„Panama 1671” - J. Molenda - recenzja


W Polsce wydano i przetłumaczono dotychczas wiele prac dotyczących kontynentu amerykańskiego w epoce kolonialnej. Pisano o konkwistadorach, podboju indiańskich imperiów, piratach oraz rywalizacji mocarstw zachodnioeuropejskich (Hiszpania, Portugalia, Anglia, Niderlandy, Francja) w basenie Morza Karaibskiego w epoce wczesnonowożytnej. Jednak jak dotychczas nie było szczegółowego opracowania dotyczącego rajdów angielskiego korsarza Henryka Morgana przeciwko koloniom Królestwa Hiszpanii. Tą lukę w naszej historiografii zapełnia najnowsza praca Jarosława Molendy1 pt. Panama 1671.

W pierwszych czterech rozdziałach (nie licząc wstępu) autor zwięźle objaśnia sytuację Karaibów od początków szesnastego stulecia, a także wyjaśnia znaczenia terminów „pirat”, „korsarz” (które w powszechnej świadomości nie mają rozróżnienia), a także „bukanier” i „flibustier”. W rozdziale piątym, nazwanym Admirał Bractwa Wybrzeża, Czytelnikowi zostaje przedstawiona sylwetka sir Henry’ego Morgana (1635-1688). W części szóstej szczegółowo zostało opisane spustoszenie, przez Anglików, hiszpańskiego portu nadatlantyckiego Portobelo (dziś terytorium Panamy). W siódmej dochodzimy do właściwego zagadnienia publikacji, a mianowicie spustoszenia miasta Panamy przez korsarskie oddziały sir Henry Morgana, Walijczyka w angielskiej służbie. Z kolei w ostatniej opisano zmierzch świata flibustierów.

Teraz możemy przejść do oceny publikacji.

Poruszono w niej temat w historiografii polskiej jest traktowany dość pobieżnie, acz niewątpliwie bardzo ciekawy. Właśnie to „pionierstwo„ jest jedną z najlepszych cech książki Jarosława Molendy. Autor opiera się przede wszystkim na historiografii polskiej, a także na tłumaczeniach na język polski prac autorów zachodnich. W bibliografii (którą autor nazwał błędnie ”Wykazem źródeł”) prac w językach obcych jest zaledwie kilka.

Książka jest napisana ciekawym, przyjemnym i wciągającym stylu, okraszona gęsto cytatami. W książce ze świecą chyba szukać błędów merytorycznych, stylistycznych czy choćby literówek. Aczkolwiek zdarzyło się jedno i to całkiem poważne uproszczenie. Mianowicie na stronie 65 czytamy: „w XVI i XVII wieku chyba żaden władca europejski nie gardził kradzieżą i rozbojem”. Jest to jednak zbyt wielka generalizacja i na pewno nie do wszystkich ówczesnych monarchów Starego Kontynentu ten opis pasuje.

Szkoda, że Autor nie pokusił się o opisanie uzbrojenia, wyposażenia i taktyki walczących stron.

Książka zawiera dwie wkładki ilustracyjne, a także trzy mapki (Zdobycie PortobeloPrzesmyk Panamski,Najsłynniejsze rajdy Morgana). Okładka nie jest zbyt ładna (mankamentem jest widoczny u dołu zdechły przedstawiciel bydła rogatego).

Reasumując: książka ma bardzo wysoką wartość merytoryczną. Niewątpliwie jest ona godna polecenia każdemu pasjonatowi historii – zarówno zawodowcowi jak i amatorowi. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych, wydanych ostatnio, pozycji w serii „Historyczne bitwy”.

Plus minus:
Na plus:
+ opracowanie słabo znanego tematu
+ trzy mapki
+ dwie wkładki ilustracyjne
+ wysoki poziom merytoryczny
+ język i styl
Na minus:
- okładka
- słabe wykorzystanie publikacji w językach obcych

Tytuł: Panama 1671
Autor: Jarosław Molenda
Wydawca: Bellona
Data wydania: 2010
ISBN/EAN: 978-83-11-11817-1
Liczba stron: 264
Cena: ok. 23 zł
Ocena recenzenta: 9/10

  1. Jarosław Molenda wcześniej opublikował m.in. „Poczet odkrywców i zdobywców Ameryki Łacińskiej”, „Tupac Amaru II”, „Tajemnice polskich grobowców”, „Mumie. Fenomen kultur”. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz