Za drzwiami niewieściej komnaty, czyli królewski poród


Brak środków przeciwbólowych, nieznajomość zasad higieny i wszechobecność zabobonów i wpływów Kościoła Katolickiego – tak wyglądał poród królowych za panowania dynastii Tudorów.

W XV i XVI wieku status kobiety definiowany był głównie poprzez rolę żony i matki, a obowiązkiem każdej z nich było posłuszeństwo swojemu mężowi. Niewiasta nie mogła posiadać własnego majątku – wszystko, przechodziło na własność małżonka. Nie powinna była też mieć swojego zdania, lecz musiała zawsze wspierać męża, a jej życiowa sytuacja zależała od niego do czasu jego śmierci, kiedy rolę pana domu przejmował najstarszy syn.

Celem każdej kobiety było więc zamążpójście, oczywiście za jak najlepszą partię. Dobrze urodzona dziewczyna nie musiała się obawiać, że nikt jej nie zechce, bo zazwyczaj miała co najmniej kilku zalotników. W gorszej sytuacji były te kobiety, które przychodziły na świat w biednych rodzinach, nie posiadających zbyt wielkich możliwości finansowych. Mimo to, nawet te najlepiej urodzone nie mogły mieć pewności, że ich małżeństwo będzie w stu procentach udane. Każda księżniczka była przede wszystkim pionkiem w politycznej grze, a małżeństwa aranżowano ze względu na majątek i pozycję, a nie osobiste uczucia młodej pary. Szczęściem było, jeśli małżonkowie dobrali się przynajmniej pod względem wieku, choć bardzo często zdarzało się, że nastoletnie dziewczyny wychodziły za mąż za mężczyzn, którzy mogli być ich ojcami, a nawet dziadkami.

W drodze do niewieściej komnaty

Kiedy już doszło do zawarcia małżeństwa, głównym zadaniem każdej świeżo upieczonej małżonki było zajście w ciążę i wydanie na świat dziecka, najlepiej syna. Wyjątkowo ważne było to w przypadku królowych, które, często dla potwierdzenia swojej pozycji, liczyły na to, żeby spłodzić męskiego potomka. Jednym udawało się to szybciej, innym wolniej. Elżbieta York, żona Henryka VII wydała na świat swojego pierwszego syna Artura zaledwie osiem miesięcy po ślubie, co świadczyło o tym, że para mogła skonsumować swój związek jeszcze przed oficjalną ceremonią. To wbrew pozorom zdarzało się dość często, choć rzadziej wśród królewskich małżeństw.

Królowa Elżbieta York wydała na świat aż trzech monarchów europejskich

Królowa Elżbieta York wydała na świat aż trzech monarchów europejskich

Królowa Elżbieta była płodną kobietą, zaszła w ciążę aż osiem razy i każda z nich – oprócz ostatniej – kończyła się szczęśliwie, choć nie wszystkie dzieci dożyły wieku dorosłego. Przy każdej ciąży, jako monarchini musiała dostosować się do ustalonego przez jej teściową, Małgorzatę Beaufort, protokołu, który miał uczynić okres oczekiwania na małego księcia jeszcze bardziej wyjątkowym. To dzięki przezorności Królowej Matki, tak dokładnie znany jest nam dziś każdy etap przyjścia na świat księcia Artura Tudora i kolejnych dzieci Elżbiety York oraz Henryka VII. Te informacje służą nam dziś jako wzór, na którym możemy bazować, opisując poród za czasów Tudorów.

Specjalnie dla królowej została przygotowana komnata niewieścia, która musiała spełniać wysokie wymagania Małgorzaty Beaufort. Przede wszystkim należało unikać ostrego światła słonecznego oraz jakiegokolwiek hałasu, co miało ochronić położnicę przed złymi duchami zagrażającymi jej dziecku. Tylko jedno okno mogło być niezasłonięte, co z pewnością dla przyszłej matki stanowiło jedyny ratunek przed ponurym mrokiem panującym dookoła. Oprócz tego, w komnacie przeważnie panował zaduch, przez co ciężko było wytrzymać w niej długie i ciche dni. najważniejszym elementem było jednak duże, królewskie łoże, koniecznie z pościelą w szkarłatnym kolorze, który dyskretnie mógł zamaskować kolor krwi, ale też symbolizował władzę królewską. Obok łoża znajdowały się natomiast aż dwie kołyski: pierwsza była mała i drewniana z pościelą w gronostaje, w której niemowlak miał spać, druga natomiast była większa, bogato zdobiona i przeznaczona do ceremonii.

Ponieważ Elżbieta posiadała status królowej, nie szczędzono dla niej pieniędzy. Ona, tak jak jej następczynie: Katarzyna Aragońska czy Anna Boleyn, mogły liczyć na wszystko, co najlepsze. Otaczały ją najpiękniejsze tkaniny, prześcieradła, narzuty, a Małgorzata Beaufort, dbając o każdy szczegół, zaplanowała także j ilość poduszek leżących na łożu przyszłej matki, oraz w jakim kolorze powinny one być.

Chociaż nie wiemy dziś dokładnie jak wyglądała dieta ciężarnej kobiety w XV wieku, to z pewnością komnata, w której królowa spędzała czas w oczekiwaniu na narodziny swojego dziecka, wypełniona była po brzegi zapasami wina i najróżniejszego jedzenia. Wszystko podawano oczywiście w złotej zastawie, aby podkreślić, że królowa i przyszły dziedzic zasługują na wszystko, co najlepsze. Z tego powodu również spełniane były zapewne jej zachcianki – najprawdopodobniej specjalnie dla Elżbiety sprowadzano na dwór soczyste pomarańcze, które stanowiły prawdziwy rarytas dla każdej ciężarnej kobiety. Kilkadziesiąt lat później żonę jej syna - Henryka VIII, Annę Boleyn, obsypywano suszonymi śliwkami oraz cukrowymi jabłkami, które były nie tylko niezwykle smaczne, ale także, jak uważano, bardzo zdrowe dla kobiety w ciąży.

Zagadkowa medycyna

Kiedy nadszedł czas rozwiązania, w otoczeniu królowej znajdowały się jedynie kobiety. Mężczyźni nie byli mile widziani, tak więc nie mogli tam przebywać nawet wykształceni medycy. Sytuacja jednak tego nie wymagała, ponieważ doświadczone akuszerki, które odbierały już wiele porodów wiedziały najlepiej, jak radzić sobie w każdej, nawet najbardziej zaskakującej sytuacji. Z pewnością w czasach, w których obcy mężczyzna nie powinien oglądać ciała kobiety nie będącej jego żoną, a tym bardziej ciała królowej, niewiasta, w tak niezwykle intymnej dla siebie chwili, mogła czuć się komfortowo. Zabraniano mężczyznom patrzeć na jej cierpienie. Przy Elżbiecie nie zabrakło oczywiście jej teściowej oraz matki, Elżbiety Woodville, która sama była wielokrotnie w ciąży i z pewnością umiała najlepiej wesprzeć swoją córkę.

Małgorzata Beaufort sporządziła protokół, zgonie z którym królowe przechodziły okres połogu

Małgorzata Beaufort sporządziła protokół, zgonie z którym królowe przechodziły okres połogu

Ponieważ akuszerki nie miały formalnego wykształcenia ani dyplomów, wybierało się je przede wszystkim na podstawie opinii. Nie chodziło tu tylko o ilość i szczęśliwe zakończenia przeprowadzonych porodów, ale ważny był także wygląd położnej oraz jej moralność i sytuacja osobista. Najczęściej wybierano je z polecenia, a więc zazwyczaj jedna akuszerka odbierała porody sióstr czy przyjaciółek, które były zadowolone z oferowanej przez nią pomocy. Akuszerki powinny posiadać mądrość życiową, dlatego zazwyczaj były to kobiety starsze, które odebrały bardzo wiele porodów i matki kilkorga dzieci. Dzięki temu, lepiej niż jakikolwiek mężczyzna, wiedziały jak pomóc cierpiącej kobiecie oraz co zrobić, aby wesprzeć ją psychicznie.

Aby zapobiec uduszeniu się dziecka, jeszcze zanim przyjdzie na świat, przy rozpoczęciu akcji porodowej należało ściągnąć z ciężarnej wszelką biżuterię. Każdy, kto przebywał w niewieściej komnacie, musiał też uważać, żeby nie krzyżować palców ani innych części ciała, gdyż mogła to być zła wróżba dla dziecka. Następnie należało natrzeć brzuch ciężarnej specjalną mieszanką, której zadaniem było ułatwienie skurczy porodowych, później zaś obwiązywano go zwojem, w którym znajdowały się różne zaklęcia i życzenia, mające zapewnić ochronę. Wierzono także, że kobiecie podczas porodu pomóc może tzw. Orli kamień (mały kamyk włożony do większego, który grzechotał, gdy się nim potrząsało).

W czasach Tudorów medycyna była zdecydowanie mniej rozwinięta niż dziś – to oczywiste. Ludzkie ciało stanowiło wówczas zagadkę, a nawet ci, którzy twierdzili, że wiedzą jak się z nim obchodzić i jak leczyć różne przypadłości najczęściej byli w błędzie. Nam, którzy w dobie Internetu mamy tak łatwy dostęp do różnorakiej wiedzy, i nie będąc lekarzami wiemy, co może nam pomóc, a co raczej nie, wydawać się może dziwne to, w jaki sposób ludzie radzili sobie w czasach nowożytnych. Rzeczy, jakie proponowano do spożywania ciężarnym kobietom mogą dziś budzić w nas obrzydzenie, jednak zapewne były niewiasty, które rzeczywiście korzystały z tego, co oferowała ówczesna medycyna. Sproszkowana wątroba węgorza czy mleko, które dać musiała koniecznie krowa o czerwonym zabarwieniu to tylko przykłady, bo sposobów na udany poród było znacznie więcej. Problemem był także brak higieny. Ówcześni ludzie nie mieli wielkiego pojęcia jak brud może niekorzystanie wpłynąć na zdrowie człowieka, nie mówiąc o tym, że w warunkach porodowych z łatwością mogło dojść do zakażenia, które niestety bardzo często kończyło się dla kobiety nieszczęśliwie. Duża śmiertelność dotyczyła nie tylko niemowląt, ale także matek, którym nie łatwo było pomóc w trudnych warunkach, choć na pewno częściej dotyczyło to nisko urodzonych kobiet. Mimo to, taka dolegliwość jak gorączka poporodowa mogła wystąpić w każdej grupie społecznej. Ta choroba zabrała z tego świata m.in. trzecią żonę Henryka VIII, Jane Seymonur.

Rola Kościoła

W średniowiecznej Anglii wiara i religia odgrywały niezmiernie ważną rolę. Kościół brał udział praktycznie w każdej sferze życia, w tym także regulował tę intymną. Oczywiście nie każdy brał pod uwagę, co Watykan mówił na temat tego, kiedy można, a kiedy nie można uprawiać seksu. Jednak kiedy dochodziło do ciąży i porodu, każda kobieta będąca przy nadziei szukała pociechy, jaką oferował właśnie Kościół. To, w jakim stopniu kobieta mogła na nią liczyć zależało też od jej pozycji społecznej. Elżbieta York, jako królowa Anglii, otoczona była różnorodnymi relikwiami, takimi jak: fiolki z krwią świętych, fragmenty ich kości czy kawałki krzyża, na którym został ukrzyżowany Jezus Chrystus. Najważniejszy był jednak pas Marii Dziewicy, który, jak głosiła legenda, Matka Boska wykonała własnoręcznie. Ten święty pas królowa mogła ściskać w ręce lub oplatać nim swój brzuch w nadziei, że pomoże on w bezproblemowym rozwiązaniu.

Anna Boleyn urodziła córkę Elżbietę w okresie reformacji

Anna Boleyn urodziła córkę Elżbietę w okresie reformacji

Te z kobiet, które nie mogły jednak liczyć na święte relikwie znajdowały pocieszenie w modlitwie. Przez cały okres trwania ciąży niewiasty oddawały się pod opiekę patronów, którzy mieli je wprowadzać w kolejne etapy błogosławionego stanu. Oprócz tego, Kościół jasno mówił kobietom kiedy mogą, a nawet powinny brać udział w mszy świętej, a kiedy nie powinny już przekraczać progu świątyni.

Podczas porodu, który często trwał niemiłosiernie długo, a położnica chwytała się wszystkiego, co trzymałoby ją przy zdrowych zmysłach i pozwalało przetrwać ból i cierpienie, nie ciężko było przejść od wiary do zabobonów i przesądów. Modlitwę od zaklęć, zapewniających ochronę przed demonami oraz zdrowie matce i jej dziecku, dzieliła jedynie cienka granica, której często umierająca kobieta nie wahała się przekraczać. Pomocne było wszystko, co mogło utrzymać niewiastę przy życiu. Ta mieszanka wiary katolickiej i pogańskich rytuałów wydawać wydawała się niebezpieczna Kościołowi, jednak nie łatwo było ją wyplenić z komnaty niewieściej, gdzie przecież wstępu nie mieli trzeźwo myślący mężczyźni.

Narodziny

Sposobów na przeprowadzenie porodu było kilka. Kobieta mogła leżeć na łożu lub też skorzystać ze specjalnego krzesła porodowego, które nie tylko ułatwiało położnej kontrolę sytuacji, ale też pomagało ciężarnej, gdyż mogła się na nim wesprzeć i mocno go chwycić. Aby przyspieszyć akcję porodową, kobieta mogła także chodzić dookoła niewieściej komnaty lub klęczeć. Pomagały także inne metody akuszerek, takie jak: masaże, ciepłe okłady, różnego rodzaju ziołowe mikstury oraz opaski uciskowe na brzuch.

Tak jak i dziś, poród mógł być szybki lub też bardzo długi i ciężki. Najprawdopodobniej właśnie bardzo ciężki poród był przyczyną tego, że Małgorzata Beaufort wydała na świat tylko jedno dziecko, Henryka VII Tudora. Kiedy zaszła w ciążę miała zaledwie czternaście lat, jej ciało nie było jeszcze gotowe na tak wielki wysiłek. Istnieje hipoteza, że Małgorzata nie tyle nie chciała, co nie mogła już nigdy począć dziecka. Być może jej narządy zostały naruszone podczas pierwszego i jedynego w jej życiu porodu. Było to t dla niej bardzo traumatyczne przeżycie, a sama wyznała później, że myślała, iż była wtedy bliska śmierci.

Oczywiście królowe były w znacznie lepszej sytuacji niż kobiety, które nie należały do wyższych warstw społecznych. Praczki czy służące często pracowały niemal do momentu narodzin dziecka, a rodziły w złych warunkach. Do tego częściej niż panny ze szlacheckich rodów decydowały się na seks pozamałżeński lub były gwałcone przez swoich panów, co prowadziło do porodów w tajemnicy - tak, aby nikt nie dowiedział się, że były przy nadziei.

Powrót na dwór

Joanna Seymour zmarła w wyniku gorączki poporodowej

Joanna Seymour zmarła w wyniku gorączki poporodowej

Książę Artur Tudor, syn Elżbiety i Henryka VIII, tak jak i każdy kolejny królewski dziedzic, po udanym porodzie był obmyty w mieszance mleka, ziół lub też wina, a następnie natarty olejkiem, który miał zamknąć pory i nie dopuścić do nich szkodliwego świeżego powietrza. Później został ułożony w kołysce, następnie obwiązano go ciasno w powijaki, co miało zapewnić równy wzrost kości. Na sam koniec podano mu łyżeczkę, na której znalazła się mieszanka wina z cukrem.

Królowa z kolei musiała jeszcze urodzić łożysko, a następnie również została umyta i przebrana w świeżą bieliznę. Stosowano też różnorodne maści i mieszanki ziół, które miały postawić ją na nogi i uśmierzyć ból. Niestety Elżbieta, tak jak i jej następczynie, nie mogła od razu wrócić na dwór. Odosobnienie mogło trwać, nawet półtora miesiąca. W tym czasie królowa była przenoszona najczęściej do nowego, pięknego łoża, w którym mogła przyjmować króla i innych ważnych gości, lecz dostęp do niej wciąż był bardzo ograniczony.

Matka zwyczajowo nie brała udziału w chrzcie swojego dziecka, ze względu na wciąż trwające odosobnienie. Kiedy jednak mogła już opuścić komnatę niewieścią, musiała udać się do kościoła, gdzie dopełniała ceremonii tzw. wywodu.

Królowe oraz księżniczki nie karmiły swoich dzieci piersią. Było to niewskazane, ponieważ musiały jak najszybciej powrócić do formy, aby móc począć kolejnego potomka. To była ich najważniejsza rola i najwyższy cel, tak więc nie należało marnować czasu. Karmieniem królewskich dzieci zajmowały się specjalnie wynajęte mamki, czyli kobiety, które same w niedługim czasie urodziły dzieci, i mogły dzięki temu wyżywić księcia lub księżniczkę. Bycie królewską mamką było dużym zaszczytem, tak więc wybierano je bardzo dokładnie, szczególną uwagę zwracając na stan ich zdrowia. Niestety dla matki obowiązek powrotu na dwór wiązał się z izolowaniem od dziecka. Nie dość, że królowa nie mogła karmić go piersią, to otrzymywało ono swój własny dwór, co często jeszcze bardziej ograniczało kontakty matki i dziecka. Królową, która wyraziła chęć karmienia swojego dziecka była niezważająca na konwenanse Anna Boleyn, lecz nawet jej nie udało się złamać tych ważnych zasad.

 

Bibliografia:

Licence A., W łożu z Tudorami. Intymne życie dynastii, Kraków 2014.

Goodman R., How to be a Tudor. A Dawn-to-Dusk Guide to Everyday Life, Great Britain 2015.

Meyer J., Tudorowie, Kraków 2012.

Ives E., Życie i śmierć Anny Boleyn, Kraków 2012.

 

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz