„Dunkierka. Sukces operacji »Dynamo«” – E.K. Chatterton – recenzja


Po lekturze kilku niemieckich propagandówek miałem ochotę sięgnąć po coś z drugiej strony frontu. W związku z gorącym okresem wokół premiery filmu Christophera Nolana, trafiłem na Sukces operacji „Dynamo”…

… i dopiero po napadzie apopleksji nad tragicznym, bogoojczyźnianym stylem, skutkującym kilkukrotnym odłożeniem książki na bok, przez przypadek zauważyłem, że autor umarł w 1944 r. Dodawszy dwa do dwu (suma to cztery!) zrozumiałem, że to jest to, czego szukałem od dawna – książka napisana świeżo po Dunkierce (niby autor zaznaczył to na wstępie, ale jakoś po angielsku mdło), z wyraźnym zacięciem propagandowym.

Czytając książki niemieckie – Czołgi atakują Hansa Kurstena czy Moja kompania w Polsce w 1939 roku Fritza Filliesa – byłem pod mocnym wrażeniem przeżyć spisanych na świeżo, z perspektywy ludzi, którzy jeszcze nie ochłonęli z gorączki boju ani nie wyczyścili się z brudu pola walki. To byli bezpośredni uczestnicy, bohaterowie (w sensie uczestników, a nie reprezentowanych postaw moralnych) tamtych dni. Pisali przy tym prosto, po żołniersku, choć teksty były tak przesycone propagandą, że aż oczy bolały i cierpiały rozum i godność człowieka.

Pan Edward Keble Chatterton uczestnikiem wydarzeń nie był, bo i wiek, i bardzo aktywne wcześniejsze życie nałożyły na niego niejakie ograniczenia. Jednakże jako poczytny autor – wydał bowiem pewną liczbę książek podróżniczych, względnie podróżniczo-awanturniczych, w tym wiele o tematyce morskiej – podjął się opisania na gorąco „cudu dunkierskiego”. Istotnie, ewakuacja 338 tys. ludzi z odciętego przyczółka lekkimi siłami floty, marynarki handlowej oraz flotylli jachtów i łódek wypoczynkowych może być określana cudem. Jak autor zaznaczył we wstępie, uznał za stosowne ukazać temat z wielu perspektyw, choć zdawał sobie sprawę, że narazi tym czytelnika na powtórzenia historii.

Sama treść książki jest podzielona na dwadzieścia dwa rozdziały. Omawiają one początek wojny i, w sposób bardzo schematyczny, działania sił lądowych. Przy tym warto zaznaczyć, że nie jest to pełny, historyczny opis, ponieważ znajdują się w nim pewne domniemania charakterystyczne dla tego, co myślano w 1940 r. Coś tam o zdradzie króla Belgów Leopolda III, coś o piątej kolumnie, szpiegach. Takie tam historie na gorąco. Na końcu w kilku fragmentach autor opisuje też obawy żołnierzy po powrocie do kraju i to, jak sytuacja ich zaskoczyła.

Gross książki, czy raczej powinienem powiedzieć, relacji, opowiada o historiach okrętów, statków, łodzi, łódek, jachtów, barek, marynarzy, żołnierzy, kapitanów, amatorskich żeglarzy, pilotów, rozbitków i uciekinierów, wojskowych i cywilów. Często w narracji pojawiają się opisy tych samych sytuacji widzianych z perspektywy różnych osób (SPOILER ALERT! podobnie jak w filmie Nolana). Jest to ciekawe i dobre, chociaż przytłacza, bo ma się paskudne wrażenie, że wciąż o tym samym, w kółko o jakimś niszczycielu czy trałowcu. Skoro mnie, starego wyjadacza w tym temacie to zmęczyło, to nowicjusze powinni poczekać z lekturą tej książki. Szczegółowość opisów jest jednak, z innego punktu widzenia, doskonała.

Nie wiem jednak, czy język jest zaletą czy wadą. Pominę, że zanim zorientowałem się, że książka to relacja z 1940 r., pisana na gorąco i mająca podnieść ducha – a jest ona bardzo sienkiewiczowska – to rzucałem ją w kąt kilkukrotnie. Po tej konstatacji była już zupełnie do zniesienia, ale zachwyty Anglika, któremu stereotypowo przypisałem powściągliwość, były czymś, co mi zupełnie nie pasowało i nie leżało. Jest czołobitny wobec wyznaczonych przez siebie bohaterów, wdzięczny żołnierzom i pomstuje na „perfidnych nazistów”. Brytyjczycy są za to zawsze spokojni, lojalni, odważni, celni, odpowiedzialni, uporządkowani i zdyscyplinowani. Jakże mnie to męczyło! Ja wiem, czytałem też inne pozycje o Dunkierce, chwalące spokój żołnierzy, opanowanie marynarzy, ale to wynoszenie pod niebiosa, ten hurraoptymizm i ogólna bogoojczyźniana atmosfera są dobijające na dłuższą metę.

Kończąc – zabrakło zdjęć i jasnej informacji o tym, że to relacja z 1940 r., że to propagandówka, że emocje etc. Poza tym – miód. Lubię teksty propagandowe, choć czytanie ich przepełnia mnie najgorszymi sprzecznymi uczuciami. I podobnym masochistom Sukces operacji „Dynamo” polecam.

 

Plus minus:

Na plus:

+ materiał powstał świeżo po ewakuacji

+ książka idealna do badań nad propagandą aliancką

Na minus:

- trochę jednak ciężko czytać propagandowy bełkot

 

Tytuł: Dunkierka. Sukces operacji „Dynamo”

Autor: Edward Keble Chatterton

Wydawca: Replika

Rok wydania: 2017

ISBN: 978-83-7674-626-5

Liczba stron: 302

Okładka: miękka

Cena: 39,90 zł

Ocena recenzenta: 8/10

 

Redakcja merytoryczna: Adrianna Szczepaniak

Korekta językowa: Aleksandra Czyż

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz