Bitwa pod Wiedniem. Największa szarża nowożytnej Europy


Atak 20 tys. jazdy, w tym wielu chorągwi husarii w trakcie bitwy pod Wiedniem był największą szarżą nowożytnej Europy. Dzięki niemu udało się pokonać potężną armię turecką i uwolnić Wiedeń od oblężenia. Jan III Sobieski okrył się wieczną sławą, a husaria kolejny raz udowodniła, że była najlepszą jazdą w XVII-wiecznej Europie.

Zagrożenie tureckie

Wzrost potęgi tureckiej i opanowanie przez nich Bałkanów zagrażało zarówno granicom Rzeczpospolitej, jak i państwu Habsburgów. Jan III Sobieski próbował montować antyturecki sojusz z Francją i Szwecją, ale jego zabiegi nie przyniosły efektów. Dopiero bezpośrednia groźba tureckiej inwazji skłoniła, dotąd także niechętnym sojuszowi z Polską Habsburgów do znalezienia porozumienia. Ostatecznie 1 kwietnia 1683 r. został zawarty polsko-cesarski sojusz zaczepno-obronny. Polski król i cesarz Leopold I uzgodnili, że na wypadek zagrożenia Krakowa lub Wiednia druga strona pospieszy z natychmiastową pomocą. Dodatkowo w ewentualnym utrzymaniu polskich wojsk mieli partycypować cesarz i papież, który był gwarantem traktatu.

Na ratunek oblężonemu Wiedniowi

Walka o rawelin oblężonego Wiednia

Król Jan III Sobieski na wieść o oblężeniu Wiednia rozpoczął mobilizowanie armii mającej pospieszyć na ratunek miastu, pod którym od 10 lipca stała potężna armia turecka pod wodzą wielkiego wezyra Kara Mustafy. Według różnych źródeł jego siły wynosiły od 140 do 300 tys. żołnierzy. 16 lipca przybył habsburski posłaniec z prośbą o odsiecz. Król zdawał sobie sprawę, że gdy padnie Wiedeń zagrożony będzie Kraków i cała chrześcijańska Europa.

Sobieski już 18 lipca opuścił Warszawę i ruszył w drogę do Krakowa, do którego dotarł 29 lipca. Do 8 sierpnia stanęły tam także siły koronne w liczbie ok. 27 tys (w tym 24 chorągwie husarii). Sobieski z racji trudnej sytuacji w Wiedniu zdecydował się nie czekać na nadciągające wojska litewskie i 15 sierpnia wydał rozkaz wymarszu.

Polska armia z królem na jej czele maszerowała w dwóch kolumnach poprzez Śląsk, Czechy i Morawy. Lewa kolumna była dowodzona przez hetmana polnego Mikołaja Sieniawskiego, miała osłaniać od strony Węgier przemarsz głównych sił dowodzonych przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego. Obie kolumny połączyły się dopiero w miejscowości Brnie.

Stanisław Jabłonowski

Polacy posuwali się niezwykle szybko, pokonują ok. 27 km. dziennie. Dzięki temu w krótkim czasie udało jej się dotrzeć do stanowisk tureckich. Wojska sprzymierzone połączyły się w miejscowości Tulln, która znajduje się na lewym brzegu Dunaju. Doszło wtedy do spotkania Sobieskiego z głównodowodzącym siłami cesarskimi Karolem Lotaryńskim.

3 września w trakcie narady w Stetteldorf dowodzenie nad siłami koalicji powierzono Sobieskiemu. Oprócz polskiego króla i księcia Lotaryńskiego wziął w niej udział także przewodniczący cesarskiej rady wojennej Hieronim Badeński, a także dowództwo polskie i austriackie. Odbyła się wtedy dyskusja nad planami dalszego działania. Ścierały się różne koncepcje. Margrabia Badeński chciał ataku na tyły wojsk tureckich, z kolei książę  Lotaryński chciał przebić się do miasta, by dostarczyć mu zapasów i posiłków. Sobieski jednak uznał, że ratunek Wiednia jest w walnej bitwie. Polski król zdawał sobie sprawę, że pozostawienie tak potężnej armii poza Rzeczpospolitą nie jest bezpieczne dla jej granic. Stąd jak najszybsze rozstrzygnięcie kwestii Wiednia było dla niego najważniejsze. Sobieski ostatecznie przekonał innych do swojego planu. Tym samym otrzymał dowództwo nad armią liczącą ok. 30 tys. jazdy (w tym 14 tys. polskiej), 40 tys. piechoty (w tym ok. 13 tys. polskiej) oraz 168 dział (w tym 28 polskich).

Karol Lotaryński

W dniach 5-8 września potężna armia przeprawiała się przez Dunaj, by 9 września ruszyć bezpośrednio na Wiedeń. Droga wiodła nad Dunajem. By osłonić je od ataku Sobieski podzielił siły na dwie części. Oddziały cesarskie maszerowały traktem, a polskie górskimi ścieżkami. Wieczorem 11 września czoło kolumny osiągnęło linię Leopoldsberg - Kahlenberg - Vogelsang - Rossopf. Stamtąd do oddziałów tureckich było zaledwie ok. 5-9 km. Problemem stało się niekorzystne dla jazdy ułożenie naturalne terenu. Wiele w nim było lasów, wąwozów i pagórków. Niemniej dla polskiego króla kluczowe było opanowanie wzgórza Kahlenberg, gdyż doniesiono mu, że jego zbocze łagodnie opada w kierunku Wiednia. To umożliwiało skuteczną szarżę husarii. Jednak gdy dotarł na wzgórze zdał sobie sprawę, że pomiędzy szczytem Kahlenbergu, a Turkami znajdowało się tam sporo żywopłotów i winnic. Ich oczyszczenie było niezbędne do natarcia na armię Kara Mustafy.

Wiedeń w 1683 r.

Turcy na wieść o zbliżającej się odsieczy od 10 września przygotowywali się do jej odparcia, gdy ich pozostała część nadal próbowała zdobyć miasto.

Armia sprzymierzonych została podzielona na cztery części. Lewe skrzydło składało się z Austriaków i Sasów dowodzonych przez księcia Lotaryńskiego. Centrum stanowiły siły bawarskie i frankońskie pod komendą gen. G. Waldecka. Prawe skrzydło stanowili Polacy. Z racji trudności terenu, a także liczebności wojsk zdecydowano się na zwężenie frontu i ustawienie armii w kilku liniach.

Bitwa pod Wiedniem

Plan bitwy pod Wiedniem

Bitwa rozpoczęła się rankiem 12 września. Jako pierwsze w bój ruszyło lewe skrzydło, którego celem było przebicie się do Wiednia. Udało mu się związać ciężkimi walkami znaczne siły tureckie, a następnie zdobyć wzgórze Nussberg i wioskę Nussdorf. Kara Mustafa za najważniejsze uznał właśnie niedopuszczenie do przerwania tureckiego pierścienia wokół miasta. Ułatwiało to operację Sobieskiemu, który zdawał sobie sprawę, że Turcy słabo zabezpieczyli swój obóz. Jednak by tam dotrzeć należało najpierw pozbyć się przeszkód terenowych, czym zajęła się artyleria.

W tym czasie centrum wojsk starało się przedrzeć jak najbardziej w głąb sił tureckich, by zmusić Kara Mustafę do przerzucenia tam dodatkowych sił. Na to tylo czekał Sobieski, który gorączkowo dyrygował siłami mającymi oczyścić przedpole przed atakiem jazdy. Turecki wódz, gdy zdał sobie sprawę, że jego lewe skrzydło zaraz stanie się przedmiotem potężnego ataku jazdy, rozpoczął przerzucanie do niego wszelkich sił. Odstąpił nawet od szturmów na miasto, by przygotować się do natarcia polsko-cesarskiej jazdy. Próbował nawet za wczasu kontratakować, ale atak spahisów został zatrzymany ogniem artylerii i natarciem piechoty.

Jan III Sobieski na Kahlenbergu błogosławi szarżę na Turków w czasie bitwy pod Wiedniem

Wtedy już nic nie stało na przeszkodzie, by ruszyć w bój. Jan III Sobieski ok. godz. 17 wydał pierwsze rozkazy do ataku. Centrum jego wojsk stanowiły chorągwie rajtarskie, cudzoziemskie i nadworne z Sobieskim. Po prawej siły hetmana Sieniawskiego, a po lewej hetmana Jabłonowskiego. Każdy z nich miał pod dowództwem podobną liczbę chorągwi husarii. Tuż za nimi znajdowała się jazda cesarska. Jednak zanim do szarży ruszyły główne siły, Sobieski wysłał na rozpoznanie chorągiew husarii pułkownika Zbierzchowskiego. Jej atak dał mu dowód, że teren jest dostatecznie przygotowany.

Największa szarża nowożytnej Europy

Bitwa pod Wiedniem, Marcin Altomonte

Nic już nie stało na przeszkodzie do rozpoczęcia generalnego ataku jazdy. Polski król ok. godz. 18 osobiście poprowadził husarię do największej szarży w dziejach nowożytnej Europy. Sobieski jadący na białym koniu, ubrany w jedwabny żupan i ciemnobłękitny kontusz zawrócił dopiero przed linią wroga dając buławą sygnał do ataku.

Mógł wtedy dokładnie przyglądać się ok. 20 tys. szarży jazdy polsko-cesarskiej. Widok był tak niesamowity, że nawet cesarka piechota zatrzymała się by podziwiać rozmach natarcia. Husarskie konie szybko przeszły do cwału, a ich jeźdźcy opuścili kopie wbijając je w jazdę wroga, która została zmiażdżona. Po kolei impetu husarii nie wytrzymywali Tatarzy, spahisi i piechota janczarska. Husaria niczym pancerna pięść rozbijała kolejne szyki wroga.

Armia turecka w pół godziny została dosłownie zmieciona z pola bitwy i poszła w rozsypkę. Co prawda nie udało się jej zamknąć w oblężeniu, ale jej siła bojowa nie przedstawiała już wartości mogącej zagrozić Wiedniowi. Polakom udało się zdobyć turecki obóz,  w tym namiot wielkiego wezyra wraz z całym wyposażeniem i klejnotami. Dla Turków była to największa porażka w dziejach państwa osmańskiego.

Jan III Sobieski wysyła wiadomość o zwycięstwie papieżowi Innocentemu XI, Jan Matejko

Król wiedząc, że zwyciężył mógł w namiocie wielkiego wezyra napisać list do ukochanej żony:

„Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo narodowi naszem, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały. Działa wszystkie, obóz wszystek, dostatki nieoszczacowane dostały się w ręce nasze. Nieprzyjaciel, zasławszy trupem aprosze [podkopy], pola i obóz, ucieka w konfuzji.”

Sobieski o zwycięstwie poinformował także papieża pisząc do niego: Venimus, vidimus et Deus vicit (Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył).

Natomiast poeta Wespazjan Kochanowski w Pieśni Wiednia wybawionego w roku 1683 napisał:

„Husarz kopije jeno co swe złoży niejeden na szpil zostaje wetchniony,
Co ich nie tylko zamiesza, lecz strwoży, sztych nieuchronny i nie odłożony,
Bo kogo trafi, tyrańsko się sroży biorący czasem i po dwie persony,
A drudzy pierzchną tak skwapliwym tropem, jak muchy przykrym sobie przed ukropem.”

Powrót z Wiednia, Józef Brandt

W zależności od szacunków w bitwie i w trakcie oblężenia zginęło ok. 15-24 tys. Turków i 15 tys. sprzymierzonych. Łupy wojenne były gigantyczne. Armia polsko-cesarska zdobyła ponad 100 armat, 20 tys. granatów i kul armatnich, 15-20 tys. namiotów, 5 tys. wielbłądów. Zaraz po bitwie król wysłał do kraju 80 wozów z bronią i cennymi zdobyczami.

Po bitwie

Spotkanie Jana III Sobieskiego z Leopoldem I, Artur Grottger

Polski król dzień po bitwie wjechał uroczyście do Wiednia, gdzie był owacyjnie witany przez mieszkańców miasta. W tym triumfalnym pochodzie towarzyszyła mu nadworna chorągiew husarska, którą podziwiali zebrani. Jedynie cesarz Leopold I zazdrosny o wyczyn Sobieskiego nie potrafił wyzbyć się swojej pychy. Podczas prezentowania mu królewicza Jakuba i polskich sztandarów nie zdjął kapelusza, co we wściekłość wprawiło całe polskie rycerstwo. Niewdzięczny Leopold zakazał także dostarczania Polakom prowiantu i zgłaszał pretensje do łupów zagarniętych przez Polaków.

Porażka pod Wiedniem była początkiem końca tureckiej ekspansji w Europie. Jednocześnie upadek tego miasta groziłby w dalszej kolejności wojną w granicach Rzeczpospolitej. Politycznym następstwem bitwy było zawiązanie sojuszu między Państwem Kościelnym, Rzeczpospolitą, Wenecją i Austrią, a następnie także Rosją przeciwko Turcji. Wojna trwała jeszcze do 1699 r. Zakończył ją ostatecznie traktat w Karłowicach.

Bibliografia:

  1. M. Hryniewicz, Bitwa pod Wiedniem, Warszawa 1983.
  2. T. M. Nowak, J. Wimmer: Historia oręża polskiego 963-1795, Warszawa 1981.
  3. J. Pajewski, Buńczuk i koncerz. Z dziejów wojen polsko-tureckich, Warszawa, 1978.
  4. Z. Wójcik, Historia Powszechna XVI-XVII wieku, Warszawa 1991.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

12 komentarzy

  1. Marek pisze:

    Piękny tekst , budujący nas Polaków.
    Już wtedy zadziałało hasło „za wolność naszą i waszą”. Niastety nie uznawane przez państwa i społeczeństwa zachodniej Europy, czego Doświadczamy do czasów współczesnych. Musimy to wziąć pod uwagę.

  2. Evi pisze:

    A potem przyszły rozbiory... Austria się odwdzięczyła.Jak zawsze w historii, Polak nadstawia karku a po wszystkim dostaje kopa.

    • Art pisze:

      Sto lat później. Inny układ polityczny. Wielka Brytania pokonała w 1815 Francję w sojuszu z Prusami. W 1915 roku u boku Francuzów bili Niemców.

  3. heh pisze:

    Na szczęście teraz mamy partię, która przede wszystkim dba o Polskę i czeka nas historyczny zwrot.

  4. Anonim pisze:

    mógł tych wiesniaków nie ratowac

  5. Ryszard pisze:

    wielkie zwycięstwo ale zmarnowane jego efekty -takie to polskie doswiadczenie

  6. Zbigniew pisze:

    Jest to „wizja” odsieczy sprzed 50 lat. Gdyby autor zechciał poczytać coś nowszego, to dowiedziałby się np. że Polaków było mniej niż 20 tys., Turków 70 tys., „wielkiej szarży” prawdopodobnie wcale nie było itp. itd.
    Odsyłam do książki Andrzeja Witkowicza „Czerwone sztandary Osmanów” (Wydawnictwo Wilanowskie, 2016).

  7. PIT pisze:

    Śmierć,honor,ojczyzna!!!

Odpowiedz