Wywiad Tomaszem Nałęczem nt. bitwy warszawskiej


Z profesorem Tomaszem Nałęczem z Uniwersytetu Warszawskiego, nt. znaczenia i efektów Bitwy Warszawskiej 1920 roku rozmawiał Sebastian Pawlina.
Sebastian Pawlina: Kto przyczynił się najbardziej do zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej? Czy w ogóle rozpatrywanie tego pod kątem „Rozwadowski czy Piłsudski” ma sens, czy też należy raczej uznać sierpniowe zwycięstwo za wspólne dzieło nie tylko tych dwóch Panów?

Dr hab. Tomasz Nałęcz prof. UW: Najkrócej mówiąc zwyciężyliśmy, bo mieliśmy wspaniałą armię, która potrafiła podnieść się po klęskach zadanych jej przez ofensywę Tuchaczewskiego. Bardzo jej w tym pomogło murem za nią stojące społeczeństwo, o czym najlepiej świadczył masowy w tych dniach ochotniczy zaciąg do armii. Ale też nie byłoby tego sukcesu bez znakomitego wodza, jakim był Józef Piłsudski. On w beznadziejnej wydawałoby się sytuacji, do jakiej doszło w wyniku pasma sukcesów Tuchaczewskiego, żelazną ręką utrzymał sprawność państwa, nie dopuścił do rozprzężenia w armii i przeprowadził zwycięską kontrofensywę, z czasem nazwaną „Cudem nad Wisłą”.

Zaś kwestia, w czyjej głowie jako pierwszej pojawił się pomysł uderzenia znad Wieprza w odsłonięte lewe skrzydło prących na zachód armii Tuchaczewskiego tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Jak wiadomo, marszałek Piłsudski sobie przypisywał tę zasługę. Ludzie mu nieżyczliwi wskazywali na gen. Rozwadowskiego. Nie można też wykluczyć innych autorów tego pomysłu, np. Juliana Stachiewicza. Tak już jest na wojnie, że w sztabach formułowane są różne propozycje walki. Ale o wyborze tej, która jest realizowana, zawsze decyduje Naczelny Wódz. Nawet gdyby to nie sam Piłsudski wpadł na pomysł zwycięskiej kontrofensywy, chociaż ja właśnie jemu to przypisuję, to i tak cała odpowiedzialność za tę operację spadała na jego barki. I nikt nie może go pozbawić glorii tego zwycięstwa. Choć wielu próbuje i to już od sierpnia 1920r.

Jaki wpływ na zwycięstwo miało złamanie szyfrów radzieckich?

- Ogromny, wręcz trudny do przeceniania. Jeśli wojenny pojedynek Piłsudskiego z Sowietami porównać do gry w karty, to dzięki złamaniu przez polski wywiad szyfrów sowieckich, Piłsudski przypominał gracza, który ma pełny wgląd w karty przeciwnika. Rzecz jasna w takiej sytuacji o wiele łatwiej i licytować i prowadzić samą rozgrywkę. Bardzo długo nic o tym nie wiedzieliśmy, bo Polacy się tym ze zrozumiałych względów nie chwalili. Ciągle, aż do 1939r., łamali te szyfry i nie chcieli, by Sowieci stracili swoje złudne poczucie bezpieczeństwa w komunikowaniu się drogą radiową.

Jaki był ogólny wpływ zwycięstwa strony polskiej na losy całości Europy? Czy można zakładać, że Polska byłaby jedynie przystankiem dla Bolszewików w drodze na zachód, czy też jest to przesadzone stwierdzenie?

- Wygrywając tę wojnę Polska nie tylko ocaliła własną niepodległość, ale zamknęła komunizm w granicach Rosji. Przesądziła tym samym o innym kształcie dziejów. Nie ulega wątpliwości, że bolszewicy dążyli w tym czasie do skomunizowania całej Europy. I pewnie by się im to udało, gdyby nie klęska zadana im przez Polaków. Gdyby doszli do Niemiec, bez większego kłopotu dokonaliby w nim komunistycznego przewrotu. Miliony Niemców były sfrustrowane przegraną wojną i brutalnym pokojem narzuconym im w Wersalu. W tej sytuacji mogli łatwo dopatrzeć się w komunizmie recepty na odbudowę wielkości swojego państwa. Przecież w podobny sposób, po kilkunastu latach, zawierzyli narodowemu socjalizmowi. A połączonemu potencjałowi Rosji i Niemiec nikt w Europie by się nie przeciwstawił. Może ocalałaby Anglia, broniona Kanałem La Manche. W dalszych prognozach trzeba być bardzo ostrożnym, bo im głębiej wkraczamy w las takiego gdybania tym więcej pojawia się w nim drzew, które mogą przybierać różne kształty.

Jaka była reakcja społeczeństw i prasy na zachodzie Europy na zwycięstwo Polaków?

- Bardzo stonowana. Do wyjątków należały osoby, które doceniły znaczenie „Cudu nad Wisłą„, jak angielski dyplomata, lord d’Abernon, który uznał go za ”osiemnastą bitwę decydującą o losach świata”. Zachód był zachwycony własnym zwycięstwem nad Niemcami w pierwszej wojnie światowej. Wschodem kontynentu zbytnio się nie interesował. Bolszewikami trochę gardził a trochę się ich bał, choć część opinii publicznej, pozostająca w znacznej co prawda mniejszości, widziała w nich zapowiedź nowej, lepszej przebudowy świata. Tak naprawdę na Zachodzie z największą radością przyjęto by odbudowę normalnej Rosji, z którą znowu można by robić interesy i która byłaby, jak dawniej, sojusznikiem w ewentualnej wojnie z Niemcami. W tej optyce Polska, z jej zwycięstwami i klęskami, schodziła na dalszy plan.

Czy środowisko zwolenników Marszałka Piłsudskiego po zwycięstwie starało się jakoś specjalnie wykorzystać ten motyw w budowaniu pozycji Marszałka?

- Oczywiście! Przede wszystkim robił to intensywnie sam Marszałek. Dość przypomnieć jego pracę „Rok 1920” będącą gigantycznym, sobie samemu wystawionym pomnikiem. Także jego podkomendni w zwycięstwie z 1920 r. widzieli potwierdzenie jego genialności, a jednocześnie argument, że tylko on może skutecznie kierować sprawami państwa.

A co z gen. Rozwadowskim? Czy jego dalsze losy można jakoś wiązać z tym zwycięstwem, czy też raczej ciężko znaleźć tutaj większe powiązania?

- Nie widzę żadnych związków między zachowaniami Rozwadowskiego z 1920 r., a represjami, jakie go spotkały po zamachu majowym. Szykanowano go za postawę w czasie zamachu, czyli zdecydowane opowiedzenie się po stronie rządu, a nie za zachowania z bardziej odległej przeszłości. Zwłaszcza, że on w ogóle, w odróżnieniu np. do gen. Władysława Sikorskiego, nie rozgrywał tej karty.

Rozwadowski i Piłsudski. Dwie bardzo ważne postaci dla losów Polski właśnie w okresie Bitwy Warszawskiej 1920 r. Ale dzisiaj pamiętamy w zasadzie tylko o Piłsudskim. Z czego to wynika?

- Z rzeczywistej oceny historii. Piłsudski był w tym czasie Naczelnikiem Państwa i Naczelnym Wodzem. I nie o stanowiska tu chodzi a o to, że autentycznie na nim ciążył ciężar najważniejszych decyzji. Zaś Rozwadowski był tylko jednym z generałów. Strata króla kończy rozgrywkę, bez pionka, no może laufra, jest ona utrudniona, ale toczy się dalej.

Aktualnie trwają prace nad nowym filmem Jerzego Hoffmana, właśnie o Bitwie Warszawskiej. Jakiś czas temu prof. Cisek (konsultant historyczny filmu oraz dyrektor Muzeum Wojska Polskiego) powiedział, że film pokazuje postać Marszałka Piłsudskiego jako człowieka odpowiedzialnego za zwycięstwa. Czy takie stawianie sprawy wobec tylu widzów, jest uczciwe, skoro do dzisiaj trwają spory o to, kto był autorem zwycięstwa?

- Po pierwsze, w filmie fabularnym wszystko jest możliwe. Po drugie, jeśli Jerzy Hoffman tak pokaże Piłsudskiego, to Klio się na pewno nie narazi.

Jak prezentuje się stań badań nad Bitwą Warszawską? Czy jest to coś, co zostało już dobrze opisane przez historyków, czy jednak potrzebne są nowe prace?

- Nowe prace są zawsze pożądane, choć o Bitwie Warszawskiej historycy wiedzą już bardzo dużo. Jest też sporo ciekawych publikacji na jej temat. Inna sprawa, jak ta fachowa wiedza jest popularyzowana w społeczeństwie. Moim zdaniem niedostatecznie. Nie wykluczam że dlatego, iż ten wspaniały sukces źle koresponduje z martyrologicznym nurtem naszej historii. Jest zgrzytem dla tych, którzy wyżywają się w mitologizowaniu klęsk i porażek.


*Dr hab. Tomasz Nałęcz  prof UW - polski historyk, polityk, prof. UW. Jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie następnie się doktoryzował. W Sejmie IV kadencji wybrano go na stanowisko wicemarszałka Sejmu. Obecnie jest doradcą Bronisława Komorowskiego Prezydenta RP.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. tkw pisze:

    Nic o dymisji Piłsudskiego złożonej na ręce Wincentego Witosa
    i nieobecności Marszałka w najważniejszych momentach bitwy

  2. Bilbo pisze:

    Profesor Nałęcz totalnie się skompromitował podczas pracy w Kancelarii Komorowskiego.

Zostaw własny komentarz