Niszczyciele II wojny światowej - zabójcza elegancja


Niszczyciele – zwane też kiedyś kontrtorpedowcami – to jedna z najbardziej znanych klas okrętów. Już sama nazwa ma konotacje z siłą, skutecznością i nastawieniem na atak. Do tego niszczyciele mają niezwykle eleganckie sylwetki, smukłe i dopracowane. Dziś subiektywny przegląd najpiękniejszych okrętów tej klasy z okresu II wojny światowej.

Geneza niszczycieli

HMS Swift, pierwszy na świecie okręt określany jako lider niszczycieli

Od kiedy inżynier Robert Whitehead opracował pierwszą na świecie udaną torpedę samobieżną o biegu podwodnym, czyli w roku 1867, do pierwszego masowego zastosowania torped minęło około 30 lat. Pierwszą marynarką wojenną, która przyjęła je do uzbrojenia była Cesarska i Królewska Marynarka Austro-Węgier, a prezentacja nowej broni odbyła się przed samym Franciszkiem Józefem I. Stopniowo udoskonalana, torpeda stała się jednym z popularniejszych oręży wojny morskiej przełomu XIX i XX wieku, do tego stopnia, że doczekała się własnej klasy okrętów-nosicieli. Torpedowce, jak je nazwano, były małe i dość zwinne, a przenoszona przez nie broń niezwykle potężna i groźna dla najważniejszych jednostek flot wojennych – pancerników i krążowników. Ich zwalczanie było jednocześnie ponad ich możliwości, gdyż trafienie z ciężkich dział w małe okręciki było trudne, a mniejsze kalibry, choć obecne, mogły nie zdążyć ze zneutralizowaniem śmiertelnego zagrożenia.

Odpowiedź przyszła w postaci klasy kontrtorpedowców, stworzonej, jak sama jej nazwa mówi, do walki z łodziami torpedowymi. Były one większe od torpedowców i znacznie mniejsze od krążowników. Uzbrojono je w działa średniego kalibru do walki nawodnej. Były, nie przymierzając, jak ogary, krążąc wokół sił głównych i odpędzając kąśliwe torpedowce. Ich wielkość pozwoliła też na zastosowanie ich do zwalczania łodzi podwodnych, coraz groźniejszego wroga. Pierwsze proto-niszczyciele z końcówki XIX wieku, HMS Swift i HMS Rattlesnake, nie przypominały późniejszych konstrukcji, były też bardzo małe (167 i 610 ton wyporności), ale otworzyły drogę do gwałtownego rozwoju swojej klasy. W toku ewolucji niszczyciele przyjmowały kolejne zadania: przeciwlotnicze, przeciwrakietowe, uderzeń rakietowych, stawianie min, poszukiwanie i niszczenie zapór minowych, patrolowanie, ochronę konwojów, pikietowanie (pełnienie służby na wysuniętych posterunkach, z dala od zespołów flot), przyjmowano też na pokład kolejne systemy umożliwiające prowadzenie walki. Niszczyciele „tyły”, tak że do końca II wojny światowej średnia wyporność niszczyciela wynosiła około 2000 ton, a współcześnie jest to aż 8000 ton!

Typ Tribal - Wielka Brytania

HMS Afridi

27 niszczycieli typu Tribal zasiliło w latach 1938-1945 floty brytyjską, australijską i kanadyjską. Była to zwyczajna praktyka Royal Navy, która dzieliła się projektami okrętów z innymi marynarkami Commonwealthu. Były to piękne niszczyciele o niemal aerodynamicznej sylwetce, z długą wysoką burtą dziobową, dwoma pochyłymi kominami i proporcjonalnymi nadbudówkami, szczególnie ładna była ścięta sterówka z pomostem bojowym. Całości dopełniała dziobnica atlantycka i lekko podany do tyłu maszt główny. Wypierały 2500 t przy długości 115 m i osiągały 36 w. Okręty były dobrze uzbrojone. W 4 dwudziałowych wieżach osadzono osadzono 8 armat 120 mm, uzupełnione o 4 działka przeciwlotnicze 40 mm i 8 karabinów maszynowych 12,7 mm, jak również 4 wyrzutnie torped kalibru 533 mm. Do działań przeciwpodwodnych wyposażono je w 2 miotacze i 1 zrzutnię bomb głębinowych.

W czasie wojny uzbrojenie zmieniano, przede wszystkim zwiększając liczbę środków przeciwlotniczych. Pozwalał na to duży zapas wyporności. I choć może nie były to najlepsze niszczyciele, to wzięły udział w wielu bitwach: pod Narwikiem, w obronie konwojów, osaczaniu niemieckiego pancernika Bismarck, wokół Malty, ale i na Pacyfiku w Zatoce Leyte. Po wojnie większość wycofano na skutek zużycia, ale nowsze okręty kanadyjskie i australijskie wzięły jeszcze udział w wojnie w Korei.

Typ Shimakaze - Japonia

„Shimakaze” atakowany przez lotnictwo 11 listopada 1944

Trudno mówić w tym przypadku o typie, bo Shimakaze był okrętem unikatowym, jedynym swojego typu. Powstał jako próba stworzenia nowego typu dużych niszczycieli, który byłby zdatny do przeprowadzania morderczych ataków torpedowych za pomocą aż 15 wyrzutni zabójczych pocisków kalibru 610 mm. Tak zwane „długie lance” były najpotężniejszymi torpedami tego okresu, przenoszącymi niemal 500 kg ładunku wybuchowego. Z tego też względu uzbrojenie główne stanowiło tylko 6 dział kalibru 127 mm w 3 wieżach, a przeciwlotnicze – 6 działek 25 mm (później ich liczbę zwiększono do 28 kosztem dział artylerii głównej). Do tego doliczyć należy 18 bomb głębinowych na 2 miotaczach i zrzutniach. Pełna wyporność wynosiła 3048 t przy 125 długości z prędkości maksymalnej 39 w.

O eleganckiej linii decydował wysoki, łukowaty dziób, konieczny do służby oceanicznej, spłaszczone, przyczajone wieże artylerii głównej, pochylone dynamicznie kominy i niewielka, niemal schowana za przednią wieżą nadbudówka. Na linię okrętu wpływała rzadka proporcja przedniego, wyniesionego pokładu do pokładu rufowego, wynosząca około 1:4 oraz wieże wyrzutni torpedowych. Kariera pięknej jednostki trwała jednak krótko – od maja 1943 do 11 listopada 1944 roku, gdy zatopiony został przez amerykańskie bombowce pokładowe.

Typ Fletcher - Stany Zjednoczone

USS Capps

Masowo produkowany typ Fletcher powstał jako rozwinięcie doświadczeń zdobywanych podczas budowy i eksploatacji kolejnych typów amerykańskich niszczycieli okresu międzywojennego. Jest to jedyny w tym zestawieniu flush-decker, czyli okręt o pokładzie ciągłym, bez wyraźnego podziału na wyniesiony pokład dziobowy i niższy rufowy. Tego rodzaju konstrukcja jest odporniejsza na naprężenia od klasycznej, choć wymaga większych umiejętności konstruktorów i stoczniowców. Okręty skomponowano proporcjonalnie, niemal neoklasycznie, na co duży wpływ ma ciągła, gładka linia burty. Działa dziobowe były w superpozycji, a za nimi znajdował się pomost bojowy, masz i 2 smukłe kominy. Rufówka obejmowała aż 3 wieże działowe. Uzbrojenie stanowiło 5 dział 127 mm, do 10 dział 40 mm, do 10 działek 20 mm oraz 10 torped kalibru 533 mm i wyrzutnie bomb głębinowych. Wyporność wynosiła 2500 t przy długości 114 m i maksymalnej prędkości 36 w.

Zbudowano aż 175 okrętów. Służyły jako osłona zespołów lotniskowców, polowały na okręty podwodne i wykonywały dziesiątki innych zadań. Po wojnie część okrętów przekazano w ramach pomocy innym marynarkom: argentyńskiej, brazylijskiej, chilijskiej, greckiej, hiszpańskiej, japońskiej, kolumbijskiej, koreańskiej, niemieckiej, peruwiańskiej, tajwańskiej, tureckiej, włoskiej i meksykańskiej. W służbie tej ostatniej ostatni został wycofany w 2002 roku. Typ ten był więc nie dość, że elegancki, to jeszcze długowieczny.

Typ Le Fantasque - Francja

Le Fantasque – okręt wiodący typu. Cóż za elegancja i dynamizm

Projekt Le Fantasque powstał na przełomie lat 20. i 30. XX wieku i zaowocował jednymi z najbardziej smukłych niszczycieli w historii, które bardziej przypominają charty w biegu niż potężne okręty. Pokład o długości 132 m podzielony był na wysoki dziobowy i niski tylny w mniej więcej połowie. Dynamizmu nadają sylwetce tego typu dziobnica atlantycka i proporcjonalna nadbudówka z dwiema wieżami przednimi w superpozycji, jak również dwa kominy, pochylone do tyłu, wyższy z przodu i niższy z tyłu.

Wybudowano 6 okrętów o wyporności pełnej 3400 t, z 5 działami 138 mm, 4 działkami przeciwlotniczymi 37 mm, 4 karabinami maszynowymi 13,2 mm, 9 wyrzutniami torped kalibru 533 mm i zapasem min morskich. Prędkość konstrukcyjna wynosiła aż 45 w, ale po przebudowie w Stanach Zjednoczonych, kiedy dodano sporo nowego wyposażenia, spadła do 37 w. Okręty służyły w trakcie II wojny światowej i po niej, utracono dwa, a trzy kolejne zostały samozatopione lub uszkodzone przez... aliantów i potem podniesione z dna i znów wcielone do służby. L’Audacieux zatonął nawet dwa razy.

Typ Grom - Polska

ORP Grom, okręt wiodący typu, na przedwojennym zdjęciu. Zwraca uwagę zgrabna linia pokładu głównego i nadbudówek

Umieszczenie w tym zestawieniu okrętów polskich, choć wyprodukowanych w Wielkiej Brytanii, nie jest aktem patriotyzmu – OORP Grom i Błyskawica to elegancja w czystej formie. Wystarczy spojrzeć na ich sylwetkę boczną: dwie dziobowe wieże armatnie w superpozycji, zgrabna, proporcjonalna nadbudówka z wysuniętym naprzód pomostem bojowym, elegancka i lekka nadbudówka tylna. Całości dopełnia zaś pojedynczy komin, pochylony dynamicznie ku tyłowi i lekko nadeń wysunięte orle gniazdo na maszcie głównym. Podniesiony pokład dziobowy na około 1/3 długości okrętu przechodzi w niższą burtę tylną przyjemnie zaokrąglonym stopniem.

Jak na okres, w którym powstały (lata 1934-1937), były to okręty duże, o wyporności pełnej 2144 t przy długości 114 m, uzbrojone w 7 dział 120 mm w czterech półotwartych wieżach (3xII, 1xI). Uzupełnieniem tego stanowiły 4 armaty przeciwlotnicze 40 mm, 6 wielkokalibrowych karabinów maszynowych 13,2 mm, 6 wyrzutni torped kalibru 533 mm i miotacze bomb głębinowych z zapasem 20 pocisków. Napęd o łącznej mocy 54,000 KM był w stanie rozpędzić niszczyciele do prędkości niemal 40 węzłów, co było doskonałym wynikiem.

Okręty latem 1939 roku odeszły do Wielkiej Brytanii, unikając zatopienia w pierwszych dniach wojny. Już w maju 1940 roku utracony został ORP Grom – trafiony bombami przez niemieckie samoloty zatonął pod Narwikiem. Błyskawica przeszła z kolei szlak bojowy przez Atlantyk, Morze Północne, Śródziemne i Kanał La Manche, biorąc między innymi udział w ewakuacji Dunkierki, ochronie konwojów i osłonie lądowania w Normandii. Po wojnie służył do 1976 roku i od tego czasu pozostaje okrętem-muzeum w Gdyni.

Czytaj takżeNajlepsze pancerniki w historii. Przez lata były postrachem mórz i oceanów

Bibliografia:

  1. Whitley M.J., Destroyers of World War Two: An International Encyclopedia, Annapolis, MD 1988.
  2. Abbey L., Fletcher class destroyers, Barnsley 2007.
  3. Friedman N., British destroyers and grigates. The second world war and after, Barnsley 2006.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz