Odrodzenie gospodarcze Polski w czasach króla Jana III Sobieskiego


W latach 1648–1667 Polska padła ofiarą tak wojen domowych, jak i niszczących najazdów państw ościennych. Działaniami wojennymi dotknięty został cały kraj, a straty materialne i demograficzne były ogromne. Tymczasem już kilka lat później, pod rządami Jana III Sobieskiego, nastąpiło w Polsce ewidentne ożywienie gospodarcze, dzięki któremu możliwe było sfinansowanie wojen z Turcją w latach 1672–1676 i 1683–1689. Warto się nad tym mało znanym zjawiskiem pochylić.

Rzeczpospolita Obojga Narodów 1635 r. / fot. CC-BY-SA 3.0

Sytuacja gospodarcza w Polsce w 1. poł. XVII w.

Przed wybuchem powstania Chmielnickiego Rzeczpospolita Obojga Narodów była jednym z czołowych mocarstw europejskich. Zajmowała obszar blisko 1 mln km2 oraz zamieszkana była przez ok. 11 mln ludzi. Polska nie była państwem bogatym. Eksportowano przede wszystkim zboże, woły i ołów, importowano zaś wyroby rzemieślnicze. Wywóz zboża nie był równomierny. Przez cały XVI w. systematycznie rósł, aż do szczytu eksportowego w 1618 r. O ile w XVI w. eksportowano 20–30 tys. łasztów zboża rocznie (1 łaszt – w przybliżeniu 2,2 tony), czasami sięgając tylko 60 tys., to w 1618 r. eksport sięgnął rekordowych 120 tys.! Potem jednak spadał i tuż przed potopem szwedzkim eksportowano tylko ok. 40 tys. łasztów rocznie. Metali szlachetnych wydobywano mało, a handel miał znaczenie drugorzędne. W tej sytuacji ilość dostępnych w kraju kruszców zależała od eksportu, a ceny wywożonych towarów od sytuacji w państwach importujących. Nie dość, że ilość sprzedawanego zboża znacznie się wahała, to i ceny potrafiły rosnąć albo spadać mocno w ciągu kilku lat.

Trudno o precyzyjne dane statystyczne dotyczące sytuacji gospodarczej Polski, niemniej jednak wskaźnikiem były wydatki na armię w sytuacjach najwyższego zagrożenia. Na spłatę wojsk skonfederowanych po interwencji moskiewskiej w latach 1613–1614 wydano 5,4 mln zł, na wojnę turecką 1621 r. Polska (jako sama Korona) wydatkowała 4,1 mln zł. W wojnie o ujście Wisły (1626–1629) wydatkowano 6,6 mln zł. Na potrzeby wojny z Rosją, Turcją i Szwecją w latach 1633–1635 zebrano 6,7 mln zł. Na koszty wojny kozackiej, moskiewskiej i zagrożenia szwedzkiego w latach 1649–1655 zebrano 30 mln zł. Potem zaś funkcjonowanie państwa zostało przerwane na czas potopu szwedzkiego. Podkreślić należy, że w 1. poł. XVII w. z podatków w ciągu roku nie zbierano więcej niż 3 mln zł, niezależnie od tego, jak wysokie były uchwały podatkowe. Gdy podatki były wyższe, spłacano zaległości w latach kolejnych. Dla porównania, w latach 1600–1647 wpływy skarbowe wyniosły 54,3 mln zł.

Bilans 20 lat wojen

Pochód Szwedów do Kiejdan, mal. Józef Brandt

Lata 1648–1667 to czas prowadzenia przez Polskę konfliktów zbrojnych z: Kozakami, Moskwą, Szwecją, Tatarami, Brandenburgią, Siedmiogrodem. Nie zabrakło także wojny domowej, tzw. rokoszu Lubomirskiego (1665–1667). W efekcie Polska poniosła straty terytorialne – utraciła Smoleńsk i Zadnieprze. Nastąpił też znaczny ubytek ludności. Na ziemiach utraconych mieszkało ok. 2 mln ludzi, a wskutek ciągłych wojen i towarzyszących im klęsk elementarnych ubyło dalsze 3 mln ludzi. W 1668 r. Polska (razem z Litwą) miała więc pod kontrolą obszar ok. 770 tys. km2 zamieszkały przez ok. 6 mln ludzi. Jak podaje A. Jezierski w Historii gospodarczej Polski, ubytek ludności i straty inwentarza powodowały znaczące obniżki produkcji rolnej nawet u największych potentatów. W dobrach arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w latach 70. XVII w., w porównaniu z połową XVI w., produkcja zboża wynosiła tylko 45%, a stan hodowli 67%. Ogromne było zadłużenie wobec nieopłacanego od lat żołnierza, szacowano je na 24 mln zł. Szlachta i magnaci byli także mocno zadłużeni z uwagi na wysokie podatki oraz koszty udziału w ekspedycjach wojskowych. Tymczasem zniszczony i ograbiony kraj cierpiał na brak pieniądza.

A nowe wojny na horyzoncie

Zawarcie przez Polskę separatystycznego rozejmu z Rosją w 1667 r. uznane zostało za zdradę przez chanat krymski i stojącą za nim Turcję. Zaraz więc rozpoczęły się najazdy tatarskie na Ruś Czerwoną, a 1672 r. był początkiem wojen polsko-tureckich, które, z przerwą w latach 1676–1682, trwały aż do 1699 r. Wysiłek polski był nierównomierny, niemniej kilkakrotnie, w 1673, 1683, 1686, 1691i 1698 r., Polska wysyłała w pole kilkudziesięciotysięczne armie. Koszty wojny tureckiej były gigantyczne. Wojna 1672–1676 kosztowała ok. 20 mln zł. Znacznie więcej środków pochłonął konflikt z lat 1683–1699. Jeden z polskich dyplomatów wysłanych do Wiednia obliczał jego łączny koszt na 200 mln zł, a zadłużenie wobec armii na 30 mln zł. Nie są to sumy niemożliwe – roczny koszt utrzymania armii polskiej w pełnym składzie podczas tej wojny wynosił 10 mln zł, nie licząc kosztów ponoszonych przez żołnierzy, króla i magnatów na zakup broni, artylerii czy niezmiernie kosztownych koni bojowych.

Tymfy i boratynki

Boratynka koronna

W obliczu tragicznej sytuacji skarbu państwa Sejm zgodził się na emisję niepełnowartościowej monety: miedzianych szelągów, zwanych boratynkami, i srebrnych złotówek, zwanych tymfami, które ludność była obowiązana przyjmować po kursie przymusowym. Boratynki miały znikomą wartość wewnętrzną, tymfy ok. 40–50% zawartości nominalnej srebra. Wyemitowano ich astronomiczne ilości. Wedle szacunkowych danych w latach 1659–1667 w przeliczeniu wybito boratynek o wartości 10–20 mln zł, a tymfów ok. 7,5 mln zł. Szacuje się, że ogółem na rynek trafiło 1,8 mld boratynek! Jakie skutki miało wypuszczenie na rynek tak ogromnej ilości monet o niskiej wartości wewnętrznej? Dominuje następujący pogląd, jak prezentują Bartosz Stefańczyk i Wojciech Kalwat:

„(…) W istocie wyprodukowanie tak wielkiej ilości niepełnowartościowych monet złotowych i szelężnych doprowadziło do przewrotu cen, inflacji i olbrzymiego kryzysu monetarnego, z którym nie poradzono sobie przez następne kilkadziesiąt lat. (…) Emisje te natomiast z pewnością pogłębiły kryzys. (…) Emisje tymfów i boratynek, a także konieczność ich przyjmowania po przymusowym kursie zubożyły ludność, wojska zaś nie uspokoiły. Nie dziw więc, że Tymf i Boratini byli powszechnie znienawidzeni”.

Podobnie negatywnie emisję odbierała ówczesna szlachta, uznając przejście na niskowartościową monetę za dowód na upadek państwa. Niemniej jednak sprawa nie jest taka prosta z tą inflacją, przewrotem cen i negatywnym wpływem na gospodarkę wywołanym napływem niskowartościowej monety. Owszem, wyraźny jest skok ceny złotego dukata. Jego cena wzrosła z 90 gr przed emisją boratynek do 180, a nawet 200 gr w szelągach (ok. 1680 r.). Tymfy też miały ok. 40–50% nominalnej zawartości srebra. Płacono 12 tymfów za dukata. Zapewne podobnie podrożały towary importowane. Tak więc oburzenie elit społecznych, a to ich głos płynie ze źródeł, jest zrozumiałe. Zagraniczne luksusowe przedmioty, podróże zagraniczne i dukaty do przechowywania w rodowych skarbcach podrożały o 100%. Z drugiej strony ci sami przedstawiciele elit, sprzedając swoje zboże w Gdańsku za złote dukaty, w przeliczeniu na tymfy dostawali dwa razy więcej. Ogół zaś mieszkańców uzyskał napływ pieniądza, który nie nadawał się do tezauryzacji ani wywozu za granicę. Chętnie więc wydawali go na podatki, zakupy oraz na spłatę długów. Długi należało przecież spłacać wedle wartości nominalnej. Zyskał skarb państwa, łatwiej bowiem było o wpływy podatkowe, główny zaś punkt w budżecie – żołd dla kawalerii – utrzymano na poziomie sprzed reformy pieniężnej (uzupełniając go tzw. hiberną z dóbr państwowych i duchownych). Piechota cudzoziemska dostała podwyżkę o jedną czwartą. Na rynku wewnętrznym napływ nowych monet nie wywołał jakiegoś chaosu. Z danych statystycznych nie wynika bynajmniej radykalny wzrost płac robotników w miastach i cen na tym rynku. Wzrost płac, owszem, był, ale łagodny i wolny, aż do końca wieku. Podobnie z cenami polskich artykułów rzemieślniczych. W tej sytuacji wyroby polskich rzemieślników stały się bardziej konkurencyjne względem importowanych.

Nadmienić można, że dzięki emisji monet o niskiej wartości wewnętrznej, Polska uniknęła pułapki deflacyjnej, która w tym samym czasie dotknęła kraje zachodnioeuropejskie, z uwagi na relatywnie zmniejszone dostawy srebra amerykańskiego. Pieniądz stał się tam rzadszy, ceny towarów się obniżały, a skutkiem tego była stagnacja gospodarcza. Jednocześnie Polska uniknęła innej pułapki, wynikającej z masowej emisji miedzianego pieniądza. Otóż z jednej strony dopuszczono go do pełnoprawnego obrotu pieniężnego, uchwalano wysokie podatki kreujące zapotrzebowanie na pieniądz, a z drugiej Polska potrafiła się zdobyć na odwagę zaprzestania emisji tymfów i boratynek. Była to trudna decyzja, bo ten pieniądz był tak łatwo dostępny! Jednakże dzięki temu ludność nie utraciła zaufania do tych monet i przez kolejny wiek były one używane w obrocie. W inną stronę poszła w tym czasie Rosja, gdzie nieograniczona emisja monet miedzianych w latach 1655–1662 doprowadziła do hiperinflacji – w 1662 r. za srebrną kopiejkę płacono 15 miedzianych! W efekcie w tym roku w Moskwie doszło do wybuchu tzw. buntu miedzianego. Wystraszony rząd carski wycofał z obiegu miedziane monety, co jednak wywołało nowe problemy wynikające z ogromnych potrzeb skarbowych w czasie wojny z Polską.

Wydaje się, że dzisiejsi historycy gospodarczy osądzają Tymfa i Boratiniego surowiej, niż politycy z czasów Sobieskiego. Warto bowiem zwrócić uwagę, że pomimo ogromnej liczby zarzutów względem Boratiniego w 1679 r. odzyskał on ponownie zarząd mennicy krakowskiej, którą zarządzał do śmierci, nadal bijąc boratynki. Dopiero kilka lat po jego śmierci mennica została zamknięta – okazało się, że gdy zabrakło przedsiębiorczego Włocha, to i dochody mennicy stały się znikome. Czytelnik zadaje sobie zapewne pytanie, jaką wartość współcześnie miałaby jedna boratynka. Otóż wydaje się, że to był odpowiednik mniej więcej dzisiejszych 2 zł.

Korzystne zmiany w handlu zagranicznym

Handel gdański, mal. Wojciech Gerson

Jak wspomniałem, po reformie pieniężnej znacznie się poprawiła opłacalność sprzedaży zboża za granicę. Po początkowo niskim poziomie eksportu, z uwagi na konieczność odbudowy bazy produkcyjnej, już od 1668 r. eksportowano zboże na poziomie z lat 1650–1653, tj. 40 tys. łasztów. Potem wielkość eksportu nadal rosła, aż do 1686 r., kiedy to sięgnęła poziomu 60 tys. łasztów, by później nieco spaść do mniej więcej 40 tys. łasztów. Wydaje się to niedużo, ale jest to poziom eksportu z czasów Zygmunta Augusta. Wywozowi sprzyjała bowiem utrzymująca się dobra koniunktura na głównym rynku zbytu, czyli w Amsterdamie. Po okresie niskich cen w latach 1666–1671 ceny zboża zaczęły tam silnie rosnąć w okresie 1672–1678, o 50%. Potem znowu spadły do poprzedniego poziomu, ale już w latach 1692–1700 wzrosły aż o 100%. Ale to był wzrost wyrażany w stabilnej złotej holenderskiej monecie. Polacy za swoje zboże dostawali złote dukaty, które w przeliczeniu na monetę obiegową były warte dwa razy więcej niż przed reformą pieniężną. W przeliczeniu więc na tymfy wzrost dochodowości produkcji rolnej w okresach dobrej koniunktury był czterokrotny, a złej dwukrotny, w porównaniu z czasami sprzed potopu szwedzkiego. Podobny wzrost dochodów był ze sprzedaży wołów na Śląsk, a hodowla była łatwiejsza niż uprawa zbóż.

Szybka odbudowa gospodarki rolnej po potopie szwedzkim nie byłaby możliwa, gdyby nie zewnętrzne finansowanie. Już wcześniej kupcy holenderscy, za pośrednictwem sieci agentów gdańskich, udzielali przedpłat w formie oprocentowanych pożyczek na poczet zakupów zboża. W ten sposób kupcy uzyskiwali dostawy zboża, polski producent zaś gwarancję odbioru, ceny oraz środki na zasiewy, zbiory i transport do Gdańska. W ten sposób za kredyty holenderskie odbudowano polskie możliwości produkcyjne.

Dochody z eksportu służą całemu społeczeństwu

Nic więc dziwnego, że szlachta czuła się bogata, godziła się na wysokie podatki i chętnie inwestowała w zakupy niezmiernie kosztownego rynsztunku bojowego, niezbędnego do zaciągu do armii. Ochotników bowiem nie brakowało. Doszło wręcz do tego, że w 1698 r. udało się sformować dużą armię bez uchwał podatkowych Sejmu, gdyż dowódcy zgodzili się skredytować kampanię z własnej kieszeni. Także miasta korzystały z osłabienia konkurencji zagranicznej, wskutek względnego potanienia wyrobów polskiego rzemiosła. Jak się wydaje, takie lokalne centra jak Poznań, Kraków, Lublin, Lwów do końca wieku nadrobiły straty demograficzne wynikłe z potopu szwedzkiego. Toruń, który także był ciężko dotknięty działaniami wojennymi, w 1686 r. wykazał 80% liczby mistrzów cechowych, w porównaniu z okresem przedwojennym. Warszawa zaś powiększyła swoje zaludnienie i w czasach Jana III Sobieskiego wzbogaciła się o wiele monumentalnych budowli, które można podziwiać do dziś, jak pałac w Wilanowie, pałac Krasińskich, pałac Na Wodzie, kościół św. Krzyża, klasztory Wizytek czy Kapucynów. Do końca wieku rozwijał się Gdańsk. O dobrej sytuacji w tych miastach świadczą stale rosnące aż do końca stulecia płace robotników niewykwalifikowanych, co w każdej epoce jest dowodem pomyślności gospodarczej. Z kolei małe miasteczka uległy agraryzacji – co nie dziwi, biorąc pod uwagę wysokie dochody z produkcji rolnej.

Wzrost demograficzny

Jan III Sobieski

Jak się wydaje, w czasach panowania Jana III Sobieskiego nastąpił wyraźny wzrost demograficzny. Świadczą o tym odbudowa zaludnienia większych miast, systematyczny wzrost produkcji rolnej oraz wystarczająca liczba ochotników tak do służby w konnicy, jak i w piechocie. Ostrożnie się przyjmuje, że wzrost zaludnienia w latach 1660–1700 wyniósł ok. 10%, ale raczej wydaje się, że było to nieco więcej. Tym samym ludność Polski powróciła do stanu z końca XVI w. i u progu wojny północnej wynosiła ok. 7 mln ludzi. Takie fluktuacje demograficzne nie były zjawiskiem nietypowym w ówczesnej Europie. Ludność Francji w latach 1500–1700 wzrastała lub spadała w kolejnych okresach o 10–15%, oscylując jednak stale wokół 20 mln. Niemcy w roku 1600 zamieszkałe były przez ok. 21 mln mieszkańców, a w 1700 r. ich ludność szacowano na 15,5 mln.

Podsumowanie

Tym samym postawić można tezę, że w czasach panowania Jana III Sobieskiego nastąpiło mocne ożywienie gospodarcze. W porównaniu z okresem wcześniejszym Polska w tych czasach znacznie mocniej zależała od eksportu zboża kosztem upadku wewnętrznego rynku zbożowego. Z wyjątkiem wielkich reszta miast się zagraryzowała i zamiast być rynkiem zbytu, stała się także producentem rolnym. Nie miało to negatywnych reperkusji dla polskiej gospodarki z uwagi na bardzo korzystne dla polskiego zboża ceny eksportowe. Wynikały one tak z koniunktury, jak i z wprowadzenia w Polsce dwuwalutowości: na potrzeby wewnętrzne posługiwano się boratynkami i tymfami o zawyżonej wartości nominalnej, w obrocie zewnętrznym opierano się zaś na holenderskim złocie, które napływało szerokim strumieniem za zboże. Dzięki nowym monetom zarówno państwo, jak i obywatele zdołali się oddłużyć wewnętrznie, a jednocześnie zamknięcie w porę emisji tych monet zapobiegło hiperinflacji i odwrotowi od pieniądza niekruszcowego. Wskutek powyższych zjawisk gospodarczych Rzeczpospolita znalazła środki na prowadzenie wojen z Turcją (1672–1689). Wydano na nie ze środków publicznych i prywatnych ponad 120 mln zł. Dla porównania w latach 1600–1647 do skarbu wpłynęło 54,3 mln zł. Stało się to przy tym w sytuacji odbudowy zdewastowanego państwa po niszczących wojnach w latach 1648–1668, kiedy to utracono ponad jedną trzecią mieszkańców oraz ogromne zasoby kapitałowe. Tymczasem, jak się wydaje, sytuacja gospodarcza Polski w momencie zawarcia pokoju z Turcją w 1699 r. była całkiem dobra. Dług wobec armii był spory, ale do spłacenia, utracone terytoria odzyskane. Ceny za zboże były wysokie. Ochotników chętnych do wojaczki za własne pieniądze, jak wykazała kampania 1698 r., było wielu. Postronny obserwator musiał wtedy sądzić, że Polskę czeka pogodna przyszłość, a jej miejsce w koncercie mocarstw jest niezagrożone…

Bibliografia:

  1. Historia Polski w liczbach, red. F. Kubiczek, Warszawa 2003.
  2. Jezierski A., Historia gospodarcza Polski, Warszawa 2003.
  3. Kalwat W., Mołdawskie wyprawki (1684–1691), http://www.wilanow-palac.pl/moldawskie_wyprawy.html (dostęp 6 czerwca 2018 r.).
  4. Kalwat W., Pieniądze władców elekcyjnych, cz. 2: od Jana Kazimierza do Jana III Sobieskiego, http://www.wilanowpalac.pl/pieniadze_wladcow_elekcyjnych_cz_2_od_jana_kazimierza_do_jana_iii_sobieskiego.html (dostęp 6 czerwca 2018 r.).
  5. Markowicz M., Ostatnia próba opanowania Mołdawii przez Jana III Sobieskiego (1691), http://www.wilanowpalac.pl/ostatnia_proba_opanowania_moldawii_przez_jana_iii_sobieskiego_1691.html (dostęp 6 czerwca 2018 r.).
  6. Mączak A., W czasach „potopu”, Wrocław 2004.
  7. Niziołek P., Geneza kryzysu monetarnego w Rzeczypospolitej w drugiej połowie XVII w. w opinii szlachty województwa krakowskiego, „Rocznik Dziejów Społecznych i Gospodarczych” t. LXXV z 2015 r., s. 239–261.
  8. „Pomocnik historyczny Polityki. Rzeczpospolita Obojga Narodów” 4/2011.
  9. Sikora R., Fenomen husarii, Toruń 2005.
  10. Sikora R., Wojskowość polska w dobie wojny polsko-szwedzkiej 1626–1629, Poznań 2005.
  11. Stefańczyk B., Kalwat W., Polski pieniądz przez wieki, Zbaw nas od Tymfa i Boratiniego, „Mówią Wieki” 9/2010, http://www.mowiawieki.pl/templates/site_pic/files/PPPW_6.pdf (dostęp 6 czerwca 2018 r.).
  12. Stefańczyk B., Kalwat W., Złoty Wiek, „Polski pieniądz przez wieki” nr 4, https://www.nbp.pl/edukacja/dodatki_edukacyjne/mowia_wieki/PPPW_4.pdf.
  13. Wimmer J., Wiedeń 1683, Warszawa 1983.
  14. Witczak J., Niewykorzystane zwycięstwa, „Uważam Rze” 9/2014.
  15. Wojtasik J., Podhajce 1698, Warszawa 1990.

Nota biograficzna

Adwokat Andrzej Nogal, l. 44, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, autor ponad 200 artykułów popularnonaukowych na tematy prawne i historii prawa.

Redakcja merytoryczna: Marcin Tunak
Korekta: Edyta Chrzanowska

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Anonim pisze:

    Sobieski to nasze ostatnie podrygi

  2. Andrzej Nogal pisze:

    Ukazał się interesujący artykuł, analizujący zmiany polskiego pkb na mieszkańca od 1400 roku, do czasó współczesnych:businessinsider.com.pl/kiedy-polska-gospodarka-rosla-najszybciej-i-byla-najblizej-zachodu/ytrykn3
    Wedle tego artykułu polskie pkb za Sobieskiego wrosło realnie o 22,8%, co dało najwyższy wzrost pkb za jednego władcy w czasach przedrozbiorowych. Drugie miejsce zajmuje panowanie Zygmunta Augusta, ze wzrostem o 13,5%.

Odpowiedz