Poseł Zbigniew Girzyński: „Historia kształtuje postawy społeczne” [wywiad]


„Historia była, jest i będzie elementem kształtowania postaw społecznych, a więc także politycznych. Dotyczy to każdego państwa, zwłaszcza takiego jak Polska” - mówi nam w wywiadzie Zbigniew Girzyński, Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Miłośników Historii. Ta rozmowa otwiera nasz cykl wywiadów z posłami o historii.

Zbigniew Girzyński / fot. sejm.gov.pl

Wojtek Duch: Jest Pan Przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu Miłośników Historii, dlaczego od ponad roku nie zwołał Pan żadnego posiedzenia?

dr Zbigniew Girzyński: Zespół spotyka się, a w każdym razie jego prezydium, co jakiś czas. Prawdą jest jednak, że w ostatnim czasie jego aktywność była znacznie mniejsza, niż sam bym sobie tego życzył. Wynikało to z bardzo dużych i skomplikowanych spraw osobistych. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.

Obecna kadencja Sejmu obfituje w historyczne przedsięwzięcia. To już prawdziwy festiwal przeróżnych pomysłów od prawa do lewa. Czy historia nie stała się kolejnym narzędziem walki politycznej?

- Historia była, jest i będzie elementem kształtowania postaw społecznych, a więc także politycznych. Dotyczy to każdego państwa, zwłaszcza takiego jak Polska, którego historia jest nie tylko niezwykle bogata, ale przede wszystkim obfituje w liczne zakręty wywołujące do dziś namiętne spory i polemiki mające także swoje odzwierciedlenie w debacie politycznej.

Ma Pan krytyczny stosunek do reformy nauczania historii?

- Zmiany w polskiej oświacie idą w bardzo złym kierunku od dawna. Już wprowadzenie gimnazjów w 1998 r. było poważnym błędem, a będące konsekwencją tego skrócenie edukacji w liceach do 3 lat zburzyło cały, ugruntowany od dziesiątek lat system kształcenia. W dużej mierze także efektem tych zmian jest to, że dziś trafiają na studia młodzi ludzie o średnim poziomie wiedzy dużo niższym niż jeszcze 15 – 20 lat temu. Obecne zmiany to tragiczna w skutkach kontynuacja tego trendu.

Mimo, że reforma dotknęła wszystkie przedmioty, tylko historia wywołała takie emocje. Nikt nie mówił, że uczniowie nie będą znać geografii, chemii czy fizyki. Nie było haseł, że likwiduje się geografię ze szkół...

- Stosunek do historii zwłaszcza jako przedmiotu nauczanego w szkołach jest papierkiem lakmusowym (a propos fatalnego poziomu nauczania także chemii pewnie niedługo to zdanie będzie niezrozumiałe) naszej świadomości państwowej. Usuwanie albo znaczące ograniczanie nauczania tego przedmiotu jest pierwszym krokiem w kierunku uderzania w sam fundament naszej państwowej egzystencji. Nie przez przypadek historia była przedmiotem zakazanym w czasach okupacji czy poddanym rygorom cenzury w warunkach braku suwerenności (okres PRL) czy państwowości (okres zaborów). Podskórnie ludzie doskonale to rozumieją, stąd te protesty będące efektem zwykłej i uzasadnionej samoobrony organizmu społecznego.

Prawo i Sprawiedliwość organizuje własne obchody 150. rocznicy powstania styczniowego...

- Jeszcze w ubiegłym roku rozpoczęły się przygotowania i wyodrębniła grupa osób, która wobec niezrozumiałej dla nas niechęci władz państwowych do upamiętnienia 150. rocznicy wybuchu powstania chciała na własną rękę uczynić to godnie. Z czasem z grupy tej wyodrębnił się Społeczny Komitet Obchodów Roku Powstania Styczniowego, który w całej Polsce upowszechnia ideę obchodów tej ważnej rocznicy. Rezultatem tych działań były obchody centralne na szczeblu ogólnopolskim w styczniu tego roku, które były formalną inauguracją naszych działań, a teraz są liczne uroczystości o charakterze lokalnym, które inicjujemy lub w które się angażujemy. Powstanie styczniowe to ok. 1200 większych lub mniejszych bitew, które działy się na ziemiach polskich. Nasze obchody i działania mają na celu upamiętnienie jak największej ilości z nich i przywrócenie znaczenia tego ważnego powstania do naszej, społecznej świadomości.

Narodowe Centrum Kultury także przygotowoało program uczczenia tej rocznicy, czy historia nawet po wiekach musi dzielić? Straszna ta polaryzacja. Jedni manifestują przeciwko Jaruzelskiemu, inni chcą uczczenia Gierka...

- Nie łączyłbym tych rzeczy. Cieszą nas wszystkie inicjatywy społeczne, samorządowe czy instytucji państwach takich jak Narodowe Centrum Kultury, które wpisują się w obchody Roku Powstania Styczniowego. Im więcej różnych wysiłków tego typu płynących z różnych stron, tym lepiej. Nie traktuję ich jako dzielące, ale raczej komplementarne, wspierające. A zupełnie czym innym jest fakt, że mamy w Polsce ludzi, którzy albo historii nie znają, albo są politycznie obciążeni jakimś piętnem, które każe im sięgać po wzorce, które są niestety przykładem postaci w naszej historii jak najbardziej negatywnych, jak np. Jaruzelski czy Gierek (oczywiście taktując także każdego z nich osobno, bo stopień ich win na kartach naszej historii też jest różny).

A może, jak mówił w Senacie Kazimierz Kutz, to zły pomysł, by czcić narodowe niepowodzenia? Może powinniśmy skupić się na wielkich zwycięstwach albo sukcesach gospodarczych?

- Słuchając pana Kutza, odnoszę wrażenie, że dla niego każdy ważny moment historii Polski jest narodowym niepowodzeniem. Jest tylko pytanie, czy nasza świadomość narodowa i pana Kutza są tożsame? Odnoszę wrażenie, że niekoniecznie. Były już polityczny mentor pana Kutza, a obecnie ciągle premier Donald Tusk, stwierdził kiedyś, że „polskość to nienormalność„, a obecny jego mentor, Janusz Palikot, niedawno stwierdził, że ”przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą wyrzec się swojej polskości.” Sądzę, że pan Kutz już to zrobił.

Sejm tylko w okolicznościowej uchwale upamiętnił Hipolita Cegielskiego. Złośliwi mówią, że gdyby był chociaż skromnym powstańcem, wziąłby udział w malutkiej bitwie to stosunek posłów byłby inny. Nie potrafimy docenić bohaterów „pracy u podstaw”?

- To taki często przypisywany nam stereotyp. Nasza historia obfituje w różne warte propagowania wzorce osobowe. A powstańcy styczniowi w tym roku nie mieli w sejmie więcej szczęścia od Hipolita Cegielskiego, bo także doczekali się jedynie okolicznościowej uchwały, bo na nazwanie roku 2013 Rokiem Powstania Styczniowego sejmowa większość się nie zgodziła.

Nie zastanawia Pana brak jakiegokolwiek upamiętnienia w Warszawie osób, które poległy w zamachu majowym? Większość z nich zginęła albo broniąc konstytucyjnego porządku albo w sposób przypadkowy...

- W warszawie brak jest wielu miejsc upamiętniających naszą historię. Od lat dopominamy się bez rezultatu o uczczenie pamięci ofiar KL Warschau, od lat blokowane jest powstanie pomnika upamiętniającego Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej, a w czasach nam współczesnych od 3 lat nie możemy się doczekać powstania pomnika ofiar tragedii pod Smoleńskiem w 2010 r. O tym, że aby w sposób godny uczcić Powstanie Warszawskie i stworzy muzeum z prawdziwego zdarzenia, trzeba było czekać 60 lat i dopiero świętej pamięci Lech Kaczyński to uczynił, nie będę przypominał.

A jakby Pan zagłosował w sprawie rehabilitacji skazanych w procesie brzeskim? PSL od lat dopomina się o te osoby...

- Niedawno głosowany był projekt ustawy PSL w tej sprawie. Należę do grupy zaledwie 8 posłów, które były za jej odrzuceniem w pierwszym czytaniu. Sprawa ta została wyjaśniona przez władze Rzeczypospolitej na emigracji podczas II wojny światowej. Wszyscy skazani w procesie brzeskim zostali objęci amnestią na mocy dekretu prezydenta Władysława Raczkiewicza z 31 października 1939 r. i zgodnie uznali sprawę za załatwioną w sposób właściwy. Wracanie do tamtej sprawy obecnie przez PSL jest nieudolną próbą zagłuszania przez tę partię swojej roli w historii PRL. Wówczas obecny PSL przez lat 40 nie tylko nie upominał się o sprawy polskiej wsi, ale działał jako Zjednoczone Stronnictwo Ludowe we władzach państwa opresyjnego, które działaczy autentycznego ruchu ludowego skazywało na więzienie, a często na śmierć. Może ktoś się na to da nabrać. Ja nie.

Andrzej Chwalba w wywiadzie dla nas mówił, o braku promocji polskiej historii za granicą. Nie ma nawet jednolitej koncepcji a „autorów polskich książek historycznych wydanych za granicą to sobie możemy policzyć na palcach obu rąk.”. Może Parlamentarny Zespół Miłośników Historii mógłby być dobrym forum do rozpoczęcia dyskusji na ten temat?

- Oczywiście taką dyskusję możemy zawsze zainicjować. Kłopot polega na tym, że obecnym władzom Rzeczypospolitej, a w szczególności MSZ nie zależy na takiej promocji, a podejmowane w tym zakresie przez nich inicjatywy mają wręcz charakter kabaretowy, żeby nie powiedzieć dywersyjny (np. komiks o Chopinie z wulgaryzmami). Brak jest najmniejszej nawet woli do wspólnego wypracowania takiego planu, koncepcji.

Napisał Pan monografię Śpiący Rycerz. Historia Grobu Nieznanego Żołnierza. W Warszawie działalność rozpoczęło stowarzyszenie, które chciałoby, by - na 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości - odbudowano w stolicy Pałac Saski. Podoba się Panu ten pomysł?

- To wspaniała idea. Podpisałbym się pod nią obiema rękoma. Od lat pojawiają się koncepcje odbudowy Pałacu Saskiego i mam nadzieję, że kiedyś wreszcie się uda. W tym kontekście niepokoją mnie jednak działania władz Warszawy i podległych jej jednostek np. konserwatora zabytków, którzy torpedują takie pomysły. Gdyby koncepcje zastosowane przez konserwatora zabytków przy Pałacu Saskim (wpisanie do rejestru zabytków ocalałych podziemnych fundamentów starego pałacu) uznać za właściwe, to dziś cała Warszawa nieomal powinna leżeć w gruzach, bo nie powinna by odbudowywana. Niedawno skończyłem 40 lat, więc jeszcze, mam nadzieję, parę lat pożyję i doczekam chwili, kiedy Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie zostanie przywrócony do pierwotnego wyglądu i będzie znów elementem monumentalnego Pałacu Saskiego.

W naszym kraju wybudowano lub buduje się liczne muzea. Podziemia Rynku w Krakowie, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku czy Muzeum Historii Żydów Polskich. Jednak nadal nie mamy Muzeum Historii Polski, inne kraje mogą się pochwalić takimi instytucjami...

- Lech Kaczyński potrzebował 16 miesięcy, aby stworzyć Muzeum Powstania Warszawskiego. Donald Tusk buduje Muzeum II Wojny Światowej już 6 lat i nie widać nawet początku, o końcu nie chcę nawet wspominać. Jak widać, bycie magistrem historii (takie formalne wykształcenie ma obecny Pan Premier) nie jest przepustką do sprawności organizacyjnej albo - i to jest moje fundamentalne zastrzeżenie do obecnego rządu - nie gwarantuje właściwej dbałości o sprawy pamięci historycznej w rządzonym przez siebie Państwie.

*dr Zbigniew Girzyński (ur.17 marca 1973 r. w Sierpcu) - polski historyk i polityk. Absolwent historii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie następnie w 2001 r. obronił pracę doktorską pt. „Stosunki polsko-francuskie w latach 1945-1950”. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz Światowej Rady Badań nad Polonią. Poseł PiS V, VI i VII kadencji Sejmu RP, wybrany z okręgu toruńskiego.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

8 komentarzy

  1. Anna pisze:

    Świetny wywiad, bardzo mnie cieszy. Mam dzieci w wieku szkolnym i jestem głęboko zatrwożona poziomem nauczania. Sama douczam moje dzieci z prawdziwej historii Polski, bo wiem, że szkoła tego obowiązku nie wypełni.
    Mam swoją teorię, i ten wywiad ją absolutnie potwierdza...niestety...

    • Majkel pisze:

      Ta wizja jest nieco przesadzona. Nie ma to jak zarzucać coś MSZ, a samemu jako szef zespołu nie zwołać go od ponad roku. Jakie sukcesy w historii ma Pan poseł? Zgodzę się jednak z tym, że nasza historia wymaga lepszej promocji.

  2. Mariusz pisze:

    Jest dużo prawdy w tym, że coś nie tak jest z edukacją. Młodzi ludzie kończą studia, nawet humanistyczne, a mają elementarne braki w zakresie wiedzy. Sprawia to wszystko wrażenie przerostu formy nad treścią (dbałość o wizerunek młodzi ludzie opanowali do perfekcji ale co z tego?). Niestety „ryba psuje się od głowy”. Może to banał ale w parlamencie jest dużo ludzi przypadkowych, których przyciągają tam chyba jedynie władza i pieniądze, a nie dbałość o dobro publiczne. Niestety, poseł Girzyński, którego działalność obserwuję już od dawna z racji wspólnych korzeni (miejsce urodzenia) też należy do grona kiepskich posłów, którzy minęli się raczej z powołaniem

    • Wojtek Duch pisze:

      Wielu ludzi podobnie narzeka na posłów, tylko oni się tam nie wzięli z księżyca, a z woli wyborców, więc to nawet o głosujących gorzej świadczy 😉 Ponadto dla różnych osób różni posłowie będą przypadkowi i niekompetentni.

  3. Piotrek pisze:

    I wszystko jasne: mamy czcić pamiętać palić znicze i tak dalej. Nie pamiętam kto (jaki klasyk) powiedział, że historia jest nauczycielką życia, ale nie w sensie kolejnego marszu ku czci, ku wspomnieniu kolejnej sromotnej klęski bo paru narwańców dało się nabrać na lep, ale dlatego, że wnikliwie studiując, oceniając to co się stało kolejne pokolenia powinny się nauczyć oceniać szanse i zagrożenia, słabości własne i atuty przeciwnika (dla tych co z ekonomi i zarządzania - macierz SWAT 😉 i dopiero potem stosować to dziś i teraz. Marsze i rekonstrukcje ku czci głupoty są zbędne. To trochę tak jakby Rzymianie ćwiczyli marsze z okazji łomotu pod Kanami, albo Rosjanie z okazji zatopienia ich całej floty na dalekowschodnich wodach.
    W wyniku nauki historii każdy z mających ocenę wyższą niż 2 + powinien umieć odpowiedzieć na pytanie: co jest istotniejsze zadyma polityczna czy wzrost gospodarczy? Co ważniejsze ocalenie młodego pokolenia, wykształconego i zdolnego czy skazana na niepowodzenie próba pokazania się gigantom, że też chcemy nieco upuścić krwi własnej za bezdurno...
    Niestety Pan Girzyński i cała masa innych jakoś tego nie chce pojąć, lub nie potrafi. W ramach humoru : czarnego proponuję jeszcze uczcić pochodami i marszami rocznicę: Powstań: Listopadowego, Kościuszkowskiego, Krakowskiego, kilku rokoszy (Zebrzydowskiego, tzw. wojny kokoszej) kilku łomotów jakie dostaliśmy od sąsiadów w ramach różnych wojen tu czy tam.
    Pożytku z tego nie będzie żadnego, ale ile możliwości by świętować, zrobić marsz z flagami ku czci, odprawić mszę świętą, palnąć mowę strzelistą i złożyć kwiaty w realnych czy domniemanych kwaterach bohaterów, a nawet zaprosić praprapra....prawnuki tych co walczyli i spytać się co sądzą o postawie swych przodków.
    Lekarza?!

  4. marianna pisze:

    @Piotrek, mam nadzieje, ze kiedys twoj wnuk nasika na twoj grob.

    • Piotrek pisze:

      marianna: masz pecha. Dla najwyższym patriotyzmem jest posprzątanie wokół domu, uczciwa praca, głosowanie w wyborach, dbanie o to by ludzie naprawdę rozumieli ekonomię...
      Patriotyzmem nie są powstania, tylko praca u podstaw. Patriotami najwyższych lotów byli Stańczycy, także Ci którzy na jednym mostów stanęli i gromko krzyczeli „Stoimy wiernie przy Tobie i stać będziemy Najjaśniejszy Panie!”, to oni umieli spierać się w Sejmie, to oni mieli samorząd, to oni wspierali uczelnię, to oni uczyli polskiego, to oni uczyli się i innych czym jest prawo...
      W Wielkopolsce? Jedno powstanie - skuteczne, Ślązacy - trzy i przyniosły efekty. W Galicji? Rabacja - ale to w ramach walk klasowych, nie narodowych.

Zostaw własny komentarz