Filmy i seriale historyczne ubiegłej dekady, cz. 2/3


Zgodnie z zapowiedzią prezentujemy kolejną część zestawienia filmów i seriali historycznych ostatniej dekady.

„Jarhead: Żołnierz Piechoty Morskiej”

Wielu z moich znajomych uważa ten film za słaby. Nie mam w zasadzie pojęcia czemu, bo jest znakomity. Opowieść o oddziale snajperów amerykańskich w czasie Wojny w Zatoce, którzy przez cały film nie oddają ani jednego strzału, co, jak łatwo się domyślić, niesamowicie ich frustruje. Świetny portret psychiki żołnierza na wojnie, jego tęsknoty za adrenaliną (bardzo dobra jest tu scena wspólnego oglądania Czasu Apokalipsy), problemach z usiedzeniem w jednym miejscu, kiedy wie się, że gdzie indziej walczą na śmierć i życie. Wydawałoby się, że skoro nie ma tu tak naprawdę wojny, to film będzie nudzić, tymczasem jest zupełnie na odwrót - jest perfekcyjnie wyreżyserowany (Sam Mendes, ten od „Drogi do zatracenia”) i zagrany. Zdecydowanie polecam! Ocena: 9.

„K-19”

Jeden z dwóch filmów Kathryn Bigelow w tym zestawieniu (drugi to „The Hurt Locker”) i chyba jedyny związany z historią Zimnej Wojny. Początek lat 60-tych, rosyjska łódź podwodna z reaktorem atomowym ulega uszkodzeniu, łączność zostaje przerwana i tylko od dwóch pozostających w konflikcie oficerów zależy, czy cała rzecz zakończy się wojną atomową. Tak jak lubię filmy o okrętach podwodnych, tak ten średnio mnie do siebie przekonał. Oglądałem go dawno, ale z tego co pamiętam mimo dość ciekawej fabuły średnio mnie trzymał w napięciu (w odróżnieniu od choćby „Polowania na Czerwony Październik”), a jest to kluczowy element dla tego typu obrazów. Generalnie więc nie wspominam „K-19” z jakimś wielkim sentymentem, ale jak ktoś nie ma nic innego do obejrzenia, to w sumie można włączyć. Ocena: 6.

„Karol - Człowiek, który został papieżem”

Strasznie długo się zabierałem, żeby zobaczyć ten film. Jest to swoisty pomnik dla Karola Wojtyły. Część pierwsza opowiada o wydarzeniach, które poprzedziły jego wybór na papieża, a także w zasadzie ugruntowały jego osobowość. Jest to film bardzo długi, spokojny, ale warto obejrzenia i przemyślenia. Największą chyba zaletą jest to, że nie jest to do końca 100% gloryfikacja Wojtyły, tylko próba zastanowienia się, dlaczego dokonał takich, a nie innych wyborów i pokazanie zwykłego człowieka, który później stał się postacią absolutnie wybitną. Do tego mamy świetne aktorstwo, ciekawe tło historyczne pokazujące obraz Polski na przestrzeni lat. Nie jest to film genialny, tym niemniej warto poświęcić swój czas, by go zobaczyć. Ocena: 7.5.

„Karol - Papież, który pozostał człowiekiem”

Co więcej można napisać o drugiej części? Tym razem film przybliża nam historię pontyfikatu Jana Pawła II, jego pielgrzymki i wszystkie najważniejsze wydarzenia, jakie miały miejsce przez te ponad 20 lat. Ten epizod jest krótszy nieco od poprzedniego, jednak nie polecam oglądania obu części z rzędu. Znów mamy tu spokojną, powolną akcję, dobre aktorstwo i elementy, które sprawiają, że możemy się zamyślić i powspominać jedną z najwybitniejszych osób w historii Polski. Warto. Ocena: 7.5.

„Katyń”

Podejrzewam, że swoją opinią o tym filmie podpadnę sporej liczbie osób. W zasadzie każdy może się domyślić o czym jest, ale dla formalności, mamy tu historię tego jak Sowieci wymordowali polskich oficerów w Katyniu, a także jak wyglądało tuszowanie tej sprawy i postawy Polaków wobec niej w następnych latach. Obraz ten mi się nie podobał i nie zrobił na mnie większego wrażenia. Jak dla mnie było zdecydowanie za dużo patosu, większość (czyli nie wszystkie) wątków było czarno-białe, tak samo jak i postacie. Na minus zaliczam także Małaszyńskiego oraz ostatnią scenę, która nie wiem czemu, ale nie wbiła mnie w fotel, ani nie wzruszyła. Jak ktoś chce mi nawrzucać, że nie jestem patriotą - nie krępować się. Ocena: 4.

‚Kochanice Króla”

Następny film związany z historią Anglii. Ten z kolei opowiada o Henryku VIII, który znany jest najbardziej z tego, że miał sześć żon, z których część kazał ściąć. Mamy tu więc jego działania zmierzające do tego, by doczekać się męskiego potomka, co wydaje się znacznie ważniejsze, niż wszelkie inne problemy państwa. Główną zaletą tego całkiem niezłego obrazu są Scarlett Johansson i Natalie Portman, jedne z najpiękniejszych kobiet świata, które ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Dla kobiet zaś jest Eric Bana 😉 Film jest w sumie dość ciekawie zrobiony, dobrze się go ogląda, ma dobrą scenografię, sporo porządnych scen. I choć nie jest na pewno wybitny, to jednak może stanowić dobry wybór na jakiś nudny wieczór. Ocena: 7.

„Król Artur”

Próba urzeczywistnienia legendy. Artur i jego wojownicy są tutaj żołnierzami na usługach Imperium Rzymskiego, nie doczekamy się Merlina, Excalibura, ani Camelotu. Gdy już mają oni kończyć swą służbę dostają ostatnie zlecenie, w stylu Szeregowca Ryana. Mają udać się na północ Wielkiej Brytanii, którą najeżdżają Sasi, by uratować rodzinę przebywającego tam wysoko postawionego duchownego. Film straszliwie nierówny, są sceny naprawdę dobre, jak choćby scena walki na zamarzniętym jeziorze, jak i kompletnie idiotyczne dialogi (króluje tu rozmowa Artura z Ginewrą - G: Ja jestem Ginewra, a ty jesteś król Artur. A: To ja). Można obejrzeć dla niezłych scen bitewnych i ewentualnie całkiem nieźle zagranego wodza Sasów, ale generalnie film najwyższych lotów niestety nie jest. Ocena: 5.

„Królestwo Niebieskie”

Moim zdaniem jeden z gorszych filmów tego typu, choć znam sporo osób, którym się podobał i które twierdzą, że wersja rozszerzona (o kilkanaście minut) jest jeszcze lepsza. Trwają Wojny Krzyżowe. Niejaki Balian, po śmierci żony i syna wyrusza z ojcem do Ziemi Świętej, by wziąć udział w walkach z niewiernymi. Jak łatwo się domyślić, choć jest kowalem, stanie się jednym z kluczowych rycerzy broniących Jerozolimy przed Saladynem. Już pominę to, że historia jest niesłychanie naiwna, a Orlando Bloom w zasadzie gra tę samą rolę co w Piratach z Karaibów, tyle, że w innej scenerii. Najbardziej zdziwiły mnie sceny batalistyczne, które żywcem naśladują, a w kilku momentach są niemal identyczne, jak te z Powrotu Króla. Chwilami miałem wątpliwości, jaki film oglądam. Do tego nudne to wszystko i przewidywalne. Nie pomaga ani gwiazdorska obsada, ani kilka niezłych scen. Jak dla mnie porażka. Ocena: 4.

„Księżna”

I jeszcze jeden film związany z historią Anglii. Tym razem mamy tu drugą połowę wieku XVIII, więc głównym tematem są stosunki i reguły rządzące społeczeństwem w takich kwestiach jak miłość, małżeństwo, obowiązki wobec rodowego nazwiska, tytuły, etc. Czyli generalnie nic, czego byśmy nie znali. Mimo to Księżna jest całkiem sprawnie zrealizowanym, ze świetnymi kostiumami i charakteryzacją oraz porządnym aktorstwem filmem, który pewnie niektórych może znudzić, jednak jestem pewien, że wiele osób nie będzie zawiedzionych po jego obejrzeniu. Ja byłem na nim w kinie i w zasadzie nie żałuję wydanych pieniędzy, co nie raz mi się już zdarzyło. Ocena: 7.

„Listy z Iwo Jimy”

Drugi (w zestawieniu pierwszy) film Clinta Eastwooda na temat walk o wyspę Iwo Jima w czasie II Wojny Światowej. Tym razem widzimy wydarzenia z perspektywy Japończyków. Może najpierw plusy. Gigantyczną zaletą jest pomysł, by zrobić film oczami Japończyków, dzięki czemu sporo scen ze Sztandaru Chwały staje się jaśniejszych, a poza tym, come on, w Hollywood zwykle nikogo nie obchodzi druga strona, ważne, że Amerykanie tam walczą. No, ale niestety, „Listy z Iwo Jimy”, choć lepsze od ”Sztandaru Chwały’, dalej są filmem dość nudnym, za długim i jak na film wojenny, mają za mało scen walk. Moim zdaniem, choć Eastwood jest dobrym reżyserem, to w przypadku tych dwóch filmów się nie popisał. Ocena: 6.

„Mała Moskwa”

Muszę przyznać, że film ten całkiem mnie zaskoczył. W zasadzie jest to melodramat, rozgrywający się w Legnicy w latach 60-tych XX wieku, kiedy miasto to było nazywane Małą Moskwą, z racji tego, że mieszkało tam mnóstwo Rosjan, a także stacjonował garnizon ich wojsk. Mimo, że głównym wątkiem jest historia miłości zamężnej Rosjanki do Polaka, mamy tu też nieźle nakreślone stosunki między Polakami i Rosjanami, zarówno te oficjalne, jak i prywatne. Warto też zawrócić uwagę na solidny scenariusz, bardzo dobre aktorstwo i to, że obraz ani przez chwilę nie nudzi i ogląda się go naprawdę świetnie. Dlatego też jestem zdania, że warto zobaczyć Małą MoskwęOcena: 7.5.

„Operacja Świt”

Dosyć typowy film dla Wernera Herzoga, który często pokazuje walkę człowieka z naturą. Tym razem opowiada on o prawdziwej historii amerykańskiego pilota, który w czasie wojny w Wietnamie zostaje zestrzelony, a następnie organizuje ucieczkę z obozu przez nieprzyjazną dżunglę. Jest to sprawnie zrealizowany, nieźle się oglądający (choć niektórych może znudzić, gdyż ważniejsze od akcji jest zmaganie się z samym sobą) i nawet Christian Bale, który zwykle mnie wkurza swoim brakiem umiejętności zagrał przyzwoicie. Czego chcieć więcej? Ocena: 7.

„Opór”

Mocno kontrowersyjny film, o którym sporo pisano w polskiej prasie. Przybliża historię braci Bielskich, którzy w lasach Polski wschodniej zorganizowali obóz przetrwania dla Żydów z okolicznych wsi, broniąc ich przed Nazistami. I o ile prawdą jest, że uratowali wielu z nich, to jednak obraz jest mocno jednowymiarowy. Nie jest pokazane, że Tewje Bielski był dyktatorem w obozie, każdego kto się sprzeciwił zabijał, czy wykorzystywał kobiety. Nie mówiąc już o tym, że Bielscy podejrzewani są o wymordowanie razem z Sowietami polskiej wioski. Jeśli jednak zapomni się o tym, to Opór ogląda się bardzo dobrze, jest to porządnie zrobione kino wojenne, które trzyma w napięciu i nie nudzi. Film jako film nie jest więc zły i postanowiłem go ocenić w oderwaniu od faktów historycznych. Ocena: 7.5.

„Ostatni Samuraj”

Kolejny przykład typowego średniaka wśród filmów związanych z historią. Wiek XIX, kilka lat po Wojnie Secesyjnej. Nathan Algren, nie mogąc poradzić sobie z tym, co robił jako żołnierz, dorabia opowieściami o walkach z Indianami. Jego dawny dowódca nakłania go jednak, żeby przyjął ofertę Japończyków, którzy chcą, by szkolił ich armię i pomógł rozprawić się ze zbuntowanym samurajem Katsumoto. Fabuła jest tu typowa do bólu - główny bohater jest prawy i honorowy, więc podoba mu się kodeks samurajów i zostaje jednym z nich, pojawia się obowiązkowy romans, a to wszystko przyprawione scenami batalistycznymi. Te ostatnie są nawet niezłe i choć niektóre działania samurajów wydają się dość niezrozumiałe, to jednak ogląda się je raczej z przyjemnością. Gorzej jest z resztą, która ocieka strasznym patosem, w najgorszym wręcz wydaniu. Do tego Tom Cruise niezbyt zachwyca, w przeciwieństwie do przepięknych widoków (Ostatni Samuraj był kręcony w Nowej Zelandii). Podsumowując, można, ale bez nastawiania się na wielkie kino. Ocena: 7.


Część trzecią i ostatnią opublikujemy już jutro.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz