Czarna śmierć. Przyczyny i skutki epidemii dżumy, która była największą zarazą w historii świata |
Epidemia dżumy jaka nawiedziła XIV-wieczną Europę była najstraszniejszą zarazą w dziejach ludzkości. Nie bez powodu została nazwana czarną śmiercią. Doprowadziła do wyludnienia Europy, a jej skutki oddziaływały także na kulturę, gospodarkę i doprowadziły do wielu zmian społecznych.
W jaki sposób czarna śmierć trafiła do Europy?
Niewątpliwie pierwsze ogniska dżumy znajdowały się daleko na wschodzie. Najprawdopodobniej znajdowały się na terytorium dzisiejszego Kirgistanu, skąd przeniosły się do Chin i Indii. Następnie do Europy dżuma przywędrowała wraz z armią mongolską i kupcami, wędrującymi po jedwabnym szlaku. Tak trafiła do Europy.
Przyjmuje się, że najpierw dotarła do Krymu w 1347 r. Wówczas znajdujące się na nim miasto Kaffa, oblegała mongolska armia pod wodzą chana Jani Bega. Jego żołnierze byli prawdopodobnie zarażeni, co postanowił wykorzystać jako swój atut podczas oblężenia. Ciała zmarłych zostały katapultowane za mury obleganego miasta. Obrońcy jak najszybciej wyrzucali ciała do morza, ale to nie zapobiegło wybuchowi epidemii w mieście. Następne uciekający z Kaffy genueńczycy roznieśli chorobę po europejskich portach. Najpierw do Konstantynopola, Sycylii, Marsylii i na Cypr (1347 r.). Później rozprzestrzeniła się w Hiszpanii, Włoszech, Francji i Wielkiej Brytanii (1348 r.). W dalszej kolejności w Irlandii, Szkocji, Szwajcarii i Niemczech (1349 r.). Następnie dotarła na daleką północ do Norwegii, Szwecji, Islandii (1350 r.) oraz Rosji (1351 r.).
Czytaj także → Zaraza Antoninów. Epidemia, która zdziesiątkowała rzymskie legiony i zabiła Marka Aureliusza
Czym była czarna śmierć i jakie były jej objawy?
Dziś już mamy pewność, że chorobą, która wybiła miliony ludzi w XIV w. była dżuma. Odpowiadała za nią bakteria Yersinia pestis, odkryta dopiero w 1894 r. równolegle przez Aleksandra Yersina oraz z Shibasaburo Kitasato. Występuje ona przede wszystkim wśród gryzoni, w szczególności u szczurów. Między zwierzętami przenoszona jest poprzez pchły. Gdy bakterii jest zbyt dużo, może ona zagrozić populacji szczurów, wówczas zainfekowane pchły przenoszą się na innych żywicieli, w tym ludzi.
Dżuma występuje w trzech odmianach: dymieniczej, posocznicowatej (septycznej) oraz płucnej. Pierwsza z nich zaatakowała w XIV w. Pierwsze objawy u zakażonego człowieka występowały w okresie od 2 do 8 dni. Następnie pojawiała się wysoka gorączka, wymioty, zawroty głowy i światłowstręt. Kolejnym etapem choroby jest obrzmiewanie węzłów chłonnych w pobliżu ukąszenia. Ulegają one powiększeniu nawet do wielkości jabłka, przy tym sprawiając dotkliwy ból. U niektórych zarażonych pojawią się także czerwone plamy. Szacunkowo zaledwie ok. 25-30% chorych zdrowiało po 8-10 dniach. Reszta, z powodu powikłań i wycieńczenia, umierała.
Relację z epidemii w Dekameronie zawarł włoski pisarz Giovanni Boccaccio:
„Wiosną tego roku mór począł okrutne spustoszenia czynić. Choroba nie objawiała się u nas tak, jak na Wschodzie, gdzie zwykłem znamieniem niechybnej śmierci był upływ krwi z nosa. Zaczynała się ona równie u mężczyzn jak u kobiet od tego, że w pachwinach i pod pachą pojawiały się nabrzmienia, przyjmujące kształt jabłka albo jajka i zwane przez lud szyszkami. Wkrótce te śmiertelne opuchliny pojawiały się i na innych częściach ciała; od tej chwili zmieniał się charakter choroby: na rękach i biodrach występowały czarne plamy; u jednych były one wielkie i rzadkie, u drugich skupione i drobne. Na chorobę tę nie miała środka sztuka medyczna; bezsilni byli też wszyscy lekarze. Możliwą jest rzeczą, że przyrodzenie choroby już takiem było albo też, że lekarze nic nie wiedzieli. Medyków wówczas pojawiło się siła, tak mężczyzn, jak i kobiet, nie mających, mówiąc poprawdzie, najmniejszego pojęcia o medycznym kunszcie. Nikt nie mógł odgadnąć przyczyny choroby ani znaleść na nią stosownego remedium. Dlatego też jedynie nieliczni z chorujących do zdrowia powracali, wszyscy pozostali umierali trzeciego dnia od chwili, gdy te znamiona na ciele się pojawiały; przytem nawet gorączka nie występowała.”
Bezradni lekarze
Średniowieczna walka z epidemią opierała się generalnie na trzech grupach środków: kwarantannie i izolacji, modlitwie oraz ludowej medycynie.
Patrząc na kwestię epidemii czarnej śmierci trzeba zdać sobie sprawę, że średniowieczna wiedza medyczna na temat chorób była minimalna. Lekarze nie zdawali sobie sprawy, ani z tego co wywołuje epidemię, ani w jaki sposób się rozpowszechnia, ani w jaki sposób ją zwalczać. Dlatego intuicyjnie sięgano po najprostsze metody.
Metody walki z epidemią dżumy w średniowiecznej Europie
Przede wszystkim uważano, że choroba związana jest z morowym powietrzem, które miało zatruwać chorych. Toteż podejmowano walkę z owym złym powietrzem. By je zwalczać, władze nakazywały wywiezienie z obrębu miast wszelkich cuchnących rzeczy, jak odpadki garbarskie i nieczystości z ulic. Z tego powodu także ograniczano pracę kuśnierzom, rzeźnikom i sprzedawcom ryb. Przepędzano także osoby bezdomne i prostytutki, co także miało oczyścić powietrze.
Innym sposobem walki było ograniczenie kąpieli. Ludzie zauważyli, że po kąpieli, zwłaszcza ciepłej, na skórze rozszerzają się pory. Stąd wysnuto wniosek, że morowe powietrze właśnie tą drogą wnika do organizmu. Przez to, od połowy XIV w., nastąpił w całej Europie odwrót od praktyk higienicznych. Wcześniej, wbrew powszechnemu mniemaniu, w wielu miastach znajdowały się łaźnie, z których korzystanie było popularne. Poza unikaniem kąpieli, zaczęto także preferować obcisłe ubrania, by w ten sposób chronić skórę przed epidemią. Takie myślenie pokutowało przez następne stulecia.
Najskuteczniejszym sposobem na pozostanie zdrowym była ucieczka poza miasto. Na to mogli sobie pozwolić jedynie panujący, arystokracja i najbogatsi mieszczanie. Dzięki takiej strategii śmiertelność pośród władców i ich rodzin była niewielka.
O tym sposobie także pisał Boccaccio:
„Inni wreszcie, najbardziej nieużyci i bezlitośni, twierdzili, że najlepszym środkiem na zarazę jest ucieczka od niej. Myśląc tylko o sobie, siła mężczyzn i kobiet opuściło miasto, domy, majętności, krewniaków i przeniosło się do posiadłości swoich, za bramami grodu leżących, albo też u ludzi obcych schronu szukało.”
Ludność zwracała się także o pomoc do lekarzy i kleru. Pierwsi z nich, poza ogólnymi radami, tak naprawdę nie byli wstanie w żaden sposób pomóc chorym. Natomiast przyczyn epidemii upatrywali w czynnikach środowiskowych, a nie w biologicznych (bakteryjnych). Z kolei księża najczęściej w Bożym gniewie widzieli przyczynę czarnej śmierci. Dlatego zalecali przyjmowanie sakramentów, spowiedź, pokutę i walkę z przejawami grzechu i herezji.
Kolejnym sposobem radzenia sobie z epidemią była kwarantanna. Tą stosowano wobec marynarzy przypływających do portu, jak i wobec rodzin, których członek zmarł na dżumę. Dodatkowo zmarłych na skutek czarnej śmierci nie można było chować w obrębie miasta. Przyczynę zgonu stwierdzali lekarze, co niestety wymagało od nich kontaktu z chorymi. Toteż wykorzystywano specjalny strój z maską przypominającą głowę ptaka, zakończoną dziobem, do którego wkładano olejki zapachowe. Miały zniwelować zapach rozkładających się ciał. Dodatkowo rzeczy należące do zmarłego były palone, a pozostała przy życiu rodzina była zamykana we własnym domu, który pieczętowano.
Czytaj także → Zaraza ateńska. Wywołała w Atenach anarchię i zmieniła bieg wojny peloponeskiej
Jakie były skutki epidemii czarnej śmierci?
Oczywiste skutkiem epidemii było wyludnienie terenów, na których panowała epidemia. Procentowo najwyższa śmiertelność była w miastach, gdyż ze względu na duże zagęszczenie ludności, zarażenie było najszybsze. Szacunkowo czarna śmierć zabiła 30-60% mieszkańców Europy, ok. 30% ludności Bliskiego Wschodu i ok. 40% mieszkańców Egiptu. Europejczycy powrócili do stanu ludności sprzed epidemii dopiero po 200 latach.
Pierwsza fala epidemii przypada na okres 1346–1353. Jednak do końca XIV w. dżuma nawracała kilkukrotnie, zabijając przypuszczalnie kolejne 10% populacji. W następnych wiekach zaraza powracała, ale już nie w tak śmiercionośny sposób.
Tak skutki epidemii w Anglii opisał w Chronicon Angliae Geoffrey Baker:
„W siódmym roku po swoim początku, [zaraza] przybyła do Anglii i na początku zawędrowała do miast i portów łączących się z wybrzeżem morskim w Dorsetshire, gdzie, podobnie jak w innych krajach, uczyniła okolicę całkowicie bezludną, a więc nikt nie pozostał przy życiu… Pomimo odległości, przybyła do Gloucester, podobnie jak do Oksfordu i Londynu, wreszcie rozpowszechniła się po całej Anglii, tak że (…) przeżyła tylko co dziesiąta osoba.”
Ucieczka władz miasta i znaczniejszych mieszkańców doprowadziła do sytuacji pewnej samowoli, którą pozostali często wykorzystywali do plądrowania opuszczonych domostw.
Skutki epidemii wpływały także na gospodarkę. W wielu regionach doszło do zjawiska tzw. nożyc cen i płac. Polegało ono na różnicy w dochodach i zarobkach między wsią, a miastem. Wyludnione miasta miały znacznie mniejsze zapotrzebowanie na artykuły rolne. Zatem gdy w rolnictwie wystąpiła nadprodukcja, to ceny zboża musiały spaść. Jednocześnie w mieście ceny artykułów przemysłowych drożały ze względu na niedobór rzemieślników, którzy potrafili je wykonać. Taka sytuacja spowodowała, że rolnicy za swoją pracę mogli kupić mniej produktów w mieście. Co za tym idzie, ich zarobki znacznie spadły. To wywoływało lokalne bunty i zamieszki niezadowolonych mas ludności. Spadek zapotrzebowania na zboże zmuszał rolników do szukania innych źródeł dochodów. Zaczęli produkować rondle, kotły, wełnę, czy zbierać owoce runa leśnego. Wiele gospodarstw rolnych zostało porzuconych, a chłopi przenieśli się do miast w poszukiwaniu pracy.
Skutkiem epidemii dżumy było także prześladowanie Żydów, których obwiniano za sprowadzenie morowego powietrza. Byli w szczególności atakowani we Francji, Włoszech, Szwajcarii i Niemczech. Dochodziło do sytuacji, gdy Żydów skazywano na wygnanie, zanim jeszcze epidemia dotarła do danego miasta. W wielu miastach dochodziło również do pogromów Żydów. Do dużych wydarzeń tego typu doszło w Moguncji, Kolonii i Strasburgu.
Ludzie w obliczu epidemii próbowali sobie z nią radzić, czy poprzez szukanie ratunku w religijnym wzmożeniu, a nawet fanatyzmie, czy w prowadzeniu niemoralnego życia, chcąc właśnie w taki sposób spędzić swoje ostatnie dni. Epidemia w zachowaniach społecznych doprowadziła także do zmiany w podejściu do higieny. Zrezygnowano z kąpieli w obawie, że epidemia wniknie do organizmu przez rozszerzone na skórze pory.
Zaraza miała także znaczący wpływ na kulturę i literaturę. Doświadczenie epidemii było tak wielkie, że musiało wpłynąć na twórczość osób, które ją przeżyły. Popularny stał się motyw tańca śmierci, przedstawiający korowód ludzi różnych stanów z kościotrupem. Wyrażał równość wobec śmierci, gdyż epidemia dosięgała wszystkich, niezależnie od pochodzenia.
Czytaj także → Największe epidemie w historii świata. Ospa, grypa, dżuma i cholera - najwięksi zabójcy w historii ludzkości
Bibliografia:
- W. Naphy, A. Spicer, Czarna śmierć, Warszawa 2004.
- W. Morawski, Kronika kryzysów gospodarczych, Warszawa 2003.
- Encyclopedia of Plague and Pestilence: From Ancient Times to the Present, pod red. George Childs Kohn, Nowy Jork 2008.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
A teraz pojawia się covid
śmieszne dopóki covid cie nie dotknię więc lepiej uspokój sie bezbeku
HEHE TO MOJE
ja
to byla taka dzuma co i budynki niszczyla
Z oczywistych powodów obarczanie prostytutek winą za roznoszenie zarazków nie było pozbawione podstaw, współczesna medycyna potwierdza ten fakt... a co za tym idzie, diagnoza księży jakoby osoby mające codziennie co najmniej kilku partnerów seksualnych miały coś wspólnego z roznoszeniem zarazy też była słuszna. Inna sprawa że władze miast swymi decyzjami o wypędzeniu ladacznic też sprzyjały rozprzestrzenianiu zarazy.