„Terroryzm” - W. Dietl, K. Hirschmann, R. Tophoven - recenzja


W 2009 r. nakładem wydawnictwa PWN ukazała się książka Wilhelma Dietla, Kai’a Hirschmanna i Rolfa Tophovena Terroryzm1. Autorzy są dziennikarzami, zajmującymi się od wielu lat problematyką terroryzmu2. Redakcji naukowej podjął się Krzysztof Liedel3.

W założeniu publikacja ta miała skupić się na „zasadniczych zagadnieniach fenomenu terroryzmu, głównych zależnościach, najważniejszych podmiotach, preferowanych środkach obrony”. Czy istotnie tak jest, postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji.

Poruszana w książce problematyka

Publikacja składa się z ośmiu rozdziałów, ułożonych w sposób problemowy. Pierwszy z nich  Terroryzm wczoraj i dziś ma charakter wprowadzający i zajmuje się kwestiami teoretycznymi, jak np. próba definiowania terroryzmu. Kolejną część pracy zatytułowano Terroryzm etniczno-narodowy, gdzie omówiono terroryzm na Bliskim Wschodzie, działalność organizacji takich, jak Partia Pracujących Kurdystanu, ETA, IRA, Tamilskie Tygrysy czy Armeńska Tajna Armia Wyzwolenia Armenii. Trzeci rozdział nosi tytuł Terroryzm społeczno-rewolucyjny, gdzie przedstawiono różnorodne lewackie organizacje terrorystyczne, z Niemiec, Włoch, Francji, Grecji, Hiszpanii, Turcji czy Japonii. Parę zdań poświęcono również roli NRD i jej tajnych służb we wspieraniu tych bojówek.

Bardzo interesująca jest następna część, zatytułowana Terroryzm z udziałem państwa, gdzie autorzy wyróżnili terroryzm państwowyterroryzm wspierany przez państwo i terroryzm tolerowany przez państwo. Większość miejsca poświęcono oczywiście takim krajom jak Libia czy Iran, ale po kilka linijek poświęcono również działaniom amerykańskich służb specjalnych czy Mossadu (zwłaszcza likwidowaniu zamieszanych w zamach w czasie olimpiady w Monachium w 1972 r.).

Kolejne dwa rozdziały – Islamizm i dżihadyzm jako ieologia światowa oraz Dżihadyzm w praktyce(zwłaszcza ten drugi) stanowią zasadniczą część książki. Autorzy omówili tu pojęcie dżihadu w Koranie czy rozwój islamskich organizacji terrorystycznych. Siódmą część zatytułowano Formy terroryzmu, gdzie poruszono takie zagadnienia jak terroryzm morski, zagrożenie użycia broni masowego rażenia, działalność sekty Najwyższa Prawda itp. Ostatni rozdział zaś nosi tytuł Metody zwalczania różnego typu zjawisk terrorystycznych, gdzie m.in. krytycznej ocenie poddano działania USA za rządów George’a Busha czy zagadnienie finansowania terroryzmu.

Do książki załączono również kalendarium wydarzeń, zawierające najważniejsze daty związane z rozwojem światowego terroryzmu oraz bardzo ciekawe Krótkie biografie, gdzie przedstawiono sylwetki czołowych terrorystów. Pracę uzupełniają bibliografia i indeks nazwisk.

Na początku książki znajduje się przedmowa redaktora naukowego. Przedstawia ona w zasadzie oficjalny punkt widzenia, apelując o „budowanie skutecznych mechanizmów i systemów przeciwdziałania” terroryzmowi, nie zwracając zupełnie uwagi, że kryje się za tym inwigilacja obywateli i ograniczanie ich praw i swobód.

Książka omawia wiele aspektów i wiele form terroryzmu, kładąc jednak zdecydowany nacisk na kwestię terroryzmu islamskiego i dżihadu. Wynika to z faktu, że w toczącej się „wojnie z terroryzmem” z różnych względów Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uważają za głównego wroga.

Trochę chaosu i sporo powtórzeń

Publikacja ta ma trzech autorów i być może z tego względu w treść wkradło się trochę chaosu – niektóre wydarzenia – sztampowym wręcz przykładem jest tu Czarny Wrzesień i tragedia izraelskich sportowców w 1972 r. – są przywoływane kilkakrotnie. W tym konkretnym przypadku bodaj cztery razy – z czego m.in. przy organizacjach palestyńskich i przy powołaniu specjalnej niemieckiej grupy antyterrorystycznej. Raz opisano to wydarzenie dość dokładnie, a pozostałe przypadki to wzmianki w 2-3 zdaniach. Takich przypadków jest jeszcze kilka.

Przy analizie możliwości zwalczania terroryzmu w Niemczech autorzy ubolewają nad tym, że państwo prawa ma poważne problemy ze zwalczaniem terroryzmu, apelują o zwiększenie stopnia kontroli obywateli jako formy prewencji, stwierdzają, że

„nie powinno postrzegać się przy tym wolności (osobistej) oraz bezpieczeństwa jako przeciwstawnych pojęć. Bez bezpieczeństwa nie ma przecież wolności” (s. 277).

Co akurat jest chybione, gdyż nie ma bezpieczeństwa bez wolności, a nie odwrotnie. Piszą także, że

„wielu polityków i wiele partii nie chce lub nie może pojąć zagrożenia […] Skarżą się na ograniczanie praw wolności obywateli, mimo że prócz ekstremistów nikogo więcej to nie dotyczy” (s. 38).

Też oczywiście niezbyt trafione, gdyż inwigilacja w postaci nagrywania rozmów telefonicznych, zapisywania smsów, emaili itp. dotyczy każdego – w Polsce również. Z kolei pod koniec książki autorzy jakby nagle zmienili front i zaczynają krytykować działania USA – w tym słynny Patriotic Act –„ograniczał prawa obywateli we wszystkich zakresach” (s. 291). Zauważają, że

„jeśli klient kupuje krytykowane przez rząd książki, jego dane zostają automatycznie rejestrowane. Sprzedawcy powiadamiają go o tym szeptem i radzą płacić gotówką” (s. 294) czy „od dłuższego czasu nie chodzi już o ‚zagranicznych islamskich terrorystów’ lub też o ‚państwa zbójeckie’. Teraz w dokumentach z planami można znaleźć również ‚wewnętrznych konspiratorów’ i tzw. uniwersalnych przeciwników. […] Do ‚radykalnych krajowych grup’ biurokraci rygorystycznie zaliczają działaczy na rzecz praw człowieka oraz związkowców, a także ‚niezadowolonych pracowników’. Granica dzieląca zagranicznych terrorystów i krajowych niezadowolonych zaciera się’” (s. 295).

Brak jednolitego przesłania

To oczywiście tylko wycinki, ale pokazują, że książka nie niesie jednolitego przesłania odnośnie granic prewencji w zwalczaniu terroryzmu. W Niemczech jest to robione źle, bo uprawnienia tajnych służb są za małe, w USA też źle bo ich uprawnienia są za duże (co zresztą jest akurat prawdą) – to jaka jest wizja autorów? Jaki jest złoty środek? Na te pytania raczej nie ma jasnej odpowiedzi.

Odnośnie zamachów 11 września, to również podana jest wyłącznie oficjalna wersja, nie ma nawet wzmianki o tym, że istnieją jakiejkolwiek „teorie spiskowe”. Autorzy nie zauważają bądź nie chcą zauważyć, że zamach ten stał się jakby wygodnym pretekstem do rozpoczęcia ekspansji na arenie międzynarodowej i działań mających na celu inwigilację własnych obywateli. O tej ostatniej pojawiają się wzmianki dopiero w ostatnim rozdziale, ale jakby oderwane od samych zamachów.

Do tego należy dodać różnego rodzaju drobiazgi zarówno popełnione ze strony autorów, jak i tłumacza. Choćby to, że Park Izmajłowski nie jest w centrum Moskwy, jakby chcieli tego autorzy (s. 248). Miasto Aachen (s. 135) to po polsku Akwizgran. USS Cole to nie „statek wojenny” (s. 285) tylko „okręt wojenny„ i nie został zniszczony w zamachu, tylko uszkodzony. Zagmatwana jest także terminologia dotycząca Broni Masowego Rażenia – czyli BMR. Stąd mówienie o ”broni BMR” (s. 245) jest niefortunne. Zresztą oprócz skrótu BMR określa się ją w książce również polskim skrótem jako „broń ABC„ (Atomowa, Biologiczna, Chemiczna), stosując go wręcz zamiennie z angielskim „NBC„ (Nuclear, Biological, Chemical), co u osoby nieobeznanej z tymi skrótami, nigdzie zresztą nierozwiniętymi, może wywołać pewne zamieszanie. Zamieszanie panuje również w pisowni nazwisk i nazw arabskich – raz są one spolszczane np. „dżihad„, w innych wyrazach zaś nie i zamiast ”dż” znajduje się ”j”.

Książka posiada obszerną bibliografię, autorzy chwalą się nawet, iż „wiele źródeł musi ze zrozumiałych względów pozostać anonimowymi„ (s. 19), ale przypisy są niestety szczątkowe (w dodatku pomieszane przypisy dolne ze śródtekstowymi) i nie widać w nich nie tylko tych anonimowych źródeł, ale nawet umieszczonej w bibliografii literatury. A czytając opis struktury danej organizacji terrorystycznej bardzo chciałoby się wiedzieć, czy powstał on na bazie ”anonimowego źródła” czy Wikipedii (która też znajduje się w bibliografii).

Na zakończenie jeszcze kwestia teologiczna. Dla ateistów bez znaczenia, dla wierzących jednak warta przeanalizowania. Otóż w odniesieniu do czczonej przez islamistów Istoty Najwyższej pada w zasadzie naprzemiennie określenie „Bóg” i „Allah” (to ostatnie rzadziej). Lepiej byłoby się już zdecydować na któryś z tych zapisów, a najlepiej zostawić wszędzie „Allaha”, co nie powinno wzbudzać kontrowersji i prowokować rozważań teologicznych.

Tytułem podsumowania

Nie mniej jednak, w książce jest też sporo ciekawych analiz i wniosków, które warte są przeczytania. Bardzo pozytywnie wypadają pierwsze cztery rozdziały. Dodatkowo zawarte w tej publikacji kalendarium oraz biogramy z pewnością ułatwią korzystanie z książki i szybkie odnajdywanie potrzebnych informacji. Temu celowi służą również wyszczególnienia na marginesie (i wchodzące na tekst), które ułatwiają odnalezienie potrzebnego fragmentu.

Reasumując, recenzowaną pozycję można polecić wszystkim zainteresowanym zagadnieniami terroryzmu czy historią najnowszą.

Plus minus:
Na plus:

+ obszerna bibliografia
+ kalendarium wydarzeń
+ biogramy ważniejszych terrorystów
Na minus:

- ograniczenie się tylko do oficjalnych wersji wydarzeń
- szczątkowe przypisy
- powtarzanie opisów tych samych wydarzeń po 2–3 razy
- różne drobniejsze błędy
- dość wysoka cena

Tytuł: Terroryzm
Autor: 
Wilhelm Dietl, Kai Hirschmann, Rolf Tophoven
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania:
 2009
ISBN/EAN: 
978-83-01-16019-7
Stron: 
384
Oprawa:
 miękka
Cena:
 ok. 50-60 zł
Ocena recenzenta: 
6.5/10

  1. Tytuł oryginału to Das Terrorismus-LExikon. Täter, Opfer, Hintergründe – czyli Leksykon terroryzmu. Sprawcy, ofiary, tła. []
  2. Dotyczy to Dietla (zob. http://de.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Dietl) i Tophovena (zob.http://de.wikipedia.org/wiki/Rolf_Tophoven). []
  3. Absolwent studiów prawniczych, policjant i urzędnik zajmujący się zagadnieniami terroryzmu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Sam jest autorem szeregu publikacji poświęconych tematyce terroryzmu (zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Liedel). []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz