„Wojny Mussoliniego” – F. Joseph – recenzja |
Książka Franka Josepha jest publikacją z gatunku „pokochaj lub znienawidź”. Wobec twierdzeń autora nie sposób przejść obojętnie, a liczne tezy prezentowane w tej pracy mogą czytelnika zastanawiać, skonfundować lub wręcz szokować.
Zanim przejdę do właściwej recenzji, kilka słów chciałbym poświęcić autorowi tej pracy, bo jest to postać doprawdy ciekawa. Frank Joseph w latach 1993-2007 był redaktorem naczelnym magazynu Ancient American, uczestniczył w licznych ekspedycjach archeologicznych, odbierał nagrody za swój wkład w rozwój archeologii. Według informacji pochodzących od wydawcy Joseph współpracuje również z amerykańskim Departamentem Obrony i skrupulatnie gromadzi wspomnienia weteranów II wojny światowej.
Polskiemu czytelnikowi Frank Joseph może kojarzyć się głównie z pracami z zakresu szeroko pojmowanej archeologii, z których niektóre były nie mniej kontrowersyjne jak recenzowana poniżej praca o Mussolinim.1
Recenzowana książka ma w założeniu rozprawić się z mitami narosłymi wokół włoskich sił zbrojnych oraz postaci Mussoliniego jako wodza. Oczywiście, nie da się ukryć, że takie mity istnieją, umacniane solidnie przez popkulturę (choćby osławiony już obraz żołnierzy włoskich w kultowej komedii ‚Allo ‚Allo!). Nie da się jednak ukryć, że autor do postawionego sobie zadania podchodzi momentami wręcz z „ułańską fantazją”. Tłumacz Kamil Janicki słusznie zauważa w przedmowie do wydania polskiego, że obraz Mussoliniego jako nieudolnego megalomana jest tak samo uproszczony i płytki, jak ten, który próbuje przedstawić nam w swojej pracy Frank Joseph, kreujący włoskiego wodza na militarnego geniusza.
Ocenę pracy znacząco obniżają dwa problemy: liczne błędy popełnione przez Franka Josepha oraz stawianie tez, których w żaden sposób nie potrafi on uargumentować. Nie sposób byłoby w krótkiej recenzji wymienić wszystkie pomyłki autora. Zapewne wynikają one głównie z faktu, że Joseph nie jest specjalistą w dziedzinie, o której pisze, a także z pewnego rodzaju niechlujstwa. Autor np. konsekwentnie nazywa Stalina „marszałkiem” – niezależnie od opisywanego przez siebie okresu – wówczas gdy Stalin nosił ten tytuł dopiero od 1943 r. Joseph ponadto notorycznie myli pancerniki z krążownikami, a krążowniki lekkie nazywa ciężkimi. Ma również pewne problemy z geografią Afryki i Azji. Pojawiają się także błędy faktograficzne w datach.
Drugim z opisywanych problemów jest stawianie tez, których nie można udowodnić. Bo jak odnieść się np. do takich twierdzeń autora, że agresja Włoch na Albanię „uratowała Europę” przed nowym, wielkim konfliktem bałkańskim? Jak skomentować opinię Franka Josepha, że atak na Grecję był genialnym manewrem taktycznym ułatwiającym Włochom walkę w Afryce? Jak polski czytelnik ma zareagować na twierdzenie, że Hitler był gotów wycofać się z okupowanych ziem Rzeczpospolitej, gdyby tylko oddano Niemcom Gdańsk?
Plusem pracy jest na pewno poświęcenie dużej uwagi włoskim siłom zbrojnym. Autor wnikliwie stara się przedstawić włoską marynarkę wojenną, siły powietrzne czy specjalne. Książki Franka Josepha nie należy więc w całości dyskredytować. Może ona stanowić pewien głos w szerszej dyskusji, niemniej należy ją czytać po prostu bardzo uważnie. W związku z powyższym bardzo wysoko należy ocenić pracę tłumacza Kamila Janickiego, szczególnie, że postawione przed nim zadanie nie było łatwe. Na pochwałę zasługują też redaktorzy – za wnikliwe uwagi w przypisach do kontrowersyjnych tez autora oraz za skuteczne wyłapywanie jego pomyłek.
Książka została wydana w miękkiej oprawie, zawiera czarno-białe ilustracje i mapy. Minusem jest umieszczenie przypisów na końcu rozdziału. To znacznie utrudnia lekturę, ponieważ przy czytaniu książki Franka Josepha warto sprawdzać, skąd autor czerpie poszczególne informacje. Tytuł nadany przez polskie wydawnictwo jest bardziej adekwatny do treści książki niż tytuł oryginału, który zapisany został w liczbie pojedynczej.
Podsumowując, podkreślam raz jeszcze, że książka Franka Josepha nie jest łatwa do oceny. Zapewne znajdzie ona swoich zwolenników, którym spodoba się zarówno wartki styl autora, jak i jego chęć zmierzenia i rozprawienia się ze stereotypami. Jednak śmiałość stawianych tez oraz liczne błędy zmuszają do ostrożnej i wnikliwej lektury, niepozbawionej pewnego krytycyzmu.
Plus minus:
Na plus:
+ praca redaktorów i tłumacza
+ emocjonalne zaangażowanie autora, który starał się zwalczać pewne stereotypy narosłe wokół włoskich sił zbrojnych
Na minus:
- liczne błędy faktograficzne
- zbyt odważne tezy bez wystarczającego ich uargumentowania
- cena
Tytuł: Wojny Mussoliniego
Autor: Frank Joseph
Wydanie: 2012
Wydawca: Bellona
ISBN: 978-83-11-12193-5
Stron: 390
Oprawa: miękka
Cena: ok. 55 zł
Ocena recenzenta: 5/10
- M.in. Zaginiony skarb króla Juby (Warszawa 2004), Tajna archeologia dawnej Ameryki (Warszawa 2009) czy Zagłada Atlantydy (Warszawa 2005). [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Oj tak, redaktorzy Bellony zadbali żeby sprostować każdy szczególik. Mitów do prostowania jest cała masa. Niestety najczęściej gdy myślimy o armii włoskiej przed oczami nam stają...„Jak rozpętałem II Wojnę Światową” oraz „Allo, allo”. Opinia o Włochach jest niemal zupełnie niesłuszna. Niemal, gdyż armia włoska poniosła poniżającą porażkę w Afryce Północnej w 1940 roku. Dała tym samym pożywkę brytyjskiej propagandzie, która skrzętnie wykorzystała pierwszy wojenny sukces swojej armii. Stworzył się mit pokutujący do dzisiaj. Tymczasem dalszy ciąg kampanii afrykańskiej udowodnił coś zupełnie innego, także na innych frontach Włosi poczynali sobie całkiem dobrze. Minusem książki Joseph’a jest jego hurraoptymistyczne podejście i idealizowanie sprawy. Autor pomija też wiele wydarzeń. Niepotrzebnie stworzył laurkę, moim zdaniem takie przedstawienie sprawy nie koniecznie pomoże walczyć ze wspomnianym mitem. Książkę jednak warto przeczytać. A chcących poszerzyć swoją wiedzę na ten temat zapraszam na moją stronę.