując pewien uniwersalizm tragedii, ale posuwa się o krok dalej, usiłując dokonać demontażu zbrodniczego systemu, który doprowadził do niewyobrażalnej tragedii.
Manga dzieli się na wiele gatunków, definiowanych poprzez płeć, wiek, tudzież ogólne zainteresowania czytelników. Niemniej określenie „komiks historyczny”, w przeciwieństwie do europejskiej branży, nie funkcjonuje w japońskim przemyśle rozrywkowym. Wątki historyczne naturalnie występują, będąc żyznym gruntem dla licznych opowieści, i chyba właśnie dzięki temu zabiegowi tamtejsi twórcy mogli spokojnie rozwijać nowe pomysły. Ponadto w Japonii komiks niezmiennie od lat cieszy się gigantyczną popularnością, a stwierdzeniami jakoby nie był odpowiednim medium dla niektórych tematów nikt się nie przejmuje.
Manga Osamu Tezuki bez wątpienia jest komiksem historycznym, gdzie wątki fikcyjne przenikają się z wydarzeniami z przeszłości. Pierwotnie cała opowieść zajmowała cztery tomy, ale polski wydawca zdecydował się na dwa, każdy liczący sześćset stron. Intryga rozgrywa się na trzech polach. Główny wątek fabularny skupiony został na trzech osobach o imieniu Adolf. Adolf Kamil, chłopiec pochodzący z żydowskiej rodziny, oraz jego przyjaciel Adolf Kaufmann, syn Japonki i niemieckiego dyplomaty, to postacie wymyślone. Trzecią sylwetką jest już sam Adolf Hitler. Spoiwem całej narracji jest natomiast Sohei Toge – japoński dziennikarz, który nie ze swojej woli zostaje uwikłany w poważną intrygę. Ostatnim elementem układanki są już faktyczne losy świata.
Opowieść zaczyna się podczas olimpiady w Berlinie w 1936 r. Jak wiadomo, wydarzenie to miało olbrzymi wydźwięk w nazistowskiej propagandzie. Dziennikarz Sohei Toge zostaje wysłany do stolicy Niemiec celem śledzenia zmagań rodaków i przedstawienia rzetelnej relacji. W Berlinie również studiuje jego młodszy brat, Isao, który w trybie pilnym prosi o spotkanie. Zanim jednak do niego dojdzie, Isao pada ofiarą morderstwa. Jakby tego było mało, później ginie jego ciało, śledztwo staje w martwym punkcie, a niemieckie służby bezpieczeństwa za cel prześladowań obierają naszego dziennikarza.
Akcja przenosi się następnie do Japonii, gdzie szpicle z gestapo, japońska bezpieka i agenci obcych wywiadów próbują pozyskać dokumenty, które Isao gorączkowo starał się przekazać w ręce brata. Dokumenty dotyczą samego Adolfa Hitlera, a dokładniej, mają potwierdzać jego żydowskie korzenie, co w posadach może zatrząść całymi Niemcami. Rzecz jasna, teorie na ten temat były snute przez lata, szukano różnych dowodów, ale bezskutecznie. Pierwsze wzmianki pochodzą już z 1933 r., gdy brytyjski magazyn „Daily Mirror” opublikował zdjęcia mające potwierdzić żydowskie korzenie wodza III Rzeszy. Temat pozostaje żywy do dziś. W 2010 r. przeprowadzono nawet badania DNA 39 osób spokrewnionych z Hitlerem, ale i one nie są rozstrzygające. Zasadniczo sam Hitler oczywiście nigdy nie myślał o sobie w tych kategoriach i nie spełniał też wymagań stawianych przez żydowską tradycję, dlatego trudno wiązać go z tą społecznością. Sam fakt istnienia takich domysłów podgrzewa jednak wyobraźnię, podobnie jak nazistowskie zainteresowanie okultyzmem czy próby stworzenia nadczłowieka, przez co na stałe wpisały się w kulturę popularną.
W całą intrygę mimowolnie zostaną również wplątani przyjaciele, Adolf Kaufmann i Adolf Kamil. W toku kolejnych wydarzeń obaj, nie ze swojej woli, zostają wtajemniczeni w zawartość dokumentów nadesłanych z Berlina. Oczywiście młody Kaufmann jest zmuszony ukrywać przed swoim ojcem przyjaźń z chłopcem, który, wedle nazistowskiej doktryny, należy do rasy podludzi. Teoretycznie młodzi przyjaciele mogą się wydawać postaciami trzecioplanowymi, ale tak nie jest. To oni odgrywają najważniejszą rolę w całym komiksie, Tezuka bowiem, przedstawiając ich losy, podjął trudną dyskusję nad mechanizmem totalitaryzmu, nacjonalizmem, jak również indoktrynacją pojedynczej jednostki.
Kolejne rozdziały są swoistą „drogą” zmiany światopoglądu Adolfa Kaufmanna, który jako dziecko nie rozumiał nienawiści Niemców do Żydów. Wszelkie argumenty przedstawiane przez jego ojca lub innych Niemców wydawały się jemu co najmniej abstrakcyjne. Niestety po wysłaniu do ojczyzny, pod dyktatorskim jarzmem w niemieckiej placówce oświaty, widzimy, jak powoli ulega narracji nienawiści. Po części kieruje nim strach, a także z czasem fascynacja osobą samego Hitlera – wizja dominującej roli i upojenie brutalną siłą wydają się nie do odparcia. Dlatego jednym z ważniejszych przesłań Do Adolfów jest próbą podkreślenia, że to nie geny czy narodowość kształtują osobę, ale wychowanie i faktyczne życie czynią nas takimi, jakimi jesteśmy.
Nie ulega wątpliwości, że Osamu Tezuka podjął się zadania wręcz tytanicznego. Poprzez wspólne zestawienie spróbował pokazać tragizm nie tylko Japonii, która wpadła w szaleńczy wir wojny, ale również uniwersalny przekaz, jaki niesie tragedia Holocaustu. Tym samym autor pokazał, że nie jest to problem odosobniony, gdyż mogło do tego dojść w każdym innym zakątku Ziemi, gdyby pewne procesy historyczne potoczyły się tak, a nie inaczej. Co więcej, w komiksie ukazano pewne konsekwencje dłuższego procesu dziejowego, Holocaust bowiem nie był pierwszą i nie ostatnią zbrodnią o takim wymiarze.
Tezuka kontynuuje swoje rozważania, zabierając dwójkę przyjaciół w historię już powojenną – gdy utworzono państwo Izrael, a Bliski Wschód rozgrzały ponownie wojny na tle etnicznym i religijnym. Autor dokonuje wtenczas dość ciekawego zabiegu, który nadaje jeszcze szerszego przekazu komiksowi, podobnie jak miało to miejsce w sławetnym Mausie. Nie chcę zdradzać, aby nie psuć przyjemności z lektury, jeśli już ktoś się przekonał, aby sięgnąć po Adolf ni Tsugu.
Komiks powstał w dość specyficznej stylistyce, dlatego pewne elementy mogły ulec próbie czasu. Z drugiej strony to medium niecierpiące stagnacji, dlatego postęp jaki poczyniło przez ostatnie trzy dekady jest znaczący. Mimo tego na poszczególnych stronach widać mistrzowski kunszt warsztatu Tezuki – rysownika i scenarzysty, przez co trudno oderwać się od lektury. Widać, jak wiele wysiłku włożono do przedstawienia wydarzeń historycznych, co pokazuje ogrom pracy. Wszelkie nieścisłości lub wątpliwości rozwiewają już odpowiednie komentarze, stanowiące jednocześnie ciekawe uzupełnienie wiedzy dla czytelnika.
O mandze Do Adolfów można rozpisywać się na wiele stron. Słowem podsumowania pragnę jedynie powiedzieć, iż to pozycja ponadczasowa, i warto, aby każdy, niezależnie od pochodzenia czy wykształcenia, chciał się z nią zapoznać.
Plus minus:
Na plus:
+ wielowarstwowy scenariusz
+ dynamicznie rozwijana intryga
+ przywiązanie do detali historycznych
+ kreacje postaci
+ jakość polskiego wydania
Na minus:
- czemu tak późno?
Tytuł: Do Adolfów
Autorzy: Osamu Tezuka
Wydawca: Waneko
Rok wydania: 2016/2017
ISBN: 9788380961777
Liczba stron: 650 (w dwóch tomach)
Okładka: twarda
Cena: 60 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Redakcja merytoryczna: Marcin Tunak
Korekta: Edyta Chrzanowska
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.