Stanisław Kociołek uniewinniony z masakry robotników w grudniu 1970 r. |
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił byłego wicepremiera PRL Stanisława Kociołka z zarzutów ws. gdyńskiej masakry robotników w grudniu 1970 r. Dwóch innych oskarżonych sąd skazał za „udział w pobiciu, polegającym na oddaniu strzałów z broni palnej w kierunku grupy ludności cywilnej”.
W grudniu 1970 r. pełnił funkcję Wiceprezesa Rady Ministrów PRL. W wystąpieniu radiowo-telewizyjnym wyemitowanym w dniu 16 grudnia 1970 r. w godz. 20.56-21.26 zaapelował do pracowników trójmiejskich zakładów pracy, w tym do pracowników wymienionej Stoczni, o przystąpienie w dniu następnym do pracy. Musiał już wówczas wiedzieć o podjętej przez członka Biura Politycznego KC PZPR Zenona Kliszko decyzji nakazującej oddziałom Wojska Polskiego zablokowanie dostępu do Stoczni im. Komuny Paryskiej i o wydanym poleceniu użycia broni palnej w wypadku próby przerwania blokady. Prokuratura uznała, iż występując z tym apelem, godził się, że „może to spowodować zgon bliżej nieokreślonej liczby osób w następstwie użycia tej broni”. Ostatecznie wskutek strzałów oddanych do osób, udających się do pracy w dniu 17 grudnia 1970 r. w rejonie przystanku kolejki elektrycznej Gdynia-Stocznia śmierć poniosło 13 osób, a 30 osób zostało rannych1.
Sąd jednak uznał, że nawet gdyby Kociołek nie wygłosił przemówienia wieczorem 16 grudnia to robotnicy, uczniowie, studenci, przyjechaliby do w dniu 17 grudnia 1970 r. -„jak każdego dnia, do swoich zakładów pracy, szkół i uczelni” - stwierdza sąd.
„Ostatnią kwestią było ustalenie celu wygłoszonego przez Stanisława Kociołka przemówienia oraz siły jego przekazu, bowiem w świadomości społecznej utrwaliło się przekonanie wg, którego robotnicy poszli do pracy w dniu 17 grudnia 1970 r. na skutek przemówienia wicepremiera rządu. Należy wyraźnie podkreślić, że przemówienie nie miało na celu nakłonienia robotników do przyjścia do zakładów pracy, ale do podjęcia pracy i zaniechania strajków. Z zeznań przesłuchanych świadków, w tym pokrzywdzonych, wynika, że przed 17 grudnia przychodzili do swoich zakładów codziennie, jak wypowiedział się jeden ze świadków - »chodziło się do pracy codziennie, takie były czasy«, przy czym część robotników, stoczniowców pracowało a część na znak protestu pracy nie podejmowało, uczestnicząc w zebraniach na terenie zakładów pracy czy wiecach.” - uzasadniał sąd.
Sąd przytoczył ponadto zeznania świadków, którzy uważali Kociołka za osobę dążącą do pokojowego rozwiązania konfliktu. Ponadto miał się nie zgadzać z Kliszko w kwestii siłowego rozwiązania sytuacji - „W dniu 17 grudnia 1970 r. rano, po pierwszych strzałach na stacji kolejki elektrycznej Gdynia-Stocznia, zwracał się do adm. Ludwika Janczyszyna z prośbą o wstrzymanie użycia broni palnej - na którą ostatecznie nie zgodził się premier rządu J. Cyrankiewicz” - dodaje sąd.
Natomiast w przypadku dwójki innych oskarżonych Mirosława W., byłego dowódcy batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej i Bolesława F., zastępcy ds. politycznych dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego blokującego stocznię w Gdyni sąd zmienił kwalifikację z sprawstwa kierowniczego zabójstwa osób pod stoczniami w Gdańsku i Gdyni na „udział w pobiciu, polegającym na oddaniu strzałów z broni palnej w kierunku grupy ludności cywilnej”. Jednocześnie skazał ich na karę 4 lat pozbawienia wolności, złagodzoną na mocy przepisów ustawy z dnia 7 grudnia 1989 r. o amnestii, do 2 lat pozbawienia wolności i warunkowo zawiesił wykonanie orzeczonych kar na okres 4 lat próby ze względu na wiek i stan zdrowia sprawców.
„Odpowiedzialność za udział w pobiciu ma bowiem charakter wspólnej odpowiedzialności za następstwa działania, co stanowi odstępstwo od zasady indywidualizacji odpowiedzialności karnej. Sprawcy odpowiadają niezależnie od tego, czy można ustalić, który z nich spowodował konkretne następstwa, ale pod warunkiem, że każdy możliwość ich nastąpienia przewidywał albo mógł przewidzieć.” - uzasadniał sąd.
Prokuratura zapowiedziała apelację w przypadku Kociołka, a w przypadku W. i F. decyzji jeszcze nie podjęła. Sprawę rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Słynna „Ballada o Janku Wiśniewskim” opowiada o gdyńskiej masakrze w grudniu 1970 r. Krwawy Kociołek wymieniony w piątej zwrotce ballady to Stanisław Kociołek. Został przyrównany do kata Trójmiasta, co miało się kojarzyć z okresem niemieckiej okupacji.
Źródło: Wyrok w sprawie Grudnia’70; Ustne motywy wyroku
- Tj. o przestępstwo określone w art. 16 kk w zw. z art. 148§1 kk w zb. z art. 16 kk w zw. z art. 11§1 kk w zw. z art. 148§1 kk w zw. z art. 10§2 kk. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Społeczeństwu się taki wyrok nie spodoba...
To jakaś kpina ze sprawiedliwości. „Udział w pobiciu przez oddanie strzałów z broni palnej”???
Jedno wiem - po 1989 w wymiarze sprawiedliwości nie została przeprowadzona nawet szczątkowa dekomunizacja.
Brzmi śmieszne, ale przeczytaj uzasadnienie. Wyjaśnia dlaczego sąd tak przyjął. Zrobił to by ich za coś oskarżyć, bo inne rzeczy zdaniem sądu upadły w akcie oskarżenia. To ustne uzasadnienie, które jest pod tekstem wiele wyjaśnia.