Stavkirke - drewniane cuda Norwegii |
W sierpniu 2010 roku postanowiłem z rodziną zmienić tradycyjny kierunek wakacyjnych wyjazdów z południowego i południowo-zachodniego na niemal północny i odwiedzić Norwegię. Jednym z punktów naszego pobytu było zwiedzanie szczególnego rodzaju drewnianych kościołów norweskich zwanych tam stavkirke.
Z tego, co zobaczyliśmy największe wrażenie wywarły na mnie (oprócz niesamowitej przyrody) pochodzące z Średniowiecza drewniane kościoły zwane tam stavkirke. Pisząc „drewniane” mam na myśli to, że konstrukcja nie zawiera innych materiałów. W miejscach, które odwiedziliśmy zarzekano się, że do budowy tych obiektów nie użyto ani jednego gwoździa. Nie mam powodów, aby w to wątpić, chociaż gdy się na nie patrzy to trudno w to uwierzyć.
Cała konstrukcja opiera się na pionowych słupach powiązanych deskami zwanymi klepkami. Stąd mało romantyczna polska nazwa „kościoły słupowe” lub „kościoły klepkowe”. Dach a często i ściany pokrywano gontem.
Stavkirke były pierwszymi kościołami Norwegii. Budowano je od XI wieku do końca XIII, a więc w czasach kiedy wiara chrześcijańska mieszała się w wierzeniami w bogów nordyckich. Wiadomo, że występowały także na Wyspach Brytyjskich i Islandii w miejscach gdzie akurat osiadła większa populacja norweskich wikingów chciała się poczuć ‚jak w domu”. Żaden z nich nie przetrwał.
Ogółem zbudowano ich około tysiąca (w różnych miejscach wspominano od 750 do 1200 sztuk), do dzisiaj przetrwało około trzydzieści. W czasach współczesnych zdecydowano się na zbudowanie jednego stavkirke. Znajduje się on w Askim.
W trakcie pobytu udało nam się zwiedzić trzy takie kościoły. Pierwszy, jaki zobaczyliśmy leży w miejscowości Heddal powstał w połowie XIII wieku i nazywany jest często drewnianą katedrą. Jak widać na zdjęciu jego konstrukcja składa się z trzech wież i kilkudziesięciu zewnętrznych dachów.
Po raz pierwszy ujrzeliśmy go jadąc drogą z Oslo do Stavanger. Nagle zobaczyliśmy wyłaniającego się z za drzew… smoka. Jest to największy drewniany kościół Norwegii ze swoimi trzema wieżami oraz ścianami pokrytymi gontem jak smoczą łuską robił niesamowite wrażenie. Zanim weszliśmy do środka dłuższy czas spacerowaliśmy dookoła budowli podziwiając kunszt średniowiecznych cieśli. Ci ludzie naprawdę bawili się snycerką i byli w tym dobrzy. Bogato zdobione jest wnętrze jak i portal. Przedmiotem szczególnej dumy tej świątyni jest drewniany fotel biskupi.
Drugim stavkirke, jaki widzieliśmy znajduje się w Torpo. Mniejszy, pokryty kamienną dachówką z pociemniałymi ścianami nie robił tak piorunującego wrażenia. W strugach ulewnego deszczu podeszliśmy do świątyni, w której urzędowała bardzo miła pani, od której pochodzi większość moich informacji.
Dowiedziałem się, że kalenice wieńczyły rzeźby smoków mające chronić od złych duchów (w Heddal zastąpione później przez krzyże). We wnętrzach na słupach nośnych rzeźbiono ludzkie twarze. Były to wizerunki nordyckich bogów. W końcu nie wiadomo było czy nowy, chrześcijański bóg jest wystarczająco silny, aby chronić od wszelkich niebezpieczeństw czyhających na człowieka w tej trudnej do życia krainie. Na wszelki wypadek, więc odwoływano się też do starych i sprawdzonych. A jak reagowała na to hierarchia kościelna? Cóż, biskup był daleko, arcybiskup jeszcze dalej, a żyć jakoś trzeba było. Z resztą rzeźby były na tyle schematyczne, że można było je w zależności od potrzeb przedstawić, jako Apostołów, Ewangelistów lub Świętych.
Dookoła kościołów biegł wąziutki krużganek, w którym mogli modlić się, dla których nie było miejsca w środku. W ścianach były otwory, przez które tym ludziom udzielano komunii.
Sam kościół z Torpo wygląda nader skromnie gdyż tak naprawdę są to tylko uratowane w ostatniej chwili pozostałości świątyni, która była sukcesywnie rozbierana. Parafia pobudowała nowy kościół, na którego podłogę zużyto część drewna. Okoliczni mieszkańcy też rozebrali, co nieco zanim zgłosiło się towarzystwo historyczne, które odkupiło budowle i zajęło się jej konserwacją. I tu dochodzimy do powodów, dla których zachowało się tak mało tych budowli. Otóż w pewnym momencie stały się one oznaką biedy. Tak, więc jeśli tylko parafię było stać budowała nowy kościół a stary, przewiewny i zwykle zbyt mały był rozbierany dla pozyskania materiału. Niektórym parafiom udało się znaleźć chętnego, który miał ochotę odkupić taki stary kościół za brzęczącą monetę. Takimi szczęściarzami byli mieszkańcy wioski Vang, którzy sprzedali swoją starą świątynię pruskiemu królowi Fryderykowi Wilhelmowi IV. W konsekwencji tej transakcji dzisiaj w Karpaczu możemy podziwiać oryginalny stavkirke. Podobnie uczynili mieszkańcy wioski Gol sprzedając swój kościół do skansenu w Oslo.
Gwoździem do trumny tych budowli była ustawa z 1851 r., która wymuszała na parafiach budowę kościołów na tyle dużych, aby pomieściły 30% populacji parafii. Oczywiście stare stavkirken nie spełniały tych wymagań i szły pod topór jedne po drugich.
Wracając do Torpo to, co zostało z oryginalnego kościoła może nie przedstawia się z zewnątrz zbyt imponująco, za to w środku można podziwiać wspaniale zachowanie średniowieczne malowidła zdobiące ściany. Niestety fotografowanie wewnątrz.
Trzecim i ostatnim stavkirke, jaki mieliśmy okazję zobaczyć był kościół z Gol znajdujący się obecnie w skansenie w Oslo. Tak naprawdę mogę o nim powiedzieć niewiele. Idealnie odrestaurowany wyglądał trochę jak makieta w skali 1:1. Nie znaczy to, że było z nim coś „nie tak” Po prostu położony w ruchliwym skansenie, przepuszczający przez swoje wnętrze tłumy turystów stracił część magii przynależnej starym budowlom. Jeśli jednak ktoś zawita do Oslo to szczerze polecam ten skansen do obejrzenia. Ciekawostką jest to, że replika tego kościoła została wybudowana w Walt Disney World Resort na Florydzie jako symbol Norwegii.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.