O dyskusjach wokół Powstania Warszawskiego


Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego już dawno za nami. Było o niej dużo i głośno - z różnych powodów. A co z upamiętnieniem upadku Powstania? Uroczystości nawiązujące do tego wydarzenia oczywiście odbywają się... ale są bez porównania skromniejsze i mniej medialne niż te sierpniowe. I tak jest od lat. Czy słusznie?

MPW

Widok na Muzeum Powstania Warszawskiego z Parku Wolności, gdzie od lat w przeddzień kolejnych rocznic urządzane są koncerty, o których media informują już na początku lipca / fot. sfu (Ten plik udostępniony jest na licencji Creative CommonsUznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Odpowiedź na to pytanie będzie zapewne zależna od tego, w jaki sposób poszczególne osoby podchodzą do tej kwestii. Już przed 1 sierpnia 1944 r. niektórzy zadawali sobie pytanie, czy Powstanie ma sens. Czy ma szansę. Od pierwszego dnia walk zastanawiało się nad tym coraz więcej osób. Po jego upadku, i ogólnie po wojnie, wątpliwości typu „czy było warto?” stały się jednym z wyznaczników dyskusji, jakie toczono w związku z tym wydarzeniem. Co roku podczas kolejnych rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego pytanie to jest zadawane na nowo. Tak, jakby nagle można było w końcu znaleźć odpowiedź, której przyklasną wszyscy, z Powstańcami i historykami na czele.

Czy da się kiedykolwiek znaleźć rozwiązanie, wyjście z tej sytuacji? Szczerze wątpię. Dopóki kwestie sumienia, wartości jakimi kierujemy się w życiu, są prywatnym wyborem każdego człowieka, dopóty powtarzanie „czy było warto?” będzie jedynie przywoływaniem na nowo tych samych dyskusji, argumentów, kłótni... a w końcu i wniosków. Nie znaczy to jednak, że należy zakończyć ten temat. Wręcz przeciwnie, trzeba pobudzać te rozmowy w nadziei, że zaprowadzą nas ku nowym problemom, rozważaniom...

Z Disneylandu...

O tym, jak dużo dla pamięci Powstania Warszawskiego zrobiło Muzeum Powstania Warszawskiego, wspominać nie trzeba. Kolejne rekordy w liczbie zwiedzających, jakie placówka bije z roku na rok, świadczą o niesłychanym sukcesie MPW. Tyle lat utrzymać tę tendencję wzrostową... to nie może być przypadek. A jednak, do działalności muzeum znajdującego się przy ulicy Grzybowskiej w Warszawie można mieć także zastrzeżenia.

W 2008 r. w „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad, który Krzysztof Masłoń i Tomasz Stańczyk przeprowadzili z prof. Marcinem Kulą, prof. Pawłem Machcewiczem, prof. Andrzejem Paczkowskim, prof. Tomaszem Szarotą i dr. Marcinem Zarembą. W pewnym momencie rozmowa zeszła na MPW. Prof. Kula porównał wówczas tę placówkę do Dineylandu. Muzeum i park rozrywki? Zestawienie z pozoru dziwne, ale czy na pewno?

W jaki sposób MPW popularyzuje tematykę powstańczą? Komiksy, koncerty, płyty z muzyką, kubki, znaczki, gry miejskie... Działania, które ciężko skojarzyć z instytucją tego typu. A jednak. Wszystko to są formy, które sprawiają, że wydarzenie, do którego odwołują się, może dla młodego odbiorcy - do takiego skierowany jest przekaz Muzeum Powstania Warszawskiego w pierwszym rzędzie - stać się czymś pozytywnym, dobrze kojarzonym. Patrząc na Powstanie Warszawskie przez pryzmat pięknych wyczynów bohaterów piosenek i komiksów łatwo stracić świadomość tego, jak wielka to była tragedia. Profesor Maria Janion w wywiadzie z Kazimierą Szczuką („Gazeta Wyborcza”, 2009 r.) postawiła wręcz zarzut odrealniania śmierci przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Oczywiście stała ekspozycja zawiera wystarczająco dużo elementów, które przypominają, jakie straty ludnościowe i materialne poniosła Warszawa w 1944 r. Jednak to wszystko zostało podane w taki sposób, który niekoniecznie musi ułatwiać myślenie nad historią Powstania, za to wpływa na emocje, kształtuje dzięki nim końcowe wrażenia. Replika kanału, „groby” umieszczone w posadzce, namiot z dokumentami z ekshumacji ofiar masakry na Woli... To musi odcisnąć swoje piętno. Historie, kiedy cudzoziemiec wychodził z MPW z wątpliwością co do tego kto wygrał (sic!), nie są dzisiaj niczym dziwnym.

Rozważania na temat podobnych uwag pod adresem MPW można by prowadzić jeszcze długo... Ile przecież miejsca można by poświęcić na dyskusję nad upolitycznieniem i prowadzeniem polityki historycznej przez MPW. Jednak zapewne znowu ocena tego zależałaby od indywidualnego patrzenia na sprawy sensowności Powstania i tego, jak należy popularyzować historię.

… do Las Vegas

Na 66 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego we „Wprost” ukazał się artykuł, w którym autorka przytoczyła wypowiedzi prof. Garlickiego i prof. Paczkowskiego nt. obecności Powstania w popkulturze. Obaj ci wybitni historycy stwierdzili, że dopóki popkultura służy podtrzymywaniu pamięci, zachęca ludzi do poznawania tego co było, to jest jeszcze do zaakceptowania ten jej mariaż z historią. Wszystko ma jednak swoje granice. Festyny z balonikami, piwem i kiełbaskami z grilla na 1 sierpnia w Warszawie... Właśnie przeciwko takim formom „świętowania” wypowiadali się prof. Garlicki i prof. Chojnowski. Koncerty, komiksy, gry miejskie - to jest dla nich pewne maksimum, którego przekroczenie będzie nie do przyjęcia. Jednak czy na pewno?

Tom Waits, wybitny amerykański muzyk, poeta i aktor, powiedział kiedyś, że nie lubi Disneylandu, ponieważ przygotowuje on dzieci na Las Vegas. Skoro obecnie jesteśmy na etapie historycznych Disneylandów, to czy można być pewnym, że z czasem nie znudzą nam się one i nie przejdziemy do etapu Las Vegas? I co on będzie oznaczał?

Kilkanaście lat temu nikomu zapewne nie przyszłoby do głowy, że można na 1 sierpnia zorganizować koncert i przygotować najróżniejsze gadżety, które mogą zainteresować najmłodszych. Do dzisiaj są osoby, dla których te formy „imprez” towarzyszących obchodom są trudne do zaakceptowania, zrozumienia. Jest to jednak produkt przygotowany dla tych młodszych odbiorców. To oni mają czytać te komiksy, oni mają słuchać rockowych aranżacji utworów Tadeusza Gajcego. I tak jak dla nich dzisiaj są to rzeczy absolutnie normalne, tak za lat 30-40 normalne mogą stać się festyny, rzecz jasna odpowiednio atrakcyjne dla najmłodszych. Tego postępu wykluczyć się nie da. Pytanie tylko, jak daleko zajdziemy w tym uatrakcyjnianiu historii...

Zadanie dla historyków

Od dobrych kilku, a może i kilkunastu lat, na polskim rynku wydawniczym pojawiają się co roku z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego najróżniejsze publikacje, związane z tą tematyką. Można by więc odnieść wrażenie, że o Powstaniu Warszawskim napisano już chyba wszystko, co można było napisać. Albo że przynajmniej zbliżamy się do tego stanu. Nic bardziej mylnego. Historiografia Powstania Warszawskiego ciągle czeka na wypełnienie całej masy luk, na rzucenie nowego spojrzenia na tematy, które ktoś już kiedyś opisał.

Zacząć można by od opracowań najbardziej ogólnych. Kiedy rozmawiamy dzisiaj o czysto wojskowej stronie Powstania, natychmiast sięgamy po prace płka Adama Borkiewicza i gen. Jerzego Kirchmayera. Są to bez wątpienia opracowania znakomite, niemniej powstały w latach 50. ubiegłego wieku, i nawet pomijając warunki polityczne, w jakich były pisane, to przez te około 60 lat nasza wiedza na temat przebiegu walk powstańczych znacznie się wzbogaciła. Istnieje oczywiście wydana w 2004 r. praca prof. Krzysztofa Komorowskiego, niemniej jest ona zbyt ogólna, aby mogła zastąpić w pełni dzieła A. Borkiewicza i J. Kirchmayera.

Walki w poszczególnych dzielnicach i wydzielonych punktach oporu? Ochota Wroniszewskiego, Mokotów Bartelskiego, Stare Miasto Stachiewicza, Śródmieście Północ Bieleckiego... trochę tych opracowań jest, ale znowu są to pozycje, które mają swoje lata i należałoby je znacznie odświeżyć, wzbogacić o nowe ustalenia. W 2008 r. na rynku wydawniczym pokazała się znakomita książka dra Grzegorza Jasińskiego, poświęcona dziejom powstańczego Żoliborza. Widać po niej nie tylko świetną znajomość tematu u Autora, ale również prawdziwą pasję badawczą, co z drugiej strony, zważywszy na rodzinne związki dra Jasińskiego z Powstaniem, nie powinno specjalnie dziwić. Niemniej na chwilę obecną jest to jedna z niewielu prac, które próbują poruszyć tematykę Powstania Warszawskiego na nowo. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższych latach doczekamy się kontynuacji i ujrzymy dzieła poświęcone innym dzielnicom. Powstańcza Wola do dzisiaj jeszcze nie doczekała się żadnego opracowania (pomijam serię Warszawskie Termopile, czy artykuły ukazujące się w różnych wydawnictwach zbiorowych). A jest przecież o czym pisać...

Tak samo jak w przypadku losów ludności cywilnej. Praca K. M. Hanson, wspomnienia Danuty Sławińskiej, dwa kilkutomowe wydawnictwa poświęcone cywilom w Powstaniu i po nim, kilka prac zawierających relacje ludzi, którzy uratowali się przed śmiercią podczas egzekucji... większość to jednak są publikacje wydane najpóźniej w latach 80. XX wieku. Tak więc i tutaj należałoby spojrzeć na zagadnienie na nowo, rozbudować je o kolejne materiały.

To wszystko są jedynie bardzo ogólne uwagi. Każdy z tych obszarów badawczych można by podzielić na dziesiątki bardziej szczegółowych problemów, które czekają, aż ktoś poświęci im trochę swojej uwagi.

Godną uwagi pracę od kilku lat wykonuje we współpracy z Archiwum Akt Nowych gdańskie wydawnictwo Finna. Wznowienie monografii plutonu pancernego, wydanie zbioru wspomnień żołnierzy zapomnianego batalionu „Bończa”, a przede wszystkim udostępnienie polskiemu czytelnikowi wspomnień Zbigniewa Blichewicza „Szczerby”. Książki, którą powinien przeczytać każdy, kto w choćby niewielkim stopniu interesuje się Powstaniem Warszawskim. I to nie tylko dlatego, że można w ten sposób powiększyć swoją wiedzę na temat samych walk w Warszawie, ale przede wszystkim z tego względu, że jest to niezwykle ważny głos w dyskusji „czy było warto?”.

Czy historycy przez swoją pracę mogą w najbliższych latach sprawić, aby kolejne rocznice przynosiły coraz mniej kłótni, a coraz więcej merytorycznych dyskusji? Czy mają szansę dotrzeć do tych młodych ludzi, którzy tak dobrze czują się na koncertach organizowanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego? Czy mają szansę z disneylandyzacją historii? Pozostaje mieć nadzieję, że na wszystkie trzy pytania odpowiedź „tak” nie jest jedynie pobożnym życzeniem.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz