O pamiątkach historycznych w Warszawie, czyli rozmowa z Jackiem Oleckim


Po czterech latach oczekiwania miłośnicy Warszawy, na niedawno zakończonych XX Targach Książki Historycznej, mieli okazję nabyć drugi tom Wojennych tajemnic Warszawy i Mazowsza. Nam udało się porozmawiać z Jackiem Oleckim, autorem tej pozycji, który opowiedział nam m.in. o najważniejszych zmianach względem tomu pierwszego oraz o swoich planach na część trzecią.

Sebastian Pawlina: Pan na co dzień jest związany z forum Stroroom WERTTREW’a. Skąd wziął się pomysł napisania tych dwóch książek. Czy zakładając forum miał Pan już pomysł na ich napisanie, czy to zrodziło się dopiero z czasem, już po założeniu forum?

Jacek Olecki: Forum powstało dla książki. Napisałem ją mając impuls od kolegi, który wiedział, że chodzę, robię zdjęcia rzeczy i miejsc, które mogą zniknąć w Warszawie. Miejsc związanych z wojną, przeszłością - ogólnie z historią. Zapytał mnie kiedyś wprost „dlaczego tego nie spiszesz i nie wydasz”. Pomyślałem „dlaczego nie”. Miałem coś już roboczo napisane. Wysłałem do kilku wydawnictw i co ciekawe już pierwsze, do którego zgłosiłem się, odpowiedziało mi, że jest zainteresowanie. Usiadłem więc i zacząłem pisać to wszystko.

Jakby nie patrzeć, jestem zwyczajnym warszawiakiem, amatorem. Nie mam żadnych „historycznych korzeni” ani przygotowania naukowego. Co za tym idzie nie jestem nieomylny. Pomyślałem więc, że można przygotować forum, na którym będzie można opisać pewne rzeczy, omówić dokładnie ich historię, wyprostować błędy. Takie medium dla czytelników. Nie tylko po to, aby popisać krytyczne artykuły, ale też żeby było „interaktywnie”, to też jest ważne. Oczywiście cykl wydawniczy jest jaki jest, w związku z tym zanim książka się ukazała forum zaczęło żyć własnym życiem. Przyszli interesujący ludzie z innych for, którzy napędzili forum. Okazało się, że skoro książki jeszcze nie ma, to możemy robić różne inne rzeczy. O Warszawie, o jej okolicach, a nawet o Polsce. Później pojawił się pomysł, aby spotykać się raz na miesiąc i „łazić” po Warszawie. Szukać jakichś ciekawych miejsc, robić dla siebie z tego jakieś relacje. Ja jednocześnie korzystając z tego wspólnego chodzenia zbierałem materiały dla siebie do pisania. Tak to się zaczęło.

Kiedy dzisiaj oglądamy albumy z Warszawy przedwojennej, czy też wojennej, to zdjęcia tam zawarte są dla nas w większości w zasadzie jedyną pamiątką tamtego miasta. Czy nie wydaje się Panu, że teraz, kiedy ostatnie ślady tamtej Warszawy znikają, to ta książka czy też podobne za jakieś 20-30 lat mogą stać się taką właśnie pamiątką po dzisiejszej Warszawie?

- One już są! To nie jest kwestia skromności czy jej braku. Te książki nie za 10-20 lat, ale już teraz w wielu przypadkach są jedynym śladem pewnych obiektów, czy miejsc, których dziś nie ma, a istniały jeszcze w 2005 czy 2006 r. Z jednej strony te obiekty znikają, bo przez te cztery lata przerwy pomiędzy tomami Wojennych tajemnic rzeczywiście rozwalono jeden, drugi, trzeci, czwarty schron przeciwlotniczy. Rozbito jakieś obiekty wartownicze, zburzono przedwojenne kamienice. Z drugiej strony znalazłem razem z kolegami - bo to nie tylko ja odkrywam, nie mam monopolu na odnajdywanie pamiątek przeszłości - na przykład co najmniej sześć nowych niemieckich „Ringstandów”. Więc one giną, ale i pojawiają się. I to wszystko trzeba w jakimś rozsądnym tempie spisywać, pokazywać. Obecnie powstało sporo blogów. To stało się modne, wszyscy piszą, odkrywają i archiwizują wszystko i wszędzie. I to jest fajne. Nie tak łatwo pewnym rzeczom zginąć bez śladu. Swego czasu wszyscy ekscytowali się odkryciem „tobruka” na placu Zbawiciela. Powtarzano - co mnie nieco dowartościowało - że kiedyś ustaliłem, iż tych „tobruków” jest dwadzieścia pięć w Warszawie. A przecież kiedy o tym pisano, to ja już wiedziałem, że jest ich trzydzieści parę! Każdy rok przynosi zmiany w tej materii i tak będzie.

Porównując pierwszy tom z drugim, to czy wprowadzono jakieś poważniejsze, wyraźne zmiany?

- Wyraźną zmianą jest wprowadzenie rozdziału pt. „Zmiany, zmiany, zmiany...”, który zajmuje prawie połowę książki, a odnoszę się w nim właśnie do tego, o czym pisałem w pierwszym tomie. Może nie do wszystkiego, bo musiałbym napisać książkę do książki, a to byłoby bez sensu. Natomiast te najistotniejsze sprawy to np. wyprostowanie liczby istniejących w Warszawie „tobruków”, a także wskazanie co zostało zniszczone np. z niemieckich ukryć przeciwlotniczych. Mówimy tu nie tylko o Warszawie, ale i podwarszawskich miejscowościach oczywiście. I to pierwsza taka ważna zmiana. Drugą istotną zmianą, jest to, że oprócz moich zdjęć współczesnych znalazła się w książce wkładka ze zdjęciami archiwalnymi, oryginalnymi, które udało mi się zdobyć lub odszukać w prywatnych albumach. Zdjęcia są oczywiście związane z poszczególnymi rozdziałami tomu drugiego książki. Są to w większości fotografie nigdzie dotąd niepublikowane.

A jakie są plany co do trzeciej części, która mam nadzieję powstanie.

- Będzie trzecia część, to na pewno. Chciałbym ją skończyć szybciej, tak mniej więcej w ciągu roku. To nie jest tak, że ja przez te wszystkie lata nic nie robiłem. Materiały zbierałem, więc wszystko czeka. Jak się uda, jak chęci i czas pozwolą, to mam nadzieję, że tom trzeci będzie na następne targi. A zależy mi na czasie, bo jak traci się go na niepisanie i nie wydawanie, to jak pokazuje życie często z takimi wojennymi pamiątkami dzieje się coś niedobrego - znikają. A chyba mimo wszystko trochę ich szkoda, bo to nasza historia.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz