Czołg szybki 10TP – w pogoni |
Dwudziestolecie międzywojenne obfitowało w nowatorskie pomysły i przełomowe koncepcje. Twórcą jednej z nich, która wywarła w świecie duże wrażenie, był inż. Christie. Jego pomysł planowano zaadaptować także w Polsce.
Prędkość pancerzem
Powolne czołgi, które zadebiutowały w trakcie Wielkiej Wojny, były z łatwością niszczone nawet przez ciężką artylerię. Mimo to, nie zrezygnowano z nich i rozwijano, w wyniku czego stały się najgroźniejszą bronią konwencjonalnego pola walki. Musiały jednak wygrać z umacniającą się obroną przeciwpancerną, co wcale nie było łatwe.
Problemy techniczne, związane ze zwiększaniem grubości pancerza – w tym moce silników i możliwości podwozia, a także coraz lepsze działa przeciwpancerne, górujące w wyścigu pocisku z pancerzem, spowodowały, że postanowiono sprawdzić, czy prędkość pojazdu nie mogłaby stać się częścią obrony biernej, umożliwiając unikanie trafień.
Prędkość była także pokusą z uwagi na możliwość elastyczniejszego dysponowania rezerwami lub też z powodu wielkiej przydatności w działaniach pustoszących zaplecze przeciwnika po dokonanym przełamaniu.
Inż. Christie i jego dzieło
Dzieło inż. Christiego, Amerykanina owładniętego manią prędkości i uniwersalności podwozi wozów bojowych, było rewolucyjne. Połączył on w swojej konstrukcji walory gąsienic, umożliwiających pokonywanie trudnego terenu, z zaletą dużych kół, które pozbawione stalowych taśm mogły nieść pojazd po drogach daleko szybciej, niż się komukolwiek do tej pory choćby śniło.
Zawieszenie typu Christie składało się z kilku par podwójnych kół nośnych o dużej średnicy, amortyzowanych resorami pionowymi. Dwa tylne koła po każdej stronie były napędzane, a dwa przednie skrętne, co pozwalało na prowadzenie czołgu bez gąsienic, jak zwykłej ciężarówki. Pomysł chwycił, choć nie w samych Stanach. Wozy oparte na rozwiązaniu Christiego zbudowano w Wielkiej Brytanii (Cruiser Mk III, Mk IV, Covenanter, Crusader, Cromwell), ZSRR (cała rodzina wozów BT, identycznych z prototypami Amerykanina) i Niemczech (PzKpfw II ausf. D). Prototypowe konstrukcje powstały jeszcze we Włoszech (Fiat M16/43) i w Polsce (10TP i 1TP). Warto dodać, że zawieszeni Christie miały pojazdy rodziny T-34, jednak nie mogły one, podobnie jak wozy brytyjskie i niemieckie, jeździć bez gąsienic.
10TP – pościg za „pościgowcem”
W Polsce międzywojennej zwykło się nazywać czołgi szybkie pościgowymi, co miało bezpośrednio wskazywać, jaki rodzaj działań uznaje się dla nich za odpowiedni. Wbrew pozorom, Wojsko Polskie doskonale zdawało sobie sprawę z kierunków zmian, zachodzących w technice i sztuce wojennej, jednak świadome również było słabości własnych sił wytwórczych, wobec czego nie zawsze kierowano do produkcji to, co wydawałoby się najodpowiedniejsze (np. sprawa 4TP). Interesowano się jednak światowymi trendami.
Prototypu od Christiego kupić się nie udało, więc przystąpiono do konstrukcji własnego pojazdu. Jednakże ograniczona ilość personelu technicznego nie mogła podołać więcej, niż jednemu zadaniu, skupiono się więc na ważniejszym w tym okresie 7TP. Do koncepcji kołowo-gąsienicowej powrócono w początkach 1935 r., kiedy powołano biuro konstrukcyjne 10TP, kierowane przez mjr Rudolfa Gundlacha (twórcę peryskopu odwracalnego).
Trzy lata później pojawił się pierwszy prototyp, który w trakcie prób osiągnął prędkość 70 km/h w jeździe bez gąsienic. Na podstawie doświadczeń postanowiono dokonać licznych poprawek w mechanizmie skrętu kół, przeniesienia napędu i innych. Ważnym punktem była potrzeba zmiany silnika, jednak wybrany w tym celu Maybach o mocy 300KM nigdy nie został tam zamontowany, a przecież i tak nie było łatwo go pozyskać.
Kolejny rajd testowy miał miejsce zimą 1939 r. Pojazd sprawdził się. Planowano rozpoczęcie produkcji w wysokości niespełna 400 pojazdów, z terminem realizacji do 1944 r. Miały one wejść w skład jednostek szybkich, jako ich najbardziej manewrowy element.
Prototyp ostatni raz pokazano władzom wojskowym w maju 1939 r. razem z czołgiem rozpoznawczym 4TP i czołgiem-amfibią PzInż. 130. Los prototypu nie jest znany, prawdopodobnie został zniszczony na terenie Warsztatów Doświadczalnych Biura Badań Technicznych Broni Pancernej w trakcie kampanii wrześniowej
W grze
10TP miał być wozem nowoczesnym i szybkim. Osiągał ok. 40 km/h na gąsienicach i 70 km/h na kołach dzięki 240-konnemu silnikowi benzynowemu American La France. Grubość pancerza wynosiła do 20 mm na przodzie i bokach. Były to płyty stalowe nitowane do szkieletu z kątowników. Uzbrojenie miało być identyczne, jak w 7TP i umieszczone w tej samej wieży – 37 mm działko ppanc i sprzężony z nim CKM. Zabudowano także dodatkowy CKM w kadłubie, obok stanowiska kierowcy, a to dzięki szerszemu kadłubowi, niż w Christie/BT. Obsługa miała liczyć 4 osoby. Limit masy, określony przez nazwę, przekroczono ok. 3 ton, przy długości pojazdu 5,4 m, szerokości 2,55 m i wysokości 2,2 m.
10TP z początku wygląda jak ubogi krewny przyjemnego w grze BT-7. W polskim pojeździe silnik wydaje się być trochę małym nieporozumieniem, dając praktycznie dwa razy mniejszą moc na tonę w stosunku do rosyjskiego odpowiednika. Celność działa też nie jest wybitna, a długi czas przeładowania sprawia, że każdy spudłowany strzał boli, czasem dosłownie. Grunt jednak, by wady nie przysłoniły zalet, do jakich niewątpliwie należą bardzo duże obrażenia działka 47 mm i fenomenalny kąt opuszczania lufy, który wynosi aż 12 stopni. Mimo słabego silnika 10TP nie rozpędza się aż tak źle, choć brak mocy można odczuć na górkach i podjazdach, gdzie pojazd ten docelowo powinien walczyć, bowiem tak kiepski pancerz nie uchroni go nawet przed ogniem znacznie słabszych pojazdów.
Tekst powstał we współpracy z wydawcą gry World of Tanks, firmą wargaming.net
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Wystarczyło posłuchać Rozwadowskiego i budować siły pancerne
Po pierwsze 10 tp nigdy nie miał wejść do produkcji. Na podstawie testów zrezygnowano z pojazdów tego typu, a na jego miejsce postanowiono rozwijać czołg 14 tp
Takie proste? Pieniążki (na zakup Christie z USA) i czas były w dyspozycji?. Fabryka gotowa do produkcji?
Rozwadowski nie oglądał przecież filmu o „Czterech pancernych” ani nie uzgadniał z USA I CCCP przebiegu II wojny światowej aż do Jałty. Nie przypuszczał że Sowieci wejdą razem z Hitlerem? Nie przypuszczał że Putin oskarży nas o wywołanie IIWW? Takie proste...\mozets/