Krew na szafocie. Najbardziej znane egzekucje w historii Anglii


Szafot był jednym z popularniejszych miejsc egzekucji, a za panowania dynastii Tudorów zyskał wyjątkową sławę. Śmierć poprzez ścięcie toporem lub mieczem czekała szczególnie osoby wysoko urodzone, podczas gdy zwykłych ludzi zazwyczaj wieszano, palono na stosie lub skazywano na inne męki. Wydawać by się więc mogło, że egzekucja na szafocie była aktem łaski, zdarzało się jednak, że i w tym wypadku na oczach gapiów rozgrywały się prawdziwa makabry.

Krwawi władcy

Henryk VII Tudor

Na przestrzeni wieków ludzie wymyślili bardzo wiele metod egzekucji przestępców, a kiedy w Anglii zapanowali Tudorowie, stali się wręcz mistrzami w ich wykonywaniu. Oczywiście nie oznacza to, że nikt wcześniej nie stosował kary śmierci na masową skalę, mimo wszystko władcy z tej dynastii zapisali się na kartach historii jako jedni z bardziej krwawych. Wynikało to głównie z obawy o zachowanie tronu, jaka towarzyszyła każdemu z nich po kolei. Henryk VII, pierwszy Tudor na angielskim tronie, był uzurpatorem, który przejął władzę na polu bitwy i już nigdy tak naprawdę nie poczuł się w swojej roli całkowicie swobodnie. Na horyzoncie wiecznie wyglądał pretendentów, którzy mogliby próbować odebrać mu koronę, wykazując się większymi do niej prawami. Obsesje ojca przeszły także na jego syna, Henryka VIII, który z pewnością odpowiada za najwięcej straceń. Szacuje się, że za jego panowania pozbawiono życia od 57 tys. do 72 tys. osób! Oczywiście nie wszyscy z nich zagrażali bezpośrednio samemu królowi, byli jednak wśród nich rebelianci oraz przeciwnicy reformacji, jaką przeprowadził w Anglii.

Znacznie mniej śmiertelnych wyroków wydała Elżbieta I, choć wśród tych, które zostały wykonane, było kilka naprawdę spektakularnych, dotyczyły bowiem jednej koronowanej głowy, czyli królowej Szkocji Marii Stuart i mężczyzny, który przez długi czas był jej ulubieńcem – jak widać, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Dużą liczbą zgładzonych z pewnością zapisała się w historii jej starsza siostra i poprzedniczka, Maria I, która jako katoliczka z krwi i kości postanowiła wyplenić z Anglii protestantyzm wprowadzony przez jej ojca. Za czasów Marii Tudor preferowano więc stosy, ogień traktując jako najwłaściwszy rodzaj śmierci dla heretyków. Podczas jej krótkich rządów zapłonęły one ok. 400 razy. Nie zapominała jednak także o szafocie, na którym straciło życie kilka wielkich nazwisk. Tu warto dodać, że Elżbieta I również toczyła wojnę religijną i nakazała egzekucję 750 powstańców katolickich z północy.

Żaden z władców z dynastii Tudorów nie marzył zapewne o tego rodzaju sławie, jednak wieczny lęk o koronę, paranoja na punkcie zdrady oraz ciągłego umacniania swojej pozycji doprowadziły ich na szczyty tych jakże niechlubnych statystyk. Są to jednak tylko liczby, za którymi stoją prawdziwe ludzkie tragedie. Jedne zakończyły się szybkim cięciem, inne natomiast znacznie bardziej krwawo.

Miłość aż po grób

Henryk VIII Tudor

Henryk VIII jest prawdziwą legendą, jeżeli chodzi o zawieranie, a przede wszystkim kończenie małżeństw. Na swoim koncie miał aż sześć żon, z których tylko jedna szczęśliwe odprowadziła go na tamten świat. Pozostałe, niestety, miały pecha. A szczególnie dwie.

Anna Boleyn była drugą żoną Henryka, dla której postawił na głowie cały kraj. Zakochany po uszy i pragnący Anny do granic możliwości, król najpierw odsunął swoją pierwszą żonę, następnie doprowadził do rozłamu z Kościołem Katolickim, mianował się Głową Kościoła Anglikańskiego i unieważnił nieszczęsne małżeństwo. Dalej była już tylko długa i szczęśliwa przyszłość z nową ukochaną, która… trwała zaledwie tysiąc dni od momentu koronacji królowej Anny. Po pierwsze, zawiodła go, wydając na świat tylko jedno żywe dziecko, w dodatku dziewczynkę, a nie upragnionego przez niego chłopca. Po drugie, miała ostry język i swoje zdanie, co z czasem zaczęło przeszkadzać przyzwyczajonemu do uległości innych Henrykowi. Po trzecie, narobiła sobie zbyt wielu wysoko postawionych wrogów, by mogła cieszyć się spokojem. Ostatecznie Anna Boleyn została całkowicie niesprawiedliwie oskarżona o cudzołóstwo, kazirodztwo i uprawianie czarów. Jej małżeństwo z Henrykiem zostało unieważnione, królową skazano na ścięcie.

Był to przypadek całkowicie nowy, by pozbawić życia namaszczoną królową, uznano jednak najwyraźniej, że nie ma to znaczenia, skoro według króla nigdy nie była nawet jego żoną. Wraz z nią skazano także kilku mężczyzn, jej rzekomych kochanków, oraz brata, z którym miała utrzymywać stosunki seksualne. Przez okno w swojej komnacie w Tower mogła oglądać ich krwawą egzekucję za pomocą topora. Ją samą ścięto dwa dni później, 19 maja 1536 roku na Tower Green, za pomocą francuskiego miecza. Miało to być aktem łaski ze strony króla, który ściągnął zza Kanału kata, specjalizującego się w tej metodzie. Anna zmarła szybko, prawdopodobnie nie czując bólu. Jej mąż ponownie ożenił się zaledwie jedenaście dni później.

Katarzyna Howard

Niestety, nie była to jedyna żona Henryka VIII, którą czekał taki los. Katarzyna Howard miała zaledwie szesnaście lat, gdy została piątą żoną starego już króla, osiemnaście zaś, gdy oddała swoje życie na szafocie. Co takiego uczyniła? Podobnie jak Anna, zresztą jej daleka kuzynka, Katarzyna została skazana za zdradę, jednak w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, miała sporo za uszami. Chociaż cieszyła się pozycją królewskiej małżonki, nie mogła być szczęśliwa w związku ze sporo od siebie starszym, otyłym mężczyzną, który lata świetności miał już dawno za sobą. Nawiązała więc romans z młodzieńcem o nazwisku Thomas Culpeper, sługą Jego Królewskiej Mości. Wydały ją nierozważne liściki, w których zapraszała go na spotkanie i wyznawała swoje uczucia. Czegoś takiego król znieść nie mógł.

Na nic zdały się płacze i błagania. Henryk, choć z ciężkim, zdradzonym sercem, zgodził się na skazanie Katarzyny na śmierć. Nie potraktował jej jednak po królewsku, kat musiał więc pozbawić ją życia za pomocą topora. W dodatku młodziutka dziewczyna musiała złożyć głowę na zakrwawionym pniu, na którym znajdowała się krew jej przyjaciółki i towarzyszki, Jane Parker, która pomagała jej w organizowaniu schadzek. Co ciekawe, Jane była wcześniej żoną Jerzego, brata królowej Anny, skazanego na śmierć za kazirodztwo. 

Prawdziwa makabra

Małgorzata Pole

Chociaż obie królowe zostały ścięte za pomocą innych narzędzi, ich egzekucje były szybkie i niemal bezkrwawe. Biorąc pod uwagę inne przypadki, można powiedzieć, że miały sporo szczęścia, szczególnie, że ich szyje zostały powierzone prawdziwym profesjonalistom w swoim fachu. Dobrze wyszkolony kat miał naprawdę ogromne znaczenie, jeżeli chodzi o oszczędzenie cierpień skazanym. Boleśnie przekonała się o tym Małgorzata Pole, hrabina Salisbury.

Ze względu na swoją królewską krew, a także szacunek, jakim ją darzono, Małgorzata była w pewnym sensie zagrożeniem dla króla Henryka VIII. Mało tego, nie miała zamiaru zrezygnować ze swojego wyznania, gdy władca zdecydował się zerwać stosunki z Rzymem, co podważało jego królewski autorytet. Równie nieposłuszny okazał się być syn hrabiny, Reginald Pole, który w sporze Henryka z Kościołem stanął po tej drugiej stronie i uciekł na kontynent, by chronić swoją skórę przed królewskim gniewem. Ten skupił się więc na biednej hrabinie, która przecież od zawsze musiała być jego wrogiem pomimo tego, że nie zrobiła niemal nic, co mogłoby stawiać ją w złym świetle. Ostatecznie Bogu ducha winna kobieta, została wraz z członkami swojej rodziny skazana za liczne zdrady, których się nie dopuściła. Henryk najwidoczniej postawił sobie za cel wyeliminowanie wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób się mu przeciwstawiają.

Po długich i trudnych przesłuchaniach staruszkę czekało dwa i pół roku oczekiwania na wykonanie wyroku w zimnych murach Tower. Po takich mordęgach wydawać by się mogło, że egzekucja będzie wybawieniem dla tej zmęczonej i osłabionej 68-letniej kobiety. Tak się jednak nie stało. O tym, że w końcu zostanie ścięta, dowiedziała się zaledwie godzinę przed pojawieniem się na szafocie. Egzekucja miała być prywatna i odbywała się na Tower Green, mimo wszystko zebrało się na niej ok. 150 osób, które oczekiwały spektaklu. I taki też dostali. Na nieszczęście dla biednej hrabiny, kat, który zwykle wykonywać wyroki, przebywał poza Londynem, na miejscu pojawił się więc jego niedoświadczony zastępca. Nie był on w stanie pozbawić jej głowy jednym cięciem, a jedynie siekał kobietę po ramionach i szyi, nie mogąc dokończyć zadania. Zajęło mu to aż dziesięć lub jedenaście cięć, podczas których przerażona i umęczona hrabina miała uciekać przed niezdarnym, równie spanikowanym jak ona katem po szafocie.

Nie taki szafot straszny, czyli może być dużo gorzej

Anny Boleyn

Nie da się ukryć, że przypadek Małgorzaty Pole z pewnością nie był wyjątkiem. Kaci często szkolili się dopiero w praktyce, bardzo często też brano do tego zadania ludzi, którzy wcale nie marzyli o tym niewdzięcznym zawodzie, ani nie mieli do niego wystarczającej siły. Na szczęście ogromne grono ludzi, którzy zostali skazani na śmierć poprzez ścięcie, miało nieco więcej szczęścia. Miecz, który ściął głowę Anny Boleyn, był zapewne odosobnionym przypadkiem, a niemal wszyscy zostali pozbawieni życia za pomocą ostrego topora i rzeczywiście można tę metodę uznać za jedną z najbardziej humanitarnych. Stos, na którym płonęli heretycy, przysparzał nieporównywalnie większych cierpień, o ile nikt nie zdecydował się ulżyć nieszczęśnikowi i nie skrócić jego agonii.

Bywało jednak jeszcze gorzej. Przestępcy i zdrajcy, którzy byli jedynie zwyczajnymi ludźmi, oddawali ducha na Tyburn, gdzie przez niemal 600 lat stała szubienica. Najpierw do wieszania ludzi służyło drzewo, które w XVI wieku zamieniono na rusztowanie pozwalające na wieszanie aż 24 osób jednocześnie. Okolica umożliwiała także na organizowanie sporych widowisk, które były swoistą atrakcją dla miejscowej ludności. Nie mówimy tu o kilkuset gapiach, lecz o znacznie większych liczbach – podczas jednej z egzekucji na Tyburn znalazło się nawet 14 tys. ludzi! 

Niestety dla tych, którzy swoje życie zakończyli właśnie w tym miejscu, powieszenie nie było najgorszą częścią wydarzenia. Osoby, które dopuściły się zdrady stanu, musiały przygotować się na jeszcze większe cierpienia. Delikwent taki często był odcinany z szubienicy jeszcze przytomny, by zostać poćwiartowany, a nawet wypatroszony żywcem i patrzył, jak jego wnętrzności wrzucane są do ognia. 

Przy tym szafot wydawał się być rzeczywiście miejscem spokojnej i godnej śmierci.

Bibliografia:

  1. J. Meyer, Tudorowie, Kraków 2012.
  2. C. Erickson, Anna Boleyn, Warszawa 2001.
  3. https://astrahistoria.pl/smierc-epoce-tudorow/ [dostęp z dnia 26.06.2021 r.]
  4. https://astrahistoria.pl/makabryczna-egzekucja-hrabiny-salisbury/ [dostęp z dnia 26.06. 2021 r.]

Więcej o historii Anglii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz