„Cień przeszłości” – G. Gołębiowski – recenzja


Życie zawodowego genealoga raczej nie obfituje w emocje inne niż odnalezienie ciekawego zapisu. Jednak tym razem gra będzie toczyła się o zupełnie inną stawkę. A wszystko przez znalezioną przypadkowo teczkę i słynne tajemnice kompleksu „Riese”.

Grzegorz Gołębiowski jest doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych i nauczycielem akademickim. Do tej pory można było się zapoznać jedynie z jego opracowaniami naukowymi oraz komentarzem prawno-ekonomicznym do ustawy o finansach publicznych. Tym razem swoją pasję do kryminałów oraz zainteresowanie historią oraz genealogią postanowił przekuć we własny pisarski debiut. Dzięki temu w styczniu 2018 r. do rąk czytelników trafił Cień przeszłości. Czy ten dość odważny krok jest udany?

Zawodowy genealog Adam Floriański podczas wizyty w Archiwum Głównym Akt Dawnych pomaga współużytkownikowi odcyfrować zapis z ksiąg parafialnych. I tak rozpoczyna się dla niego przygoda. Starszy pan zapomina o zabraniu z pracowni teczki, w której Adam znajduje wycinki dotyczące kompleksu „Riese” w Górach Sowich oraz zaszyfrowany pendrive. Wkrótce okazuje się, że właściciel papierów został zamordowany w szpitalu, a na głównego bohatera zaczynają polować osobnicy, którzy nie cofną się przed niczym.

Pomysł na fabułę książki jest niewątpliwie bardzo dobry i obecnie modny. Tajemnice z okresu II wojny światowej, skarb schowany przez wycofujących się z terenu Gór Sowich Niemców oraz gang, który nie przebiera w środkach. Do tego wszystko dzieje się na owianym nutą niesamowitości Dolnym Śląsku.

Niemniej ucierpiało trochę wykonanie. Powieść posiada wiele obiecujących fragmentów, ale niestety tylko fragmentów. Ogólnie całość przypomina przysłowiowy kryminał, w którym czytelnik od drugiego rozdziału wie, że zabił lokaj. Właściwie całą tajemnicę odsłaniają części, w których narracja cofa się do okresu wojny i pobytu jednej z kluczowych postaci w obozie koncentracyjnym.

Narracja jest mocno przegadana. Autor wplata mnóstwo wtrętów, które nie wnoszą nic do fabuły. Osobiście nie rozumiem też przydługawej dywagacji na temat kibiców Legii z „Żylety”. Żadna z występujących w powieści osób nie jest związana z tym klubem sportowym. Tak samo jeśli chodzi o dość obszerny opis bajki Pomysłowy Dobromir, a dokładniej kuleczki skaczącej po głowie głównego bohatera, kiedy ten zastanawiał się nad nowym rozwiązaniem inżynieryjnym. Odrobinę tendencyjnym okazuje się również główny przeciwnik dwójki naszych bohaterów. Można powiedzieć, że w obliczu dzisiejszego dyskursu polityczno-społecznego nawet bardzo tendencyjny.

Żaden „szanujący” się kryminał nie pomija wątku miłosnego. Jednak ten zawarty w Cieniu przeszłości jest, jak większość fabuły, bardzo przewidywalny. Od początku podskórnie wiadomo jak zakończy się odnowiona znajomość pomiędzy Adamem i jego koleżanką ze szkoły średniej. Nawet tutaj nie ma zaskoczenia.

Podsumowując, czytelnik sięgający po recenzowaną pozycję nie powinien oczekiwać po niej zbyt wiele, bo Oszpicin Zajasa to to nie jest. Niemniej jako przerywnikowe czytadło lub lektura „do czekania w kolejce” sprawdzi się znakomicie. I da choć chwilę rozrywki.

 

Plus minus:

Na plus:

+ pomysł i wykorzystanie trendu

Na minus:

- przegadana i przewidywalna fabuła

- tendencyjność

- długie partie, które nic nie wnoszą do treści

 

Tytuł: Cień przeszłości

Autor: Grzegorz Gołębiowski

Wydawca: Novae Res

Rok wydania: 2018

ISBN: 978-83-8083-799-7

Liczba stron: 272

Okładka: miękka ze skrzydełkami

Cena: 29 zł

Ocena recenzenta: 5/10

 

Redakcja merytoryczna: Adrianna Szczepaniak

Korekta językowa: Aleksandra Czyż

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz