Tydzień, który wstrząsnął Polską. 26 lat po Nocnej Zmianie


„Panie Waldku, Pan się nie boi, 2/3 sejmu za Panem stoi. (…) Pan Prezydent także za nami stoi” - śpiewał w swoim utworze Lewy czerwcowy Kazik Staszewski. 4 czerwca 1992 r. przeszedł do historii polskiej polityki pod nazwą „nocy teczek”. Ta wywołująca wielkie napięcie i pełna dramaturgii fraza, bardzo dobrze odzwierciedla nastrój panujący w ówczesnej Polsce.

Wybory 1991 i rozproszony Sejm

Pierwsze w pełni demokratyczne wybory parlamentarne odbyły się 27 października 1991 r. Frekwencja była zatrważająco niska i wyniosła zaledwie 43,2%. Ordynacja wyborcza oparta została na zasadzie proporcjonalności. Przewidywała, że 391 posłów zostanie wybranych w 37 okręgach, w których zdobyć można było od 7 do 17 mandatów. Pozostałych 69 miało być przydzielonych proporcjonalnie tym komitetom wyborczym, które zdobyły mandaty w co najmniej 5 okręgach bądź otrzymały – w skali całego kraju – ponad 5% głosów.

Nie obowiązywał próg wyborczy, co w efekcie dało ogromnie rozproszony ejm, gdzie de facto nie było zwycięzcy! Najwyższą liczbę głosów otrzymała Unia Demokratyczna – 12,32% i 62 mandaty, następnie Sojusz Lewicy Demokratycznej – 11,99% i 60 mandatów, Polskie Stronnictwo Ludowe – 9,22% i 50 mandatów, Wyborcza Akcja Katolicka - 8,98% i 50 mandatów, Konfederacja Polski Niepodległej – 8,88% i 51 mandatów, oraz Porozumienie Centrum – 8,71% i 44 mandaty. Przyzwoite wyniki uzyskały jeszcze Kongres Liberalno – Demokratyczny, Porozumienie Ludowe i Solidarność. Furorę zrobiła Polska Partia Przyjaciół Piwa, z list której do sejmu weszli m.in. Leszek Bubel (sam określający siebie naczelnym antysemitą RP), satyryk Janusz Rewiński czy aktor i konferansjer Krzysztof Ibisz. W sumie w Sejmie zasiadło 460 posłów z 25 różnych komitetów, a sam parlament był nietrwały, a co za tym idzie utworzenie trwałej koalicji i rządu graniczyło z cudem. Polskie społeczeństwo okazało się mocno podzielone, co było widoczne na Wiejskiej 4. Wobec tak ogromnego dysonansu w sejmie pierwszy ruch w sprawie nowej władzy należał do Prezydenta Lecha Wałęsy.

Jan Olszewski / fot. prezydent.pl

Olszewski Premierem

Wałęsa zakładał różne warianty, nawet z takim, że to on sam obejmie funkcję Prezesa Rady Ministrów. Jednak po konsultacjach z przedstawicielami głównych partii zrezygnował z takiego pomysłu. Pojawiła się propozycja, aby Jan Krzysztof Bielecki nadal piastował urząd premiera, opierający się na szerokiej postsolidarnościowej koalicji – KLD, UD, PC.

Kategorycznym przeciwnikiem powyższego wyjścia z sytuacji stał się tutaj Jarosław Kaczyński, który już wtedy rozpoczął działania mające doprowadzić do Kancelarii Premiera Jana Olszewskiego. I tu błyskawicznie odpowiedział prezydent – który niespodziewanie 8 listopada powierzył misję tworzenia rządu Bronisławowi Geremkowi. Niestety po kilku dniach bezowocnych rozmów Geremek doszedł do wniosku, że nie ma szans na stworzenie koalicji mającej cień szansy na zdobycie większości w sejmie i dlatego 13 listopada zrezygnował. Unia Demokratyczna płaciła cały czas cenę za „wojnę na górze” i przez to jej liderzy byli traktowani z głębokim dystansem przez potencjalnych partnerów, nawet najbliższy jej światopoglądowo Kongres Liberalno – Demokratyczny. Wobec grożącego impasu w sprawie rządu, do akcji przystąpił Jarosław Kaczyński i już 5 listopada, jeszcze przed powierzeniem Geremkowi misji tworzenia Rady Ministrów, rozpoczął pierwsze rozmowy koalicyjne. 13 listopada do tzw. Czwórki (PC, KLD, ZChN, KPN) przyłączyło się Porozumienie Ludowe. Nazajutrz, nieformalna koalicja wysunęła kandydaturę Jana Olszewskiego na szefa rządu.

Przez następne dwa tygodnie prezydent robił wszystko, by podzielić tzw. Piątkę i utrzymać na fotelu Prezesa RM Jana Krzysztofa Bieleckiego.Wałęsa liczył, że nieformalny układ rozpadnie się przy okazji wyboru marszałków sejmu i senatu. Jednak 25 listopada marszałkiem sejmu został wybrany Wiesław Chrzanowski, przywódca ZChN, który miał poparcie Piątki. Rozczarowany obrotem spraw Lech Wałęsa, próbował ratować sytuację i za wszelką cenę, chciał nie dopuścić do dymisji Bieleckiego. Niestety ten 25 listopada złożył dymisję, na co Wałęsa apelował do marszałka Wiesława Chrzanowskiego, by jej nie przyjmował. Mało tego, prezydent złożył nawet zdumiewającą propozycję uchwalenia nowej Konstytucji! Od początku było zatem wiadomo, że Olszewski nie będzie miał poparcia w Belwederze.

5 grudnia Wałęsa ustąpił i desygnował kandydata PC na urząd Prezesa Rady Ministrów. Nazajutrz kandydatura Jana Olszewskiego została przedstawiona w Sejmie, gdzie poparło ją 250 posłów. W pierwszych dniach urzędowania nowy premier musiał zmierzyć się z misją utworzenia gabinetu, co nie okazało się takie proste. Wyszło przy tym na jaw, jak opornym i trudnym w ustępstwach jest nowy szef rządu.

16 grudnia Olszewski zjawił się u Wałęsy z proponowanym przez siebie składem rządu. Nie wiedzieć czego, następnego dnia zrezygnował z jego tworzenia. Wydawało się, iż prezydent jest o krok od swojego tryumfu, jednak jego polityczni przeciwnicy na czele z Kaczyńskim okazali się sprytniejsi i zdołali zmontować w sejmie większość, która 18 grudnia odrzuciła dymisję Olszewskiego. 21 grudnia miało miejsce exposé premiera w sejmie.„Chciałbym, aby powołanie przez Wysoki Sejm proponowanego przeze mnie rządu oznaczało początek końca komunizmu w naszej Ojczyźnie”1. Stało się jasne, że głównym celem premiera Olszewskiego, będzie rozliczenie z przeszłością. Jak pokażą następne miesiące, wydarzenia z tym związane będą dla rządu PC fatalne w skutkach.

Lech Wałęsa / fot. FORTEPAN, Erdei Katalin, wikipedia.org

Belweder – Wiejska

Powołanie rządu Olszewskiego było dużym sukcesem centroprawicy i zakończyło blisko dwumiesięczny kryzys gabinetowy. Niestety już na starcie rząd miał wroga w osobie prezydenta, który oceniał jego szanse w chwili powstania „na 50 procent”. Najgorsze były jednak stosunki na linii Olszewski – Kaczyński, co z perspektywy filmu Nocna zmiana jak i późniejszej relacji świadków tamtych zdarzeń wydaje się zdumiewające. Jarosław Kaczyński podejrzewał Olszewskiego o chęć przejęcia PC, bowiem w partii aktywnie działała sympatyzująca z premierem grupa chadecka niechętna prezesowi. Najbardziej na konflikcie Olszewskiego z Kaczyńskim, zyskał ZChN, uzyskujący niewspółmiernie duży wpływ na politykę Rady Ministrów.

Konflikty Olszewskiego z prezydentem dotyczyły przede wszystkim tych sfer, gdzie przecinały się ich kompetencje, a więc obrony narodowej, spraw wewnętrznych oraz polityki zagranicznej. Przekładało się to np. na relacje Biura Bezpieczeństwa Narodowego z ministrem obrony (Jerzy Milewski vs Jan Parys). W efekcie 25 marca 1992 r. prezydent zażądał usunięcia ministra obrony, który w następstwie został odesłany na urlop. Był to typowy dla Olszewskiego unik. Uchylił się zarówno przed wyraźną obroną ministra, jak i kapitulacją wobec Belwederu, którą byłoby natychmiastowe usunięcie Parysa.

Kolejny problem pojawił się 9 kwietnia, kiedy Olszewski powołał rządową komisję pod przewodnictwem szefa URM Wojciecha Włodarczyka, mającą zbadać zasadność oskarżeń postawionych przez Parysa. Wyniki pracy, nie zadowoliły Wałęsy. Co ciekawe, akceptował prozachodnią politykę zagraniczną rządu, co jednak nie przeszkadzało mu zaskakiwać premiera rozmaitymi inicjatywami, jak np. utworzenie NATO – bis, z jaką wystąpił w trakcie odbytej na przełomie marca i kwietnia podróży do Niemiec. Argumenty współpracowników prezydenta były kuriozalne, tłumaczono je jako „figurę słowną” oraz zapewniano, iż Polska nie dąży do powołania nowych instytucji międzynarodowych.

Rok 1992 to niestety również pogorszenie stosunków polsko – rosyjskich. Rosjanie na początku roku zmniejszyli o połowę ustalone wcześniej dostawy gazu, dodatkowo wciąż na terenach Polski stacjonowały wojska ze wschodu. Właśnie na tle wojskowości doszło do sporu na linii rząd – Belweder. 5 maja, na forum Rady Ministrów, w trakcie dyskusji nad projektem towarzyszącego traktatowi protokołu o wycofaniu żołnierzy rosyjskich z Polski, zgłoszone zostały uwagi dotyczące ujęcia w nim spraw majątkowych. Otoczenie Olszewskiego widziało w tych zapisach ułatwianie stronie rosyjskiej penetracji wywiadowczej Polski. Emocje sięgnęły zenitu. Ostatecznie Wałęsa 22 maja 1992 r. w Moskwie podpisał z Prezydentem Borysem Jelcynem traktat polsko – rosyjski, mimo tego los rządu wydawał się przesądzony.

Janusz Korwin Mikke / fot. Adrian Grycuk, CC-BY-SA 3.0

Tydzień który wstrząsnął Polską

26 maja Lech Wałęsa skierował do marszałka sejmu oficjalne pismo, w którym poinformował, że stracił zaufanie do rządu i wycofuje swoje poparcie dla jego działań. Dwa dni później doszło do przełomowego wydarzenia. Janusz Korwin – Mikke, poseł UPR, zgłosił wniosek o przeprowadzenie lustracji osób piastujących najwyższe stanowiska państwowe. Przedstawiciele Unii Demokratycznej i Kongresu Liberalno – Demokratycznego usiłowali zablokować uchwałę, opuszczając salę sejmową. Chcieli w ten sposób zerwać quorum. Kalkulacje te zawiodły, na sali bowiem zostało o dwie osoby więcej, niż wymagało tego prawo. Wobec opuszczenia obrad przez posłów UD i KLD oraz wstrzymania się od grupy postkomunistów, po dyskusji zdecydowaną większością głosów została przegłosowana uchwała w brzmieniu: „Niniejszym zobowiązuje się ministra spraw wewnętrznych do podania do dnia 6 czerwca 1992r. pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, a do dwóch miesięcy – radnych gmin i członków zarządów gmin, będących współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w latach 1945 – 1990”2.

Następnego dnia Lech Wałęsa wezwał do Belwederu ministra Macierewicza, a fragment rozmowy został pokazany w telewizji. Prezydent był bardzo niejednoznaczny, tłumaczył, iż ujawnienie nazwisk to zbyt skomplikowana sprawa i może być wielkim nieszczęściem dla Polski. Wwyraźnie podważał wiarygodność archiwaliów SB. Sama uchwała była niedoskonała i stała w sprzeczności z konstytucją oraz kilkoma ustawami, co orzekł 19 czerwca 1992 r. Trybunał Konstytucyjny.

Odstając od linii rząd – Belweder, w sejmie doszło do złożenia wniosku o wotum nieufności wobec Jana Olszewskiego i jego ministrów. Sygnatariuszem był Jan Rokita, a poparli go posłowie UD, KLD i PPG. Rząd Olszewskiego mógł przetrwać głosowanie nad wotum nieufności, przewidziane początkowo na 5 czerwca, tylko w przypadku utrzymania poparcia PSL oraz pozyskania KPN. Tymczasem w PSL dojrzewał już plan, by udzielić poparcia partiom dążącym do obalenia rządu, za cenę posady premiera dla Waldemara Pawlaka. Do akcji dołączyli ludzie z Belwederu, którzy rozpoczęli działania na rzecz stworzenia nowej koalicji rządowej, której oś tworzyłoby porozumienie PSL z małą koalicją, a 3 czerwca prezydent Wałęsa oficjalnie zaproponował Pawlakowi stanowisko premiera.

4 czerwca, trzy lata po pierwszych częściowo wolnych wyborach, minister Macierewicz zjawił się w sejmie, gdzie wręczył przewodniczącym wszystkich klubów parlamentarnych koperty zawierające w sumie 64 nazwiska, w tym: członków rządu (3 ministrów i 8 wiceministrów), 3 wysokich urzędników kancelarii prezydenta, 39 posłów oraz 11 senatorów3. Drugą listę, na której znalazły się nazwiska Lecha Wałęsy i Wiesława Chrzanowskiego, minister spraw wewnętrznych przekazał prezydentowi, marszałkowi sejmu i senatu, I prezesowi Sądu Najwyższego oraz prezesowi Trybunału Konstytucyjnego.

Cała sprawa lustracyjna była odczytywana jako desperacka próba ratowania rządu przed upadkiem. Lech Wałęsa znalazł się w defensywie i podjął próbę publicznego wytłumaczenia się z zarzutu, jaki padł pod jego adresem ze strony MSW, gdzie znaleziono dotyczącą go teczkę tajnego współpracownika SB o osławionym już kryptonimie „Bolek„. Skierował oświadczenie do PAP, przekazane przez Belweder w południe 4 czerwca, w którym informował: ”Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970 roku, podpisałem 3 albo 4 dokumenty. Podpisałbym prawdopodobnie wtedy wszystko, oprócz zgody na zdradę Boga i Ojczyzny, by wyjść i móc walczyć. Nigdy mnie nie złamano i nigdy nie zdradziłem ideałów ani kolegów”4. Komunikat ten został jednak wycofany, gdyż prezydent zorientował się, iż w sejmie istnieje większość zdolna do obalenia kłopotliwego dla niego rządu. Wkrótce potem skierował do sejmu pismo, w którym zwrócił się o „natychmiastowe odwołanie pana Jana Olszewskiego ze stanowiska prezesa Rady Ministrów”, zaś wieczorem przybył na Wiejską, by osobiście dopilnować wykonanie swojego wniosku.

Olszewski widząc, że jego misja za chwilę się zakończy, zręcznie wykorzystał posiadane możliwości i około jedenastej w nocy wygłosił przemówienie telewizyjne, w którym bronił ustawy lustracyjnej. „Uważam, że naród polski powinien mieć poczucie, że wśród tych, którzy nim rządzą, nie ma ludzi, którzy pomagali UB i SB utrzymywać Polaków w zniewoleniu. Uważam, że dawni współpracownicy komunistycznej policji politycznej mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa wolnej Polski”5.

Waldemar Pawlak / fot. Bartłomiej Kucharczyk, CC-BY-SA 3.0

W czasie, gdy premier przebywał w studiu telewizyjnym, w salonie prezydenta trwała narada, która została zarejestrowana przez kamery i była wielokrotnie odtwarzana, m.in. znalazła się w filmie Nocna zmiana. Podczas narady liderzy opozycji uzgadniali warunki powstania nowej koalicji. Padło wówczas wiele znamiennych sformułowań, do dziś wykorzystywanych przez różne opcje polityczne, takie jak np. „Pawlak przejdzie?„ – L. Wałęsa czy ”Panowie policzmy głosy”6 – D. Tusk.

Tymczasem Olszewski wrócił do sejmu, gdzie wygłosił jeszcze jedno przemówienie, zawierające obronę swojej polityki. Po przemówieniu premiera już po północy posłowie przystąpili do głosowania nad wotum nieufności. Wniosek poparło 273 posłów, przeciwko było zaledwie 119, a 33 wstrzymało się od głosu. Rząd upadł.

Podsumowanie

Rząd Jana Olszewskiego był mniejszościowy, a sam premier okazał się niezdolny do poszerzenia wspierającej go koalicji. Gwałtowny sposób, w jaki dokonano obalenia gabinetu, a także sprawne zachowanie Olszewskiego w ostatnim dniu urzędowania, sprawiły, że w opinii części Polaków padł on ofiarą spisku. W tym przekonaniu mogła ich umocnić zmasowana kampania propagandowa, jaką przeprowadzono przeciwko ekipie Olszewskiego natychmiast po jego usunięciu.

Pół roku rządów Olszewskiego trudno uznać za udane. Film Nocna zmiana ukazuje dobre relacje pomiędzy premierem a szefem PC Jarosławem Kaczyńskim, co było dalekie od prawdy, gdyż przez okres ich rządzenia byli skonfliktowani. Z pewnością sposób, w jaki PC zostało pozbawione władzy, do dziś budzi skrajne emocje i szkodzi ówczesnej opozycji, ukazując ich jako żądnych władzy, aroganckich polityków, którzy na pewno mieli coś do ukrycia, skoro w cyniczny sposób próbowali pozbyć się „uczciwego i pro – polskiego„ rządu. W rzeczywistości, gdyby nie ”noc teczek” Olszewski prędzej czy później przestałby pełnić urząd prezesa Rady Ministrów, gdyż okres jego rządów obfitował w porażki i nie miał poparcia zarówno w sejmie, jak i w Belwederze.

Bibliografia:

  1. Cenckiewicz S., Sprawa Lecha Wałęsy, Poznań 2008.
  2. Dudek A., Historia Polityczna Polski 1989 – 2015, Kraków 2016.
  3. Piasecki A. K., Wybory w Polsce 1989 – 2011, Kraków 2012.

Redakcja merytoryczna: Marcin Tunak
Korekta językowa: Patrycja Grempka

  1. A. Dudek, Historia Polityczna Polski, Kraków 2016, str. 192. []
  2. S. Cenckiewicz, Sprawa Lecha Wałęsy, Poznań 2008, str. 209. []
  3. Zob. A. Dudek,  Polityczna Polski, str. 218. []
  4. Tamże,  str. 218 – 219. []
  5. Tamże, str.219. []
  6. J. Kurski, Nocna zmiana, film 1994 []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Bilbo pisze:

    Do 1992 r. trwała walka o niepostkomunistyczną Polskę. Niestety, wolna Polska wtedy przegrała.

Odpowiedz