„Złote żniwa” - J.T. Gross, I. Grudzińska-Gross - recenzja


W dniu 10 marca 2011 roku w polskich księgarniach pojawiła się kolejna książka Jana Tomasza Grossa Złote żniwa. Autor wraz Ireną Grudzińską-Gross przedstawili w niej problem udziału społeczeństw Europy w rabowaniu mienia żydowskiego w czasie II wojny światowej, czyli tego co ich zdaniem działo się na obrzeżach Zagłady Żydów.

Autorzy skupili się przede wszystkim na wątku polskim. Już na samym początku chciałbym zaznaczyć, iż pisanie recenzji tej pozycji nie należało do najłatwiejszych zadań. Nie bez wpływu była tu moim zdaniem debata prasowa, która toczyła się od połowy grudnia i pokazała, z jednej strony jak bardzo boimy się takich książek, a z drugiej na pewne braki i niedociągnięcia w samej publikacji. Chciałbym również zaznaczyć, że tekst dotyczący Złotych żniw będzie znacząco różnić się od standardowych recenzji zamieszczonych na portalu.

Jan Tomasz Gross. Wróg czy przyjaciel Polski i Polaków?

Postać Jana Tomasza Grossa od wielu lat w naszym kraju budzi liczne kontrowersje, dla jednych jest głównym wrogiem Polski i Polaków, który w swych publikacjach rozsiewa liczne kłamstwa na temat stosunków polsko-żydowskich w czasie drugiej wojny światowej. Dla drugich jest zaś tym, który te stosunki na nowo buduje, a w swych pracach pokazuje, iż w polskiej historiografii nie ma tematów tabu, przez co jesteśmy skłonni pisać i rozmawiać o najbardziej wstydliwych momentach naszych dziejów. Wydaje się, iż nie zawsze obraz tego intelektualisty był tak kontrowersyjny. Wystarczy tu wspomnieć, że przez wiele lat zarówno Jan Tomasz Gross jak i współautorka Złotych żniw, kojarzeni byli przede wszystkim z wydanymi w 1983 r. w drugim obiegu wspomnieniami W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali…1Książki, która dla wielu osób uchodzi za prace sztandarową, a komentarze autorstwa Grossów poprzedzające przechowywane w Instytucie Hoovera relacje, budziły swoistego rodzaju podziw środowisk związanych z opozycją antykomunistyczną. Wtedy też, jeszcze nikt nie zarzucał im antypolonizmu czy propagowania haseł niezgodnych z prawdą historyczną.

Sytuacja odwróciła się w 2000 r., kiedy nakładem wydawnictwa Pogranicze ukazała się książka Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka2, opisująca mord z 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem. Publikacja ta zburzyła dotychczasowy obraz Polaków jako tych, którzy w czasie wojny zajmowali się ratowaniem Żydów, a w najgorszym wypadku pozostawali bierni na tragedię Shoah. Gross pisał o bezpośrednim udziale w zbrodni obywateli Jedwabnego, a co najgorsze dla wielu ludzi czytających tamtą książkę również o tym, iż mieszkańcy tego małego miasteczka byli inicjatorami tej „akcji„. Wywołało to poruszenie zarówno ze strony publicystów jak i naukowców. Warto tu wspomnieć o polemikach jakie toczył autor ze świętej pamięci prof. Tomaszem Strzemboszem na łamach prasy m.in. „Gazety Wyborczej„ i ”Rzeczpospolitej”. Często w dyskusji dotyczącej Sąsiadów… pojawiały się w argumentacji przeciwników Grossa stwierdzenia, iż nie jest on historykiem, przez co nie ma niezbędnego w tej pracy warsztatu, a źródła które dobiera, cytuje w taki sposób aby potwierdzały one jego teorię. Warto zauważyć również, iż następstwem ujawnienia prawdy o zbrodni jedwabieńskiej, jak również publikacji Grossa były badania, których wyniki opublikowano w dwutomowej pozycji Wokół Jedwabnego3W pracy tej znalazły się artykuły wielu znawców relacji polsko-żydowskich m.in. Andrzeja Żbikowskiego,  Dariusza Libionki czy Tomasza Szaroty. Niestety mam wrażenie, że podobnie jak wiele innych prac poruszających tę tematykę przeszła ona bez echa w debacie publicznej.

Również kolejna książka J.T. Grossa Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści4, w której m.in. omówił on wydarzenia kieleckie z lipca 1946 r. oraz przedstawił bierny, a nawet negatywny stosunek Kościoła katolickiego do problemu antysemityzmu w pierwszych latach powojennej Polski, wywołała burzliwą dyskusję. Ciekawym jest, że większość przeciwników przytacza analogiczne zarzuty jak miało to miejsce w przypadku Sąsiadów…. Interesujący materiał do poznania owej retoryki stanowi publikacja Cena Strachu. Gross w oczach historyków, zamieszczone są w niej teksty autorstwa Marka Chodakiewicza, Bogdana Musiała czy Piotra Gontarczyka5.

Wydaje się, że od czasów publikacji przez Jana Tomasza Grossa Sąsiadów… opinia publiczna podzieliła się na dwa obozy z jednej strony przeciwników z drugiej zaś jego zwolenników. Trzeba również zaznaczyć, iż podziały widoczne są również w środowisku naukowym, które z założenia nie powinno ulegać emocją, a podać książki rzeczowej krytyce jeżeli takowej potrzebują. Niestety nie do końca się to udaje. Tendencja podziałów zauważalna jest również przy najnowszej pozycji Złote żniwa, które poruszają jakże smutny i bolesny problem współudziału społeczeństwa polskiego w akcie przywłaszczania i rabowania mienia żydowskiego. Pracy, która dla wielu będzie kolejnym przykładem braku odpowiedzialności i zakłamania Jana Tomasza Grossa, dla drugich zaś doskonałym przykładem tego jak dobrze jako naród potrafimy rozliczyć się z historia nawet tą najbardziej dla nas niekorzystną.

Chciałbym również poruszyć jeszcze jedną kwestię zanim przejdę do omówienia szczegółowego Złotych żniw, a mianowicie tego, iż praca ta nie ma charakteru stricte naukowego, jest esejem historycznym, a więc pewnym subiektywnym spojrzeniem autorów w przeszłość, oczywiście w oparciu o źródła i publikacje naukowe. Niestety wielu ludzi wypowiadając się na jej temat zapomniało o tym.

Złote żniwa, czyli o nowej kości niezgody

Jak zauważył jeden z moich kolegów, w dość prześmiewczy sposób Złote żniwa to jedna z niewielu książek, której treść poznaliśmy bez zaglądania do niej. Jeszcze na długo przed jej oficjalnym wydaniem, rozgorzała w prasie i telewizji dyskusja, która niejako potwierdziła te słowa. Przyglądając się temu dyskursowi zadawałem sobie pytanie, cóż za rewelacyjne treści znajdują się w najnowszej publikacji Jana Tomasz Grossa oraz jak bardzo może ona odbiegać od faktów, które dotychczas krążyły w świecie nauki, a które niestety jak już wspominałem nie znajdują przełożenia na płaszczyznę debaty publicznej. Czymże są owe Złote żniwa?

Na pierwszy rzut oka książka niczym nie powala. Jest niewielkich rozmiarów format A 5, zaledwie 207 stron w miękkiej oprawie, która prawdę powiedziawszy przy bardzo solidnej pracy nad nią niestety zaczęła się rozklejać. Rekompensuje to jej cena ok. 30 zł. Dochód ze sprzedaży, jak zaznaczało wielokrotnie Wydawnictwo Znak w całości ma zostać przeznaczony na cele charytatywne. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku sprzedaży książki Strach. Niestety na końcu czytelnik nie znajdzie bibliografii, ani chociażby niewielkiego wyciągu z literatury przedmiotu, który mógłby stanowić dalszy przewodnik dla chętnych zgłębić ów temat. Oczywiście książka opatrzona jest przypisami i to one muszą stanowić ów drogowskaz.

Głównym jej celem jak podkreślili autorzy była próba ukazania tego co wydarzyło się na obrzeżach zagłady Żydów, a więc w trzecim jej etapie który rozpoczął się po akcji wysiedleń z gett i trwał od 1943 do 1945 r. Grossowie skupili się przede wszystkim na kwestiach związanych z grabieniem mienia żydowskiego, ukrywaniem ich w celach czerpania zysków finansowych oraz mordowania dla takowych. Trzeba jednakże już na wstępie omawiania pracy zauważyć, iż narracja książki nie dotyczy wyłącznie okupowanej Polski. W Złotych żniwach wielokrotnie pojawiają się przykłady z innych krajów m.in. Węgier, Francji, Grecji. Zresztą jej pierwsze rozdziały poświęcone są w większości, aparatowi wyzysku społeczności starozakonnej jaki został stworzony przez hitlerowskie Niemcy oraz  jego znaczenia w gospodarce tego kraju.

Inspiracją do napisania książki było zdjęcie zamieszczone w „Gazecie Wyborczej. Duży Format”, które stanowiło uzupełnienie tekstu Gorączka złota w Treblince autorstwa Piotra Gołuchowskiego i Marcina Kowalskiego6. Przedstawieni na nim mieli być chłopi i chłopki z pobliskiej wsi Wólki Okrąglik, którzy zostali złapani przez uzbrojonych mężczyzn w trakcie „przeszukiwania” terenów dawnego obozu zagłady w Treblince. Treblińskie Eldorado i poszukiwacze żydowskiego złota, których dotyczył tekst, obecni byli nie tylko w tym obozie. Informacje o poszukiwaczach skarbów, hienach które szukały złota na terenach dawnych obozów zagłady odnajdujemy również w Sobiborze czy Bełżcu7. Wartym odnotowania jest również fakt, że zjawisko dewastacji cmentarzy, masowych mogił, domów w celach rabunkowych, czy delikatnie rzecz ujmując przywłaszczenia cudzego mienia nie odnosi się wyłącznie do Holokaustu. Występowało ono już znacznie wcześniej przy okazji, kolejnych wojen czy rewolt społecznych. W trakcie trwania drugiej wojny światowej jak i tuż po jej zakończeniu dochodziło wielokrotnie do tego typu zjawisk, czego najlepszym przykładem może być osławiony „Dziki Zachód” na terenach tzw. Ziem Odzyskanych. Oczywiście, co trzeba sobie szczerze powiedzieć nic nie tłumaczy tego typu zachowań, szczególnie, że gros polskiego społeczeństwa wiedziało co działo się z Żydami w czasie okupacji niemieckiej.

Jak zauważył we wstępie do pracy Jan Tomasz Gross, zdziwiło go dlaczego publikacja ta nie wywołała żadnej dyskusji w Polsce (Złote żniwa, s.13-14). Problem ten w jednym z wywiadów dla telewizji TVN poruszyli również autorzy tekstu z „Gazety Wyborczej”. Wydaje się, że dopiero informacje o jego wykorzystaniu w Złotych żniwach na nowo wydobyły na światło dzienne tą fotografię. Jej autentycznością zajęli się dziennikarze „Rzeczpospolitej” Michał Majewski i Paweł Reszka, którzy w swym tekście powątpiewają, iż zdjęcie przedstawia poszukiwaczy żydowskiego złota w Treblince8. W podobnym tonie utrzymany jest również tekst autorstwa Marcina Kąckiego wydany w trzy dni po publikacji pracy Grossów9.  Owa autentyczność zdjęcia jest jednym z najczęściej spotykanych pod adresem autorówZłotych żniw zarzutem. Zresztą w moim odczuciu bardzo uzasadnionym na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, pomimo tego że samo zdjęcie nie jest głównym tematem pracy, a narracja na jego temat jest jedynie wpleciona pomiędzy jej poszczególne części. Czytając Złote żniwa odniosłem wrażenie, iż wielokrotnie służy ono do zbyt wielkich uogólnień, jak chociażby takich:

„Obojętność fotografowanych bierze się z braku uznania śmierci, której te kości są znakiem. Gdyby to były nasze kości, nasza śmierć znaczyłaby ofiarę, poświecenie, męczeństwo. Ale ta śmierć ich nie dotyczy. Układają te czaszki w rządek, jak się układa plony, dynie albo arbuzy.” (Złote żniwa, s. 142)

Nie jest to jedyny przypadek kiedy autor na podstawie fotografii wyciąga zbyt daleko idące wnioski. Można przytoczyć by ich znacznie więcej: stosunek osób obecnych na zdjęciu do religii i Kościoła, czy też związkach pomiędzy „wachmanami„ a żonami i córkami przedstawionych na zdjęciu. Oczywiście zawsze można się zastanowić, czemu służą tego tupu zabiegi. Z jednej strony z pewnością potęgują one traumę jaką niosła za sobą Zagłada, przez co oddziałują na czytelnika. Mogą również być, jak słusznie zauważył autor poprzedniej recenzji na portalu Rafał Kuzak, doskonałym uzupełnieniem mowy oskarżycielskiej w stosunku do osób które brały udział w procederze rabowania terenów dawnych obozów zagłady, czy też tych, które „dorobiły„ się na tragedii Żydów w czasie II wojny światowej. W tym miejscu warto sobie zadać pytanie: ”Czy w pracy, która chce uchodzić za naukową można stosować tego typu zabiegi?”. Wydaje mi się, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Osobiście widzę zarówno pozytywne jak i negatywne cechy tego typu działań. Na pewno wpływają one na odbiorcę budząc jego ciekawość, współczucie do ofiar oraz niechęć do oprawców, ale czy historykowi wypada pisać w ten sposób.

To co budzi niepokój w stosunku od fotografii to również sposób w jaki Grossowie przyjęli autentyczność tego co ono przedstawia. O ile na początku w pracy pojawiają się pewne wątpliwości, a autorzy piszą:

„Ci okoliczni chłopi najprawdopodobniej zostali złapani na gorącym uczynku przekopywania ziemi w poszukiwaniu żydowskiego złota i kosztowności albo przygonieni tutaj do wyrównywania gruntu po poprzednich wykopkach.” (Złote żniwa, s. 27)

To w dalszej części takich rozterek już nie mają. Nie mogę niestety zgodzić się ze stwierdzeniami Rafała, iż Grossowie przyjęli, że zdjęcie zostało zrobione w marcu. W całej książce nie pojawia się żadna wzmianka na ten temat. Informacje o dacie powstania fotografii pojawiają się w tekstach publicystycznych, które przytaczam wcześniej.

Warsztat, czyli o uprawianiu historii przez Grossa

Przechodząc do analizy treści Złotych żniw zrzucają się dwie kwestie, które uważnego czytelnia mogą skłonić do pewnych refleksji. Po pierwsze to, iż autorzy pracy bardzo często starają się odnosić pewne teorie, wyobrażenia współczesne do czasów z II wojny światowej. Powoduje to, iż z jednej strony problem ten wydaje nam się bliższy, ale też może prowadzić do pewnego rodzaju zniekształceń i uogólnień obrazu przeszłość. Drugą, to zaś owe uogólnienia, które owszem w eseju są dopuszczalne, ale powodują, iż z książki otrzymujemy obraz okupowanej Polski w bardzo uproszczonym świetle. Gdzie społeczeństwo podzielone jest w relacji czarne i białe. Tego elementu złego oczywiście jest znacznie więcej niż ludzi niosących pomoc Żydom z pobudek humanitarnych, miłości bliźniego czy też z obywatelskiej solidarności.

Wydaje się, iż obraz polskiej wsi, bo o niej jest w przeważającej mierze mowa w publikacji, w czasie okupacji był trochę bardziej skomplikowany. W moim odczuciu trochę słabo rozwinięty został wątek gospodarczy tego typu wydarzeń. Samo odwołanie się do stereotypu o żydowskim bogactwie, skądinąd bardzo trafne, jest jednakże tylko jedną z płaszczyzn, które mogły kierować ludźmi (pomijam tu na razie wątek religijny o nim w dalszej części recenzji). Gross sam podkreśla, iż nie sposób jest podać liczb, zarówno ofiar zamordowanych ze strony Polaków w czasie II wojny światowej; jak i osób które skorzystały materialnie na tragedii Żydów. Choć takowe podaje w jednym z fragmentów pracy:

„Ilu Żydów w okupowanej Europie zamordowali ‘miejscowi’ z ogólnej liczby sześciu milionów zgładzonych w Holokauście? Sądzić należy, że – w zależności od przyjętej metody liczenia- historycy oszacują tę liczbę między jeden a półtora miliona. A ilu Żydów wymordowali sąsiedzi i współobywatele na terenach rdzennie polskich? Badania na ten temat wciąż są prowadzone i z dokładniejszą oceną zapoznamy się dopiero w przyszłości, tymczasem liczbę ofiar można szacować na kilkadziesiąt tysięcy. Nie mniej dla zrozumienia tego co się wydarzyło, nie statystyki - z konieczności przybliżone - lecz dokładana znajomość konkretnych zdarzeń jest potrzebna” (Złote żniwa, s. 83.)

Ta znajomość konkretnych wydarzeń jest jednym z największych atutów pracy. Autor zebrał w niej dotychczasowe wyniki badań, w główniej mierze historyków związanych z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, oraz Żydowskiego Instytutu Historycznego uzupełniając je o wspomnienia ocalałych z Holokaustu. Dzięki temu książka ma niepowtarzalny charakter, gdyż dopuszczone zostały do głosu ofiary, a nie podane są wyłącznie suche fakty i daty. Choć tych czasami brakuje. Grossowi jakimś dziwnych trafem pomimo tego, iż jego książki nie są nowatorskie, oparte na jakimś nowym materiale źródłowym udaje się dotrzeć do polskiego społeczeństwa. Wywołać dyskusję, której, co z przykrością muszę stwierdzić nie potrafią zrobić nasi rodzimi historycy. Zresztą wtórują im niejako dziennikarze, stosunkowo rzadko wspominając o kluczowych pracach w tym temacie10.

Wypada się jeszcze zastanowić nad tym jak liczna grupa brała udział w procederze mordowania Żydów. Gross pisze w wielu miejscach, iż było to zjawisko powszechne, a ludność, która brała udział w tego rodzaju „akcjach” nie ograniczała się wyłącznie do marginesu społecznego. W moim osobistym odczuciu ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć jak duża grupa brała udział w rabowaniu i zabijaniu Żydów spośród społeczeństwa polskiego. Wydaje się, iż dopiero po wnikliwej analizy materiału archiwalnego, w głównej mierze tzw. sierpniówek z 1944  będzie można choć częściowo odpowiedzieć na to pytanie. Potwierdzają to również ostatnie badania prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking, które pokazują, iż w tego typu działaniach udział mógł brać nie tylko margines społeczny, ale również grupy uchodzące za elity społeczne ówczesnych miast i wsi.

Dużym atutem książki jest to, iż Grossowie nie odnoszą swoich teorii wyłącznie do Polski. Wielokrotnie przytaczają przykłady rabowania i wydawania na śmierć Żydów w krajach Europy Zachodniej. Jak chociażby łapankę we Francji z 16/17 lipca 1942 roku, gdzie złapani przez swoich sąsiadów i stłoczeni na stadionie Velodrome d’Hiver w liczbie ok. 13 tys. Żydzi zostali odesłani do obozu Auschwitz-Birkenau (Złote żniwa, s. 82-83.). Do podobnych sytuacji dochodziło również w Grecji czy na Węgrzech. Osobne fragmenty autorzy poświęcili temu co działo się na wschodzie, a więc relacją pomiędzy Żydami a Litwinami, czy Ukraińcami. Pokazuje to jak złożonym problem jest kwestia bogacenia się poszczególnych jednostek, grup kosztem Żydów w czasie II wojny światowej. Oczywiście Grossowie wielokrotnie podkreślają, iż do sytuacji tej nigdy by nie doszło gdyby nie nazistowskie Niemcy.

Zwracają również uwagę, iż hasła głoszone przez nazistów trafiały na podatny grunt dzięki stereotypom i przedwojennemu antysemityzm. Szczególną rolę miał tu odegrać Kościół katolicki, który jak zauważyli słusznie autorzy odgrywał decydującą rolę w kształtowaniu postaw społecznych na wsi polskiej. Niestety jak pokazują dotychczasowe badania stosunek duchowieństwa do Żydów w czasie II wojny światowej w najlepszym wypadku był obojętny. Oczywiście zdarzały się pojedyncze przypadki ratowania starozakonnych, jednakże oficjele duchowni w Polsce nigdy nie zabrali głosu w obronie Żydów, a czasami jak pokazują cytowane w publikacji w całości źródła, Shoah było dla nich rozwiązaniem międzywojennych problemów pomiędzy Polakami a Żydami (Złote żniwa, s.187-188.).

Ostateczne wnioski

Po lekturze Złotych żniw nasuwa mi się kilka dosyć istotnych wniosków o pisaniu historii w Polsce oraz nas samych. Kolejne książki Jana Tomasza Grossa pomimo licznych kontrowersji jakie wywołują, błędów merytorycznych i warsztatowych zyskują coraz większy rozgłos. Oczywiście zawsze można się spierać czy jest on dla Nas Polaków na in plus, czy in minus, ale w podobny sposób można również postrzegać działalność innych historyków, którzy wywołują kontrowersje. W moim osobistym odczuciu i pomimo tego, że czasami mocno namęczyłem się starając się zrozumieć cele eseju Grossów (gównie czemu miały służyć te wszystkie uogólnienia), dostrzegam w nim więcej pozytywnych stron niż negatywnych.

Po pierwsze, informacje o domniemanych poszukiwaczach skarbów przeczesujących w czasie wojny i po jej zakończeniu terenów obozów zagłady, czy też szmalcownikach i osób wydających Żydów za pieniądze bardzo często przewijają się przez fachową literaturę przedmiotu. Jednakże ma to niewielki wpływ na debatę publiczną. Wyjątek jeżeli chodzi o relacje pomiędzy Polakami a Żydami w czasie okupacji stanowi kwestia Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Zresztą bardzo słusznie, dzięki nim wiemy, iż w polskim społeczeństwie w czasie okupacji pomimo niebezpieczeństw jakie groziły za ukrywanie Żydów, a także powiedzmy sobie szczerze problemów już po jej zakończeniu, byli ludzie, którzy bezinteresownie ratowali swoich sąsiadów wyznania mojżeszowego. Stanowią oni swoistego rodzaju wzór do naśladowania dla młodych pokoleń. Obserwując debatę wokół najnowszej książki Grossów odniosłem jednak wrażenie, iż czasem ci bohaterowie wykorzystywani są jako kontrargument w dyskusjach, które nie zawsze mają merytoryczne podłoże, a raczej polityczne. Podkreśla się, iż jesteśmy narodem, który ratował Żydów, a nie wydawał ich na śmierć. Często zapominając o tym, że była również ta druga strona medalu. Świadczyć o tym mogą chociażby powojenne losy terenów dawnych obozów zagłady. Doskonałym przykładem jest tu Bełżec, który przez wiele lat regularnie odwiedzany był przez poszukiwaczy złota. Zresztą sprzyjała temu forma upamiętnienia, albo jej brak. Pierwszy pomnik powstał tam w latach 60. XX wieku, jednakże dopiero w 2004 kiedy otworzono Muzeum Pamięci Bełżec teren został całkowicie ogrodzony. „Złote żniwa” mówią o tym problemie, w sposób dość kontrowersyjny, ale wypełniają lukę w dyskursie społecznym, której do tej pory unikaliśmy.

