Nie chciała męża… bo była mężczyzną? Jakie sekrety skrywała Elżbieta I? |
Rządziła Anglią przez czterdzieści cztery lata i nigdy nie zdecydowała się na ślub i posiadanie potomka. Po jej śmierci tron miał zostać przejęty przez inną dynastię, a ona mimo to uparcie pozostawała samotna. Czy za dziewictwem królowej Elżbiety I stał jakiś poważny sekret?
Utrzymać dynastię
Kiedy w 1485 roku Henryk VII, pierwszy król z dynastii Tudorów, podnosił z błota koronę swojego poprzednika zamordowanego podczas bitwy pod Bosworth, był nie tylko szczęśliwy z odniesionego zwycięstwa, ale także pełen obaw. Przyszłość i stabilizacja kraju zależały od wielu czynników – zarówno pretendentów czyhających za każdym rogiem, jak i płodności jego żony. Podczas gdy z pierwszym problemem musiał zmagać się przez długi czas, druga kwestia na szczęście nie spędzała mu snu z powiek. Jego małżonka, królowa Elżbieta York, dała mu dwóch synów i dwie córki, sukcesja została więc zabezpieczona. Ostatecznie po śmierci Henryka VII na tronie Anglii zasiadł jego młodszy syn i imiennik, ponieważ pierworodny Artur zmarł w wieku szesnastu lat.
Niestety, Henryk VIII miał znacznie poważniejsze problemy ze spłodzeniem potomka płci męskiej. W trakcie pierwszych dwudziestu ośmiu lat panowania i dwóch małżeństw, doczekał się zaledwie dwóch żyjących córek, Marii i Elżbiety, i dopiero jego trzecia małżonka dała mu syna – Edwarda. Koniec końców każde z nich zasiadło na tronie i każde zmarło bezpotomnie. Edward odszedł z tego świata, zaledwie przekroczywszy szesnasty rok życia i nie doczekał się nawet żony, a Maria tkwiła przez kilka ostatnich lat swojego życia w nieszczęśliwym małżeństwie, zmagając się jedynie z urojonymi ciążami. Dopiero Elżbieta, która została królową, będąc młodą i pełną życia dwudziestopięciolatką, dała poddanym nadzieję na zabezpieczenie sukcesji Tudorów i spokój jej ojca oraz dziadka na tamtym świecie.
Dlaczego więc zrezygnowała z tej możliwości i nigdy nie wzięła ślubu, pozostając dla świata królową dziewicą?
Tajemniczy chłopiec z Bisley
O rodzinach królewskich plotkowano zawsze, bez względu na czasy, w jakich rządziły. Nie inaczej było w przypadku Tudorów, którzy z resztą sami często dostarczali ludowi pożywki do niestworzonych historii. Podobnie było w przypadku królowej Elżbiety, która uparcie odsuwała od siebie kandydatów do swej ręki. Nic więc dziwnego, że w końcu pojawiły się teorie i legendy, mające na celu wytłumaczenie tego specyficznego – jak na tamte czasy – zachowania. Pytanie brzmi, czy miały coś wspólnego z rzeczywistością?
Ponieważ w XVI i XVII wieku wciąż utarte było przekonanie, że kobieta powinna wyjść za mąż i rodzić dzieci, dziwnym wydawało się zachowanie królowej, której tym bardziej powinno zależeć na potomku. Skoro więc powstało pytanie, dlaczego podjęła taką decyzję, pojawiła się także odpowiedź. Być może królowa Elżbieta nie była tak naprawdę kobietą? A co, jeżeli Anglią rządził mężczyzna udający córkę Henryka VIII?
Cała historia miała zacząć się pod koniec lat 40. XVI wieku, gdy Elżbieta skończyła zaledwie dziesięć lat, a w Anglii po raz kolejny panowała epidemia tzw. „angielskich potów” – choroby, która atakowała nagle i w ciągu jednego dnia potrafiła powalić najzdrowszego i najsilniejszego człowieka. Ludzie umierali niemal wszędzie, należało więc uchronić zarówno króla, jak i jego dzieci. Najprawdopodobniej wówczas młodziutka księżniczka trafiła do wsi Bisley, gdzie miała przeczekać najgorszy czas, zanim powróci do Londynu. I tu pojawia się legenda, która żyje wśród mieszkańców Bisley do dziś.
Ponieważ Elżbieta potrzebowała towarzysza zabaw, upodobała sobie swojego rówieśnika, choć nie sposób dociec, kim był chłopiec, z którym księżniczka spędzała czas. Podczas jednej z takich zabaw miało dojść do poważnego wypadku, w którym Elżbieta straciła życie. Przerażona służba, na czele z Kat Ashley, opiekunką Elżbiety, nie wiedziała, co robić, szczególnie, że do posiadłości w Bisley miał właśnie przybyć król. Jak wiadomo, panika i strach nie są zbyt dobrymi doradcami, tak więc naprędce postanowiono zastąpić Elżbietę kimś innym, a pod ręką był właśnie przyjaciel dziewczynki, przy okazji bardzo do niej podobny. Smukły rudowłosy chłopiec przebrany w suknię księżniczki ukazał się królowi w oknie, a ten najwyraźniej nie zwracał uwagi na detale i nie rozpoznał obcego w kimś, kto miał być rzekomo jego własną córką. A skoro udało się nabrać samego Henryka VIII, można by przecież całkowicie uniknąć jego gniewu i już na stałe przekazać rolę Elżbiety chłopcu z Bisley…
Tak wiele męskich cech
Chociaż cała historia brzmi dla nas dzisiaj mało wiarygodnie, legenda ta naprawdę trwale wpisała się w lokalny folklor. Już od setek lat istnieje tradycja, według której co roku 1 maja małych chłopców przebiera się i charakteryzuje na dziewczynki w strojach z epoki elżbietańskiej, by upamiętnić chłopaka z ludu, który zajął miejsce księżniczki krwi i został… królową Anglii.
Okazuje się jednak, że nie tylko fakt, iż Elżbieta nigdy nie zdecydowała się na zamążpójście, był uzasadnieniem dla tej nieco fantastycznej teorii. Po pierwsze, królowa miała mieć niezbyt kobiece zainteresowania i uwielbiała jazdę konną oraz polowania. Poza tym dość wcześnie zaczęła nakładać na twarz tony makijażu, który oficjalnie miał zakryć niedoskonałości po przebytej ospie i upiększyć królową. Być może jednak maskował on inne cechy – zarost i męskie rysy twarzy, które robiły się ostrzejsze wraz z upływającymi latami? Kolejnym argumentem są pełne przepychu stroje zwieńczone wysokimi kryzami, czyli kołnierzami zakrywającymi szyję oraz jabłko Adama. Jakby tego było mało, Elżbieta nosiła przecież całe mnóstwo pierścieni, które zakrywały jej wyjątkowo długie palce, według niektórych będące zwieńczeniem bardziej męskich niż kobiecych dłoni.
Coraz dziwniejszy wygląd, w połączeniu z kategoryczną odmową zamążpójścia oraz popularnym stwierdzeniem, że wie, iż ma ciało słabej kobiety, „lecz serce i żołądek króla Anglii”, które wygłosiła przed bitwą z hiszpańską Armadą, sugerują, że Elżbieta mogła skrywać jakiś sekret. A może była to zaledwie zbyt wybujała wyobraźnia jej poddanych?
Królewska ofiara genetycznej choroby
Plotki i legendy związane z seksualnością królowej Elżbiety I doprowadziły do poważnej medycznej analizy, którą w 1985 roku przeprowadziła doktor Rita Bakan. Sugerowała ona, że monarchini mogła w rzeczywistości cierpieć na zespół Morrisa, lub też inaczej zespół niewrażliwości na androgeny – rzadką chorobę genetyczną, która powoduje, że dziecko przychodzi na świat z cechami obu płci. Schorzenie to charakteryzuje się tym, że na samym początku widoczne są jedynie kobiece narządy płciowe, męskie zaś pojawiają się dopiero z upływem lat. Osoba cierpiąca na tę chorobę tak naprawdę genetycznie jest mężczyzną i występują u niej chromosomy X i Y.
Gdyby Rita Bakan miała rację, nie dziwiłby fakt, że po narodzinach dziecka Anny Boleyn i Henryka VIII, z całą pewnością stwierdzono, że jest ono dziewczynką. Dopiero poważniejsze badania ginekologiczne, które nie były wówczas możliwe, mogłyby wykazać odstępstwa od normy, m.in. brak kobiecego układu rozrodczego.
Zespół Morrisa przez długi czas nie powoduje większych zewnętrznych zmian, przez co nie wzbudza poważniejszych podejrzeń. Osoby, które na niego cierpią, wyglądają jak normalne, często bardzo atrakcyjne kobiety, a ich powierzchowność charakteryzuje się zwykle wysoką i smukłą sylwetką oraz długimi nogami i nieco większymi niż normalnie dłońmi. Opis ten dokładnie pasuje do Elżbiety I. Nagła zmiana wyglądu królowej, jej zamiłowanie do bardzo mocnego makijażu oraz zabudowanych sukien i peruk (Elżbieta miała wyłysieć tuż po trzydziestce) mogłyby więc sugerować, że wydarzyło się coś, co wywołało u niej chęć skrywania prawdziwego oblicza. Czy więc możliwe jest, że jedna z najsłynniejszych angielskich królowych tak naprawdę była genetycznie mężczyzną i nosiła w sercu ogromną tajemnicę, która zmusiła ją do powstrzymywania się od bliższych kontaktów z płcią męską? Na to pytanie odpowiedzi udzieliłaby jedynie ekshumacja zwłok, która raz na zawsze rozwiałaby wątpliwości co do tego, kim była Elżbieta I – niezależną kobietą, osobą cierpiącą na genetyczną chorobę, czy uwikłanym w tajemniczy spisek chłopcem, który stał się kobietą.
Niechętna zamążpójściu
Przedstawiając te nieco bardziej wybujałe teorie, należy wziąć pod uwagę jeszcze jedną, znacznie prostszą. Być może królowa, która przecież wcale nie stroniła od męskiego towarzystwa, odczuwała niechęć w stosunku do poważniejszych relacji.
Czytaj także: Nie taka dziewica? O mężczyznach Elżbiety I
Nie ma co ukrywać, dojrzewająca księżniczka Elżbieta nie miała zbyt dobrych przykładów, jeśli chodzi o kwestię małżeństwa. Jej ojciec ożenił się aż sześć razy, a żaden z tych związków nie należał do szczęśliwych. Większość kończyła się tragicznie dla kobiet – w najlepszym przypadku rozwodem, w najgorszym zaś śmiercią na szafocie lub po trudnym porodzie. Jej własna matka, Anna Boleyn, została oskarżona o zdradę i ścięta, podobny los spotkał także piątą żonę króla, Katarzynę Howard. Matka przyrodniego brata Elżbiety, Jane Seymour, co prawda wydała Edwarda na ten świat, zmarła jednak kilka dni później, pozostawiając cały dwór w żałobie i zmuszając Henryka do kolejnego nieudanego małżeństwa. Nic więc dziwnego, że Elżbieta miała wypaczony obraz związków z mężczyznami, postrzegała ich jako tyranów i nie chciała podzielić losu swojej matki oraz kolejnych macoch.
Kolejną kwestią był strach przed odebraniem jej władzy. Gdy Elżbieta została wreszcie królową nie słabły naciski na to, by znalazła sobie męża, lecz nawet gdyby zdecydowała się na ten krok, nie byłaby w stanie uszczęśliwić wszystkich dookoła. Część jej Rady sugerowała ślub z obcokrajowcem, inni zaś z rodakiem, a w każdej z tych opcji Elżbieta dostrzegała zagrożenie. Mężczyzna zasiadający obok niej na tronie, kimkolwiek by nie był, zapewne usiłowałby odebrać jej władzę, a ją strąciłby do roli matki, którą musiałaby się wówczas stać. I tu pojawiał się kolejny ze strachów królowej – trudy ciąży, dramat porodu i widmo śmierci przy ewentualnych komplikacjach. Wisienką na torcie było przekonanie, że gdyby nawet przeżyła, to zawsze miałaby za plecami swoje dziecko, które prawdopodobnie tylko czekałoby na jej śmierć, by móc zasiąść na tronie. Podobno Elżbieta mawiała, że nie byłaby w stanie kochać kogoś, kto czekałby, aż ona odejdzie z tego świata.
Ponieważ dziś nie sposób stwierdzić, jaka była prawda, możemy jedynie zapoznać się z teoriami dotyczącymi dość tajemniczego życia królowej Elżbiety I. Jakakolwiek nie byłaby prawda, Królowa Dziewica zabrała ją ze sobą do grobu.
Bibliografia:
- S. Gristwood, Elżbieta I i Robert Dudley, Kraków 2014.
- S. Grzybowski, Elżbieta Wielka, Wrocław 1984.
- A. Licence, W łożu z Tudorami, Kraków 2013.
- https://www.philippagregory.com/news/the-bisley-boy [dostęp z dnia 16.10.2021 r.]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Jakie głopoty to o boże
Mi się wydaje,że elżbieta , to jednak facet, przejrzałam mnóstwo róznych ksiąg i portretów z tamtej epoki i mam pewność