O studiach historycznych słów parę - wywiad z Marcinem Ciszewskim


„Historyk - zawodowy bezrobotny?„ Często takie właśnie pytanie zadają sobie osoby idące na studia historyczne. Ale czy tak jest naprawdę? Czy wybierając historię skazujemy się na stanie w kolejce do pośredniaka? Przedstawiamy pierwszy z serii wywiadów, w których dowodzimy, że historia jest świetną ”zaprawą” przed zawodowym życiem. Na pierwszy ogień rozmowa z Marcinem Ciszewskim, absolwentem Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a obecnie autorem książek z serii Warbook.

Marcin Ciszewski
Marcin Ciszewski / fot. ru2012.pl

Grzegorz Chojnacki: Dlaczego Pan zdecydował się na historię? Była pierwszym wyborem czy może w grę wchodziły inne kierunki?

Marcin Ciszewski: Tradycja domowa, że tak powiem. Moim ojczymem jest Cezary Chlebowski, człowiek który napisał trzy solidne półki książek traktujących o AK i to w czasach, kiedy pisanie o AK wymagało sporo odwagi i samozaparcia. Tak więc od najmłodszych lat nasiąkałem historią, byłem świadkiem wizyt kombatantów, naukowców i szeregu osób stanowiących żywy pomnik historii (Jan Nowak - Jeziorański, Jan Karski, Tadeusz Żenczykowski itd.). Gdy zaczynałem studiować, był akurat stan wojenny, więc o wyborze kierunku studiów myślało się nie tylko jako o wyborze przyszłej drogi życiowej, ale także o czymś, czym można by przez pięć lat z jakimś sensem się zająć i uniknąć wojska.

Jak Pan wspomina pierwsze miesiące studiowania? Jaka była atmosfera? Historia okazała się „Ziemia Obiecaną”?

- Instytut Historii Wydziału Historycznego UW był wtedy bardzo specyficzny. Rok 1982, patrole wojska na ulicach, wewnątrz instytutu silna organizacja partyjna - a na zajęciach swoboda myślenia. I fantastyczni wykładowcy: Samsonowicz, Zahorski, Wieczorkiewicz, Gieysztor. Egzamin wstępny zdawałem u dzisiejszego doradcy prezydenta, prof. Nałęcza. Bardzo miły człowiek, choć partyjny:) Ogólnie – dość swobodne miejsce. I mogące bardzo wiele nauczyć.

Dzisiaj egzamin z historii starożytnej wśród studentów pierwszego roku sieje prawdziwy postrach, jak było kiedyś? Czy za Pana czasów również były egzaminy, które powszechnie uchodziły za koszmar studentów? A może były takie, które zdawało się miło, łatwo i przyjemnie? Który egzamin wspomina Pan najmilej?

- Przed rozpoczęciem studiów niespecjalnie przepadałem za historią starożytną. Nie znałem się na tym. Natomiast studiując tę tematykę, polubiłem ją. Podwaliny naszej cywilizacji zostały właśnie w starożytności położone. Można znacznie więcej zrozumieć ze współczesnego świata, gdy się wie, skąd wzięły się pewne rozwiązania prawne, państwowe, kulturowe itd. Egzamin ze starożytności był trudny. Uczyłem się do niego trzy miesiące. Sam egzamin trwał dwie i pół godziny. Zdałem na 4. Inne egzaminy kierunkowe nie sprawiły mi specjalnych trudności, choć miałem tendencję do komplikowania sobie życia ( np. uparłem się, by średniowiecze zdawać u prof. Samsonowicza, który uchodził, całkiem słusznie, za najostrzejszego i najbardziej wymagającego egzaminatora. Zdałem, choć o mało nie poległem). Problemy były raczej z egzaminami z innych dyscyplin jak filozofia, ekonomia polityczna, socjologia etc.

Najmilej wspominam egzamin u prof. Zahorskiego Przez ponad godzinę gawędziliśmy o Napoleonie, którego obaj uwielbiamy.

Instytut Historyczny UW słynie z objazdów naukowych. Przygody studentów obrastają legendą. A jak Pan wspomina te wyjazdy?

O, tak objazdy to było coś. Odbyłem je w towarzystwie wspomnianego już profesora Samsonowicza. W dzień prześwietlanie na wylot kościołów, zamczysk i starożytnych fortalicji a w nocy… No cóż, powiem tylko, że byliśmy młodzi i mieliśmy końskie zdrowie.

Dzisiaj jest Pan rozpoznawalna osobą. Jaki wpływ na to miała historia? Pomogła czy przeszkodziła w ścieżce zawodowej?

- Bardzo pomogła. O ile w ogóle bym pisał, z pewnością byłbym zupełnie innym autorem, gdybym nie skończył historii.

Bardzo prosimy o uchylenie rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o plany wydawnicze. Kolejna książka z serii www czy może Mróz 2?

Kolejny, ostatni tom przygód Grobickiego i spółki. A potem dwie części Mrozu – prequel i sequel. A potem jeszcze kilka tomów czegoś zupełnie innego.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz