„Indianie i blade twarze. Starcie cywilizacji” – J. Wojtczak – recenzja


Czasem mam wątpliwości, czy ten aspekt historii Stanów Zjednoczonych można nazwać tytułowym „starciem cywilizacji„. Indianie, o ile początkowo służyli kolonizatorom pomocą w przetrwaniu w nowych warunkach, o tyle w końcu stali się główną przeszkodą w zasiedlaniu Ameryki przez ”białych”. Oszukiwani i ignorowani przez rząd USA, często płacili najwyższą cenę za obronę swych terytoriów i rodzin.

Jarosława Wojtczaka nie trzeba specjalnie przedstawiać miłośnikom literatury poświęconej historii Indian w Ameryce Północnej. Autor znany jest z publikacji o takiej właśnie tematyce – zarówno ogólnych opracowań, jak i prac poświęconych poszczególnym bitwom, wydawanych zwłaszcza w serii „Historyczne Bitwy” Bellony.

Każdy rozdział ma charakter samodzielnego artykułu. Jako osobny tekst poświęcony jednemu tematowi zazwyczaj posiada przypisy końcowe, ale nie jest to regułą. Wszystkie artykuły ułożone chronologicznie składają się na spójną całość. Tematyka dotyczy głównie konfliktów zbrojnych. Wstęp do rozdziału zawsze prezentuje postać lub najważniejsze wydarzenie z nią związane (przy czym opis często brzmi jakby był wyjęty z powieści przygodowej), po czym następuje właściwa narracja.

Rozdział pierwszy – o tytule nieomal identycznym z tytułem książki (a tego zdecydowanie powinno się unikać) – Czerwoni ludzie i blade twarze ma charakter wstępu do omawianej publikacji. Opowiada o obecności Wikingów w Ameryce Północnej, głównie na podstawie sag, nie uwzględniając najnowszych badań archeologicznych, wskazujących na dłuższe, stałe (a nie jednorazowe) kontakty handlowe tego ludu z mieszkańcami Grenlandii, Ziemi Baffina i Nowej Funlandii od IX do ok. XII w. Opisuje także zasiedlenie obu Ameryk przez człowieka. Najwięcej miejsca poświęcono w tej części kwestii odkryć geograficznych i ogólnego zarysu kolonizacji Ameryki Północnej przez Europejczyków oraz przyczynom klęski Indian w walce z nimi. Kolejne rozdziały omawiają początkowe trudności w tworzeniu pierwszych europejskich osad w Nowym Świecie (np. słynnej Jamestown), koniecznej współpracy z Indianami, dzięki którym kolonizatorzy byli w stanie przetrwać trudne warunki zimowe. Autor nie omija przy tym pierwszych konfliktów z miejscową ludnością, która była niekiedy wrogo nastawiona do przybyszów. Wskazuje nieoczywiste sposoby traktowania Indian przez kolonizatorów z poszczególnych państw: raczej pokojowa współpraca Francuzów i Holendrów z tubylcami kontrastuje z jednoczesną współpracą i eskalacją konfliktów z Brytyjczykami, a przede wszystkim z rodzącym się od ok. XVII w. narodem amerykańskim, który do tych ostatnich żywił wrogi stosunek. Być może ta różnica wynikała z faktu, że Brytyjczycy o wiele intensywniej niż Francuzi kolonizowali Nowy Świat. Większość rozdziałów poświęcona jest raczej sylwetkom najwybitniejszych wodzów lub dowódców wojsk amerykańskich i konfliktom, dzięki którym zasłynęli, m.in. Metacometowi („król Filip”), Anthony’emu Waynowi, Osceoli, Szalonemu Koniowi, Quanahowo Parkerowi, Geronimowi, Wielkiej Stopie (na tym tle ciekawostką jest rozdział poświęcony księżniczce Pocahontas, która całkowicie przyjęła europejski styl życia i jako pierwsza Indianka odwiedziła Europę). Niekiedy opisy bitew, które przeszły do historii jako masakry, przerażają i dowodzą, z jaką determinacją Amerykanie chcieli zwyczajnie pozbyć się indiańskiego problemu. W starciach militarnych albo zwyczajnych napadach na śpiące wioski nie oszczędzano nawet bezbronnych dzieci. Niszczono miejscowości, uprawy, sady, skazując tubylczą ludność na głód. Indianie często szukali zemsty i błędne koło się zamykało – byli skłonni do podobnych barbarzyńskich czynów.

Czytelnik nie odnajdzie tu osobnego rozdziału poświęconego życiu Indian, a raczej skromne wzmianki rozsiane po całej książce. Wynika z nich, że różniło się ono zależnie od terenu. Ten temat zasługuje z pewnością na osobne opracowanie. Poza tym w książce brakuje dokładniejszych informacji o konfliktach Indian z Hiszpanami (Meksykiem), np. o powstaniu Indian Guale pod koniec XVI w. lub Indian Pueblo w latach 1680–1692. Autor narrację ograniczył jedynie do terytorium dzisiejszego USA i częściowo południowej Kanady. Opisując szczegółowo konflikty od XVII do XIX w., nie poruszył kwestii wojen z Indianami w okresie od końca XVII do II poł. XVIII w. Ominął na przykład tzw. wojnę króla Wilhelma w latach 1689–1697 lub tzw. wojnę z Indianami i Francuzami z połowy XVIII w. Wynika to stąd, że Indianie często brali udział w walkach po stronie francuskiej lub brytyjskiej i nie prowadzili z przybyszami otwartych wojen. Niezależnie od tego, czy strona, którą wspierali wyszła z wojny zwycięsko czy nie, oni i tak zostawali poszkodowani. Sądzę, że w książce mógł znaleźć się osobny rozdział poświęcony właśnie wykorzystywaniu Indian w walce o interesy europejskich państw w Ameryce.

Siłą rzeczy w tym miejscu omawianą publikację należy porównać z poprzednią obszerną monografią Wojtczaka Jak zdobyto Dziki Zachód. O ile w niej stawiał nacisk na postęp cywilizacyjny i zasiedlanie jedynie zachodniej części obecnych Stanów Zjednoczonych przez kolonistów, poświęcając mało miejsca konfliktom zbrojnym z Indianami, o tyle w Indianach i bladych twarzach aspekt militarny wysuwa się na pierwsze miejsce. Wiadomości o XIX-wiecznych wojnach indiańskich są w niej siłą rzeczy powtórzone, ale o wiele szerzej omówione. Jednak nie poświęcono więcej miejsca na inne konflikty, np. wojny plemion Cayuse z lat 1847–1848 lub Rogue z lat 1850–1856.

Publikacja przyciąga wzrok swą okładką i tytułem – zwłaszcza wizerunkiem wodza Szalonego Konia w szale bitewnym. Osobne wkładki z ilustracjami wydrukowano na tym samym papierze co tekst, dzięki czemu te strony nie wyróżniają się tak, jak ma to miejsce w innych publikacjach. To zdecydowanie dodaje elegancji woluminowi. Ilustracje nie zawierają niestety dokładnych opisów. Brak jest w nich informacji, skąd je zaczerpnięto i z jakiego czasu pochodzą.

Dobrze dobrane tematycznie mapy w tekście, umieszczone w końcowej części książki, łatwo odnaleźć podczas lektury. Prezentują rozmieszczenie głównych plemion indiańskich na terenie USA oraz ważniejsze bitwy. Przy tak obszernym opracowaniu dobrym dodatkiem mogłoby być kalendarium porządkujące informacje zawarte w tekście, a tych jest naprawdę bardzo dużo. Należy zwrócić uwagę, że książka mogła zostać zaopatrzona w klasyczny krótki wstęp, w którym wyjaśniono by powody doboru tematyki i przyczyny opuszczenia przez autora wielu interesujących konfliktów z udziałem Indian, przez co praca nie wyczerpuje tematu. Posiada za to krótkie podsumowanie.

Książka warta polecenia. Porusza mało znane polskiemu czytelnikowi wątki z historii Stanów Zjednoczonych. Ukazuje klarownie przyczyny końca panowania Indian na kontynencie amerykańskim, którzy musieli ulec pod naporem o wiele liczniejszych „bladych twarzy„ stojących, jakby nie patrzeć, na wyższym poziomie cywilizacyjnym. Dlatego zamiast o ”starciu cywilizacji” powinna być o mowa o próbie starcia jednej z nich przez drugą.

Plus minus:

Na plus:

+ wskazuje nieoczywiste sposoby traktowania Indian przez kolonizatorów z różnych państw
+ systematyzuje wiedzę o konfliktach z Indianami
+ bogaty materiał ilustracyjny
+ eleganckie wydanie
+ mapy zamieszczone na końcu ułatwiają ich odnalezienie w czasie lektury

Na minus:
- bardzo skromna bibliografia
- rzadkie literówki lub niewłaściwe formy gramatyczne słów
- pominięcie konfliktów z udziałem Indian na linii Francuzi–Brytyjczycy oraz konfliktów z Meksykiem

Tytuł: Indianie i blade twarze. Starcie cywilizacji

Autor: Jarosław Wojtczak

Wydawca: Bellona

Rok wydania: 2017

ISBN: 978-83-11-15056-0

Liczba stron: 399

Okładka: twarda

Cena: 36,90 zł

Ocena recenzenta: 8/10

Redakcja merytoryczna: Adrianna Szczepaniak
Korekta językowa: Aleksandra Czyż

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz