Regulacje pruskie w sprawach nierządu w Warszawie w latach 1796-1806 |
Prostytucja, nie przez przypadek zwana „najstarszym zawodem świata”, znana jest ludziom niemal od zawsze oraz związana jest nieodłącznie z ich miejscami zamieszkania. W Warszawie na przełomie XVIII i XIX w. było to zjawisko społeczne i wynikało z ówczesnych realiów – głównie społecznych i gospodarczych. Władze pruskie, które objęły kontrolę nad miastem na mocy trzeciego, rozbioru starały się walczyć z jego negatywnymi skutkami. Prowadzona przez nich polityka była przemyślana i wynikała głównie z dotychczasowych doświadczeń oraz potrzeby zaprowadzenia nowych porządków na terenie Warszawy.
Warszawa w wyniku traktatów rozbiorowych została wcielona do monarchii Hohenzollernów. Pozbawiona funkcji stołecznych stała się siedzibą władz departamentowych prowincji Prus Południowych. W trakcie dekady okupacji pruskiej Warszawa była miastem wyludnionym i zniszczonym działaniami wojennymi. Pierwsze statystyki z roku obliczeniowego 1796/1797 ukazują liczbę 64 829 stałych mieszkańców. Jest to ubytek rzędu 55 tys., w porównaniu z rokiem 1792. Spadek liczby ludności trwał do 1799 roku, kiedy wykazano 60 tys. mieszkańców. Natomiast w 1805 roku ilość mieszkańców wzrosła do 68 tys. Należy również dodać garnizon pruski o sile 10-12 tys. wojska, sprowadzony w celu ochrony pruskiej administracji i ludności. Na upadek kulturalny Warszawy miał także wpływ wyjazd prawie całej polskiej arystokracji1.
Obok zamożności, panoszyła się nędza, z czego wynikała także olbrzymia śmiertelność. Skutkiem było wiele patologii takich jak: bezdomność, włóczęgostwo i żebractwo, prostytucja, czy wreszcie pojawienie się przestępczości, której sprzyjała również dezorganizacja życia społecznego. Ogromnym problemem był wówczas w Warszawie stosunkowo duży wskaźnik kobiet uprawiających prostytucję2. Spis ludności z 1803 roku wykazał 109 kobiet publicznych, jednak liczba ta była niewątpliwie większa. Duża liczba prostytutek pojawiła się w Warszawie wraz z wojskiem rosyjskim – prostytucja i pijaństwo było popierane, ponieważ demoralizowało Polaków3. Tego rodzaju zabiegi dotykały powszechnie najniższych sfer. Do tego przyczyniło się także zniesienie ograniczeń prawnych dla Żydów w Warszawie, a wielu z nich czerpało zyski z wynajmu pod domy publiczne, które od roku 1800 zaczęły znów legalnie pojawiać się w Warszawie4.
Problem starano się wcześniej uporządkować nakazami administracyjnymi5, ale najważniejsza regulacja została ogłoszona w Berlinie 16 listopada 1802 roku – „Ordynacja zabiegająca uwodzeniu do życia nierządnego w bordelach, lub innym sposobem za pieniądze, nie mniej przepisy na zatamowanie zarazy wenerycznej w Warszawie obejmująca”6.
Regulacja wprowadziła przymus zamieszkania nierządnic w znajdujących się pod nadzorem domach publicznych. Ich gospodarze winni w tym celu uzyskać konsens na piśmie z dyrekcji policji. Lupanary powinny znajdować się na bocznych, niedalekich ulicach. „Gospodarstwa nierządne, znajdujące się teraz w takowych ludnych okolicach miasta, powinny się wynieść z tychże miejsc do najbliższego kwartału komornianego po ogłoszeniu niniejszej ordynacyi„. Każdą nową prostytutkę musiano rejestrować na policji (groziła kara od 50 talarów po utratę konsensu). Zakazano przyjmowania - nawet do służby - małoletnich kobiet. Domy publiczne miały być zamykane o godzinie 22.00 (pora zimowa) lub 23.00 (pora letnia), a zatrzymywanie klientów na noc było surowo zakazane. Nakaz wiązał się prawdopodobnie z obowiązywaniem godziny policyjnej oraz terminami stawiania się żołnierzy w koszarach. Przewidziana była kontrola lekarska, a osoba zarażona powinna udać się na bezpłatne leczenie do szpitala – zaniedbanie obowiązku groziło więzieniem i chłostą. Zgłaszane musiały być ponadto ciąże nierządnic. Zabroniono również sprzedaży trunków wyskokowych. Surowo zakazano zapraszania lub wabienia klientów na ulicy oraz stręczycielstwa. Ponieważ prostytutkom utrudniano opuszczenie lupanaru, władze zastrzegały sobie możliwość okresowej kontroli. Prostytutce jednak ułatwiono opuszczenie na stałe lupanaru: ”Gdy osoba taka zechce porzucić życie nierządne, a tym celu bordel opuścić życzy, Dyrekcya policyjna dawać jej będzie niezwłoczną i dzielną pomoc ku wykonaniu tego przedsięwzięcia i przeciw wszelkim przeszkodom ją zasłaniać. Nierządnicy, chcącej opuścić bordel, aby nadal na własną rękę toż ladajakio prowadziła życie, będzie dozwolone się wnem bawić, wszakże tylko za wyraźnym policyjnym konsensem”7.
W celu opodatkowania prostytucji ustanowiono „taryfy za usługi”. Ówczesne domy publiczne dzieliły się na dwie klasy i według tego podziału odprowadzały podatki: prawo do otworzenia domu (24 złote polskie), odnawianie konsensu co pół roku (15/9 złotych polskich), dla biednych (5 złp.), dla nowo wstępującej kobiety lub przechodzącej z innego domu (2 złp.), za kwit tygodniowej rewizji kobiety (15 gr.). Oprócz tego opłaty miesięczne wynosiły: za każdą kobietę (3/2 złp.), od gospodarza lub gospodyni (6/3 złp.). Chirurdzy, którzy dokonywali rewizji, mogli pobierać po 5 groszy za każdym razem. Domy publiczne można było utrzymywać tylko przy ulicach: Dunaj, Bugaj, Brzozowej, Rybakach, Furmańskiej i Tamce, później dodano Mostową oraz dom na rogu Ślepej i Podwala8.
Ordynacja powstała z inicjatywy głównego inspektora policji pruskiej w Warszawie, którym wówczas był de Tilly. Była ona kontynuacją polityki wobec nierządu, którą prowadzono w państwie pruskim od dłuższego czasu. Fryderyk I w 1690 r. wprowadził nakaz zamknięcia domów rozpusty i publicznej chłosty dla ich mieszkanek. Jednak nie przyniosło to większego skutku, zepchnęło jednak prostytucję do podziemia, stając się przyczyną chorób wenerycznych. Przepisy były na tyle nowoczesne, że przetrwały cały XIX wiek. Nie zmieniano ich w 1809 i 1816 roku, a jej postanowienia powtarzała ustawa z 1831 roku, w której zmieniono tylko wysokość opłat9.
Bibliografia:
- Beylin K., Piętnaście lat Warszawy 1800-1815, Warszawa 1976.
- Bystroń J. S., Warszawa, Warszawa 1949.
- Czubaty J., Warszawa 1806-1815. Miasto i ludzie, Warszawa 1997.
- Doniesienia, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego”, R: 1800, nr 30 dodatek, s. 360.
- Giedroyć Fr., Domy wilczkowania. Projekt organizacyi wewnętrznej zamtuzów w Polsce, Warszawa 1912.
- Giedroyć Fr., Rys historuczny Szpitala św. Łazarza w Warszawie, Warszawa 1897.
- Kosim J., Gouvernement Warschau, z dziejów pruskich władz zaborczych w latach 1796 – 1806, [w:] Warszawa XIX wieku, red: R. Kołodziejczyk, J. Kosim, J. Leskiewiczowa, Warszawa 1974, z. 3;
- Karpińska M., Złodzieje, agenci i policyjni strażnicy... Przestępstwa pospolite w Warszawie 1815-1830, Warszawa 1999.
- Kamiński J. M., O prostytucji, Warszawa 1875.
- Kosim J., Pod pruskim zaborem. Warszawa w latach 1796-1806, Warszawa 1980.
- Milewski S., Intymne życie niegdysiejszej Warszawy, Warszawa 2008.
- Milewski S., Ciemne sprawy dawnych warszawiaków, Warszawa 2009.
- Szymkiewicz S., Warszawa na przełomie XVIII i XIX w. w świetle pomiarów i spisów, Warszawa 1959.
- Zaleski W., Z dziejów prostytucji w Warszawie, Warszawa 1924.
- J. Kosim, Pod pruskim zaborem. Warszawa w latach 1796-1806, Warszawa 1980, s. 73; K. Beylin, Piętnaście lat Warszawy 1800-1815, Warszawa 1976, s. 6; J. Kosim, Gouvernement Warschau, z dziejów pruskich władz zaborczych w latach 1796 – 1806, [w:] Warszawa XIX wieku, red: R. Kołodziejczyk, J. Kosim, J. Leskiewiczowa, Warszawa 1974, z. 3; J. Czubaty, Warszawa 1806-1815. Miasto i ludzie, Warszawa 1997, s. 13. [↩]
- S. Szymkiewicz, Warszawa na przełomie XVIII i XIX w. w świetle pomiarów i spisów. Warszawa 1959, s. 158; M. Karpińska, Złodzieje, agenci, policyjni strażnicy… Przestępstwa pospolite w Warszawie 1815-1830, Warszawa 1999, s. 9; J. Kosim, Pod pruskim zaborem…, s. 158-161; Doniesienia, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego”. R. 1800, nr 30 dodatek, s. 360. [↩]
- Zob. M. Karpińska, Złodzieje…, s. 64. Podobna sytuacja miała miejsce po Powstaniu Listopadowym, kiedy demoralizacja miała odwracać uwagę społeczeństwa od problemów. S. Milewski, Ciemne sprawy dawnych warszawiaków, Warszawa 2009, s. 64. [↩]
- W. Zaleski, Z dziejów prostytucji w Warszawie, Warszawa 1924, s. 13-14, 18; S. Milewski, Intymne życie niegdysiejszej Warszawy, Warszawa 2008, s. 183-184; J. M. Kamiński, O prostytucji, Warszawa 1875, s. 96. [↩]
- 11 lat wcześniej Sejm Czteroletni nałożył na magistraty w Koronie i Wielkim Księstwie Litewskim obowiązek dozoru nad domami publicznymi. Zob. Fr. Giedroyć, Domy wilczkowania. Projekt organizacyi wewnętrznej zamtuzów w Polsce, Warszawa 1912, s. 2-3. [↩]
- Niem. Publicandum wider die Verführung junger Mädschen zu Bordell und anderer feiler Hurerey und wider die Ausbreitung venerischer Uebel in Warschau. Pełen tekst obwieszczenia w: Fr. Giedroyć, Rys historyczny Szpitala św. Łazarza w Warszawie, Warszawa 1897, s. 210-219. Domy publiczne początkowo nazywane były zamtuzami (od „Schandhaus”), potem przejęto z języka włoskiego określenie bordele. Jest ono używane do dziś, ale już tylko w mowie potocznej. S. Milewski, Ciemne sprawy…, s. 62. [↩]
- Stręczycielkę nazywano „freyerką„, a potocznie „maciorą„. W pochodzących z trzeciej dekady wieku raportach Macrotta ona występuje pod nazwą ”marquerelle”. Zob. M. Karpińska, Złodzieje…, s. 54, 56; J. S. Bystroń, Warszawa, Warszawa 1949, s. 158. [↩]
- J. M. Kamiński, O prostytucji…, s. 97-98; M. Karpińska, Złodzieje…, s. 56. [↩]
- W. Zaleski, Z dziejów prostytucji…, s. 12; S. Milewski, Intymne życie…, s. 182-183. W 1809 roku doktor Józef Kulpiński przedłożył obszerny projekt odnośnie domów publicznych, ich pracownic oraz opieki zdrowotnej. Nie doczekał się on zatwierdzenia. Pełny tekst: Fr. Giedroyć, Domy wilczkowania…, s. 5-7; M. Karpińska, Złodzieje…, s. 54, 60-61. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
A to ciekawe, czyli wtedy zarabiano kaskę na nierządzie, nie udawano, że go nie ma.