Bona Sforza – kobieta na miarę nie swoich czasów


Intrygantka, zbyt ambitna, wtrącająca się do wszystkiego – o królowej Bonie mówiono różnie, choć zazwyczaj niezbyt dobrze. Dziś ta postać to niemal legenda, podziwiana lub krytykowana, lecz z pewnością kobiecie tej nie można odmówić sprytu, inteligencji i niezwykłej siły charakteru.

Mała Bona nie miała łatwego życia. Jako córka Izabeli Aragońskiej z dynastii Trastamara i Giana Gelazzo Sforzy była co prawda dobrze urodzona i opływała w bogactwa, jednak jej dzieciństwo było naznaczone strachem i ucieczką przed wrogiem. Ojciec, któremu należało się Księstwo Mediolanu, został odsunięty przez swego wuja, Ludovica il Moro, który sprawował władzę w jego imieniu. Kiedy Gian Gelazzo zmarł w 1494 r., Bona była niemowlęciem, a il Moro nie miał najmniejszego zamiaru oddać władzy. Co prawda nakłonił Izabelę, żeby schroniła się pod jego skrzydłami, okazało się jednak, że przypomina to bardziej areszt, niż miejsce, gdzie będzie mogła się czuć bezpiecznie. Musiała więc zabrać swoje dzieci i spędzić wiele czasu na tułaczce od Neapolu po Rzym, która zakończyła się ostatecznie na Bari, gdzie dzięki niepowodzeniom Ludovica podczas wojny z Francją, objęła niepodzielną władzę.

Bona Sforza

Dla Izabeli nie było to jednak wystarczające – pragnęła odzyskać znaczenie polityczne, a najlepszą drogą do tego było pozyskanie dobrych partii dla swoich dzieci. Niestety, najstarszy syn, Francesco, zmarł w 1512 r., podobnie jak kilka lat wcześniej dwie córki: Bianca i Hipolita. Izabeli została tylko mała Bona, której należało znaleźć jak najlepszego męża.

Mąż z daleka

Zadanie, które wyznaczyła sobie Izabela, nie było jednak łatwe do wykonania. Jej sytuacja wciąż nie była pewna, nie każdy więc chciał związać się z jej córką. Ostatecznie jednak jej starania nie poszły na marne i udało się doprowadzić, za pośrednictwem cesarza Maksymiliana I, do zaręczyn Bony z wdowcem, królem Polski Zygmuntem Starym.

Problemem dla dwudziestoczteroletniej wówczas Bony było najprawdopodobniej właśnie to, że Zygmunt był stary. Kiedy 15 kwietnia 1518 r. w Krakowie odbył się ich ślub, Zygmunt miał aż pięćdziesiąt jeden lat. Różnica wieku była więc znaczna i nikogo nie zdziwiłby fakt, że Bona nie była zbytnio zachwycona z takiego obrotu spraw, szczególnie, że para była niezbyt dobrana. Zygmunt ze względu na swój wiek i doświadczenie życiowe cenił sobie wygodę i spokój, unikał szaleństw. Bona natomiast miała mnóstwo energii, którą pragnęła spożytkować na wiele sposobów. Już jako księżniczka nie lubiła się nudzić i znajdowała sobie najróżniejsze zajęcia. Oprócz nauki wiele czasu poświęcała rozrywce – kochała taniec, śpiew i muzykę, uwielbiała także jazdę konną i polowania, którą to miłość odziedziczyła najpewniej po matce. Niestety, polowania stały się także jej przekleństwem, gdyż doprowadziły w 1527 r. do tragedii, która wpłynęła na życie jej całej rodziny. Królowa miała wówczas trzydzieści trzy lata i z pewnością dobrze czuła się w siodle, zdecydowała się bowiem wziąć udział w pościgu za niedźwiedziem pomimo faktu, że była w ciąży. Pech chciał, że spłoszone zwierzę zaatakowało, a Bona spadła z konia, co doprowadziło do przedwczesnego porodu. Na świat przyszedł drugi syn pary królewskiej, któremu nadano imię Olbracht, chłopiec zmarł jednak jeszcze tego samego dnia. Królowej nigdy więcej nie było dane zostać matką.

Osobiste tragedie nie zmieniły jednak podejścia Bony do życia. Odkąd zasiadła na tronie spędzała czas nie tylko angażując się w życie dworu, ale także błyszcząc w świecie polityki. By mieć wpływ na losy kraju, musiała w pierwszej kolejności wywrzeć go jednak na królu, co najprawdopodobniej ze względu na jej urodę i urok osobisty nie było zbyt trudne. W tym związku to Bona miała ostatnie zdanie i potrafiła wymusić na swym mężu niemal każdą decyzję – czy to miłym tonem, krzykiem, czy wywołanym na zawołanie płaczem, w obliczu których to metod Zygmunt stawał się bezradny. Broń tę Bona miała wykorzystać w swoim życiu niejeden raz. Nie można jej jednak odmówić tego, że była dobrą żoną, gdyż dbała o starszego od siebie małżonka i pielęgnowała go w chorobie.

Zygmunt Stary

Pani polityk czy „włoska gadzina”?

Wkrótce po koronacji Bona zaczęła działać. Była teraz królową, miała tyle możliwości! Nie zamierzała być tylko siedzącą w kącie, dziergającą i rodzącą dzieci matroną – jej, potomkini królów, pisane miało być zupełnie inne życie.

Z resztą Bona nie była głupia – o to zadbała jej matka. Izabela była ambitna i tego samego nauczyła swoją córkę, która odebrała staranną edukację. Królowa posługiwała się więc licznymi językami, posiadała wiedzę z zakresu polityki, historii, matematyki, geografii czy teologii. Była też oczytana, znała dzieła Wergiliusza i Cycerona i wiedziała, jak czerpać z wiedzy większych od siebie. Jednym słowem, była równym partnerem do rozmów dla każdego mężczyzny, którzy jednak z racji na jej płeć patrzyli na nią co najmniej nieufnie. Na Bonę, która wtrącając się do polityki zdecydowanie nie wpasowywała się w swoje czasy, patrzono wówczas w Polsce niezbyt przychylnie. Jeśli nawet jej to przeszkadzało, niespecjalnie dawała tego po sobie poznać – wychowana w renesansowej Italii i mająca za wzór swoją aktywną i niedającą się zastraszyć matkę, nie miała zamiaru siedzieć bezczynnie.

Mężczyźni, którzy nazywali ją wieloma niezbyt pochlebnymi określeniami (m.in. „włoska gadzina”) mogli myśleć, że uciszą młodą królową, lecz byli w błędzie, bo ta nie była ani szarą myszką, ani łatwowierną dziewczynką. Szybko zaczęła zbierać wokół siebie stronnictwo, a dzięki jednej z najskuteczniejszych metod przywiązywania do siebie ludzi, czyli nadawaniu urzędów, szło jej to bardzo sprawnie. Wkrótce otaczali ją zaufani, na których mogła polegać. Jej wpływy sięgały jednak znacznie dalej – doszło nawet do tego, że sam papież Leon X przyznał jej prawo do obsadzania piętnastu beneficjów kościelnych. Oprócz tego prowadziła też aktywną politykę zagraniczną, próbowała doprowadzić do sojuszu z Francją, a nawet utrzymywała kontakt z sułtanką Hürrem, ukochaną Sulejmana Wspaniałego.

Żona Zygmunta Starego z każdym dniem rosła w siłę, stopniowo tworząc sobie przy tym kolejnych wrogów. Należy jednak zaznaczyć, że w swoich działaniach królowa Bona nie myślała wyłącznie o sobie, lecz również o dobru nowej ojczyzny – marzyła o umocnieniu pozycji dynastii w Polsce, dążyła do odzyskania Śląska i przyłączenia Mazowsza, walczyła z tworzącymi zagrożenie Habsburgami, pozyskiwała nowe środki, które umacniały królewski skarbiec. Choć nie była Polką z urodzenia, z pewnością była nią w sercu.

Królowa Bona - drzeworyt z dzieła Decjusza De vetustatibus Polonorum

Królowa matka

Bona Sforza nie była idealną matką – przynajmniej dla swoich córek. Choć zadbała o ich wykształcenie, nie dopilnowała, by dobrze wydać je za mąż, co rzutowało na przyszłości młodych księżniczek. Zofia, Anna i Katarzyna żyły całkowicie w cieniu swojej wielkiej matki i jedynie Izabela jako królowa Węgier miała jakieś polityczne znaczenie.

Oczkiem w głowie Bony był za to jej jedyny syn, następca polskiego tronu Zygmunt August, któremu poświęcała tym więcej czasu po stracie małego Olbrachta. Nie da się ukryć, że królowa pokładała w nim ogromne nadzieje i z pewnością miała duży wpływ na jego edukację, szczególnie polityczną. To właśnie Bona doprowadziła do tego, że w 1530 r., wówczas zaledwie dziesięcioletni Zygmunt, został koronowany na króla jeszcze za życia swojego ojca. Oczywiście Zygmunt Stary musiał wyrazić na to zgodę, być może zrobił to nawet z niejakim optymizmem, jednak uczynił to pod wyraźnym naciskiem żony, która całe nadzieje pokładała w Zygmuncie Auguście, a przeciwko części szlachty. Aby Bona mogła być spokojna o swoją pozycję po śmierci męża, musiała mieć pewność, że jej syn będzie w przyszłości niekwestionowanym władcą. Warto dodać, że była to jedyna koronacja vivente rege (za życia obecnego władcy) w historii Polski. Po śmierci Zygmunta Augusta ten sposób koronacji został zabroniony na mocy artykułów henrykowskich.

Choć Bona z pewnością mogłaby być dumna z Zygmunta, to ostatecznie weszła z nim w konflikt. Najpierw była niepocieszona z jego decyzji o poślubieniu Elżbiety Habsburżanki, gdyż nie darzyła jej rodziny zbyt ciepłymi uczuciami i próbowała doprowadzić do związania się syna z francuską księżniczką. Później zmartwień przysporzył jej związek Zygmunta z Barbarą Radziwiłłówną, z którą ożenił się krótko po śmierci Elżbiety. Bona nie kryła niechęci do Barbary, a gdy ta zachorowała na nowotwór i zmarła, zaczęto plotkować, jakoby to właśnie matka króla postanowiła ją otruć. Być może Zygmunt nie przeszedł obok tych pogłosek obojętnie, gdyż jego relacje z matką ulegały ciągłemu pogorszeniu. Z tego powodu królowa Bona zdecydowała (lub została do tego zmuszona) o wyjeździe z Polski. Wyruszyła na Bari, skąd miała niewątpliwie piękne wspomnienia i mogła znów poczuć się jak w domu, jednak by czuć się lepiej, zabrała ze sobą spory dobytek. Mówiło się, że wzięła ze sobą wszystko, co się dało, nie było to jednak prawdą. To, co wyruszyło z nią w podróż do Włoch, było jej własnością, która weszła w posiadanie Bony w dniu jej ślubu z Zygmuntem Starym.

Otrucie królowej Bony, obraz Jana Matejki

Zbrodnia!

Koniec królowej Bony był tak kontrowersyjny, jak jej całe życie. Chęć posiadania władzy i bogactwa nastręczyła jej wrogów, nie ma co do tego wątpliwości. Naoczny świadek jej śmierci, Cezary Fariny, twierdził, że Bonie aż dwukrotnie podano truciznę, podobno na zlecenie jednego z zaufanych dworzan. Za otruciem miał stać król Hiszpanii, Filip II Habsburg, któremu Bona udzieliła sporej pożyczki, a której ten nie miał zamiaru zwrócić. Rozwiązaniem miało być więc wyeliminowanie byłej królowej Polski i sfałszowanie testamentu, na mocy którego Filip stał się jej spadkobiercą. Zygmunt August natomiast, któremu w innym testamencie Bona przekazała cały swój majątek, próbował odzyskać to, co zapisała mu matka. Na jego nieszczęście ważności tego dokumentu nigdy nie uznano, a całe dobra nieżyjącej królowej, które zapisały się w historii jako sumy neapolitańskie, przejęli Habsburgowie.

Należnego pozycji królowej nagrobka Bona Sforza doczekała się dopiero po koronacji swojej córki, Anny Jagiellonki, która zadbała o godny pochówek matki. Wcześniej nie zorganizowano królowej godnego miejsca spoczynku – „drewnianą trumnę z jej zwłokami ustawiono w zakrystii w kościele św. Mikołaja w Bari, gdzie była przedstawiana zwiedzającym jako miejscowa osobliwość1.”

Bibliografia:

  1. Bogucka M., Bona Sforza, Warszawa 1989.
  2. Duczmal M., Jagiellonowie, Poznań 1996.
  3. Wójcik-Góralska D., Niedoceniania królowa, Warszawa 1987.
  4. https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/726716,Bona-jako-cudzoziemka-i-kobieta-byla-bez-szans [dostęp z dnia 31.08.2018]
  5. https://historia.org.pl/2016/05/30/bona-sforza-jaka-byla-naprawde/ [dostęp z dnia 03.09.2018 r.]

Redakcja merytoryczna i korekta: Grzegorz Antoszek

Historię życia królowej Bony możecie poznać dzięki wspaniałej powieści Bona. Zmierzch Jagiellonów autorstwa Magdaleny Niedźwiedzkiej. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

  1. https://historia.org.pl/2016/05/30/bona-sforza-jaka-byla-naprawde/ [dostęp z dnia 03.09.2018] []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

7 komentarzy

  1. Anonim pisze:

    Gdyby nie poroniła po upadku na koniu, nasza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej!

  2. Gal Antonim pisze:

    Gdyby Gdybek tyle nie gdybał, nasza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej!

  3. Anonim pisze:

    Wspaniała kobieta.

  4. historia pisze:

    Takich energicznych kobiet było we Włoszech wtedy dużo.W ogóle na Zachodzie.U nas były rzadkością.

Zostaw własny komentarz