Boski wiatr. Czy samobójcze ataki kamikaze podczas II wojny światowej były skuteczne?


Kamikaze byli specjalnymi jednostkami lotnictwa japońskiego podczas II wojny światowej. Piloci kamikaze na samolotach z przyczepionymi bombami przeprowadzali samobójcze ataki. Ich celem były alianckie okręty wojenne. Ataki kamikaze zniszczyły kilkadziesiąt amerykańskich okrętów, w tym aż trzy lotniskowce.

Początki kamikaze

Kamikaze podczas ataku na okręt amerykański

Kamikaze w dosłownym tłumaczeniu oznacza „boski wiatr”. Nazwa ma historyczne konotacje, gdyż wiąże się z tajfunami, które dwukrotnie w XIII w. ochroniły Japonię od mongolskiej inwazji. Pomoc przyrody Japończycy uznali za boską ingerencję. Stąd nazwa „boski wiatr”.

Samobójcze ataki pilotów nie były jednak pomysłem całkowicie japońskim. Zanim zorganizowano oddziały kamikaze zdarzali się piloci różnych nacji, którzy nie chcąc ryzykować schwytania lub wiedząc, że nie będą w stanie bezpiecznie wylądować, po prostu atakowali wrogie cele, zderzając się z nimi. Pierwszy znany przykład japońskiego ataku samobójczego miał miejsce już 7 grudnia 1941 r. podczas ataku na Pearl Harbor. Wówczas samolot porucznika Fusaty Lidy został trafiony w zbiornik z paliwem. Pilot uznał, że zamiast dać się złapać lub rozbić się na oceanie lepiej zaatakować cel na lądzie. Dlatego wiedząc, że ma niewielkie szanse na powrót do swojego macierzystego lotniskowca, zdecydował się rozbić o wrogi hangar.

Co jednak skłoniło japońskie dowództwo do tego, by takie ataki, jak atak porucznika Lidy, stały się nie wyjątkowym i zrządzonym przez przypadek aktem desperacji, ale celowym elementem prowadzenia wojny przez Japonię?

Wojna na Pacyfiku

Atak na Pearl Harbor, tonie USS Arizona

By to ustalić trzeba wrócić do 1941 roku. Wówczas Japonia zaatakowała neutralne wtedy Stany Zjednoczone. Zniszczenia w Pearl Harbor zmieniły bieg wojny. USA wtedy aktywnie do niej przystąpiły i rozpoczęły zmagania na kilku frontach. Z jednej strony amerykańskie wojsko wsparło siły alianckie w Europie, z drugiej amerykańska flota ruszyła przeciwko Japonii. Dowództwo japońskie zakładało szybką wojnę, która miała zmusić USA do kapitulacji. Stało się inaczej i z każdym rokiem Stany Zjednoczone zaczęły na Pacyfiku zadawać Japonii coraz poważniejsze straty. Japonia nie była zdolna w miejsce zniszczonych okrętów wprowadzić nowych jednostek. Jeszcze poważniejsze były straty wśród doświadczonych pilotów. Zmagania na Pacyfiku ich po prostu zdziesiątkowały. Wreszcie Japonia pozostawała osamotniona w swoich zmaganiach przeciwko USA, nie mogła liczyć na wsparcie Niemiec i Włoch.

Od 1943 r. Amerykanie coraz bardziej zbliżali się do wysp Japonii. W lutym Japonia straciła Guadalcanal, a w lipcu 1944 r. wyspę Saipan na Marianach. Dzięki temu Stany Zjednoczone zyskały bazę, z której ich bombowce B-29 Superfortress  mogły bombardować główne wyspy Japonii. Dodatkowo nowe samoloty Amerykanów były dużo lepsze niż japońskie. W walce powietrznej po prostu nie dawały im szans. Amerykanie górowali nie tylko technologicznie, ale także wśród ich pilotów większość miała wojenne doświadczenie, co dawało im znaczącą przewagą.

Przy takiej dysproporcji sił, japońskie dowództwo, którego okręty nie mogły już właściwie zagrozić flocie USA, postanowiło na desperacką taktykę przy wykorzystaniu kamikaze. Pomysł na wykorzystanie pilotów-samobójców na szeroką skalę jest przypisywany kapitanowi Motoharu Okamurze (aczkolwiek jako pomysłodawcy tej taktyki wymieniani są także inni japońscy dowódcy). Latem 1944 r. miał on oficjalnie zaproponować taktykę ataku kamikaze. On także miał jako pierwszy analizować praktyczne wykorzystanie i skuteczność tej taktyki. W sierpniu pierwsi kamikaze mieli zostać przeszkoleni na Tajwanie.

Przygotowanie do ataku kamikaze

Wiązanie opaski z flagą Japonii pilotowi kamikaze

Trening kamikaze przygotowywał pilotów do samobójczej misji. Japońska prasa zachęcała Japończyków do wstępowania w szeregi kamikaze. Stąd dużo miejsca poświęcała wszelkim skutecznym akcjom pilotów-samobójców.

Obok przygotowania psychicznego piloci byli także poddawani intensywnemu szkoleniu pilotażu. Piloci mieli obowiązek utrzymywać swoje zdrowie w jak najlepszym stanie, by w każdym momencie być gotowym do wykonania misji. Podręcznik dla pilotów kamikaze pozwalał na powrót z misji, gdyby nie udało się zlokalizować celu. Jednak gdy jeden z pilotów wrócił do bazy po raz dziewiąty został w niej zastrzelony.

Pierwsi rekruci na pilotów-samobójców kamikaze w 1944 r.

Pilotów uczono także, aby nie poświęcali swojego życia zbyt lekko. Powinni swoim atakiem wyrządzić jak największe straty wrogowi. Instrukcje także precyzyjnie określały najdogodniejsze miejsce trafienia w okręt wroga.W przypadku ataku nurkującego kamikaze mieli trafiać w obszar między wieżą okrętową a kominami. Natomiast w przypadku ataku poziomego należało celować w środek okrętu. Dodatkowo instruktorzy zalecali, by piloci do samego końca nie zamykali oczu, by ich atak był jak najbardziej efektywny. Tuż przed zderzeniem z okrętem pilot miał krzyczeć „hissatsu„ co można tłumaczyć jako ”pewna śmierć”.

Tuż przed lotem piloci kamikaze często wypijali sake z ceremonialnego naczynia. Oficerowie w swój ostatni lot zabierali samurajskie miecze, a także zdjęcia swojej rodziny. Wielu zabierało także pistolet Nambu, by w razie rozbicia na terytorium wroga popełnić za jego pomocą samobójstwo. Wielu pilotów przed śmiercią odmawiało modlitwy. Tradycyjnie na głowie wiązali opaskę z flagą Japonii.

Pierwszy atak kamikaze

USS Reno

Są dowody na to, że pierwsza próba celowego ataku przy wykorzystaniu kamikaze została zorganizowana we wrześniu 1944 r. Do tego celu przygotowano dwa myśliwce, do których doczepiono ważące po 100 kg. bomby. Jednakże piloci wysłani do ataku zaginęli, a alianci nie zgłaszali żadnych strat związanych z atakiem samobójców. Zatem misja tego dnia nie powiodła się.

Bardziej wiarygodne źrodła wskazują, że pierwsze skuteczne ataki kamikaze odbyły się miesiąc później. Pierwszym amerykańskim okrętem trafionym przez celowo rozbity japoński samolot miał być USS Reno. W trakcie bitwy powietrznej o Formozę (12-14 października 1944 r.) USS Reno podczas bitwy zestrzelił sześć japońskich samolotów. Jednakże jeden z pilotów kamikaze przebił się przez amerykańską obronę przeciwlotniczą i rozbił się na pokładzie okrętu. Jednym z kamikaze zamierzających się rozbić tego dnia na okręcie US Navy był admirał Masafumi Arima. Oficer osobiście poprowadził atak powietrzny na Amerykanów. Przed startem usunął z munduru swoją rangę i zadeklarował, że nie zamierza z bitwy wracać żywy. Rzeczywiście Arima nie wrócił z pola walki, ale nie wiadomo, czy pilotowany przez niego bombowiec Mitsubishi G4M „Betty” wyrządził jakiekolwiek straty Amerykanom. Mimo to Arima także jest czasem wskazywany jako autor koncepcji ataków kamikaze.

Jednostki kamikaze

Przygotowywanie do samobójczego ataku samolotów Mitsubishi A6M Reisen

Bitwa o Leyte okazała się punktem zwrotnym w historii kamikaze. O ile wcześniejsze ataki były raczej pojedynczymi aktami szaleńczej odwagi, to od tej bitwy Japończycy zaczęli już szeroko stosować taktykę przy wykorzystaniu kamikaze.

Jej faktycznym organizatorem był dowódca Pierwszej Floty Powietrznej na północnych Filipinach, Takijirō Ōnishi. Jednostka otrzymała zadanie wsparcia japońskich okrętów, które miałyby spróbować zniszczyć siły alianckie w zatoce Leyte. Jednostka ta miała tylko 41 samolotów. Ōnishi uznał, że konwencjonalna walka byłaby nieskuteczna. Dlatego 19 października, podczas spotkania na lotnisku Mabalacat zakomunikował pilotom, że nie widzi innej możliwości unieszkodliwienia amerykańskiego lotniskowca, jak zderzenie się z nim. Misja miała zostać przeprowadzona za pomocą myśliwców A6M Zero załadowanymi 250-kilogramowymi bombami. Dodał, że tylko taka odwaga, poświęcenie i szlachetność ducha może uratować Japonię od porażki. W ten sposób powstała Asahi, pierwsza sformowana jednostka kamikaze. W kolejnych tygodnia i miesiącach powstały następne jednostki kamikaze.

Kamikaze niszczy amerykański lotniskowiec

Uszkodzenia HMS Australia po ataku kamikaze

Już 21 października japoński samolot rozbił się na pokładzie krążownika HMAS Australia. W tym ataku zginęło 30 australijskich marynarzy, jednym z nich był kapitan jednostki, Emile Dechaineux. Zatonięcie holownika USS Sonoma 24 października jest uznawane za pierwszą stratę statku w wyniku ataku kamikaze. Jednak bezsprzecznie pierwszy duży sukces kamikaze odnieśli 25 października.Tego dnia na amerykańską flotę ruszyło pięć A6M Zero. Ich celem były lotniskowce. Jeden z samolotów rozbił się jeszcze na lotnisku. Dwa kolejne zaatakowały USS Fanshaw Bay, ale zostały zestrzelone przez obronę przeciwlotniczą. Kolejne dwa za cel wzięły USS White Plains. Jeden z nich został zestrzelony, a drugi trafiony zboczył z kursu i trafił w USS St. Lo. Atak na USS St. Lo mimo, że niezamierzony, okazał się najskuteczniejszy. Na okręcie wybuchł pożar benzyny, po którym nastąpiły wtórne eksplozje, w tym detonacje magazynu torped i bomb okrętowych. W efekcie okręt zatonął. Spośród 889 marynarzy znajdujących się na pokładzie 113 zginęło lub zaginęło, a około 30 innych zmarło z powodu odniesionych ran. Ci, którzy przeżyli, zostali uratowani z wody przez USS Heermann, USS John C. Butler, USS Raymond i USS Dennis.

Lotniskowiec St. Lo trafiony przez kamikaze. Niedługo później zatonął

Kolejnego dnia 55 kamikaze uszkodziło kolejne trzy lotniskowce: USS Sangamon, Santee i Suwannee. Łącznie ataki okazały się nadzwyczajnie skuteczne. Kamikaze trafili siedem lotniskowców i czterdzieści innych okrętów, z których pięć zostało zatopionych, a 23 ciężko uszkodzonych.

Sukcesy z Leyte zachęciły Japończyków i w efekcie w kolejnych miesiącach wojny dokonali około 2 tys. samobójczych ataków. Najwięcej z nich odbyło się podczas walk o Okinawę.

G4M zrzuca bombę latającą MXY7 Ohka w 1945 r.

Japończycy próbowali także dokonywać samobójczych ataków na bombowce B-29, ale te miały zdecydowanie słabszą skuteczność niż ataki na okręty. Kolejnym samobójczym pomysłem Japończyków były samoloty o napędzie rakietowym Ohka. Te jednak nie były zdolne do samodzielnego lotu na większe odległości. Dlatego były przenoszone pod kadłubem bombowców Mitsubishi G4M3 Betty. Dodatkowo obciążone bombowce stały się łatwiejszym celem dla Amerykanów, więc Ohka nie okazały się być dla Japonii cudowną bronią.

Obrona przeciwko kamikaze

USS Columbia tuż przed atakiem kamikaze

Amerykanie w obawie przed atakami kamikaze zmienili taktykę obronną. Wokół lotniskowców organizowali powietrzne patrole, które zawczasu miały zneutralizować japońskie samoloty. Dodatkowo Amerykanie atakowali gdzie tylko mogli japońskie lotniska, by zniszczyć stacjonujące na nich maszyny wroga. W ten sposób uniemożliwiali także ataki kamikaze. Z czasem przepaść w doświadczeniu i jakości samolotów tak znacząco się pogłębiła, że Alianci bardzo skutecznie neutralizowali japońskie samoloty, zanim te zdążyły zbliżyć się do ich okrętów. Nawet jeśli tracili jakieś okręty, to amerykańska flota była tak ogromna, że wycofywanie pojedynczych jednostek nie zagrażało planom operacyjnym. Dlatego kamikadze nie byli w stanie odwrócić losów wojny i powstrzymać inwazji Aliantów. Ataki kamikaze ustały wraz z kapitulacją Japonii, którą poprzedziło zrzucenie bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki w sierpniu 1945 r.

Efekty ataków kamikaze

Lotniskowiec USS Ommaney Bay płonie po ataku kamikaze. Wkrótc zatonął

Im bliżej końca wojny tym ataki kamikaze były mniej skuteczne. Łącznie w atakach kamikaze zginęło ok. 2,8 - 3,8 tys. japońskich pilotów. Amerykańskie dane wskazują, że 2,8 tys. kamikaze zatopiło 34 okręty US Navy, a uszkodziło 368 innych. Prz tym zginęło ok. 4,9 tys. marynarzy. Szacunkowo ok 8,5% trafionych przez kamikaze statków zatonęło. W powojennych analizach te dane wykazują jednak wyższą skuteczność ataków kamikaze, którzy mieli zatopić lub nieodwracalnie uszkodzić 70 amerykańskich okrętów.

Największymi okrętami jakie zniszczyli kamikaze były trzy amerykańskie lotniskowce: USS St. Lo, USS Ommaney Bay i USS Bismarck Sea oraz czternaście niszczycieli. Dodatkowo na liści okrętów zatopionych na skutek ataku kamikaze znajdują się m.in.: USS Abner Read, USS Barry, USS Callaghan, USS Colhoun, USS Emmons, USS Twiggs oraz USS Morrison.

Bibliografia:

  1. D. Brown, Fighting Elites: Kamikaze, New York 1990.
  2. Z. Flisowski, Burza nad Pacyfikiem, Poznań 1989.
  3. A. Gordon, Nowożytna historia Japonii, Warszawa 2010.
  4. R. Guillain, Od Pearl Harbor do Hiroshimy, Warszawa 1988.
  5. M. G., Sheftall, Blossoms in the Wind: Human Legacies of the Kamikaze, 2005.
  6. J. Tubielewicz, Historia Japonii, Wrocław 1984.

Więcej o historii Japonii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Kacper pisze:

    Lotnictwo w czasach drugiej wojny było mega ciekawe, właśnie skończyłem czytać „loty ku zwycięstwu” i bardzo zainteresowałem się tym tematem przez lekturę.

  2. Aas pisze:

    Ciekawostka. Skorzenny też przygotowywał Niemców do misji samobójczych, nie aż tak spektakualrnych, ale były projekty łodzi podwodnych czy motorówek - bardzo ryzykowne.

Zostaw własny komentarz