Specyfika sądownictwa w Polsce w latach 1944–1956 (część 2)


Wymiar sprawiedliwości w Polsce powojennej został w krótkim czasie podporządkowany władzom komunistycznym, które z jego pomocą zwalczały działaczy i struktury organizacji opozycyjnych. Szczególnie niechlubnie w dziejach polskiego sądownictwa zapisały się jego wojskowe organy. W latach 1944-1956 w Polsce miało miejsce tysiące procesów o podłożu politycznym, jednak tylko niewielki procent z nich był dostępny dla prasy. Relacje z sali rozpraw nie mogły być niezależne ze względu na kuriozalny i mający niewiele wspólnego z wymierzaniem sprawiedliwości przebieg postępowania sądowego. Wszystkie elementy, będące przejawem łamania prawa przez sąd i prokuraturę, musiały być tuszowane lub przeistaczane na korzyść oskarżenia.

Sędziowie i prokuratorzy w służbie władzy

Z. Ziemba, pisząc o wpływie ideologii stalinowskiej na prawo karne w początkach Polski Ludowej wnioskował, że w rozumieniu ówczesnych teoretyków takiego prawa, niezawisłość sędziowska polegała „na zależności sędziego od woli klasy panującej, a ponieważ każdy organ państwa jest wyrazicielem tej woli, przeto sąd jest zależny od każdego organu władzy państwowej” i do takiego stanu rzeczy dążyła władza komunistyczna w Polsce1.

Józef Stalin, Włodzimierz Lenin i Michaił Kalinin

Na pracę zawodową sędziów i prokuratorów w latach 1944–1956 miało wpływ wiele czynników, takich jak sytuacja polityczno-społeczna w państwie i związana z tym wszechobecna indoktrynacja ideologią marksistowsko-leninowską oraz odgórne zalecenia partii rządzącej, ale także pochodzenie, wykształcenie, wiedza prawnicza i doświadczenie poszczególnych osób, pełniących omawiane funkcje.2

Ogromne straty wśród sędziów i prokuratorów spowodowała niemiecka i sowiecka polityka okupacyjna podczas II wojny światowej, której jednym z celów nadrzędnych było zniszczenie polskiej inteligencji. Po wojnie wielu prawników pozostało na Zachodzie i nie zamierzało wracać do kraju. Natomiast część mieszkających w Polsce nie chciała podjąć ponownie pracy w zawodzie we współpracy z nową władzą państwową. Jednak duża liczba wróciła do służby w nowo organizowanych organach wymiaru sprawiedliwości3. Resztę brakujących prawników należało uzupełnić kadrą kształconą już w nowej rzeczywistości ustrojowej, ale sytuacja polityczna i walka z przeciwnikami nowej władzy wymagała natychmiastowego poprawienia liczebności sędziów i prokuratorów. Spowodowało to, że urzędy te były obsadzane przez ludzi, którzy nie posiadali odpowiednich kwalifikacji. Brakowało również prawnych uregulowań dotyczących wymagań jakie powinni spełniać kandydaci na prawników.

Dopiero 22 stycznia 1946 r. TRJN wydał dekret o wyjątkowym dopuszczeniu do obejmowania stanowisk sędziowskich, prokuratorskich i notarialnych oraz do wpisywania na listę adwokatów4. Dekret dopuszczał do objęcia wymienionych urzędów osoby, które nie legitymowały się wyższym wykształceniem prawniczym. Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowali posłowie PSL, lecz bezskutecznie5. Uprawnienia do powoływania sędziów, łącznie z sędziami Sądu Najwyższego uzyskał minister sprawiedliwości. Nieprecyzyjność artykułów dekretu, wskazujących jakie wymagania formalne powinien spełniać kandydat, pozwalała na obsadzanie stanowisk ludźmi zależnymi od władzy. Wystarczało żeby kandydaci posiadali jedynie „dostateczną znajomość prawa”6. Duże znaczenie odgrywał tu wcześniejszy dekret z 14 marca 1945 r. o zmianie prawa o ustroju sądów powszechnych, w którym zniesiono zakaz przynależności sędziów do partii politycznych7. Istotny był również dekret z 27 grudnia 1944 r. o tymczasowym unormowaniu stosunku służbowego funkcjonariuszów państwowych, który uchylał zasadę nieusuwalności sędziego ze stanowiska. Powodowało to, że każdy sędzia, który nie spełniał swoją pracą oczekiwań władzy, mógł być zastąpiony bardziej odpowiednim kandydatem8. Jeszcze wcześniej, bo 4 listopada 1944 r. PKWN wydał dekret o upoważnieniu do tworzenia sądów oraz zmiany ich okręgów, a ponadto do przenoszenia sędziów na inne miejsce służbowe, który dawał kierownikowi resortu (później ministrowi) sprawiedliwości możliwość przenoszenia sędziów i prokuratorów bez ich zgody do innego sądu lub zwolnienia ich z zajmowanego stanowiska prezesa lub wiceprezesa sądu9. Nieusuwalność i nieprzenoszalność sędziów przywrócono dopiero w Konstytucji z 22 lipca 1952 r.10.

Do przyspieszonego kształcenia kandydatów na stanowiska sądownicze utworzono średnie szkoły prawnicze, wzorowane na sowieckich placówkach. Odbywały się tam specjalne kursy prawnicze, w których główny nacisk kładziono na elementy ideologiczno-polityczne. Natomiast zgłębienie znajomości prawa było traktowane jako rzecz drugorzędna, a „uczniowie„ poznawali je zazwyczaj w sposób wybiórczy. Do szkół przyjmowano tylko osoby ”o zdecydowanym obliczu i postawie politycznej”. Ci, którzy ukończyli takie krótkie kursy byli zwalniani od obowiązku ukończenia studiów prawniczych przez ministra sprawiedliwości (okres podjęcia takiej decyzji wynosił do 5 lat) i mogli przystąpić do pracy w sądownictwie w służbie nowej władzy komunistycznej. Szkoły prawnicze zostały uregulowane ustawowo w 1949 i 1950 r., a więc dopiero po ponad trzech latach funkcjonowania11.

Szkoły prawnicze miały być rozwiązaniem tymczasowym. Dużą wagę przywiązywano do wykształcenia nowych prawników na zreformowanych „na lepsze„ uniwersyteckich katedrach prawa. Próbowano przebudować program nauczania tak, by stworzyć ludzi „wyznających„ nową sprawiedliwość socjalistyczną i według niej pojmujących prawo. Pomóc w tym miały: wprowadzenie nowych przedmiotów omawiających, m.in. współczesne doktryny polityczne, ustrój Związku Sowieckiego oraz usunięcie lub zmarginalizowanie przedmiotów ”zbędnych”, jak wykład o prawie rzymskim12. Problem stanowiły także kadry profesorskie, które składały się głównie z osób wykształconych przed wojną i wykładających zgodnie z duchem tamtych czasów, co bardzo utrudniało kształcenie nowych, wiernych rzesz prawników13.

Jednakże kierownictwu PPR wydawało się, że wymiar sprawiedliwości Polski Ludowej – przynajmniej w swojej początkowej fazie – nie może się obyć bez wykształconych jeszcze przed wojną kadr prawniczych. Dlatego TRJN 22 lutego 1946 r. wydał dekret o rejestracji i przymusowym zatrudnieniu we władzach wymiaru sprawiedliwości osób, mających kwalifikacje do objęcia stanowiska sędziego14. Wszyscy posiadający uprawnienia sędziowskie musieli zgłosić swoje miejsce zamieszkania w sądzie grodzkim, a minister sprawiedliwości mógł do końca 1946 r. powołać takie osoby do pracy w sądownictwie na okres jednego roku z możliwością przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. Uchylanie się od obowiązku rejestracji podlegało karze aresztu do trzech miesięcy, a nieobjęcie urzędu z polecenia ministra podlegało karze aresztu do roku15.

Okazało się wkrótce, że sędziowie o stażu przedwojennym nie spełnili oczekiwań władzy co do egzekwowania prawa karnego Polski Ludowej wobec jej przeciwników politycznych. Drugim ważnym powodem pozbywania się takich prawników był brak zaufania kierownictwa partyjnego do takich osób, nawet gdy odznaczały się one wiernością wobec nowego ustroju politycznego. Coraz częściej na łamach prasy naukowej, ale także codziennej, dochodziło do krytykowania kadr przedwojennych. Propagandowo zastępowanie ich nowymi ludźmi motywowano trudnościami w zrozumieniu przez nich nowej interpretacji starego prawodawstwa oraz nowych aktów prawnych16. Od tych, którzy pozostali na swoich urzędach żądano zmiany swoich poglądów, upolitycznienia i całkowitego oddania panującemu ustrojowi politycznemu17.

W sądownictwie wojskowym sytuacja kadrowa była jeszcze trudniejsza niż w powszechnym. Wynikało to z braku prawników w Ludowym Wojsku Polskim. By temu zaradzić, bez czekania kilku lat na wykształconych sędziów, zaczęto powoływać na ten urząd młodych ludzi z rodzin chłopskich i robotniczych. Zazwyczaj posiadali ukończone jedynie sześć klas szkoły podstawowej i dopiero w wojsku kierowano ich na kilkumiesięczne kursy prawnicze, a w dalszej kolejności do dwuletnich oficerskich szkół prawniczych lub wspominanych średnich szkół prawniczych18. Często nie odbywali oni aplikacji sędziowskiej lub trwała ona bardzo krótko (kilka miesięcy). Jako sędziowie-żołnierze wykonujący rozkazy przełożonych, pozbawieni byli niezawisłości nie tylko w sensie faktycznym, ale także prawnym. Pracę sędziów wojskowych regulował dekret Prawo o ustroju Sądów Wojskowych i Prokuratury Wojskowej z 23 września 1944 r. W nim stwierdzono dość niejasno, że sędzią wojskowym może być tylko „oficer lub generał posiadający enigmatyczne wykształcenie prawnicze”19. Wojskowi, jako odizolowani od społeczeństwa, byli bardziej podatni na działanie propagandy, której bez wątpienia w armii nie brakowało. Tacy zideologizowani i jak już było wspomniane, często niewykształceni ludzie łatwiej i w surowszy sposób sądzili domniemanych wrogów ludu20.

Większemu uzależnieniu sędziów od władzy państwowej oraz nowego ustroju politycznego kraju, nie tylko w sferze symbolicznej, miały służyć zmiany treści roty przysięgi. Dekretem z 28 grudnia 1944 r. kazano sędziom cywilnym m.in. „stać na straży (…) praw stanowionych przez Krajową Radę Narodową”21. Natomiast sędziowie wojskowi musieli składać deklarację lojalności, w której można przeczytać: „oświadczam, że wykonywać będę ściśle rozkazy przełożonych, których ustanowił przewodniczący KRN jako Najwyższy Zwierzchnik Sił Zbrojnych (…) że będę się przeciwstawiał wszelkim próbom podważenia powagi autorytetu władz w państwie: Krajowej Rady Narodowej i Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego – jako próbom godzącym w ideę demokracji...”22. W kolejnych latach przysięgi ulegały dalszym modyfikacjom. Najbardziej znaczące zmiany w treści roty przysięgi sędziów cywilnych wprowadzono dekretem Rady Ministrów z 6 października 1948 r. Sędziowie nie przysięgali już na wierność Konstytucji, lecz ślubowali „ochraniać i umacniać ład oparty na społecznych, gospodarczych i politycznych zasadach ustrojowych Polski Ludowej”23.

Wszystkie wymienione w niniejszym podrozdziale uchwały prawne i zabiegi polityczne miały prowadzić do objęcia całkowitej kontroli nad sędziami i prokuratorami przez kierownictwo partyjne. Główne stanowiska w wymiarze sprawiedliwości mogli sprawować jedynie członkowie partii, ponieważ mieli obowiązek wykonywać wszystkie polecenia przełożonych. Od 1950 r. sądy były zobligowane do składania okresowych sprawozdań ze swojej działalności orzeczniczej prezydiom rad narodowych, ściśle podporządkowanym partii24.

Stanisław Radkiewicz - minister bezpieczeństwa publicznego 1945-1954

Tajne i pokazowe procesy polityczne

Procesy polityczne z lat 1944-1956 można w najprostszy sposób podzielić na tajne oraz pokazowe. Pierwsze nie były dostępne dla opinii publicznej. Rozprawy zazwyczaj trwały krótko. Zdarzało się, że odbywały się w celi więziennej. Uczestniczyło w nich zwykle tylko kilka osób. Poza składem sędziowskim byli to głównie oficerowie śledczy MBP, którzy wcześniej torturowali oskarżonych w czasie śledztwa. Osoba oskarżona była praktycznie pozbawiona praw do obrony, ponieważ sędzia często rezygnował z przesłuchiwania świadków lub dopuszczał do głosu tylko tych starannie „wyselekcjonowanych”. Poza tym dawał wiarę materiałom dowodowym zebranym przez funkcjonariuszy MBP w czasie brutalnego śledztwa, a także nie dopuszczał większości wniosków dowodowych wystosowywanych przez obronę i samego oskarżonego25. Obraz takiej rozprawy sądowej przestawił K. Moczarski: „panowała na sali sądowej atmosfera przymusu i terroru psychicznego; oskarżeni i świadkowie byli pod trwałym naciskiem lęku przed oprawcami, którzy siedzieli – jako jedyni widzowie na sali – na ławce naprzeciw ławy oskarżonych. W tej sytuacji nikt z więźniów (oskarżonych czy świadków) nie miał pełnej swobody zeznań”26. Często na niekorzyść sądzonego działał również obrońca, którego oskarżony nie mógł sobie wybrać, a jedynie przydzielano mu adwokata z urzędu. Nawet w przypadku gdy taki przydzielony obrońca chciał pomóc to utrudniano mu taką możliwość. Zdarzało się, że mógł się skontaktować ze swoim klientem dopiero na kilka godzin przed rozprawą. Także z materiałami sprawy najczęściej zapoznawał się tuż przed rozprawą. Nie było też mowy o robieniu jakichkolwiek notatek oraz o swobodnej rozmowie z oskarżonym (zawsze nadzorował ją funkcjonariusz MBP)27. Na przykład w procesie gen. Tatara i innych oficerów wojska polskiego z sierpnia 1951 r. tylko jeden z dziewięciu obrońców miał dostęp do akt, ale nie mógł robić żadnych notatek. Pozostali mieli prawo tylko rozmawiać ze swoimi klientami28. Obrońca nie mógł również udzielać informacji o sprawie rodzinie sądzonego. Jak już było wspomniane, wiele wystosowanych przez niego wniosków zostawało odrzucanych przez sąd29. Jednakże nierzadko obrońca był wrogo ustosunkowany do swojego klienta. Zazwyczaj bowiem były to osoby partyjne, do których władze państwowe miały całkowite zaufanie. Tacy adwokaci nie wykorzystywali pełni możliwości obrony, jakie dawało ówczesne prawo. Mowy obronne były w praktyce kolejnymi mowami oskarżycielskimi. Nie zawierały prawie żadnych argumentów mogących przysłużyć się sądzonemu. Wręcz przeciwnie, służyły dalszemu napiętnowaniu oskarżonego. Można stwierdzić, że adwokaci wyręczali w tym prokuratora30. Tajność procesów politycznych nie przejawiała się jedynie w postępowaniu sądowym, ale także w śledztwie (brak dostępu sądzonego do aktu oskarżenia) czy też „etapie końcowym” jakim było wykonanie kary, a w przypadku kary śmierci tajne było również miejsce pogrzebania zwłok. Informacji o nim nie podawano nawet rodzinie skazanego31.

Pokazowe procesy polityczne miały być natomiast wielkimi spektaklami propagandowymi, wzorowanymi na procesach moskiewskich z lat 3032. Były one charakterystyczne dla wszystkich państw tzw. demokracji ludowej. Sądzono w nich nie tylko działaczy podziemia i legalnej opozycji, ale także czołowych przywódców partii komunistycznych, których uznano za zagrożenie dla istniejącego porządku. Miały na celu przede wszystkim zastraszenie społeczeństwa(wiele z nich odbywało się tuż przed ważnymi wydarzeniami politycznymi, np. wyborami do Sejmu Ustawodawczego w 1947 r.). Miały także pokazać, że władza ludowa, prędzej czy później, pokona każdego przeciwnika, a więc jakikolwiek opór jest bezcelowy. Był to również sposób eliminacji opozycji, której szeregi topniały nie tylko w wyniku otrzymanych wyroków, ale także ze strachu przed „sprawiedliwością ludową”. Starano się skompromitować wrogów, zarzucając im współpracę z nazistami lub obcymi wywiadami, bandytyzm czy mordowanie przedstawicieli nowej władzy. Niebagatelną rolę propagandową odgrywały w tym media szkalujące oskarżonych od początku do końca postępowania sądowego (w myśl zasady, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą)33.

Istotnym czynnikiem, mającym wpływ na przebieg tajnych i pokazowych procesów politycznych było śledztwo, podczas którego wymuszano zeznania na oskarżonych za pomocą tortur fizycznych i psychicznych. W większości przypadków brak dowodów winy sądzonego powodował, że zeznania złożone przez niego w czasie śledztwa były podstawą do jego skazania34. Było to niewątpliwie zapożyczone z prawa karnego Związku Sowieckiego, w którym przyznanie się do winy dawało podstawę do wydania wyroku (zgodnie z Kodeksem karnym z roku 1934)35. Zdobycie zeznań przez funkcjonariuszy śledczych MBP było zazwyczaj możliwe jedynie poprzez zastosowanie wobec przesłuchiwanych przemocy fizycznej i psychicznej. Wielogodzinne przesłuchania, oblewanie wodą, świecenie lampą elektryczną w oczy, bicie, straszenie śmiercią oraz aresztowaniem rodziny, podawanie fałszywych informacji na temat bliskich to tylko niektóre metody jakimi śledczy zdobywali zeznania obciążające przesłuchiwanego lub jego kolegów36. Wiele brutalnych metod śledczych wyszło na jaw w latach 1956 i 1957, kiedy to teoretycznie próbowano rozliczyć „błędy przeszłości”, stawiając przed sądem niektórych funkcjonariuszy śledczych37. Jako przykład można podać przytoczone przez J. Poksińskiego informacje zawarte w Notatce podprokuratora por. Kosowskiego na temat sposobu postępowania śledczych wobec por. Klimaszewskiego w roku 1948: „Klimaszewski nie pamięta, w jakich okolicznościach został aresztowany. Zaniku pamięci doznał na skutek metod śledztwa (…). Pobity był tak dotkliwie, że o własnych siłach nie mógł chodzić, przyjmować posiłków, załatwiać się i poruszać. Przez 24 godziny wstrzykiwano mu penicylinę, aby go uratować od śmierci. Przez około miesiąc nie mógł w ogóle mówić. Dopiero w czerwcu lub lipcu odzyskał świadomość. Prawą stronę ciała miał bezwładną. Przez około 6 miesięcy powłóczył za sobą prawą nogą, a prawą ręką nie mógł ruszać. Protokoły przesłuchań podpisywał lewą ręką. Usta i twarz miał i ma zwichrzone (niesymetryczne) (…). Rany na zbitym pośladku zaatakowała ropa, w rezultacie czego część mięśni pośladkowych odpadła mu z ropą. W pierwszym okresie śledztwa wybito mu dwa zęby”38. Zdarzało się, że tortury stosowane w czasie śledztwa prowadziły do śmierci przesłuchiwanego39.

Poza brutalizacją przesłuchań obciążające dowody zdobywano także na inne sposoby, m.in. wykorzystując blankiety i pieczątki gestapo do fabrykowania dokumentów potwierdzających winę oskarżonych. Niekiedy zmuszano także hitlerowców siedzących w polskich więzieniach do składania fałszywych zeznań, mających na celu udowodnienie współpracy podejrzanych z okupantem40. Czas trwania śledztwa nie był w jakikolwiek sposób ograniczony. Oficerowie śledczy prowadzili brutalne praktyki dopóki przesłuchiwany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, choć zdarzały się jednostki, których śledczy nie potrafili „złamać„ (np. Kazimierz Moczarski, którego bezskutecznie ”przesłuchiwano” aż 4 lata)41.

Bibliografia

  1. Baberowski J., Czerwony terror, Warszawa 2009.
  2. Janiszewski B., Instrumentalizacja polskiego prawa karnego w latach 1944–1956, [w:] Prawo elementem represji w okresie stalinowskim, red. Z. Chmielewski, Szczecin 2006, s. 21-40.
  3. Lityński A., Sądy powszechne w Polsce (lipiec 1944 – lipiec 1946). Kilka uwag o kadrach, [w:] Z dziejów prawa. Cz. 3, red. A. Lityński, Katowice 2002, s. 92-104.
  4. Pająk H., Żochowski S., Rządy zbirów 1940–1990, Lublin 1996.
  5. Poksiński J., „TUN”. Tatar-Utnik-Nowicki, Warszawa 1992.
  6. Ratajczak A., Sądownictwo wojskowe w latach 1944–1955, [w:] Prawo elementem represji w okresie stalinowskim, red. Z. Chmielewski, Szczecin 2006, s. 41-62.
  7. Rayfield D., Stalin i jego oprawcy. Szefowie stalinowskiej bezpieki, Warszawa 2009.
  8. Rejman G., Przestępstwa polityczne w Polsce (1944–1956) [w:] Komunistyczne prawo karne Polski Ludowej, red. A. Grześkowiak, Lublin 2007, s. 107-134.
  9. Rzepliński A., Przystosowanie ustroju sądownictwa do potrzeb państwa totalitarnego w Polsce w latach 1944–1956, [w:] Przestępstwa sędziów i prokuratorów w Polsce lat 1944–1956, red. W. Kulesza i A. Rzepliński, Warszawa 2000, s. 9-38.
  10. Słojewski M., Wróbel J., Zbrodnie sądowe z oskarżenia o kolaborację z nazistami. Procesy kierownictwa PKB, „Startu” i Okręgowego KWP przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie [w:] Przestępstwa sędziów i prokuratorów w Polsce lat 1944–1956, red. W. Kulesza i A. Rzepliński, Warszawa 2000, s. 88-108.
  11. Smaga J., Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917–1991, Kraków 1992.
  12. Stawarska-Rippel A., Prawnicy bez studiów, [w:] Z dziejów prawa. Cz. 3, red. A. Lityński, Katowice 2002, s. 191-208.
  13. Werblan A., Stalinizm w Polsce, Warszawa 2001.
  14. Woźniczka Z., Procesy polityczne działaczy PPS–WRN w latach 1946–1948 [w:] Rok 1948. Nadzieje i złudzenia polskich socjalistów, red. M.E. Ożóg, Rzeszów 2000, s. 45-60.
  15. Ziemba Z. A., Ideologia stalinowska w prawie karnym i jego doktrynie w Polsce w latach 1944–1956, [w:] Elity władzy w Polsce a struktura społeczna w latach 1944–1956, red. P. Wójcik, Warszawa 1992, s. 357-377.

Redakcja merytoryczna: Zuzanna Świrzyńska
Korekta językowa: Patrycja Grempka

  1. Z. A. Ziemba, Ideologia stalinowska w prawie karnym i jego doktrynie w Polsce w latach 1944-1956, [w:] Elity władzy w Polsce a struktura społeczna w latach 1944-1956, red. P. Wójcik, Warszawa 1992, s. 374. []
  2. A. Ratajczak, Sądownictwo wojskowe w latach 1944–1955, [w:] Prawo elementem represji w okresie stalinowskim, red. Z. Chmielewski, Szczecin 2006, s. 44. []
  3. A. Rzepliński, Przystosowanie ustroju sądownictwa do potrzeb państwa totalitarnego w Polsce w latach 1944–1956, [w:] Przestępstwa sędziów i prokuratorów w Polsce lat 1944–1956, red. W. Kulesza i A. Rzepliński,Warszawa 2000, s. 25. []
  4. Ibidem, s. 26. []
  5. A. Stawarska-Rippel, Prawnicy bez studiów, [w:] Z dziejów prawa. Cz. 3, red. A. Lityński, Katowice 2002, s. 198. []
  6. A. Rzepliński, Przystosowanie..., s. 27. []
  7. A. Stawarska-Rippel, Prawnicy..., s. 202. []
  8. Ibidem, s. 198-199. []
  9. A. Lityński, Sądy powszechne w Polsce (lipiec 1944 – lipiec 1946). Kilka uwag o kadrach, [w:] Z dziejów prawa. Cz. 3, red. A. Lityński, Katowice 2002, s. 97. []
  10. A. Rzepliński, Przystosowanie...., s. 36. []
  11. A. Stawarska-Rippel, Prawnicy..., s. 204-205; A. Rzepliński, Przystosowanie..., s. 28. []
  12. A. Stawarska-Rippel, Prawnicy..., s. 206. []
  13. A. Lityński, Sądy powszechne..., s. 100. []
  14. A. Rzepliński, Przystosowanie..., s. 26. []
  15. Ibidem, s. 26. []
  16. A. Stawarska-Rippel, Prawnicy..., s. 196. []
  17. A. Lityński, Sądy powszechne..., s. 102-103. []
  18. A. Ratajczak, Sądownictwo..., s. 56. []
  19. Ibidem, s. 60. []
  20. Ibidem, s. 59-60. []
  21. A. Rzepliński, Przystosowanie..., s. 30. []
  22. Ibidem, s. 30-31. []
  23. Ibidem, s. 31. []
  24. A. Stawarska-Rippel, Prawnicy..., s. 202-203. []
  25. M. Słojewski, J. Wróbel, Zbrodnie sądowe z oskarżenia o kolaborację z nazistami. Procesy kierownictwa PKB, „Startu” i Okręgowego KWP przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie [w:] Przestępstwa sędziów i prokuratorów w Polsce lat 1944-1956, red. W. Kulesza i A. Rzepliński, Warszawa 2000, s. 103-104.; G. Rejman, Przestępstwa polityczne w Polsce (1944-1956) [w:] Komunistyczne prawo karne Polski Ludowej, red. A. Grześkowiak, Lublin 2007, s. 115. []
  26. Ibidem, s. 104. []
  27. Ibidem, s. 102-103. []
  28. J. Poksiński, „TUN”. Tatar-Utnik-Nowicki, Warszawa 1992, s. 130. []
  29. M. Słojewski, J. Wróbel, Zbrodnie..., s. 102-104. []
  30. Ibidem, s. 102-103; B. Janiszewski, Instrumentalizacja polskiego prawa karnego w latach 1944–1956, [w:] Prawo elementem represji w okresie stalinowskim, red. Z. Chmielewski, Szczecin 2006, s. 32. []
  31. G. Rejman. Przestępstwa..., s. 115. []
  32. Z. Woźniczka, Procesy polityczne działaczy PPS-WRN w latach 1946-1948 [w:] Rok 1948. Nadzieje i złudzenia polskich socjalistów, red. M. E. Ożóg, Rzeszów 2000, s. 45, 47; J. Baberowski, Czerwony terror, Warszawa 2009, s. 110-112; D. Rayfield, Stalin i jego oprawcy. Szefowie stalinowskiej bezpieki, Warszawa 2009, s. 252-258. []
  33. Z. Woźniczka, Procesy..., s. 47. []
  34. J. Poksiński, „TUN”..., s. 64. []
  35. J. Smaga, Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917-1991, Kraków 1992, s. 95. []
  36. J. Poksiński, „TUN”..., s. 64-65; M. Słojewski, J. Wróbel, Zbrodnie..., s. 96-98; H. Pająk, S. Żochowski, Rządy zbirów 1940-1990, Lublin 1996, s. 167-178. []
  37. J. Poksiński, „TUN”..., s. 65-67. []
  38. Ibidem, s. 41-42. []
  39. J. Poksiński, „TUN”..., s. 43-44; A. Werblan, Stalinizm w Polsce, Warszawa 2001, s. 72. []
  40. A. Werblan, Stalinizm..., s. 77. []
  41. M. Słojewski, J. Wróbel, Zbrodnie..., s. 99. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Agnieszka pisze:

    Czy jest gdzies lista nazwisk sedziow z lat 1945- 56?
    Mojego dziadka PRL wykonczylo skazujac starego dobrego czlowieka na wiezienie. Tam sie rozchorowal tak, ze po wyjsciu szybko umarl.
    „Przestepstwem” bylo poinformowanie Niemcow o Zydach ukrywajacych sie u niego. Inaczej gdyby ktos inny o nich Niemcom powiedzial, cala rodzina mogla zginac.
    Byl dobrym czlowiekiem, dlatego do niego przyszli, a nie do kogo innego.
    Ale nie chcieli siedziec cicho, tylko latali po wsi. Poprosil ich o nie narazenie rodziny na represje, bo bedzie musial pojsc do Niemcow. Nie chcieli pojsc gdzie indziej.

    Czy te sprawe widziec jako zbrodnie sądowa z oskarżenia o kolaborację z nazistami? Tak teraz mysle.
    I podejrzewam, ze nazwisko sedziego jest rosyjskie.
    Moze jeden ze stalinowskich „repatriantow”, jak i Szechter.
    Ale chcialabym zweryfikowac.

Zostaw własny komentarz