Umowa, decyzja, ugoda… a może drogowskaz czy też dziwactwo narzuconych środków? Próby zmierzenia się z konwencją |
Umowa, porozumienie, decyzja, ugoda, postanowienie… prawdopodobnie w nieskończoność można by wymieniać wszystkie te wyrażenia odnoszące się do konwencji. Zapewne zgodzić się należy z tym, iż „w potocznym języku francuskim słowo „la convention” znaczy przede wszystkim: ugoda, umowa. Rzadziej ono bywa używane w znaczeniu: postanowienie, decyzja, sposób bycia1.
Słowo konwencja jest tutaj rozumiane jako pewna umowa, ugoda pomiędzy dwoma lub kilkoma stronami (osobami). Postanowieniem może być, np. jakaś decyzja administracyjna, sądowa wydana przez dany organ w konkretnej sprawie, która może dotyczyć zarówno postępowania cywilnego, karnego, jak i administracyjnego. Niemniej jednak, można by przyjąć inne rozumowanie pojęcia konwencja, mianowicie: „przez konwencję […] niekiedy rozumie się pewien typ zdań definicyjnych […], niekiedy jednak nie żadne zdania oznajmujące, lecz wyrażenia normatywne: pewne reguły znaczeniowe w sensie dyrektywalnej koncepcji lub słowne wyrażenia swobodnie podjętych postanowień terminologicznych […], niekiedy wreszcie dobór pytań badawczych. […] przez konwencję można rozumieć postanowienie przyjęcia lub odrzucenia zdania lub całej teorii nie zdeterminowanych jednoznacznie danymi doświadczenia lub nie rozstrzygalnych logicznie”2. Reguły, schematy, wzory przyjęte w danej dziedzinie naukowej, badawczej, które składają się na termin konwencja, są tutaj bardzo ważne. Nawet zadawanie wszelkich pytań, ich dobieranie do konkretnej tematyki, może odnosić się do pojęcia konwencja, gdyż zadając pytanie mamy już bowiem raczej w każdym przypadku z góry przyjęte jakieś reguły, wzorce odnoszące się do wybranej tematyki. Poprzez to, odbiorca jest w stanie zrozumieć dany temat, jego przedstawianie. Konwencja może dotyczyć zarówno decyzji wyboru pewnych symboli, technik, a nawet napisów. Nie ulega na pewno wątpliwości, że widząc jakiś dowolny napis, np. na przedmiocie, plakacie itp., wytwarza się tenże „trzon konwencji”, składający się właśnie z takowych napisów. Wobec tego nie będzie chyba błędem, gdy stwierdzimy, iż zespół jakichś cech, które zostały przyjęte (np. w danej dziedzinie nauki) stanowi wówczas o konwencji.
Spróbujmy natomiast rozważyć zdanie następujące. „Nauka rozwiązuje pewne zagadnienia konwencjonalnie. Jest to jednak tylko pozór. Albowiem jakkolwiek tak samo brzmią zagadnienia, których nierozstrzygalność stwierdzono, jak brzmią zagadnienia rozwiązywane przez naukę, to jednak znaczą one co innego i dlatego stanowią zupełnie inne zagadnienia. Nie ma więc w nauce twierdzeń, które by miały charakter konwencji. […] Konwencjonalny jest sens, jaki się nadaje w nauce terminom, które w mowie potocznej łączyły się z pojęciami nieostrymi, konwencjonalny jest sposób, w jaki nauka pojęcia te zaostrza. Zatem pogląd na rzeczywistość, jaki nauka roztacza, nie ma w sobie nic konwencjonalnego poza punktem widzenia, z którego nauka rzeczywistość rozpatruje. […] Rzeczą konwencji jest więc strona, od której nauka rzeczywistość rozpatruje. Gdy jednak ta strona zostanie zdecydowana, wówczas obraz tej strony świata, jaki nam daje nauka, jest obrazem metodycznie uzasadnionym i nie zawiera w sobie żadnych pierwiastków arbitralnych, żadnej dowolności”3. Być może prawdą jest, iż wymysłem jest to, że pewne zagadnienia, nauka rozwiązuje konwencjonalnie, a w nauce takiej nie ma twierdzeń, które miałyby charakter konwencji. Jednakże chyba należy powiedzieć, iż wszystko zależy od tego, jak my rozumiemy pojęcie „twierdzenie„, czy jest to dla nas zawsze konkretna wypowiedź zbudowana z przyjętego założenia i tezy, czy może jest to dla nas tylko po prostu pewne zdanie, które można uznać za prawdziwe lub też nie. Z drugiej jednak strony, chyba nie będzie błędem, jeśli powiemy, że to, w jaki sposób rozumiemy pojęcie konwencji i co ono dla nas oznacza zależy tylko i wyłącznie od naszej interpretacji, od naszego sposobu myślenia. Zarówno, w jaki sposób pojmujemy je względem samej nauki oraz w innych dziedzinach badań, a także na co dzień. Dla jednego słowo konwencja będzie zawsze kojarzyło się z pewną umową między stronami, ugodą, pewną decyzją, dla drugiego – będzie to jakiś zawiły zbiór terminów, napisów, haseł, reguł, które będą wyznaczały taki a nie inny „budulec konwencji„. Dlatego też przyznać można trochę racji stwierdzeniu, iż: ”o tym, czy coś jest konwencją, decyduje, mówiąc ogólnie, charakter bycia wynikiem pewnego typu decyzji, o tym zaś, czy to, co jest wynikiem decyzji, jest lub nie jest wyposażone w pewną wartość logiczną, decyduje kategoria semantyczna danego wytworu”4.
„Przyswajanie czy interpretowanie jakiegoś zjawiska polega na sprowadzaniu go do układów stworzonych przez naszą kulturę, a to dokonuje się zwykle drogą opisywania go za pomocą sformułowań, które jakaś kultura uznaje za naturalne”5. Zgodzić się należy z tym, że rozumowanie jakiegokolwiek zjawiska sprowadza te zjawisko do ogólnego wzoru, schematu, który został stworzony przez kulturę ludzką, natomiast zasadniczą role odgrywają tutaj poszczególne definicje, składające się na konwencję.
Nasz termin konwencja – nie ulega wątpliwości – może być używany we wszystkich dziedzinach zastosowań. Interesujący wydaje się wywód na temat opowiadania Karola Ikrzykowskiego (poety, prozaika, polskiego krytyka literackiego oraz filmowego), Sny Marii Dunin. Ujawnienie zagadki snów bohaterki nie jest rzeczą łatwą, niemniej jednak utwór ten jest interesującym przykładem „gry„ o konwencję literacką. Prawdopodobnie „Ikrzykowski odrzuca konwencje powieści realistycznej, podejmuje także „polemikę” z konwencją powieści młodopolskiej. W świecie snu nie obowiązują reguły logiki, rozum pozostaje bezradny. Bohater zrzuca maskę racjonalisty, obnaża schematy myślowe […]”6. „Ikrzykowski podjął wówczas dyskusję z obowiązującymi w prozie młodopolskiej konwencjami literackimi, próbował pogodzić dwa porządki: analizy psychologicznej i symbolicznego sensu, poszukiwał na drodze intelektualnej analizy potwierdzenia rozkładu wszelkich wartości”7 Tylko pytaniem chyba zasadniczym tutaj, które można by postawić jest: Czy w ogóle możemy mówić o jakichś regułach, wzorach, schematach itp. w tym świecie snu?
Pierwszym skojarzeniem terminu konwencja na pierwszy rzut oka może być, np. interpretowanie tego terminu – jak wspominaliśmy już powyżej – jako pewna ugoda, umowa, postanowienie między stronami. Przykładów zapewne możemy mieć tutaj wiele, może to być, np. Konwencja Narodów Zjednoczonych o umowach międzynarodowej sprzedaży towarów, sporządzona w Wiedniu 11 kwietnia 1980 roku (konwencja wiedeńska) – ważne dla polskich uczestników międzynarodowego obrotu handlowego wydarzenie. Niniejsza konwencja wiedeńska reguluje zawarcie umowy sprzedaży oraz prawa i obowiązki sprzedawcy i kupującego, które z takiej umowy właśnie wynikają. Co więcej można tutaj przytoczyć pewne zdanie, dla zrozumienia terminu konwencja, na przykładzie Konwencji Narodów Zjednoczonych, iż znajduje ona „bezpośrednie zastosowanie do umów sprzedaży, które mieszczą się w zakresie jej regulacji. Jeśli więc ma dojść lub doszło do zawarcia umowy, która jest umową sprzedaży w rozumieniu konwencji, jednocześnie zaś spełnione są inne przesłanki jej zastosowania oraz brak jest okoliczności wyłączających zastosowanie konwencji, umowa o którą chodzi podlega postanowieniom konwencji”8. Mamy tutaj do czynienia z rozumowaniem konwencji w odniesieniu do umowy między dwoma stronami, które uzgodniły wówczas co następuje. Drugim takim przykładem może być, np. Konwencja haska – pierwsza w historii umowa, której celem było zniesienie wymogu legalizacji „rozumianej jako czynność wykonywana przez konsula względem dokumentu”9. Na podstawie tego typu konwencji powstają wówczas pewne obowiązki stron-państw, które muszą dostosować się do przyjętych z góry obowiązków, reguł, wytycznych; oczywiście takowe obowiązki mogą być podzielone na czynne (aktywne) działanie i bierne. Jednak nie jest to tutaj rzeczą chyba najważniejszą, albowiem ważna jest tu kwestia stosowania tychże reguł, wyznaczników, które tworzą taką konwencję. Zawarcie odpowiednich stosunków, określonych zobowiązań między tymi państwami-stronami wiąże się z konwencją rozumianą tylko i wyłącznie zapewne tu jako pewna umowa, ugoda, postanowienie.
Wobec tego, nie ulega chyba wątpliwości, iż nasze powyższe rozważania odnoszące się do terminu konwencja, zbliżają nas do stosowania tegoż pojęcia w różnych dziedzinach zastosowań. Błędem również nie będzie być może, jeśli stwierdzimy, że w każdej dziedzinie nauki, i nie tylko nauki, mamy do czynienia z jakimś rodzajem konwencji, która może być ukryta pod różną postacią. Może ona dotyczyć nie tylko typowej umowy, ugody czy postanowienia między stronami, osobami – jak wykazaliśmy powyżej – ale może ona odnosić się także do obiektów kulturowych, kwestii religijnych, a nawet w samym używaniu języka na co dzień. Oczywiście nie łatwo jest sprecyzować dokładnie definicję konwencji, bowiem w każdym przypadku jest ona różnorako pojmowana i interpretowana. Zapewne każdemu z nas kojarzy się ona na pierwszym planie ze wspomnianą już ugodą, umową czy też postanowieniem, porozumieniem. Dla historyka może ona oznaczać przede wszystkim pewne ustanowienie, rozstrzygnięcie, decyzję lub wybór, a nawet pewne obowiązujące schematy postępowań. Ale na pewno, by zrozumieć badany przedmiot lub jakiś fakt w historii – zrozumienie takie wymaga bowiem wiedzy, rozeznania leżących u „trzonu konwencji„. Dla językoznawcy natomiast, konwencja może być pewnym zbiorem rzeczy, faktów o charakterystycznych znakach. Być może dla politologa stanowić ona będzie już sam jedynie akt porozumienia kilku stron na temat określonej sprawy, na tle np. międzynarodowym. Jeśli można by mówić o konwencji malarskiej (której głównym wyznacznikiem, regułą są pewne techniki malowania, np. danego obrazu, zasady kompozycyjne, czyli jednym słowem – sposób ukazania, np. przedmiotu na obrazie według ustalonych reguł – w tym przypadku takimi zasadami mogą być, np. techniki malowania, barwy kolorów, które są przyjęte dla danego dzieła, i które stanowią o konwencji), to równie dobrze moglibyśmy wyróżnić, m.in. konwencję filmową. W tym wypadku, sposób przedstawiania wybranego filmu – według oczywiście przyjętych określonych wyznaczników, mówi nam o konwencji. Efekty filmowe, czy po prostu rozpoznawanie znaczeń, symboli pozwala myśleć nam o konwencji, tym samym zrozumieć to, co jest przedstawiane. Charakter znakowy składający się na konwencję, ma ogromne znaczenie dla przedstawiania danego zjawiska, obrazu, działania, gdyż poprzez różnego rodzaju znaki, napisy pozwala zrozumieć wszystko to, co jest prezentowane. Nawet codzienna gra, np. w brydża może być dla nas pewnym ”zawiłym workiem z góry ustalonych reguł czy zasad”, natomiast zapoznanie się z nim stanowi zwykle pewną umowę między stronami, a zrozumienie tychże zasad-reguł jest nieodzowne dla konwencji.
Reasumując, można chyba stwierdzić, że pojęcie konwencji przenika w całej naszej ludzkiej twórczości, działalności, zarówno w geometrii, chemii, fizyce, matematyce, historii i wielu innych dziedzinach. Samo zrozumienie natomiast tego terminu zależeć może jedynie od naszego rozumowania pojęcia konwencji, a tym samym z góry przyjętych wszelkich zasad, reguł, symboli, znaków, wzorców, które stanowią o jej istnieniu.
Bibliografia:
- Ajdukiewicz K., Język i poznanie, Wybór pism z lat 1945-1963, Warszawa 2006.
- Culler J., Konwencja i oswojenie, [w:] Znak, styl, konwencja, opatrz. M. Głowiński, Warszawa 1977, s. 146-196.
- Czubik P., Konwencja haska o zniesieniu wymogu uwierzytelniania zagranicznych dokumentów publicznych, Kraków 2005.
- Dąmbska I., O konwencjach i konwencjonalizmie, Wrocław 1975.
- Konwencja Narodów Zjednoczonych. O umowach międzynarodowej sprzedaży towarów, wprowadzenie M. Pazdan, Zakamycze 1998.
- Ratuszna H., Gra, maska i konwencja w Snach Marii Dunin Karola Ikrzykowskiego, [w:] Gra z czytelnikiem. Między konwencją a strategią, red. M. Jakitowicz, R. Moczkodan, Toruń 2001, s. 135-142.
- Siemianowski A., Zasady konwencjonalistycznej filozofii nauki, Warszawa 1989.
- A. Siemianowski, Zasady konwencjonalistycznej filozofii nauki, Warszawa 1989, s. 105. [↩]
- Ibidem, s. 108. [↩]
- K. Ajdukiewicz, Język i poznanie, Wybór pism z lat 1945-1963, Warszawa 2006, s. 43-44. [↩]
- I. Dąmbska, O konwencjach i konwencjonalizmie, Wrocław 1975, s. 36. [↩]
- J. Culler, Konwencja i oswojenie, [w:] Znak, styl, konwencja, opatrz. M. Głowiński, Warszawa 1977, s. 146-196. [↩]
- Cyt. za: H. Ratuszna, Gra, maska i konwencja w Snach Marii Dunin Karola Ikrzykowskiego, [w:] Gra z czytelnikiem. Między konwencją a strategią, red. M. Jakitowicz, R. Moczkodan, Toruń 2001, s. 135-142. [↩]
- Ibidem, s. 142. [↩]
- Konwencja Narodów Zjednoczonych. O umowach międzynarodowej sprzedaży towarów, wprowadzenie M. Pazdan, Zakamycze 1998, s. 14. [↩]
- P. Czubik, Konwencja haska o zniesieniu wymogu uwierzytelniania zagranicznych dokumentów publicznych, Kraków 2005, s. 13. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.