„Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach” – red. S. Warlikowski – recenzja |
Czy można funkcjonować, a nawet pracować na powietrzu przy temperaturze spadającej do -50°C i poniżej? I żyć w nieludzkich warunkach w krainie znajdującej się za kręgiem polarnym, w odległości 11 tys. kilometrów od polskiej ziemi? W świecie, w którym przez 10 miesięcy w roku panuje sroga zima?
Relacje opublikowane właśnie przez Wydawnictwo Zona Zero potwierdzają, że można tak żyć. Ale naprawdę nielicznym udało się przetrwać piekło Kołymy. Kołyma to nieformalna nazwa krainy sowieckich łagrów znajdujących się na północno-wschodnim krańcu ZSRR, w dorzeczu rzeki o tej samej nazwie. Obszar ten, bogaty w złoto, platynę, rudy uranu i inne zasoby naturalne, został przeobrażony w olbrzymią sieć sowieckich obozów pracy. Śmiertelność wśród tamtejszych łagierników wynosiła około 80%. Wylicza się, że w latach 1937–1953 na Kołymie zmarło od 2 do 4 mln więźniów. Kraina ta pośród więźniów doczekała się złowróżbnych nazw: „białe Auschwitz„, „białe krematorium„, czy też „przeklęta wyspa„. Znane było również powiedzenie: ”Kołyma, Kołyma – przecudna planeta, dziesięć miesięcy zima, a przez resztę lato” (według innej wersji: ”[…] dwanaście miesięcy zima, a przez resztę lato”).
Wśród olbrzymiej rzeszy więźniów Kołymy znajdowali się także Polacy, więźniowie polityczni, których często jedyną winą była polska narodowość. Jedna z autorek tekstów zamieszczonych w książce, Leonarda Obuchowska, została skazana na 10 lat łagrów tylko za to, że jej brat należał do AK. Za przynależność do AK na Kołymę zesłano Antoniego Czerniela. Renata Modlin-Górowa ciężko pracowała przy spływie pni drzew. Przetrwała, ponieważ jadła końską kiełbasę produkowaną w ZSRR dla… psów. Stanisława Skoreckiego aresztowano jeszcze w 1939 r. za to, że był plutonowym Wojska Polskiego. On szczęśliwie doczekał najazdu Niemiec na ZSRR i układu Sikorski–Majski, w wyniku czego został zwolniony z obozu do tworzącej się armii gen. Andersa. Również do Andersa trafił skazany na 25 lat łagrów Maciej Żołnierczyk. W sowieckich obozach pracy wytrzymał 2,5 roku, a „pamiątką” z Kołymy były jedynie częściowo amputowane odmrożone trzy palce prawej dłoni. Inni musieli doczekać śmierci Stalina i amnestii. Dopiero wtedy stali się ludźmi wolnymi i mogli wrócić do Polski.
Piętnaście opowiadań pochodzących – jak wynika ze stopki redakcyjnej – m.in. ze zbiorów Związku Sybiraków wybrał i opracował merytorycznie Sebastian Warlikowski, który pracował w Wydawnictwie Fronda, a obecnie jest rzecznikiem prasowym w Muzeum Wojska Polskiego. Zebrane relacje znakomicie oddają tragiczne warunki katorżniczej pracy i życia skazanych Polaków. To świadectwo nieludzkiego komunistycznego systemu, który wykorzystując do granic możliwości człowieka, tak naprawdę go po prostu powoli zabijał. Świadkowie opowiadają pośrednio również o swoim twardym charakterze (ci słabsi umierali), o silnym patriotyzmie i o głębokiej wierze – częstej modlitwie do Boga oraz zawierzeniu się Matce Boskiej. Ale ze wspomnień można się też dowiedzieć o drugiej stronie – o zbydlęceniu więźniów kryminalnych, dla których nie istniały żadne świętości, oraz o znęcających się strażnikach NKWD. W całej tej bezkresnej krainie cierpienia i ciżbie ludzkiej niedoli znajdowali się także dobrzy ludzie, którzy w jakimś stopniu pomagali innym przeżyć tę gehennę.
Recenzowana książka jest nad wyraz prawdziwa. Zaprezentowane relacje i wspomnienia bezpośrednich świadków wydarzeń w stu procentach uwiarygodniają przekaz. Dramatyczne wydarzenia przeplatają się ze wzruszającymi scenami, przy których łza kręci się w oku, a ścisk chwyta za serce. Przytoczone opowiadania miejscami są dość drastyczne, ale pomimo tego książkę oceniam bardzo wysoko. Czyta się ją szybko, a autentyczne historie wciągają bez reszty. Im dłuższa przedstawiona relacja, tym bardziej odbiorca utożsamia się z bohaterem i autorem wspomnień, ciekawy jego dalszych przeżyć oraz zakończenia.
Publikacja została wydana w poręcznym formacie i oprawiona w miękkiej okładce. I to chyba jedyny minus tej książki – uważam, że przy tak dużej objętości (prawie 500 stron) kartki powinny zostać zszyte i wydane w twardej, ewentualnie zintegrowanej oprawie. Nie mam za to żadnych uwag do pracy redakcji i korekty. Słownik terminologii łagrowej, wykaz miejscowości, wykaz skrótów i przypisy na dole stron w zupełności wystarczają, aby zrozumieć treść pisanych często kilkadziesiąt lat temu pamiętników. Czcionka jest duża i bez problemu pozwala na czytanie osobie starszej lub ze słabym wzrokiem.
Podsumowując – książka Kołyma to ważne świadectwo historyczne dotyczące nieludzkiego systemu komunistycznego panującego w ZSRR. To również pasjonująca publikacja, odkrywająca przed czytelnikiem nieznany świat dalekiej krainy geograficznej, skrajnie ciężkich warunków pracy i historii Polaków, którzy za swoją polskość musieli w Kraju Rad zapłacić wysoką cenę. Polecam.
Plus minus:
Na plus:
+ mało znane historie polskich łagierników
+ odkrywany ponury świat sowieckich obozów
+ relacje i wspomnienia jako źródło historyczne
+ wysoka wartość merytoryczna pracy
+ pasjonujące i wciągające historie
Na minus:
- miękka okładka
Tytuł: Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach. Bez komentarza. Wspomnienia i dokumenty
Autor: Sebastian Warlikowski (wybór tekstów i redakcja merytoryczna)
Wydawca: Zona Zero
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-66177-42-0
Liczba stron: 496
Okładka: miękka
Cena: 49,90 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Redakcja merytoryczna: Adrianna Szczepaniak
Korekta: Edyta Chrzanowska
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.