Obchody 80. rocznicy IH UW, dzień trzeci |
Po dyskusjach panelowych i wręczaniu odznaczeń, przyszedł czas na bodaj najważniejsze spotkania tych obchodów 80-lecia istnienia Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego: spotkanie absolwentów. Wśród przybyłych spotkać można było ludzi, których twarze i nazwiska znamy z pierwszych stron gazet, czy też programów telewizyjnych. W przeciwieństwie do dwóch pierwszych dni atmosfera była wyjątkowo swobodna, w czym ogromna zasługa organizatorów.
Przestrzeń wolności i długi wdzięczności...
Podobnie jak w piątek tak i tym razem pierwszy punkt programu, czyli panel pt. „Czy warto było studiować historię”, został zlokalizowany w audytorium tzw. Starego BUWu. Sala była zapełniona w znacznym stopniu. Przybyłych powitały dwa przemówienia. Najpierw wystąpiła profesor Maria Koczerska – obecna dyrektor IH UW – a po niej profesor Włodzimierz Lengauer, który wyznał, iż czuje wielką dumę, że jest absolwentem tegoż Instytutu. Oboje podkreślali swoją radość z faktu przybycia tak licznej grupy absolwentów. Choć tutaj prof. Lengauer żartobliwie zwrócił uwagę na to, że z jego rocznika – rocznika ludzi ciągle młodych - nie ma w zasadzie nikogo. Nie obyło się bez podziękowań dla organizatorów za ogrom wykonanej pracy, bez której sobotnie spotkanie nie byłoby możliwe. Na zakończenie były dziekan Wydziału Historycznego nie omieszkał wyrazić radości z tego, że jego macierzysty Instytut w dzisiejszych czasach odgrywa znaczącą rolę na całym UW, co jest tylko potwierdzeniem jego siły.
Po tych przemówieniach nadszedł czas na panel. Miał się on rozpocząć od wystąpienia Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, jednak z uwagi na fakt, że nie zdążyła ona przybyć na czas, zastąpiła ją Bożena Wiórkiewicz. Jej wypowiedź niejako wyznaczyła najważniejsze elementy, które rozwijali następni paneliści. Swoboda, możliwość prowadzenia normalnych dyskusji, co z kolei przełożyło się w późniejszych latach na większe umiejętności prowadzenia merytorycznej pracy w różnych placówkach. Bożena Wiórkiewicz podziękowała przy tym swoim wykładowcom, dzięki którym poznała nie tylko historię jako taką, ale również – co być może jest najważniejsze – jak istotna jest swoboda myśli, działania. W podobnym tonie wypowiedział się Jerzy Halbersztadt, dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich, placówki która ma szansę niedługo stać się najnowocześniejszym muzeum w Polsce. Akcentował szczególnie fakt, iż studia wywarły na nim bardzo mocne piętno. Podobała mu się w nich wybitna szczegółowość, otwarcie na inne kierunki humanistyczne. Przyznał rzecz bardzo istotną, a mianowicie, że lektury, które zmuszony był czytać na studiach, przydawały mu się w kolejnych latach. Podał tutaj przykład Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Po przybyciu do niego zorientował się po pewnym czasie, że jest lepiej przygotowany do pracy, niż wiele innych osób, które nie miały za sobą studiów historycznych. Do tej beczki miodu Jerzy Halbersztadt dodał jednak także łyżkę dziegciu. Otóż w jego ocenie studia historyczne nie uczą tego jak pisać. Przekazują wiedzę nt. samych faktów, pokazują jak ten bagaż informacji porządkować, ale już nie każdy wie, jak to wszystko przekazać w różnego rodzaju pracach. Powołał się tutaj na wzory zachodnie, a szczególnie na swoje doświadczenia z pozycjami anglojęzycznymi.
Jako kolejny wystąpił Jakub Borawski, wicedyrektor Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Swoją opowieść rozpoczął od stwierdzenia faktu, iż zamiłowanie do historii wyniósł z domu, czy jak sam to ujął „wyssał z mlekiem matki„. Tym, co uznał za szczególnie ważne, było to, że okres studiów na historii zmienił jego podejście do wielu spraw. Dzięki ciężkiej pracy wykładowców nauczył się patrzeć na otaczający go świat, szukać tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Mówiąc to dziękował swoim nauczycielom akademickim. Było to dla niego jednocześnie punktem wyjścia do stwierdzenia, że to co piękne w Instytucie Historycznym UW, to fakt, iż udało się w nim zgromadzić grono wspaniałych ludzi. Od przypomnienia takiej właśnie osoby – profesora Pawła Wieczorkiewicza - swoje przemówienie zaczęła Agnieszka Romaszewska-Guzy, znana dziennikarka, obecnie dyrektor „Biełsat TV„ i TVP Białystok. Wyznała, iż to, że skończyła studia, jest w ogromnej mierze zasługą właśnie tych wspaniałych prowadzących, z profesorem Antonim Mączakiem na czele, którzy mimo dość burzliwego życia A. Romaszewskiej-Guzy, co było związane z jej działalnością opozycyjną, pomagali jej jak mogli. Wyraziła jednocześnie żal, iż przez te lata spędzone na historii nie było jej dane nauczyć się więcej (profesor Michał Tymowski skwitował to później stwierdzeniem, iż każdy chyba ma z tym problem). Jako swego rodzaju podsumowanie dyrektor ”Biełsat TV” uznała, że dla niej osobiście bardzo ważna była ta podstawa kulturalno-umysłowa, którą dały jej studia na IH UW. Dzięki temu było jej dużo łatwiej w przyszłej pracy zawodowej. Od rozwinięcia tytułu panelu zaczął Jacek Kalinowski, specjalista od public relations, mający za sobą pracę w roli rzecznika prasowego PTK Centertel-Orange, TP SA, czy też Microsoftu. Uznał, że pytanie czy warto studiować historię rodzi automatycznie kolejne: czy warto czytać książki? Wspomniał swoje początki w Instytucie. Kiedy podczas egzaminu wstępnego u profesora Henryka Samsonowicza podczas odpowiedzi na pytanie zorientował się, że profesor ma inne zdanie, był pewien, że to koniec jego przygody z historią na tej uczelni. Tymczasem dowiedział się wtedy, że inne zdanie niekoniecznie musi być powodem do skreślenia rozmówcy. Chyba jako pierwszy tego dnia zauważył, że absolwenci historii świetnie odnaleźli się w świecie mediów. Na zakończenie zadał pytanie, czy historia jest dzisiaj dla ludzi równie atrakcyjna, co za jego czasów (studia rozpoczynał w roku 1987).
Jako ostatni, według programu, wystąpił profesor Michał Tymowski, od lat pracujący w Instytucie Historycznym UW. Podobnie jak Jacek Kalinowski uznał, że pytanie o sens studiowania historii jest pytaniem dużo szerszym niż to się wydaje na początku. Rozwinął je jednak w inną stronę niż przedmówca. Zaczął mianowicie zastanawiać się nad tym, czy jest sens, aby istniał Instytut Historyczny. Było to świetne nawiązanie do dyskusji czwartkowych, pokazujących dzieje Instytutu i jego rolę dla polskiej historiografii. Zaznaczył również, jak istotna była atmosfera swobody oraz organizacja życia i pracy w IH UW. Jak bardzo wpłynęło to na rozwój studentów, którzy dzięki temu mieli po zakończeniu studiów szerokie pole wyboru swojej przyszłości. Wspomniał na zakończenie rzecz bardzo charakterystyczną i aktualną po dziś dzień, a konkretnie to, jak bardzo różni się wyobrażenie nowych studentów o historii z tym, czego uczą się w kolejnych latach. Jako ostatni podczas tego panelu wypowiedział się sam profesor Henryk Samsonowicz. Zaczął od pytania: czego chce uczyć historia? Odpowiedź brzmiała: wszystkiego! Przytoczył tutaj historyjkę, jak to kiedyś pewien student zaczął mu opowiadać o wyprowadzaniu wzoru matematycznego na … fakt! W końcowych słowach bohater piątkowych uroczystości powtórzył to, na co zwracali uwagę paneliści. Instytut Historyczny UW zapewniał i zapewnia bardzo dużą swobodę tak dyskusji, jak i lektury.
Wystawa, musztra, winda...
Po zakończonych przemówieniach, wszyscy zgromadzeni zostali poinformowani o 2-godzinnej przerwie, w czasie której mieli do wyboru różne atrakcje. Jedną z nich, wystawę poświęconą Instytutowi Historycznemu w Pałacu Kazimierzowskim, już opisywaliśmy, dodam tylko, że w sobotę odwiedził ją naprawdę tłum ludzi. Drugą możliwością było zwiedzenie budynku IH, które musiało być interesujące dla wszystkich absolwentów, kompletnie inaczej pamiętających jego wygląd. Wystarczy tutaj wspomnieć, że dopiero od kilku lat całość Gmachu Pomuzealnego należy do Instytutu Historycznego (wcześniej budynek Historia dzieliła z Biologią), a też nie wszyscy absolwenci mieli okazję korzystać z windy w Instytucie. Poza tym można było również udać się na Kiermasz książki historycznej, gdzie do kupienia było wiele ciekawych pozycji, jak również wyjść przed Stary BUW i obejrzeć prezentację Sekcji Rekonstrukcji Historycznej SKNH „Legia Akademicka”. Jak na porządnych detektywów przystało, niżej podpisani śledząc część gości odkryli, że niektórzy oddali się w ciągu wolnego czasu rozkoszom napojów serwowanych w pubie Harenda, położonym obok UW. Jak widać stare zwyczaje ciągle są obecne wśród byłych studentów IH UW.
Tanecznym krokiem aż do końca
Kiedy już wszyscy zmęczyli się chodzeniem, zwiedzaniem i oglądaniem, koło godziny 14:00 nadszedł czas na powrót do audytorium w Starym BUWie, gdzie na przybyłych czekały kolejne atrakcje. Najpierw studentka IH UW Jaśmina Kurczewska wraz z Arturem Korczak-Siedleckim zaprezentowali aż cztery tańce renesansowe, pochodzące z Włoch i Francji. Trzeba przyznać, że prezentowało się to bardzo ładnie i ciekawie i widać było, że występujący musieli włożyć dużo pracy w przygotowania i jak najlepsze pokazanie swojej pasji. Doktor Łukasz Niesiołowski-Spano nie omieszkał zauważyć, że dzięki temu pokazowi dowiedział się, iż francuski taniec renesansowy polega głównie na... skakaniu. Chwilę potem nastąpiły projekcje dwóch filmów. Pierwszy, dotyczył historii IH UW, pokazywał jak niegdyś wyglądał budynek. Mogliśmy posłuchać różnych ciekawych opowieści i anegdot, opowiadanych przez zasłużonych pracowników Instytutu. Drugi film dotyczył objazdów i podzielony został na dwie części. W pierwszej obejrzeliśmy archiwalne zdjęcia i nagrania z objazdów sprzed kilkudziesięciu lat (materiały do produkcji udostępnił profesor Marcin Kula), niektóre sceny wywoływały prawdziwe salwy śmiechu, druga część natomiast pokazała jak objazdy wyglądają dzisiaj. Co warte zauważenia, mimo sporego przedziału czasowego dzielącego część pierwszą i drugą, różnice nie wydawały się specjalnie duże. Autorem obu filmów był obecny student IH UW, Piotr Szakacz, który materiał na kolejne części kręcił przez niemal całą sobotę.
Chwilę po tym, jak skończył się drugi film, głos zabrała profesor Jolanta Choińska-Mika, która podsumowała trzydniowe obchody 80-lecia Instytutu Historycznego UW, podziękowała organizatorom i wszystkim, którzy pomogli w pracach nad imprezą, a następnie zaprosiła zebranych na bankiet, w czasie którego można było nie tylko zaspokoić głód i pragnienie, lecz przede wszystkim porozmawiać z pozostałymi uczestnikami i powspominać dobre czasy wspólnego studiowania.
To już historia
Jak można by ocenić te trzydniowe obchody 80-lecia IH UW? Na pewno, jako swego rodzaju promocję Instytutu. Na pewno, jako okazję do porozmawiania na temat jego losów i przyszłości. Na pewno, jako szansę na spotkanie dawnych kolegów i koleżanek, a także wykładowców. Ale przede wszystkim jako... A to może już zostawimy Czytelnikom. Wszak każdy ma swoje priorytety. My wiemy natomiast, że były to wspaniałe trzy dni. W tym miejscu redakcja „historia.org.pl” chciała podziękować Organizatorom za to, że umożliwili nam uczestnictwo w tych obchodach, tak w formie patronatu medialnego, jak i osobistej obecności na panelach i uroczystościach. Dziękujemy i gratulujemy. Oby kolejna okrągła rocznica powstania IH UW była równie udana.
No i jest, już gotowe, pierwsza relacja wideo przygotowana przez portal historyczny w Polsce! Choć nie wyszło tak, jak to sobie wcześniej zakładaliśmy, cieszymy się, że udało nam się wykonać kolejny krok do uczynienia portalu jak najlepszym. Obiecujemy, że kolejne nasze produkcje będą coraz lepsze. Zapraszamy również do oglądania kolejnych części:
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.