„Wojny markomańskie 162-185 n.e.” - M. Olędzki - recenzja


Cesarstwo Rzymskie - przez stulecia niepokonana potęga świata antycznego, nieraz borykało się z najazdami sąsiadów, obawiających się ekspansji Imperium, skuszonych jego bogactwami, a także rozdrażnionych polityką cesarzy. Niejednokrotnie niebezpieczeństwo było ogromne, szczególnie w czasie, gdy państwo rzymskie trawiły trudności wewnętrzne, uniemożliwiające zdecydowane odparcie ataku.

Tak właśnie było na początku lat sześćdziesiątych II w. n.e., kiedy przy granicy naddunajskiej wzmożoną aktywnością wykazały się barbarzyńskie plemiona, wynikiem czego był ciąg działań militarnych, określanych mianem wojen markomańskich, których nazwa pochodzi od jednego z ludów w nich uczestniczących - Markomanów.

Ramy chronologiczne omawianych zdarzeń wyznaczone przez Autora są nieco szersze, niż te podawane w większości opracowań. Za ich początek uznaje on rok 162 n.e., kiedy na limesie naddunajskim nie doszło jeszcze do otwartego konfliktu. Zdawano sobie jednak sprawę z istniejącego zagrożenia, które starano się załagodzić poprzez działania dyplomatyczne. Siły Cesarstwa były w tym czasie osłabione - wojna z Partami na wschodzie, gdzie skumulowano większość wojska, zaraza (prawdopodobnie dżuma) atakująca Rzymian, a także głód spowodowany klęskami nieurodzaju, chwilowo uniemożliwiały atak. Jednak na przełomie lat 166 i 167 germańsko - sarmaccy barbarzyńcy przekroczyli Dunaj i zaczęli pustoszyć Górną Panonię oraz Noricum, co musiało wywołać reakcję ze strony Rzymian. Stoczona w okolicach Gorsium bitwa przyniosła im całkowite zwycięstwo i chwilowy pokój, jak jednak można się było spodziewać, nie na długo. Już w 168 r. w granicach Cesarstwa pojawili się bojowo nastawieni Kwadowie, Markomanowie i Wiktowalowie, a rok później Sarmaci. Oba najazdy zostają odparte, najcięższe walki miały jednak dopiero nadejść. Rok 170 przynosi Rzymianom klęski - Germanie i Jazygowie przedarli się na południe, docierając aż do Akwileji, którą bezskutecznie oblegali. Zniszczyli także pobliskie Opitergium. Jednocześnie granica Imperium została zaatakowana przez inne plemiona, między innymi Kostoboków, którzy dotarli aż do Eleji w greckiej Fokidzie, a także Chattów, którym udało się przełamać limes reński. Jak więc widzimy, położenie, w którym znalazło się Cesarstwo, było wyjątkowo niebezpieczne. Jednak dzięki zdecydowanym działaniom Marka Aureliusza, umocnieniu systemu obronnego i sukcesywnemu wypieraniu barbarzyńców zagrożenie zostało ponownie zażegnane. Aby jednak odsunąć je na dobre, cesarz zorganizował kontrofensywę i przeniósł działania militarne na tereny poza granicami rzymskimi. Do 175 r. trwa tzw. Expeditio Germanica Prima, którą zakończyło rozgromienie Jazygów. Sukces był na tyle wielki, że Marek Aureliusz rozważał nawet utworzenie nowych prowincji, Markomanii i Sarmacji, na zajętych terenach. Przeszkodziła mu w tym jednak konieczność interwencji w Syrii, gdzie zbuntowany namiestnik Awidiusz Kasjusz ogłosił się cesarzem. Pokój nie potrwał jednak długo, już w 177 r. trzeba było podjąć kolejną ekspedycję, na którą wyruszył osobiście Marek Aureliusz wraz z synem, Kommodusem. Do 180 r. bunt został krwawo stłumiony. Jego końca nie doczekał jednak cesarz, który zmarł zaatakowany przez zarazę. Ostatnie walki zaliczane do wojen markomańskich, prowadzone w latach 182-185, stoczył już nowy cesarz, Kommodus, wyniszczając plemię Burów i zaprowadzając  pokój na dłuższy czas.

Trzon książki Marka Olędzkiego stanowi dokładny opis zdarzeń przytoczonych przeze mnie w powyższym akapicie. Autor nie poprzestaje jednak na przedstawieniu samego konfliktu. Początkowe rozdziały książki skupiają się na ogólnej sytuacji Cesarstwa przed i w czasie tych wojen, na jego ustroju, ekonomii, gospodarce, kulturze i religii, czyli czynnikach, które wpływały na ogólną kondycję państwa. Sporo dowiadujemy się również o przeciwnikach Rzymu - ludach zamieszkujących tzw. barbaricum, ich rozmieszczeniu i migracjach, a także źródłach pisanych i archeologicznych, które pomagają w poznaniu tych bardzo zróżnicowanych społeczności. Istotne miejsce zajmuje rozdział dotyczący uzbrojenia obu stron, poparty materiałem ilustracyjnym, przedstawiającym znaleziska archeologiczne, takie jak miecze, fragmenty zbroi, hełmy, umba i groty. Szeroko opisane są też bezpośrednie przyczyny konfliktu - trudności, z jakimi zmagało się Cesarstwo w owym czasie, jego bogactwo, kuszące ościenne ludy, nieraz związane z Rzymem systemem klientelnym, a także ruchy migracyjne mieszkających na północy Europy plemion, które wpływały na sąsiadów Cesarstwa, co powodowało nacisk na jego granice.

Właśnie to szerokie potraktowanie tematu wydaje mi się być główną zaletą omawianej książki. Przyczyny takich konfliktów są zazwyczaj bardzo złożone i aby zrozumieć je właściwie, trzeba wykroczyć poza tematykę działań ściśle militarnych. Dodatkowo dzieło zostało zaopatrzone we fragmenty tekstów źródłowych, do których Autor niejednokrotnie się odwołuje, a także pomocne zestawienia jednostek wojskowych i ludów barbarzyńskich, które wzięły udział w wojnach markomańskich. Wydaje mi się, że można było zamieścić nieco bardziej obfity materiał ilustracyjny, a także dokładniejsze mapy, co wzbogaciłoby publikację. W ostatecznej jednak ocenie pozycja ta według mnie wypada bardzo dobrze i warta jest polecenia osobom zainteresowanym dziejami Imperium Romanum.

Plus minus:
Na plus:
+ szerokie potraktowanie tematu
+ ciekawie prowadzona narracja
+ posługiwanie się przez autora łatwo zrozumiałym językiem
+ aneksy uzupełniające tekst: wybór fragmentów tekstów źródłowych, zestawienie jednostek wojskowych biorących udział w opisywanych działaniach, wykaz plemion uczestniczących w wojnach markomańskich
+ bogata bibliografia
+ mapki
+ czytelna czcionka
+ jasny układ treści
Na minus:
- ilustracje - niezbyt dobra jakość, krótkie podpisy, w przypadku dwóch zdjęć podpisy zamienione miejscami
- miękka oprawa

Tytuł: Wojny markomańskie 162–185 n.e.
Autor: Marek Olędzki
Wydawca: Bellona
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-11-12035-8
Stron: 196
Oprawa: miękka
Cena: ok. 27,00 zł
Ocena recenzenta: 9/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz