„Obrońcy dzieł sztuki. Alianci na tropie skradzionych dzieł sztuki” -R. M. Edsel - recenzja


„Kiedyś nazywano to grabieżą. Dzisiaj jednak wszystko przybrało bardziej oględne formy. Mimo to zamierzam grabić, i to grabić systematycznie” te zuchwalcze słowa wypowiedział Marszałek Rzeszy Hermann Goring na konferencji komisarzy okupowanych terytoriów i dowódców wojskowych, 6 sierpnia 1942 roku w Berlinie.

Cytat ten pochodzi z książki Roberta M. Edsela pt.Obrońcy dzieł sztuki. Alianci na tropie skradzionych arcydzieł i już na wstępie sygnalizuje jaka mogła być skala problemu, z którym przyszło się zmierzyć tytułowym Obrońcom Sztuki podczas II Wojny Światowej.

Książka Roberta M. Edsela to opowieść o heroicznych zmaganiach członków Sekcji Zabytków, Dzieł Sztuki i Archiwów (ang. MFAA), którzy pałając miłością do sztuki i zamiarem obrony artystycznego dziedzictwa, postawili sobie za cel jego renesans w pochłoniętej wojną Europie. Przed rozpoczęciem lektury czytelnik ma okazje zapoznać się z sylwetkami czołowych Obrońców Sztuki, bowiem autor zamieścił na wstępie zdjęcia i krótkie noty biograficzne bohaterów swojej książki. W tym miejscu poznajemy między innymi James’ a Rorimer’a, Georga’a Stout’a, czy też Roberta Posey’a – mężczyzn, którym zawdzięczamy zwłaszcza to, że w muzeach takich jak Luwr lub Jeu de Paume, możemy obecnie podziwiać bogate, często zapierające dech w piersiach dzieła Michała Anioła, Jana Vermeera, Leonarda da Vinci, Lucasa Cranacha, braci van Eyck i wielu innych mistrzów.

Autor owej publikacji opisał w najdrobniejszych szczegółach działania grupy amerykańskich żołnierzy – znawców sztuki, konserwatorów, architektów, kustoszy muzealnych, etc., którzy narażając życie znaleźli się w epicentrum okrutnej wojny, by swoją rozległą wiedzą i umiejętnościami ocalić jak największą liczbę zabytków. Nie bacząc na toczące się walki, w tym głównie bombardowania członkowie MFAA uzbrojeni tylko w hełmy, latarki i mapy z ogromnym poświęceniem i poczuciem misji podejmują wszelkie możliwe działania, by ocalić jak największą liczbę dzieł sztuki (obiektów architektonicznych, rzeźb, obrazów, gobelinów, manuskryptów, insygniów królewskich itd.) pamiętających często bardzo zamierzchłe czasy i wydarzenia. Szczególnie ekscytujące są opisy działań Obrońców Sztuki na terenie ówczesnej III Rzeszy, gdzie znajdowały się największe zbiory zagrabionych dzieł sztuki. Trudność polegała na tym, że wycofujący się naziści wypierani z jednej strony przez wojska Aliantów i doznający porażek na Wschodzie z rąk Sowietów, postanowili ukryć cenne mienie. Były to głównie dzieła sztuki mające w przyszłości stanowić ekspozycję muzeum w Linzu, o którym tak marzył Hitler. Ponadto nie brakowało również wśród nich „skarbów„ pochodzących z prywatnych kolekcji najwyższych rangą nazistów, jak choćby wspomnianego już Hermanna Gӧringa. Z tych powodów czytelnik ma szansę prześledzić na kolejnych kartach omawianej pozycji, brawurowe akcje członków MFAA w kopalniach Merkers, bądź Altaussee, czy też na sławnym zamku Neuschwanstein, którego wzniesienie było efektem kaprysu Ludwika Szalonego. Dużym walorem jest fakt, że autor przy tworzeniu książki posłużył się informacjami z tzw. ”pierwszej ręki”, bowiem swoimi wspomnieniami podzielił się z nim Harry Ettlinger, ostatni żyjący Obrońca Sztuki z czasów II Wojny Światowej.

Można pokusić się o stwierdzenie, iż książka Obrońcy dzieł sztuki. Alianci na tropie skradzionych arcydziełjest swego rodzaju hybrydą pomiędzy pracą naukową z dziedziny historii, tudzież historii sztuki, a powieścią historyczną. Z jednej strony autor podaje suche fakty, opisując zmagania żołnierzy na frontach, podaje dane statystyczne, cytuje dowódców, natomiast z drugiej strony maluje swego rodzaju świat przedstawiony, wciela się w narratora trzecio osobowego, nieraz wszechwiedzącego opisując przelotne uczucia, nastroje, czy też głębsze przemyślenia Obrońców.

Od strony technicznej książce Edsel’a nie da się niczego zarzucić. Jej głównymi atutami jest solidna oprawa, porządne szycie kart, przejrzystość tekstu, systematyka, liczne fotografie z prywatnych zbiorów, mapy i w końcu listy żołnierzy – obrońców dzieł sztuki do swych rodzin, ukazujące ich tęsknotę, pamięć o bliskich, ale także to z jaką pasją, a tym samym determinacją pragnęli czynić swoją powinność. Na ostatnich kartach książki autor zamieścił indeks postaci drugoplanowych, a także rozwinięcia skrótów (głównie organizacji i struktur), którymi często w tekście się posługiwał.

Bez cienia wątpliwości, należy stwierdzić, że książka Roberta M. Edsel’a to jedna z nielicznych pozycji traktujących o losie najznamienitszych dzieł sztuki podczas II Wojny Światowej. Nasuwa się tym samym myśl, iż odwiedzając Luwr, czy choćby Muzeum Czartoryskich warto podziwiając zebrane tam dzieła sztuki wiedzieć jak potoczyła się ich historia począwszy od roku 1939. Z całą odpowiedzialnością polecam książkę, po której przeczytaniu wystarczy za Kazimierzem Przerwą - Tetmajerem powiedzieć jedynie: Evviva l’arte!

Plus minus:
Na plus:
+ tematyka
+ wartka akcja
+ prozatorski charakter
+ załączone fotografie, mapy, listy
+ przejrzystość
+ wydanie
Na minus:

- zbyt mała liczba odzyskanych dzieł sztuki została wymieniona z nazwy

Tytuł: Obrońcy dzieł sztuki. Alianci na tropie skradzionych arcydzieł
Autor:
 Robert M. Edsel
Wydawnictwo: 
Wydawnictwo Dolnośląskie
Oprawa:
 twarda
Rok wydania: 
2010
Liczba stron: 
400
ISBN/EAN:
 978-83-2458-9-630
Cena: 
45 zł
Ocena: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz