„Ci szaleni Polacy” – P. Langenfeld – recenzja |
Ostatnia część cyklu Czerwona ofensywa, opisującego alternatywną wersję historii, w której Armia Czerwona latem 1945 r. uderzyła na Aliantów Zachodnich, charakteryzuje się dynamiką i szerokością wizji politycznej autora.
Jestem wiernym czytelnikiem historii alternatywnych, zawsze przyznaję się do tego w recenzjach tego typu książek. Im szerzej zarysowane, tym lepiej. Im bardziej napakowane akcją, zwłaszcza walką, tym lepiej. Dobrze jest czasem oderwać się od monumentalnej literatury naukowej, czyż nie?
Krwawe bitwy, opisane w poprzednich częściach, doprowadziły do powstrzymania i częściowego odepchnięcia Armii Czerwonej z Belgii, Francji i Czechosłowacji, a silne zagony Andersa, Pattona i Maczka grasują już na ziemiach polskich. Wielki plan najlepszego amerykańskiego generała i jego polskich kolegów – plan zniszczenia ZSRR i wyzwolenia Polski – wymaga jednak dalszych ofiar i olbrzymiej daniny krwi. Czerwona bestia nie zamierza poddać się bez walki.
Głównymi bohaterami książki są oficerowie Wojska Polskiego – Paweł Przeszło-Stępniakowski, Jan Węgliński i Alojzy Wójcik, oraz różne postacie z obydwu stron frontu – żołnierze radzieccy, amerykańscy, kanadyjscy, brytyjscy, a także agenci i szerokie grono polityków. Książka Ci szaleni Polacy zachwyca wiedzą o niuansach polityczno-historycznych i niezwykle misternym wplataniem ich w narrację. Znajomość charakterów postaci i umiejętność oddania ich w działaniu jest również bardzo ważna, szczególnie w przypadku tak wielkich postaci, jak Patton, Churchill, Beria czy Żukow. Wszystko to misternie współgra ze sobą i tworzy kompletną całość.
Rzecz jasna nie można pominąć rozmachu wojskowego operacji czy ich znaczenia politycznego. Langenfeld ma świetną, szeroką wizję alternatywnej historii „kontynuacyjnej wojny światowej„ i nie waha się przed jej opisywaniem. Jednakże jego głównym celem wydaje się pokierowanie tym wszystkim tak, by Polacy zrealizowali cel odzyskania niepodległości. Wszystko więc, pomimo trudności, a nieraz i śmierci węzłowych, wydawałoby się, postaci, pomimo panującego zniszczenia, idzie ku lepszemu – przeciwnicy rozbijają się o ostatnie linie obrony, nacinają na znakomite przeciwnatarcia bądź uciekają przed mocą lotnictwa i artylerii. Odnosiłem, niestety przykre, wrażenie, że autor za bardzo chciałby, żeby ta historia stała się prawdą i zbyt ułatwił robotę aliantom. Wiele znaczy na tym tle opis stosunków w Armii Czerwonej i jej naczelnym dowództwie, które wydaje się być pogrążone w snuciu marzeń, opartych na innych marzeniach i odcięte od faktów, zaabsorbowane walkami frakcji. Jest to obraz tyleż może prawdziwy, co stereotypowy i to mimowolne ośmieszanie przeciwników przez takie właśnie działanie ”w domyśle”, nieco męczy i odejmuje książce wartości. Jest tak jednak z całą serią.
Nie mogę powiedzieć mimo to, że płakałem z żalu i niechęci, gdy Polacy dawali wciry Sowietom. Miło, bardzo miło jest pomyśleć, że zamiast sprzedać nas w Jałcie, Alianci mogli się ująć za nami i moglibyśmy żyć w innym kraju. Jednak wciąż uważam, że wizja Langenfelda jest zbyt optymistyczna.
Jako duży plus zaliczyć można dogłębną znajomość realiów pola walki (w końcu autor jest korespondentem wojennym), sprzętu wojskowego (jest rekonstruktorem) oraz cudowne, porywające dynamiką opisy walk. Ja wręcz słyszałem huk wybuchów i szczęk oręża.
Daję pozycji mocne 9/10. Jeden punkt stratny jest za zbyt optymistyczną, moim zdaniem, wizję. Trudno jednak mieć o to większy żal, w końcu każdy jakoś tęskni za tym, żeby miniona wojna skończyła się dla Polski lepiej.
Plus minus:
Na plus:
+ dynamika akcji
+ ukazanie perspektyw obydwu stron
Na minus:
- zbyt optymistyczna wizja wydarzeń
Tytuł: Ci szaleni Polacy
Autor: Piotr Langenfeld
Wydawca: Warbook
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-64523-51-9
Liczba stron: 396
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Cena: 39,90 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Redakcja merytoryczna: Marcin Petrynko
Korekta: Klaudia Orłowska
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Wizja autora książki jest fałszywa, i to fałszywa w bardzo istotnym zakresie. Autor całkowicie pomija czynnik niezwykle ważny dla rzeczywistości powojennej, czynnik, którego nie może pomijać także żadna wiarygodna czy prawdopodobna wersja historii alternatywnej. Tym czynnikiem jest istnienie Niemiec i niemieckich sił zbrojnych. Co się z nimi stało, wyparowały? Klasycznym opracowaniem z historii alternatywnej dla roku 1945 jest plan opracowany na polecenie Churchilla, znany pod nazwą: „Operacja Unthinkable”. To miał być plan działań na wypadek konfliktu zbrojnego między ZSRR a aliantami zachodnimi. Ten plan przewidywał odrodzenie niemieckich sił zbrojnych i wyznaczał Polskim Siłom Zbrojnym miejsce w ramach współdziałania militarnego Zachodu. Krótko mówiąc - żołnierze Andersa i Maczka mieli być - według planów zachodnich strategów - wiernymi towarzyszami broni odrodzonego Wehrmachtu.
Odnoszę wrażenie, że recenzent - p. Grzegorz Antoszek - jest owładnięty żądzą mordu, ponieważ z entuzjazmem przyjmuje koncepcję alternatywnej sytuacji, która pociągnęłaby za sobą śmierć kolejnych paru milionów Polaków.
Naprawdę tak trudno zrozumieć, że są ludzie, dla których wizja Polski niezależnej po 1945 r. jest wizją utęsknioną. W kwestii merytorycznej częściowo zgadzam się z argumentami kolegi Komara, ale pisanie o żądzy mordu recenzenta (nota bene, skąd wzięta liczba kolejnych kilku milionów zabitych Polaków, skoro ZSRR wówczas nie dysponował jeszcze bronią atomową) to zdecydowane przegięcie.
Odbyło się już wiele dyskusji na temat alternatywnej historii po roku 1945 i wiele na ten temat powiedziano. Nie chciałbym tu rozwodzić się zbytnio, ale trzeba zwrócić uwagę, że Polska po tej alternatywnej wojnie i po zwycięstwie Zachodu wyglądałaby znacznie skromniej, niż Polska Ludowa. Bez Ziem Zachodnich, a przynajmniej bez znacznej części Ziem Zachodnich (bo Niemcy też trzeba byłoby wynagrodzić za wkład w zwycięstwo) i bez Kresów wschodnich, a przynajmniej bez znacznej części Kresów wschodnich, bo przecież trzeba by okroić Rosję, tworząc niezależną Ukrainę. Takie trochę większe Księstwo Warszawskie.
A co do przypuszczalnych strat: w II wojnie światowej poniosło śmierć 6 milionów obywateli polskich. W wojnie koreańskiej zginęły 2 miliony ludzi, w tym ponad 1 milion cywilów. W wojnie wietnamskiej (czyli w tzw. drugiej wojnie indochińskiej) liczba ofiar wyniosła 3 miliony. Nie ma powodu przypuszczać, że liczba polskich ofiar hipotetycznej wojny roku 1945 (i lat następnych) byłaby mniejsza niż 1 milion. Moim zdaniem realna liczba ofiar - to 1 - 2 miliony Polaków.
Można snuć różne wizje, ale zawsze należy przy tym zastanowić się: jakim kosztem?
Mając świadomość tych kosztów, ze zdumieniem przyjąłem entuzjazm autora recenzji. Zresztą nie sądzę, żeby autor recenzji był nieświadomy tych kosztów: on je po prostu zaakceptował jako usprawiedliwione.
Mam wrażenie że komentujący nie przeczytali poprzednich tomów. Niemiec w tej wersji historii nie ma. Armia Czerwona zajęła je całe i bezlitośnie wyeksploatowała. NKWD nie nadążało z rozstrzeliwaniem, a zdolni do pracy zostali wywiezieni na wschód. To co zostało zmiotły do końca naloty aliantów. Pozostała ludność umierała z głodu bo nawet w ACz były problemy z żywnością.