Senacka komisja przeciwko regulacji przewodnictwa miejskiego. Jeden głos zdecydował |
Obradujące wspólnie w Senacie Komisje: Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Gospodarki Narodowej i Ustawodawcza zajmowały się dzisiaj tzw. ustawą deregulacyjną. Jedna z poprawek dotyczyła pozostawienia regulacji przewodnictwa miejskiego. Po burzliwej dyskusji senatorowie odrzucili ją jednym głosem.
Wnioskodawcy proponowali, aby pozostawić egzamin jako obowiązkowy wymóg dla osób chcących świadczyć usługi przewodnictwa miejskiego.
„Ten zawód, to dobry przykład na to jakimi kryteriami powinniśmy się kierować, chcąc regulować dane zawody. Podstawowym kryterium powinna być ochrona ważnego dobra jak zdrowie, życie, czy ochrona środowiska. Dlatego nie deregulowaliśmy przewodnictwa górskiego. W przypadku przewodnictwa miejskiego taka sytuacja nie zachodzi” – powiedział poseł sprawozdawca Adam Szejnfeld.
Senator Marek Borowski stwierdził, że to aprobata nieuctwa - „uważam, że jak ludzie chcą wykonywać zawód, to powinni się go nauczyć. To nie był żaden problem. To nie była bariera. Wyobrażam sobie sytuacje, że ktoś nie zna się na przewodnictwie i zakłada firmę turystyczną i zatrudnia takich samych jak on.” - jeden z senatorów przerwał wypowiedź, krzycząc, że taki pracodawca szybko zbankrutuje.
Jego zdaniem – co też jest zgodne z moim postulatem – rozsądnie byłoby wprowadzić nieobowiązkowe certyfikaty lub egzamin. Dodatkowo obowiązkiem usługodawcy byłoby zamieszczenie informacji, czy taki certyfikat posiada czy nie. Wtedy klient mógłby wybrać, jakiego woli przewodnika.
Senator Stanisław Jurcewicz odpowiadał Borowskiemu, że założenie, iż działalność zakłada osoba, która nic nie umie, jest daleko nieuzasadnione.
Borowskiemu odpowiedział też Szejnfeld – „ja zbyt długo znam Pana, żeby wierzyć, że z przekonaniem i wiarą mówi Pan, że w gospodarce wolnorynkowej działalność będą prowadziły osoby, które nic nie umieją i chcą tylko kiwać klientów. Jeśli tak by było i bywa, to jest to margines, a my prawo budujemy dla wszystkich a nie dla marginesu. Taka firma szybko przestanie działać.” Zdaniem Szejnfelda Polska jest przepełniona regulacją i biurokracją, co trzeba zmienić. Ubolewał, że nie działa zasada, iż co nie jest zakazane, jest dozwolone - „chcemy ograniczać i regulować. Ja uważam, że co nie jest zakazane powinno być dozwolone, a regulować tylko to co narusza konstytucyjne dobra jak ochrona życia i zdrowia. W przypadku przewodników miejskich i pilotów, nie widzę przesłanek, by ustawą regulować ten zawód.” - dodał.
Z kolei Senator Jan Rulewski przyłączył się do twierdzeń Senatora Borowskiego. Zdaniem Rulewskiego parlament unika nadregulacji. Jednocześnie chciałby, by jakaś instytucja kontrolowała - monitorowała osoby wykonujące zawód przewodnika.
Szejnfeld stwierdził, że pytanie o kontrolę dobrze pokazuje postawę pytającego – „jeżeli państwo miałoby być powołane do budowy administracji, by kontrolować ludzi jak wykonują zawody i zastępować pracodawców, mielibyśmy przeregulowany kraj”. Tak też zdaniem Szejnfelda po co uwalniać zawód, by potem go szczegółowo kontrolować aparatem administracji państwowej.
Jako ostatni zabrał głos przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości, który poprawkę zaopiniował negatywnie. W głosowaniu wzięło udział 22 senatorów, 10 poparło poprawkę, 11 było jej przeciwnych, a 1 się wstrzymał. Tym samym poprawka została odrzucona.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
I bardzo dobrze! Jedna z niewielu rzeczy, które obecna władza robi z sensem. Jestem nauczycielem historii i dość sporo jeżdżę z młodzieżą i z własnymi dziećmi. Takich głupot jakie słyszałem z ust „certyfikowanych” przewodników podczas tych wojaży nie zamieszczały chyba nawet Skandale (ktoś to jeszcze pamięta?). Dodatkowo taki „specjalista” nie widział żadnej potrzeby w dokształcaniu i uzupełnianiu/uaktualnianiu swojej wiedzy. Nie wspominam o kompletnym braku umiejętności u wielu z nich (nie wiedzy!). Czyli, krótko mówiąc, zanudzaniu słuchaczy. W wielu miejscach sam byłbym lepszym przewodnikiem (Gdańsk, Kraków) ale, dotychczas, mi nie wolno.
Takich osób jak Pan boi się wielu przeciwników deregulacji. Teraz był obowiązek i wszystko się kręciło.