Druga kwestia to mianowicie oddźwięk jaki zyskały Złote żniwa, jak na razie wiele kwestii dotyczących tej publikacji było wypowiadane pod wpływem emocji, nie zawsze popartych naukowymi faktami. Wierzę jednak, a pokazują to najnowsze publikacje Centrum Badań nad Zagładą Żydów, że książka pociągnie regularne badania dotyczące trzeciego okresu Zagłady. Jeżeli stworzone zostaną podwaliny, tak jak miało to miejsce w przypadku Sąsiadów… i pracy Wokół Jedwabnego, będziemy w stanie zweryfikować albo potwierdzić obraz jaki został nakreślony przez Jana Tomasza Grossa i Irenę Grudzińską-Gross. Wartym odnotowania jest również fakt, iż z tego rodzaju publikacjami zmierzyć musiały się  inne narody m.in. Niemcy gdy Daniel Goldhagen opublikował pracę Gorliwi kaci Hitlera. Zwykli Niemcy i Holokaust czy też sami Żydzi gdy John Sack wydał Oko za oko. Przemilczana  historia Żydów, którzy w 1945 mścili się na Niemcach. Jeżeli już to uczynimy, udowodnimy, iż jako naród jesteśmy w stanie rozliczyć się ze swoją przeszłością, nawet tą najczarniejszą, a nie wymagać tego wyłącznie od innych.

Plus minus:
Na plus:
+ problematyka jaką porusza praca
+ oddźwięk społeczny
+ cytowane źródła w doskonały sposób ukazują traumę Shoah
+ styl w jaki napisana została książka, nie tylko działa na uczucia ale dobrze się ją czyta
Na minus:
- znaczne uogólnienia i uproszczenia
- przyjęcie za pewnik autentyczności fotografii
- praca nie jest nowatorska
- brak bibliografii
- niedociągnięcia techniczne jeżeli chodzi o wydanie: okładka, klejenie

Tytuł: Złote żniwa
Autor:
 Jan Tomasz Gross, Irena Grudzińska-Gross
Wydawca: Wydawnictwo Znak
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-240-1523-8
Liczba stron: 207
Cena: ok. 30  zł
Ocena recenzenta: Nie chciałbym wystawiać tej książce oceny. Uważam, iż jest na tyle istotna, że każdy kto interesuje się tą tematyką i chciałby zabrać głoś w debacie powinien ją przeczytać i samemu ocenić.

  1. Irena Grudzińska – Gross, Jan Tomasz Gross, W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali… Polska a Rosja 1939-1942, wyd. Aneks, Londyn 1983. []
  2. J.T. Gross, Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, wyd. Pogranicze, Sejny 2000. []
  3. Wokół Jedwabnego, T. 1 – 2, pod red. Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka, wyd. IPN, Warszawa 2002. []
  4. J.T. Gross, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści, wyd. Znak, Kraków 2008. []
  5.  Cena Strachu. Gross w oczach historyków, pod red. Roberta Jankowskiego, wyd. Fronda, Warszawa 2008. []
  6. P. Gołuchowski, M. Kowalski, Gorączka złota w Treblince, „Gazeta Wyborcza. Duży Format” 08.01.2008, [na:] http://wyborcza.pl/1,76842,4811664.html, dostęp: 23.04.2011. []
  7. Anna Gmiterek – Zabłocka, Gorączka złota w Bełżcu, [na:]http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,97906,9084599,_Goraczka_zlota__w_Belzcu__Relacje_swiadkow__POSLUCHAJ.html, dostęp: 26.03.2011 []
  8. M. Majewski, P. Reszka, Zagadka starego zdjęcia, „Rzeczpospolita” 21.01.2011, [na:]http://www.rp.pl/artykul/598065.html, dostęp: 22.04.2011. []
  9. M. Kącki, Powiększenie. Nowe oblicze znanego zdjęcia,  „Gazeta Wyborcza. Świąteczna” 13.03.2011, [na:] http://wyborcza.pl/1,111789,9241381,Powiekszenie__Nowe_oblicze_znanego_zdjecia.html, dostęp:22.04.2011. []
  10. Doskonałym przykładem tego jest dyskusja nad dwoma książkami jakie ukazały się w Centrum Badań nad Zagładą Żydów autorstwa Jana Grabowskiego „Judenjagd„ oraz Barbary Engelking „Jest taki...„. Pomimo początkowej próby wywołania dyskusji przez „Gazetę Wyborczą” i ”Rzeczpospolitą”, w debacie publicznej stosunkowo rzadko powoływano się na te publikacje. Zresztą patrząc na programy publicystyczne w telewizji, zapraszano do studia zazwyczaj polityków, dziennikarzy oraz historyków, którzy niewiele mają wspólnego z tematyką żydowską. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz