„Nie było czasu na strach…” - z J. Wasiłojć-Smoleńską rozmawiają M. Kruk i E. Wnuk - recenzja |
Jedną z głównych funkcji edukacyjnych Instytutu Pamięci Narodowej, powołanego w styczniu 1999 r., jest publikacja wydawnictw naukowych i popularnonaukowych. W to ustawowe zadanie znakomicie wpisuje się książka Nie było czasu na strach…, w której pracownicy IPN rozmawiają z Janiną Wasiłojć-Smoleńską ps. „Jachna”, sanitariuszką i łączniczką wileńskich oddziałów „Kmicica”, „Ronina” i „Łupaszki”.
Janina Wasiłojć-Smoleńska urodziła się w roku 1926 w Tarkowszczyźnie, jej rodzice to Wiktor i Maria. Janina uczyła się w szkole powszechnej w Duksztach i w gimnazjum w Święcanach. Podczas okupacji kontynuowała naukę w szkole średniej oraz na tajnych kompletach, a cała rodzina zaangażowała się w działalność konspiracyjną w Madziole. Zagrożenie aresztowaniem sprawiło, że wszyscy musieli uciekać do lasu, gdzie dołączyli do oddziału AK dowodzonego przez Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. To tutaj Janina złożyła przysięga i przyjęła pseudonim „Jachna”. Pomimo wcześniejszej współpracy z partyzantką radziecką, oddział „Kmicica” został podstępnie rozbrojony przez Sowietów, a kadrę dowódczą rozstrzelano. Śmierci uniknęła rodzina Wasiłojć, początkowo włączona do polskiej grupy u radzieckich partyzantów. Podczas ucieczki i próby dołączenia do Polaków, rodzina „Jachny” została aresztowana przez Niemców i tylko wykupienie uratowało ich przed wywózką do prac w III Rzeszy. Po tym incydencie rodzicie musieli się ukrywać, a Janina powróciła do partyzantki. Była sanitariuszką i łączniczką najpierw w 5 Brygadzie Wileńskiej AK mjr Z. Szendzielarza „Łupaszki”, a następnie w 4 Brygadzie dowodzonej przez L. Wojciechowskiego „Ronina”. Po przetoczeniu się frontu została zatrzymana przez Rosjan wraz z innymi AK-owcami w Puszczy Rudnickiej. Proponowano Jej wstąpienie do armii Berlinga, lecz odmówiła. Pracowała później w urzędzie repatriacyjnym, gdzie pomagała dawnym towarzyszom z konspiracji w wyrobieniu „lewych” dokumentów. Wyjechała do Sopotu i rozpoczęła studia medyczne w Gdańsku. „Jachna” nawiązała również kontakt z konspiratorami od „Łupaszki”, m. in. z F. Selmanowiczem „Zagończykiem”. Zagrożona aresztowaniem w czerwcu 1946 r. dołączyła do leśnych oddziałów Szendzielarza i została przydzielona do grupy L. Smoleńskiego „Zeusa” (swego późniejszego męża). Po rozwiązaniu oddziału ukrywała się w Zielonej Górze, gdzie w styczniu 1946 r. została aresztowana i skazana początkowo na karę śmierci, zamienioną po amnestii na 15 lat więzienia. Karę odbywała w więzieniach w Fordonie i Inowrocławiu. W kwietniu 1956 r. wyszła na wolność i ukończyła pedagogikę w Opolu. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w szkołach i wyższych uczelniach w Szczecinie. Zmarła 5 sierpnia 2010 r.
Książka
Recenzowana książka to pasjonująca opowieść o życiu i działalności konspiracyjnej Janiny Wasiłojć-Smoleńskiej. Ze zrozumiałych względów wiele miejsca poświęcono działalności antykomunistycznej i walk w oddziale „Łupaszki”. Walk to za dużo powiedziane – chociaż „Jachna” miała mały pistolet („siódemkę”), to nigdy go nie użyła. Bardzo wzruszające są momenty uwięzienia bohaterki i przetrzymywania w zamknięciu. Te dramatyczne wydarzenia i szczegółowe opisy więziennych dni, sprawiają, że czytając je targają nami emocje: od nienawiści do czerwonych oprawców, do głębokiego współczucia dla bohaterki.
Niezmiernie interesujący jest sam pomysł na tą książkę – jako wywiad prowadzony z bohaterką. Chronologicznie prowadzone i celne pytania pozwalają w sposób uporządkowany prześledzić życiowe dzieje Pani Janiny. Warto podkreślić, że podczas rozmów poruszono niekiedy kontrowersyjne zdarzenia, jak np. współpracę z bezpieką dawnych towarzyszy z partyzantki.
Z wypowiedzi Pani Janiny wyczuwa się ogromną siłę i optymizm. Radość życia zwyciężyła z mrokiem nocy żywota za kratami. Ale i tam był czas na jakieś żarty, które pozwoliły przetrwać trudne dni. Niezłomność, wiara, wspomniany już optymizm, a niekiedy spryt (np. podczas przesłuchań) powodują, że zwykła skromna młoda dziewczyna, wyrasta na bohaterkę naszych czasów.
Oprócz wywiadu, który zajmuje większą część książki, Czytelnik znajdzie wstęp autorstwa Marzeny Kruk, który pozwoli zapoznać się z ogólną historią wojenną Wilna i okolic oraz polskiej konspiracji na tym terenie. Po zapisach rozmów przytoczono listy Pani Janiny z więzienia adresowane do najbliższych. Bardzo dobrym pomysłem autorek jest zamieszczenie biogramów najważniejszych osób wspomnianych w książce. Są tam krótkie notki np. o „Kmicicu”, „Łupaszce”, „Roninie”, „Zagończyku” i „Zeusie”. Książkę zamyka indeks osób i bogata wkładka ze zdjęciami archiwalnymi i skanami niektórych listów. Tekst książki czyta się bardzo dobrze, a załączone zdjęcia są niezwykle interesujące.
Książkę opublikowaną przez IPN Szczecin, charakteryzuje bardzo ładne wydanie – kartki są zszyte i oprawione w twardą okładkę, a wkładka ze zdjęciami została wydrukowana dodatkowo na papierze kredowym.
Podsumowanie
Życie Janiny Wasiłojć-Smoleńskiej oraz jej działalność w konspiracji antyniemieckiej i antysowieckiej mogą się wydawać nie nadzwyczajne. Podobna drogę przeszło wielu Żołnierzy Wyklętych. Ale z drugiej strony ta nieprzeciętna opowieść, jako źródło historyczne, przybliża nas – jak napisał zacytowany Prezydent RP Lech Kaczyński – „(…) do prawdy o historii drugiej konspiracji, o często tragicznym losie jej żołnierzy, ale i odwadze i determinacji, by w latach komunistycznej władzy ocalić wartości, którym służyli żołnierze antykomunistycznego podziemia – miłość ojczyzny i pragnienie wolności.”
Niezmiernie polecam recenzowaną książkę.
Plus minus:
Na plus:
+ temat książki
+ charakterystyczny życiorys Żołnierza Wyklętego
+ interesujące pytania i odpowiedzi
+ pomysł na książkę w formie rozmowy
+ bogate dodatki
+ bardzo ładne wydanie
Na minus:
- brak
Tytuł: „Nie było czasu na strach…” Z Janiną Wasiłojć-Smoleńską rozmawiają Marzena Kruk i Edyta Wnuk
Autorzy: Janina Wasiłojć-Smoleńska, Marzena Kruk, Edyta Wnuk
Wydawca: IPN Szczecin
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-61336-64-8
Strony: 356
Oprawa: twarda
Cena: ok. 52 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
A czy dla równowagi „gieroje i piewcy jedynie słusznej historii” rodem z IPN-u przedstawili relacje tych których bliscy owa pani i oddziały w których służyła pozabijali rodziny, okradli czy spalili chałupy?
Ależ Piotrze, przez co najmniej 45 lat komuny istniała „jedynie słuszna prawda” np. o „Krwawej Ince”. Dlatego może „dla równowagi” teraz posłuchajmy głosu historyków z IPN a nie z PZPR, zgoda?
Szymonie,
jedno kłamstwo nie może usprawiedliwiać innego kłamstwa - a tak rozumiem Twoją wypowiedź... brakuje nam właśnie realnego opisu tamtej rzeczywistości. Jeśli już. W ramach tzw odreagowywania (ćwierć!! wieku po upadku tego systemu) mamy kłamać ale w „Słusznej” sprawie??? 😉 no c’mon
Przy czym zaznaczam, że nie zakładam że w tej książce są przeinaczenia i kłamstwa na miarę PRL... Co najwyżej (jak wnioskuje z recenzji) nieco za dużo... bezkrytycyzmu
Patryk: wtedy też był „bezkrytycyzm” posunięty do granic absurdu - w drugą stronę.
W ramach ciekawostek poseł, czy kandydat na posła do Parlamentu UE, Kamiński stwierdził: że w ’89 r i nawet nieco później dla niego świat był czarny i biały. Jeśli komuniści (czyt. PRL) było be, to wszystko co stało po drugiej stronie barykady - było cacy. Dekadę z okładem trwało, zanim zauważył że to nie taka prosta sprawa. A IPN nadal nie widzi..
Między PRL a IPN jest taką różnica jak pomiędzy komunistyczną prawdą katyńską, a współczesną nauką na ten temat:
- w latach 1943-1989 nauczano nas, że w Katyniu Polaków wymordowali Niemcy;
- Teraz słyszymy, że to jednak byli Sowieci.
Jak była prawda każdy normalny Polak wie.
Między PRL a IPN-em jest jedno podobieństwo, wśród całej masy różnic. Podobieństwo, które sprawia, że o ile wydziału zajmującego się propagandą nikt nie traktował jako wyroczni historycznej, to IPN - mimo tego się tak traktuje.
Problem jest prosty: nasza racja jest jedyna. Kiedyś jedyną i niepodważalną rację mieli ci co walczyli po stronie władzy. (Osobna sprawa, że ta władza coś robiła by ludzi z lasu wyciągnąć). Ta sama racja mówiła (ale krótko - o Katyniu co Niemcy, potem temat był omijany) i tak dalej. Dziś ta sama racja pod szyldem IPN każe gloryfikować las a od najgorszych wyzywać tych co kraj budowali. Ta sama racja każe się zachowywać w taki sposób by upokorzyć tych, co wedle nas racji nie mają. To nie tak się historia toczy i nie ci mają rację co tak się zachowują.
Piotrek napisał: „Ta sama racja mówiła (ale krótko - o Katyniu co Niemcy, potem temat był omijany)”
I jest to całkowita nieprawda, gdyż w 1988 r. w podręczniku do historii klasy 8 było napisane, że w Katyniu mordowali Niemcy.
Oficjalne czynniki wypowiadały się nieco inaczej. Nb. w ramach ciekawostek i z boku w podręcznikach do historii do szkoły podstawowej można wyczytać wiele bzdur... Tych teraz i tych kiedyś.