„Niemka. Dziecko z pociągu” - D. Kolbuszewska - recenzja


Podczas II wojny światowej w wyniku prowadzonych działań wojennych ginęli nie tylko żołnierze, lecz także ludność cywilna. Aby uchronić ją przed śmiercią organizowano ewakuacje z terenów zagrożonych. Niestety, w obliczu nadchodzącego wroga, często odbywała się ona chaotycznie. Podobnie było w przypadku ewakuacji ludności niemieckiego Wrocławia. Potwierdza to przykład wywozu dzieci z oblężonego miasta.

Autorką książki-reportażu jest Daina Kolbuszewska, która na co dzień jest dziennikarką Gazety Wyborczej. Oprócz recenzowanej tu książki, opublikowała między innymi: Najsłynniejsze obrazy malarstwa europejskiego, Fara Poznań oraz przeprowadziła wiele wywiadów z historykami oraz archeologami.

Niemka. Dziecko z pociągu została podzielona na dwie części. Pierwsza opowiada o samym transporcie dzieci, natomiast druga przedstawia powojenne losy niektórych z nich.

Daina Kolbuszewska skupia się w swojej książce na losie dzieci wywiezionych na początku 1945 roku z Wrocławia. Na podstawie informacji zarówno pisanych, jak i przekazywanych ustnie odtworzyła trasę, jaką pociąg przebył, oraz starała się ustalić miejsca i ilość wywożonych dzieci.

Warunki, w jakich przewożono maluchy, umniejszały ludzkiej godności. Brak pożywienia oraz ogrzewania powodowały choroby i liczne zgony. W sytuacji, gdy autorka nie odnalazła informacji o śmierci dziecka, a wynik obliczeń wskazywał na nią – uznawała dziecko za zaginione.

Autorka zbierała strzępki informacji porozrzucanych po archiwach oraz prywatnych zbiorach. Aż wreszcie  dotarła do kilku osób, które były świadkami transportu lub brały w nim udział. Jednymi z nich były dwie kobiety, które podczas postoju pociągu z transportem dzieci na dworcu w Krotoszynie, na wyraźną prośbę Polaków, zostały włączone do transportu. Zgodziły się opowiedzieć swoje historie.

Z ich relacji wyczuć daje się zarówno nieopisaną wdzięczność, jak i niepewność i strach. Był on powodowany odzywkami ich rówieśników, którzy wołali do nich „Niemka” (s. 15). Dla dziecka, któremu wpajano do głowy polskie pochodzenie, było to niezrozumiałe. W pewnej chwili doszła tęsknota za „prawdziwą” rodziną. Momentem przełomowym było otrzymywanie listów od biologicznych rodziców, wysłanych do dzieci za pośrednictwem Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Wcześniej ukrywano przez dziewczynami ich prawdziwe pochodzenie. Wychowano je na polską modłę, obie biegle władały językiem polskim i czuły się Polkami. Jedna z nich została nawet nauczycielką, a o swoim pochodzeniu dowiedziała się dopiero w latach 80. XX wieku (s.129). Po nawiązaniu kontaktu z biologiczną rodziną pielęgnowano go i organizowano wzajemne odwiedziny.

W tekście znajduje się jednak wiele niedomówień. Autorka stawia pytania, na które być może nigdy nie uda się udzielić odpowiedzi. Odnalezione do tej pory źródła nie przedstawiają ani pełnego obrazu dramatu z pierwszej połowy 1945 roku, ani dalszych losów dzieci, które go przeżyły.

Książka napisana została w formie reportażu, co jest niewątpliwą zaletą. Autorka nie przelała dzięki temu na papier swoich emocji. Relacjonowała jedynie poszczególne etapy swojej pracy i jej efekty. W tekście znajdują się obszerne cytaty z listów pisanych przez rodziny do odnalezionych córek. Oprócz tego cytowane są dzienniki i zapiski osób przewożących dzieci.  Dodatkowym atutem jest duża liczba zdjęć uzmysławiająca ogrom opisywanej tragedii.

W chwili ewakuacji z miasta większość pociech była na świecie krócej niż trzy lata. Według autorki łącznie było to 155 dzieci (s. 139). Ze względu na niewielką liczbę źródeł, ciężko jest ustalić, ile dzieci przeżyło i wróciło do „wyzwolonego” Wrocławia. W związku z powyższym, autorce należą się słowa uznania za upór w dążeniu do odkrycia – a następnie upublicznienia –  przejmującej historii o transporcie ewakuowanych dzieci.

Plus minus
Plusy:
+ nietuzinkowy temat
+ intrygujący sposób przedstawienia zagadnienia
+ dbałość o dokładność przekazywanych informacji
+ determinacja autorki
Minusy:
- nieliczne literówki

Tytuł: Niemka. Dziecko z pociągu
Autor: Daina Kolbuszewska
Wydanie: 2011
Wydawca: Vesper
ISBN/EAN: 978-83-7731-077-9
Stron: 143
Oprawa: miękka
Cena: ok. 20 zł
Ocena recenzenta: 8.5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

5 komentarzy

  1. iwa pisze:

    moj ojciec moze byc jednym z tych dzieci z pociagu

  2. Bilbo pisze:

    Niemcy, niestety, zebrali to, co zasiali. Oczywiście, wojenny los dzieci to zawsze coś okropnego, ale były to następstwa zachowania ich rodziców, którzy w zdecydowanej większości długo popierali zbrodniarza Hitlera na czele swojego rządu. Popierali też kolejne ataki na różne kraje, gdzie dzieci cierpiały nieporównywalnie gorzej (nie wspominając o dzieciach żydowskich).

  3. Komar pisze:

    Recenzja - nie wiem, czy również książka - napisana bardzo chaotycznie. Transport dzieci z Wrocławia - to znaczy: z Breslau, które było miastem niemieckim, a polonia w tym mieście była nieliczna - wychodzi na to, że były to dzieci niemieckie. Gdy ten transport dociera do Krotoszyna, dołączają do tego transportu dziewczęta w liczbie 2 (słownie dwóch). I nagle te wrocławskie dzieci odzywają się do tych dziewcząt z Krotoszyna - po polsku, nazywając je Niemkami. No to co za dzieci podróżowały tym transportem? Czy chodziło o dzieci, które Niemcy zabierali polskim rodzicom i przeznaczali je do zniemczenia jako odpowiadające kryteriom rasy nordyckiej? W każdym razie - kompletny chaos. Jasna jest tylko główna myśl: oto ci źli Polacy tak okrutnie obchodzili się z tymi biednymi niemieckimi dziećmi. Pogratulować.

  4. Bilbo pisze:

    W końcu to dziennikarka Gazety Wyborczej, kolego Komar. Oni zrobią wiele, żeby zohydzić polskość.

  5. Magda pisze:

    Moj ojciec tez może być dzieckiem z pociagu

Zostaw własny komentarz