„Powrót. Ojcowie, synowie i kraj pomiędzy nimi” – H. Matar – recenzja |
Dwadzieścia lat poszukiwań ojca i najpiękniejsze pożegnanie, jakie syn może mu wystawić. Książka Hishama Matara to nostalgiczna podróż poprzez rozmowy z bliskimi, wspólnikami ojca, aż wreszcie przedstawicielami reżimu Kadafiego, z którym ojciec autora walczył przez większość życia. Wszystko po to, by uzyskać tę jedną informację: czy najważniejszy mężczyzna w życiu każdego syna żyje czy też zginął.
To specyficzna książka, bardziej swoista elegia, piękny literacki obraz stopniowego żegnania się z ojcem, który nigdy już nie wróci z więzienia Kadafiego. Autor sugestywnie rysuje wizerunek nieobecnego ojca, gra niedopowiedzeniami, widać więc wiele cieni i niejasności. Nie do końca wiadomo, kim w zasadzie był Dżaballah, ale pewne jest, jak wiele znaczył dla swojego syna. Hisham nie jest także zbyt dosłowny, nie znajduję tu wylewnych opisów i zachwytów, więcej oszczędności i ważenia słów. Siłą tej książki jest przepiękny język, gry słów, po prostu poezja pełna bólu za nieobecnym. Z drugiej strony dostaję też obraz ojca Hishama, recytującego wiersze w więzieniu, by nie zapomnieć o swoim człowieczeństwie. Jaki inny pomnik można było zbudować? Ja inaczej syn mógł wyrazić swoją miłość? Choć słowo to nie pada prawie wcale, cała książka jest nią przesiąknięta.
Niejako przy okazji dowiedziałem się sporo z historii Libii Kadafiego – dyktatora, który wywarł tak wielki wpływ na życie rodziny Hishama. Niejasne powiązania reżimu z dyktaturą Mubaraka, intratne interesy w Wielkiej Brytanii przeprowadzane przez członków rodziny dyktatora przy cichej akceptacji, przyczyny rewolucji w Libii, a także działania tajnych służb. Co interesujące, sam wybuch rewolucji jest bezpośrednio związany z więzieniem, w którym był przetrzymywany ojciec Hishama. To taka ciekawostka, ale powoduje, że wszystko jest powiązane i niejako muśnięte przy okazji. Opisy świadków przebywających w więzieniu to wstrząsający obraz. Oglądałem film z ujęcia Kadafiego, gdzieś na środku pustyni, uciekający stary człowiek z obłędem w oczach – dookoła tłum ludzi, którzy za chwilę rozerwali go na strzępy. Po opisach rozmówców Mishama z więzień w Trypolisie potrafię zrozumieć tę zaciekłość. Nie twierdzę, że jest to coś, co należy chwalić, rozumiem po prostu lepiej te emocje. Lepiej niż po jakiejkolwiek analizie czy raporcie Amnesty International albo Human Rights Watch na temat łamania praw człowieka.
Same wątki historyczne są ciekawe i pozwalają wejrzeć głębiej w sposób działania libijskiej dyktatury, a w sumie nie powstało na ten temat wiele książek. Libia to kraj niejako pomiędzy bardziej „historycznymi„ Egiptem i Algierią – ot kawałek rzadko zaludnionej pustyni. Czytam tu lekki zarys historii kraju okiem jego mieszkańców, dla których ta ”pustynia” to coś więcej. Którzy żałują, że tak długo wielu z nich nie potrafiło sprzeciwić się dyktatorowi, a dziś musieli patrzeć, jak ich dzieci umierają, walcząc o wolny kraj. Niestety dziś widzę, że wciąż miejsce to dalekie jest od stabilizacji. To wszystko jest jednak niejako przy okazji i tylko lekko zarysowane, jej główne zalety tkwią gdzie indziej.
Sam Dżaballah musiał być ciekawym człowiekiem, z książki niewiele o nim się dowiedziałem, tak jak niewiele wie syn. Przez większość dorosłego życia zwalczał reżim, przeznaczając na to dużą część majątku rodziny. Porwany z Kairu w 1990 r., resztę życia spędził w więzieniu. Po tym okresie Hisham natyka się tylko na strzępki informacji, zostają kawałki wspomnień czy urywki zapisków – jak na przykład fragmenty wierszy, które jego ojciec recytował na głos w więzieniu, a które słyszeli jego kuzyni lub towarzysze niedoli. Albo nieoczekiwanie odnalezione opowiadanie, pełne nadziei i pasji, skreślone ręką Dżaballaha, gdy był jeszcze studentem. Sam Hisham poruszył opinię publiczna i zbudował całą kampanię na rzecz swojego ojca, rozmawiał nawet z jednym z jego prześladowców – uścisnął dłoń diabłu, by wydobyć informacje o ojcu. Cała książka jest podróżą, w czasie której paradoksalnie obraz ojca zaczyna migotać – jakbym tracił sygnał. Obraz coraz bardziej się zamazuje i stopniowo znika. Tak odchodzi ktoś naprawdę bliski. Niestety po tej śmierci nie pozostaną kości ani nagrobek, nie pozostanie nawet pewna informacja o śmierci.
Pozostaje tylko ta książka – wspaniały obraz męskich relacji ojca z synem. W dzisiejszym świecie to prawdziwa rzadkość tak pięknie i odważnie mówić o męskości i poszukiwaniu tożsamości, wreszcie o dojrzewaniu i przeobrażaniu się z chłopca w mężczyznę.
Książka dobrze wydana, stonowane kolory na okładce świetnie współgrają z całą wymową dzieła, przyjemny papier i dobry format, idealny do lektury w każdych warunkach. Brakowało mi dokładniejszej mapy Libii – skoro już podjęto decyzję o jej dodaniu.
Plus minus
Na plus:
+ piękny literacki język
+ obraz libijskiej rewolucji „od środka”
+ wizytówka arabskiej literatury
+ mocne ujęcie relacji ojciec–syn
Na minus:
- nieliniowa narracja, w której łatwo się zgubić – czasem gubi się też autor
Tytuł: Powrót. Ojcowie, synowie i kraj pomiędzy nimi
Autor: Hisham Matar
Wydawca: Czarne
Rok wydania: 2018
ISBN: 978-83-8049-633-0
Liczba stron: 272
Okładka: miękka
Cena: 39,90 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Redakcja merytoryczna: Zuzanna Świrzyńska
Korekta językowa: Aleksandra Czyż
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.