„Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego” – M. Bogacka – recenzja


„Polak jest w ringu, Polak bije niemieckiego kryminalistę, który wczoraj jeszcze bił i mordował naszych kolegów. Ta atmosfera wokół ringu, ten klimat wśród wychudzonych i zabiedzonych polskich więźniów, to była jakby »transfuzja wiary«, bodziec dodający otuchy, że przecież Jeszcze Polska nie zginęła1. W ten sposób jeden z więźniów KL Auschwitz opisywał fenomen walk bokserskich w obozach koncentracyjnych, w których brał udział, i które prawie wszystkie wygrywał Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski, przedwojenny mistrz Warszawy w wadze koguciej, numer obozowy 77.

Wydawnictwo Demart udostępniło czytelnikom biografię tej wyjątkowej postaci w ramach serii „Historie NIEzwykłe”. I rzeczywiście, historia Tadeusz Pietrzykowskiego z pewnością do takich należy.

W wieku 16 lat wstąpił on do sekcji bokserskiej Wojskowego Klubu Sportowego Legia i doskonalił swoje umiejętności pod czujnym okiem legendarnego trenera Feliksa Stamma. W 1937 roku, w wieku niespełna 20 lat, zdobył tytuł mistrza Warszawy w wadze koguciej. We wrześniu 1939 roku walczył w obronie stolicy. Po kapitulacji zdecydował się przedostać na Zachód i tam dalej prowadzić działania przeciwko okupantowi. Zatrzymany na Węgrzech w pobliżu granicy z Jugosławią został przewieziony do Polski i ostatecznie osadzony w więzieniu w Tarnowie, gdzie przebywał do czerwca 1940 roku. Wtedy to wraz z 728 innym osobami, z pierwszym, historycznym transportem, przekroczył bramy KL Auschwitz. Jako numer obozowy 77 przebywał tam do marca 1943 roku. Kolejne dwa lata spędził w obozach KL Neuengamme i KL Bergen-Belsen. Po wyzwoleniu wstąpił do dywizji pancernej gen. Maczka. Jesienią 1946 roku powrócił do kraju, gdzie pracował głównie jako nauczyciel wychowania fizycznego. Zmarł w 1991 roku.

Marta Bogacka przedstawia historię rodziny Pietrzykowskiego, jego dzieciństwo i młodość, przedwojenną karierę bokserską, pobyt w obozach (ze szczególnym naciskiem na jego walki) oraz powojenne losy. Porusza temat znajomości „Teddy’ego” z ojcem Maksymilianem Kolbe i z rotmistrzem Witoldem Pileckim. Przybliża historię obozów koncentracyjnych, do których trafiał po aresztowaniu w 1940 roku. Narrację wzbogacają archiwalne zdjęcia, a jej dopełnienie stanowią fragmenty wspomnień bohatera książki.

Niestety zawiedziony będzie ten, kto spodziewa się dogłębnej analizy postaci Tadeusza Pietrzykowskiego, czy też analizy tego tak interesującego zjawiska, jakim był sport (a w szczególności walki bokserskie) w obozach koncentracyjnych. Autorka po kolei przybliża najważniejsze wydarzenia z życia „Teddy’ego„, ale nie próbuje ”wciągnąć” się bardziej w temat. Wielokrotnie wspiera się cytatami – niekiedy aż za często, np. we fragmencie dotyczącym przedwojennej kariery Pietrzykowskiego więcej jest cytatów niż wypowiedzi samej Bogackiej. Niektóre anegdoty wydają się być przytaczane bez większego celu, zaś kilka ciekawych wątków zostało jedynie wspomnianych – choćby ten, że swoją pierwszą żonę bokser poznał w Auschwitz (znalazł ją żywą pośród ciał zamordowanych więźniów!). Obraz postaci Pietrzykowskiego jest bardzo jednostronny, to człowiek-bohater, praktycznie pozbawiony wad (z Zakończenia: „Był kochającym mężem, wspaniałym tatkiem i troskliwym dziadziusiem”2 ).

W książce roi się od drobnych błędów i pomyłek – pradziadek Tadeusza Pietrzykowskiego „przybył do Kongresówki z miejscowości Stryja w Galicji”3 (podkreślenie A.S.), sekcja bokserska Legii została zawieszona w 1928 roku (w rzeczywistości w 1938)4, swoją 50. walkę w karierze Pietrzykowski miał rozegrać wraz ze swoim kolegom Baśkiewiczem5.

Na zdjęciu podpisanym Tadeusz Pietrzykowski w 1920 roku (s. 15) widzimy kilkumiesięczne niemowlę – przyszły pięściarz, urodzony w kwietniu 1917 roku, w 1920 miał już trzy lata… Do najbardziej zaskakujących pomyłek należy zaliczyć też podanie na jednej stronie (s. 54), jeden pod drugim, dwukrotnie tego samego cytatu, za każdym razem opatrzonego innym (!) komentarzem (aż nie do uwierzenia, że takie coś przeszło niezauważone i przez autorkę i przez korektę!).

Razi trochę wykonane współcześnie zdjęcie na okładce, przedstawiające mocno umięśnionego boksera – przypomnijmy, że Pietrzykowski walczył w wadze koguciej i zawsze był drobny i szczupły. Szkoda, że nie umieszczono tu któregoś ze zdjęć archiwalnych, jak to ma miejsce w przypadku pozostałych publikacji Demartu z tej serii.

Tadeusz Pietrzykowski całe życie boksował. Boksował przed wojną, w czasie wojny, w KL Auschwitz, w KL Neuengamme i po wyzwoleniu z obozu, pełniąc służbę w Wojsku Polskim. W Warszawie nazywany był „Żelazną Pięścią„, w Auschwitz „Białą Mgłą„. Jego postać, przyćmiona przez legendę Salamo Aroucha, uwiecznionego w filmie „Tryumf ducha„ innego ”obozowego” pięściarza, jest słabo znana nie tylko na świecie, ale i w samej Polsce. Książka Marty Bogackiej na pewno przyczyni się do popularyzacji wiedzy o ”bokserze z Auschwitz”. Szkoda tylko, że pewne błędy i niedociągnięcia przysłaniają w trakcie lektury to, co najważniejsze – historię NIEzwykłą.
 
Plus minus:
Na plus:
+ ciekawy temat
+ archiwalne zdjęcia
Na minus:
- brak pełniejszej analizy zagadnienia walk bokserskich w obozach koncentracyjnych
- liczne drobne błędy i pomyłki

Tytuł: Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego
Autor: Marta Bogacka
Wydawca: Demart SA
Data wydania: 2012
Okładka: twarda
ISBN 978-83-7427-813-3
Liczba stron: 200
Cena: 27 zł
Ocena recenzenta: 4/10

  1. Relacja Tadeusza Sobolewskiegowięźnia KL Auschwitz, cyt. za: M. Bogacka, Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego, Warszawa 2012, s. 95. []
  2. Ibidem, s. 167. []
  3. Ibidem, s. 13. []
  4. Ibidem, s. 52. []
  5. Ibidem, s. 49. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz