Tajna operacja „Zemsta”. Zabójstwo adm. Yamamoto


18 kwietnia br. minęła 70. rocznica śmierci adm. Isoroku Yamamoto. Admirał, uważany za głównego architekta japońskich zwycięstw pierwszego okresu wojny na Pacyfiku, zginął na pokładzie samolotu, który został zestrzelony przez amerykańskie myśliwce w pobliżu wyspy Bougainville w archipelagu Wysp Salomona. Śmierć admirała nie była przypadkowa. Nastąpiła w wyniku drobiazgowo przeprowadzonej przez Amerykanów operacji, której nadano kryptonim „Zemsta” (ang. Vengeance).

Kariera Yamamoto

Isoroku Yamamoto

Takano Isoroku urodził się 4 kwietnia 1884 r. w małej wiosce Kushigun Sonshomura jako szósty syn ubogiego nauczyciela Takano Teikichi. W wieku 16 lat wstąpił do Akademii Marynarki Wojennej w Etajima, w prefekturze Hiroshima. Ukończył ją z siódmą lokatą. Następnie jako chorąży na pokładzie krążownika „Nisshin„ brał udział w bitwie pod Cuszimą, która odbyła się w dniach 27-28 maja 1905 roku. Jego okręt płynął wówczas w osłonie pancernika ”Mikasa”, okrętu flagowego dowódcy japońskiej eskadry admirała Togo. W czasie tej bitwy Yamamoto został ranny w nogę oraz stracił dwa palce lewej ręki.

Kiedy w 1913 r. zmarli jego rodzice, 29letni Isoroku , zgodnie ze starą japońską tradycją, został adoptowany przez zamożną i znaną rodzinę Yamamoto.

W 1919 r. Isoroku Yamamoto awansował na stopień komandora porucznika, a następnie został wysłany na dwuletnie studia do USA. Tam wstąpił na Harvard, aby studiować ekonomię. Jego zainteresowania skupiały się głównie wokół kwestii związanych z wykorzystaniem paliw płynnych w działaniach marynarki. Będąc w Stanach, Yamamoto zainteresował się lotnictwem, a jako oficer marynarki interesował się zwłaszcza ideą połączenia okrętu z samolotem, czyli lotniskowcem.
Po powrocie z USA został awansowany do stopnia komandora, a w 1923 r. otrzymał stanowisko komendanta nowo utworzonej szkoły pilotów lotnictwa morskiego w Kasumigaura. Przeszedł wówczas kurs pilotażu i w wieku prawie 40 lat uzyskał uprawnienia pilota.

W 1925 r. ponownie udał się do Ameryki, gdzie do 1927 r. piastował funkcję attache morskiego. W praktyce oznaczało to, że prowadził również działania wywiadowcze.

Od grudnia 1928 r. do października 1929 r. dowodził najnowszym wówczas lotniskowcem floty japońskiej „Akagi”.
W 1930 r. był w składzie delegacji japońskiej na konferencji morskiej w Londynie. Japończykom udało się wówczas wynegocjować znaczne ustępstwa ze strony aliantów, które zakładały, że mogli oni posiadać taką samą liczbę okrętów podwodnych i lekkich krążowników co Wielka Brytania i USA.

Po konferencji londyńskiej Yamamoto został mianowany dowódcą 1. floty lotnictwa morskiego. Jako kontradmirał został w 1930 r. kierownikiem sekcji technicznej biura lotnictwa Marynarki Wojennej, a od grudnia 1935 r. do grudnia 1936 r. nadzorował całe biuro. Od tego momentu rozpoczął rozbudowę lotnictwa morskiego które miało być główną siłą uderzeniową Imperial Japanese Navy.

W 1934 r. ponownie brał udział w konferencji morskiej w Londynie. Jego nieprzejednana postawa w stosunku do próby ustanowienia nowych parytetów w siłach morskich przyniosła mu duży rozgłos.

W grudniu 1936 r. Yamamoto został wiceministrem marynarki wojennej. Dzięki temu stanowisku mógł przystąpić do rozbudowy lotnictwa morskiego. Zależało mu na powstrzymaniu budowy nowych pancerników gdyż uważał, że w warunkach nowoczesnej wojny morskiej okręty te będą nieprzydatne i łatwo ulegną atakom lotnictwa. Poglądy admirała były sprzeczne z oficjalną japońską doktryną wojny morskiej. Planiści cesarskiej admiralicji, wychowani w duchu zwycięstwa admirała Togo pod Cuszimą, wciąż hołdowali tradycji rozstrzygającej bitwy morskiej między pancernymi kolosami, traktując lotnictwo jako formację rozpoznawczą i pomocniczą. Ostatecznie Yamamoto nie zdołał zahamować budowy tych pancerników.

Pracując w ministerstwie, sprzeciwiał się zacieśnianiu współpracy z nazistowskimi Niemcami. Uważał, że sojusz ten może doprowadzić do konfliktu z USA i Wielką Brytanią - największymi ówczesnymi potęgami morskimi, a w dalszej perspektywie także z ZSRR. Podkreślał, że gospodarka japońska jest uzależniona od importu surowców z zewnątrz, głównie ze Stanów Zjednoczonych. W 1937 r. opowiedział się przeciw inwazji Japonii na Chiny, a także osobiście przeprosił ambasadora USA za zatopienie przez japońskie lotnictwo amerykańskiej kanonierki USS „Panay” na rzece Jangcy, co miało miejsce 12 grudnia 1937 r. Były to poglądy mocno niepopularne i nie przyniosły mu uznania wśród japońskich nacjonalistów oraz w sztabie marynarki. Natomiast dwa lata później, 30 sierpnia 1939 r., Isoroku Yamamoto w stopniu pełnego admirała został naczelnym dowódcą Połączonej Floty.

Japonia chce więcej…, czyli początek konfliktu między Japonią i USA

W owym czasie sytuacja w rejonie Azji Wschodniej zaczęła się zaogniać. Inwazja na Chiny przekształciła się w otwartą wojnę. Z kolei wojna w Europie spowodowała, że Japonia coraz bardziej łakomie zaczęła spoglądać na dalekowschodnie posiadłości Francji, Holandii i Wielkiej Brytanii. Upadek dwóch pierwszych państw i walka o przetrwanie tego trzeciego sprawiały, że szansa zajęcia tych terytoriów stała się bardzo realna. 22 września 1940 r. francuski rząd Vichy po wielotygodniowych naciskach oddał Japończykom bazy wojskowe w Indochinach.

26 września prezydent USA Franklin D. Roosevelt wprowadził embargo na wysokowartościowy złom żelazny i stalowy oraz paliwo lotnicze. Jasnym stało się wówczas, iż to działanie wymierzone było w Japonię.

27 września Japonia, wspólnie z Niemcami i Włochami, przystąpiła do Paktu Trzech, którego głównym celem było powstrzymanie Stanów Zjednoczonych przed przystąpieniem do wojny. Strony sojuszu zobowiązywały się do wzajemnego poparcia i pomocy w razie gdyby którakolwiek z nich została zaatakowana przez Stany Zjednoczone. Wojna na Pacyfiku była nieunikniona.

Pearl Harbor

Pearl Harbor, zdjęcie wykonane z japońskiego samolotu

Rankiem 7 grudnia 1941 r. japońska 1. Flota Powietrzna, będąca wówczas najpotężniejszym zespołem uderzeniowym floty na świecie, znienacka uderzyła na bazę US Navy w Pearl Harbor na Hawajach. Twórcą tego śmiałego ataku był dowódca Połączonej Floty, admirał Isoroku Yamamoto. Stany Zjednoczone zostały wówczas rzucone na kolana. Zniszczeniu uległ trzon Floty Pacyfiku, a także ogromne straty poniosło lotnictwo zgrupowane na wyspach. Marynarka amerykańska na wiele miesięcy utraciła możliwość prowadzenia ofensywnych operacji. Pewnym pocieszeniem był fakt, że z pogromu ocalały lotniskowce amerykańskie, co wkrótce miało się srodze mścić na Japończykach. Admirał Yamamoto był wówczas u szczytu popularności, a dla swoich rodaków stanowił ideał wodza i samuraja. Z kolei dla Amerykanów był on symbolem wszelkich porażek i upokorzeń, jakie na nich spadły w tym czasie.

Po uderzeniu na Pearl Harbor Japonia zagarniała coraz to nowe terytoria przy dosyć biernym przeciwdziałaniu państw alianckich. Pasmo sukcesów admirała Isoroku Yamamoto zostało przerwane w dniach 4-6 czerwca 1942 r., kiedy to w bitwie o Midway flota pod jego dowództwem poniosła klęskę w starciu z lotniskowcami amerykańskimi. Potem doszły kolejne niepowodzenia - utrata Guadalcanal, który stał się ważną bazą wypadową dla wojsk amerykańskich, a także ofensywa aliantów na Nowej Gwinei. Imperium potrzebny był nowy sukces. Admirał Yamamoto zaplanował kontrofensywę, nazwaną „Operacja I”. Głównym jej celem było zniszczenie wielkich składów paliwa, amunicji i zaopatrzenia znajdujących się na Guadalcanal, jak również licznie zgromadzonych tam samolotów i okrętów operujących wokół wyspy. Japończycy zgromadzili do tego celu potężne siły lotnicze zgrupowane na lotniskach wokół wielkiej bazy wojskowej w Rabaul i na wyspach w rejonie Bougainville. Yamamoto miał osobiście dowodzić operacją i w tym celu przybył do Rabaul 3 kwietnia 1943 r. Kontratak miał się rozpocząć 4 kwietnia, jednakże pogoda pokrzyżowała plany Japończykom i operacja rozpoczęła się 3 dni później.

Amerykanie szykują się na Yamamoto

18 kwietnia admirał Yamamoto, w towarzystwie swego szefa sztabu - admirała Ugaki, głównego chirurga floty kontradmirała Takaty oraz kilku oficerów, miał wyruszyć z Rabaul na inspekcję wysuniętych japońskich garnizonów na wyspie Bougainville. Wyprawa miała polecieć na pokładzie dwóch bombowców G4M „Betty„ w osłonie 6 myśliwców, słynnych maszyn typu A6M ”Zeke”. Start miał nastąpić o godz. 6.00, a po około dwóch godzinach lotu samoloty miały lądować w bazie Kahili. Wyprawa była dosyć ryzykowna. Dwa miesiące wcześniej generał Hitoshi Imamura, również dokonujący inspekcji na Bougainville omal nie zginął, gdy jego samolot został przechwycony przez amerykańskie myśliwce. Swoje ocalenie generał zawdzięczał pilotowi, który błyskawicznym manewrem uciekł w chmury. Yamamoto na pewno wiedział o przygodzie generała Imamury, lecz uważał, że jego obecność jest niezbędna dla utrzymania wysokiego morale żołnierzy, a zarazem chciał pokazać, że ich dowódca jest z nimi również na pierwszej linii frontu.

Frank Knox

12 kwietnia stacja nasłuchu radiowego amerykańskiej marynarki w rejonie Wysp Salomona przechwyciła japońską szyfrowaną depeszę, którą przesłano do biura dekryptażu marynarki w Pearl Harbor na Hawajach, gdzie następnego dnia została rozszyfrowana przez zespół kryptologów pod kierownictwem podpułkownika piechoty morskiej Alve Lassvella. Amerykanie dostali prawdziwy prezent, bowiem depesza zawierała dokładną marszrutę podróży inspekcyjnej admirała Yamamoto! Inne stacje nasłuchu radiowego, m.in. w Dutch Harbor na Alasce, także przechwyciły ową depeszę. O rozszyfrowanej wiadomości poinformowano admirała Chestera Nimitza, który przekazał ją do sekretarza marynarki Franka Knoxa. Początkowo Amerykanie nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do zdobytej informacji. Dopiero po południu 15 kwietnia Frank Knox po naradzie z dowódcą US Army Air Force, generałem Henrym „Hap” Arnoldem doszedł do wniosku, że nadarza się doskonała okazja, aby wyeliminować człowieka, uznawanego wówczas za wroga numer jeden Ameryki. W pewien sposób miała to być również zemsta za niespodziewany atak na Pearl Harbor (stąd kryptonim operacji). Liczono również, że śmierć popularnego i powszechnie uwielbianego admirała wywoła swego rodzaju wstrząs w japońskim społeczeństwie.

Ciekawostką jest to, że Amerykanie mieli dylematy natury moralnej w związku z planowaną likwidacją admirała Yamamoto. Knox zażądał opinii prawnika co do legalności podejmowanych działań, oraz duchownego, który miał ocenić czy działania te są zgodne z duchem chrześcijańskim. Na ile była to hipokryzja, a na ile troska o przestrzeganie prawa międzynarodowego – nie wiadomo1. Gdy obie opinie wypadły pozytywnie, przystąpiono do ustalania szczegółów operacji, którą opatrzono kryptonimem „Zemsta”.

Przygotowania do akcji likwidacyjnej

Przede wszystkim zdecydowano, że w akcji wezmą udział myśliwce wojsk lądowych. Sprawa zlokalizowania i zestrzelenia samolotu z admirałem Yamamoto wcale nie była taka prosta. Lotnisko Kahili2, gdzie miał lądować samolot admirała, i w pobliżu którego planowano jego przechwycenie, znajdowało się o około 700 km od najbliższego lotniska amerykańskiegoHenderson Field na Guadalcanal. Dodać należy, że była to odległość w linii prostej, natomiast na trasie przelotu znajdowało się mnóstwo wysp i wysepek, na których były japońskie posterunki obserwacyjne - należało je omijać, aby uniknąć wykrycia. Przez to odległość ta jeszcze bardziej rosła, a przecież samoloty jeszcze musiały powrócić.

W grę wchodził tylko jeden typ samolotu, który mógł być użyty do akcji: ciężki dwusilnikowy myśliwiec dalekiego zasięgu - Lockheed P-38 „Lightning”. Był to najlepszy wówczas myśliwiec amerykański, o nietypowej dwukadłubowej konstrukcji, dysponujący dużą siłą ognia i solidnym opancerzeniem kabiny pilota. Wezwano wówczas pułkownika Charlesa Lindbergha jako specjalistę od lotów dalekodystansowych oraz Franka Meyera - przedstawiciela Lockheed Corporation. Po dwugodzinnej naradzie ustalono, że akcja ma szanse powodzenia tylko wtedy, jeśli samoloty będą dysponować zapasowymi zbiornikami paliwa.

Marc Andrew Mitscher

17 kwietnia 1943 r. w godzinach popołudniowych do dowódcy amerykańskiego lotnictwa na Wyspach Salomona – wiceadmirała Marca Mitschera – dotarł rozkaz podpisany przez sekretarza marynarki Franka Knoxa. Brzmiał on następująco:

„Waszyngton. Ściśle tajne. Sekretarz marynarki do dowództwa myśliwskiego Henderson Field stop Admirał Yamamoto w towarzystwie szefa sztabu i siedmiu oficerów Marynarki Cesarskiej w stopniach generałów, łącznie z głównym chirurgiem floty opuścili Truk tego ranka o 8.00 dla przeprowadzenia inspekcji baz na wyspie Bougainville stop Admirał i świta podróżują w dwóch bombowcach „Betty„ eskortowanych przez sześć ”Zeke” stop Eskorta honorowa z Kahili prawdopodobna stop Yamamoto przybywa do Rabaulu o 16.30, gdzie spędzi noc, wyrusza o świcie do bazy Kahili, spodziewany przylot 9.45 stop Tam admirał na pokładzie ścigacza okrętów podwodnych uda się na inspekcję jednostek morskich dowodzonych przez admirała Tanakę stop.

Dywizjon 339. P.38 musi za wszelką cenę być na miejscu i zniszczyć Yamamoto i jego sztab rankiem 18 kwietnia stop Pomocnicze zbiorniki przybędą do Port Moresby wieczorem 17 stop Wywiad podkreśla wyjątkową punktualność admirała stop Prezydent przywiązuje najwyższą wagę do operacji stop Komunikować wyniki od razu Waszyngton stop Frank Knox Sekretarz Stanu dla spraw Marynarki stop Super tajny dokument nie do kopiowania lub rejestracji stop Zniszczyć po wykonaniu stop„3.

Wiceadmirał Mitscher już 14 kwietnia otrzymał depeszę od swojego przełożonego admirała Williama Halseya z informacją o możliwej podróży admirała Yamamoto i z zapytaniem, czy istnieje szansa zestrzelenia samolotu z japońskim admirałem. Gdy przyszedł rozkaz z Waszyngtonu Mitscher wezwał na naradę dowódcę garnizonu Guadalcanal - generała Harrisona, swojego szefa sztabu komandora Ringa i kwatermistrza komandora Reada. Admirał zataił przed swymi rozmówcami źródło pochodzenia informacji o podróży inspekcyjnej Yamamoto, utrzymując ich w przekonaniu, że uzyskano ją dzięki alianckim agentom działającym w Rabaul. Wstępnie określono trasę lotu myśliwców. Brano pod uwagę również możliwość zaatakowania z powietrza ścigacza, którym Yamamoto miał odbyć morską część podróży. Jednak ostatecznie pomysł ten odrzucono, uznając, że nawet zatopienie ścigacza nie da pewności co do śmierci admirała. Dowódcą zespołu, który miał zapolować na samolot admirała Yamamoto, mianowany został major John W. Mitchell - dowódca 339 Dywizjonu Myśliwskiego. Od tej chwili to on odpowiadał za szczegółowe zaplanowanie i wykonanie operacji.

Major Mitchell ustalił, że atak zostanie przeprowadzony w końcowej fazie podróży admirała Yamamoto, czyli kilkanaście minut przed jego lądowaniem w Kahili. Dowódca 339 Dywizjonu dostał wolną rękę w doborze pilotów i w związku z tym wybrał najlepszych przebywających na wyspie myśliwców. Łącznie w operacji miało wziąć udział osiemnaście samolotów. Ośmiu pilotów pochodziło z jego rodzimego 339 Dywizjonu, kolejnych ośmiu z 12 Dywizjonu oraz dwóch z 70 Dywizjonu Myśliwskiego. Myśliwce zostały podzielone na dwie grupy. 12 P-38 pod osobistym dowództwem majora Mitchella stanowiło zespół osłony, kolejnych sześć myśliwców, dowodzonych przez kapitana Thomasa G. Lanphiera, tworzyło grupę uderzeniową, która miała zestrzelić japońskie bombowce.

Problemy zawsze się pojawiają

B-24 „Liberator

Rozpoczął się wyścig z czasem, ponieważ na Henderson Field nie posiadano wówczas zapasowych zbiorników paliwa do P-38 i musiano je dostarczać aż z Port Moresby na Nowej Gwinei. Transportujące zbiorniki bombowce B-24 „Liberator” wystartowały dopiero o 21.00 i miały dolecieć na Guadalcanal przed północą. Na dodatek zepsuła się pogoda, przez co obsługa naziemna myśliwców przez całą noc musiała pracować w strugach deszczu i błocie, żeby myśliwce były gotowe do rana.

Nazajutrz, po półgodzinnej odprawie, punktualnie o 7.00 myśliwce amerykańskie zaczęły startować. Jednemu z „Lightningów„ pękła opona podczas rozbiegu, w wyniku czego samolot wypadł z pasa i stanął w płomieniach, ale na szczęście pilot przeżył. Drugi myśliwiec tuż po starcie zawrócił z powodu kłopotów z silnikami. W ten sposób eskadra uszczupliła się do 16 maszyn, a grupa uderzeniowa skurczyła się do 4 myśliwców. ”Lightningi” obciążone paliwem i amunicją na wysokości 10-15 m nad poziomem morza skierowały się w kierunku Bougainville.

Akcję należy rozpocząć

O godzinie 6.00 czasu japońskiego z lotniska Vunakanau koło Rabaul wystartowały dwa bombowce Mitsubishi G4M1 „Betty” z 705 Kokutai4. Tuż po starcie dołączyła do nich osłona w postaci 6 maszyn typu Mitsubishi A6M „Zeke” z 204 Kokutai.

Mitsubishi G4M1 („Betty„ to alianckie oznaczenie maszyny) był dwusilnikowym samolotem bombowo-torpedowym lotnictwa marynarki. Była to stosunkowo nowoczesna konstrukcja o ogromnym zasięgu maksymalnym dochodzącym do 6030 km i prędkości do 425 km/h. Osiągi te uzyskano dzięki praktycznie całkowitej rezygnacji z opancerzenia newralgicznych części kadłuba i samouszczelniających się zbiorników paliwa. Mimo początkowych sukcesów, w późniejszym okresie wojny, w starciach z coraz liczniejszymi nowoczesnymi myśliwcami Aliantów łatwo ulegał zapaleniu, dlatego uzyskał przydomek ”latającej zapalniczki”5.

Mitsubishi A6M

Mitsubishi A6M „Reisen„ („Zeke„ lub „Zero„ w oznaczeniu Aliantów) był jednosilnikowym, pokładowym myśliwcem lotnictwa morskiego. Podobnie jak w poprzedniej konstrukcji, dzięki rezygnacji z opancerzenia kabiny pilota, wprowadzeniu samouszczelniających się zbiorników paliwa oraz zastosowaniu doskonałego silnika ”Sakae” umieszczonego w lekkim, aerodynamicznym kadłubie, uzyskano samolot o fenomenalnych osiągach. ”Zero” nie miał sobie równych w początkowym okresie wojny na Pacyfiku. W roku 1943 ustępował on P-38 prędkością poziomą lotu i prędkością nurkowania, ale zdecydowanie przewyższał go w manewrowej walce powietrznej, szczególnie na niższych wysokościach.

W „Betty” z numerem taktycznym T1-323 na stateczniku znajdował się admirał Yamamoto, jego sekretarz - komandor porucznik Ishizaki, główny chirurg floty - kontradmirał Takata i oficer łącznikowy lotnictwa morskiego - komandor podporucznik Tobana. W drugim bombowcu z numerem taktycznym T1-326 znajdował się szef sztabu marynarki - kontradmirał Matomi Ugaki, szef służby finansowej marynarki - admirał Kitamura, oficer łączności - komandor Imanaka, komandor Muroi ze sztabu lotnictwa oraz oficer służby meteorologicznej marynarki - porucznik Uno.

Mitsubishi G4M

Bombowce „Betty„ po wejściu na pułap 1500 m wzięły kurs na Bougainville. Prowadziła maszyna, w której znajdował się admirał Yamamoto, czyli drugi samolot, leciała po lewej stronie i była przesunięta do tyłu względem prowadzącego bombowca. Trzy myśliwce „Zeke„ stanowiły bliską osłonę manewrując wokół bombowców, a pozostałe trzy myśliwce na wyższym pułapie osłaniały eskortowaną formację z góry. Około 7:30 japońskie samoloty osiągnęły brzeg Bougainville i zaczęły zniżać się do wysokości 650 m, by w ciągu 15 minut wylądować. O godzinie 7.34 zbliżająca się do wyspy tuż nad powierzchnią morza eskadra amerykańskich myśliwców, zaczęła zgodnie z planem wznosić się na pułap 3000 m, gdy piloci usłyszeli w słuchawkach meldunek „Bogey, godzina jedenasta! Góra!”. Porucznik Dough Canning wykrył japońską formację, która szła szykiem w kształcie litery V, na lewo i powyżej ”Lightningów”.

12 P-38 na rozkaz majora Mittchella odrzuciły dodatkowe zbiorniki paliwa i wspięły się na wysokość 6000 m, aby z przewagi wysokości uderzyć na japońskie myśliwce osłony. Czterech pozostałych pilotów - kapitan Thomas Lanphier oraz porucznicy Rex Barber, Raymond Hine i Besby Holmes, skierowało się ku bombowcom. W pewnym momencie porucznik Holmes zameldował, że nie może odrzucić zapasowego zbiornika paliwa. Holmes odłączył się od formacji atakującej osłaniany przez swego bocznego - porucznika Hine’a. Do ataku na japońskie bombowce poszły tylko dwa amerykańskie myśliwce!

Japończycy tymczasem, nieświadomi obecności wrogich samolotów, spokojnie kontynuowali lot w kierunku lotniska. Dopiero gdy Amerykanie zbliżyli się do nich na odległość 500 m, jeden z japońskich myśliwców nagle przyspieszył, wysunął się przed prowadzący bombowiec z admirałem Yamamoto na pokładzie, i przechyłami na prawe i lewe skrzydło zasygnalizował niebezpieczeństwo. „Betty” gwałtownie zanurkowały w kierunku ziemi, a japońskie myśliwce bliskiej osłony zawróciły do kontrataku.

Lanphier i Barber goniący uciekające bombowce zostali zaatakowani czołowo przez trzy „Zeke„. Kapitan Lanphier zdążył nawet otworzyć ogień do jednego z myśliwców i prawdopodobnie zestrzelić go, lecz po chwili całą swą uwagę skupił na bombowcach. Maszyny te rozdzieliły się - jeden nadal leciał nad dżunglą pokrywająca wyspę, drugi oddalał się w kierunku morza. Lanphier ostrzelał z broni pokładowej pierwszy samolot. Prawy silnik bombowca eksplodował i równocześnie urwała się końcówka prawego płata. „Betty„ zahaczył lewym skrzydłem o korony palm i zwalił się na ziemię, w wyniku czego nastąpiła eksplozja. Był to samolot, którym podróżował admirał Isoroku Yamamoto. Samolot admirała po uderzeniu w ziemię przełamał się na pół, a przednia część maszyny spłonęła. Yamamoto zginął już w powietrzu, bowiem pocisk z karabinu maszynowego „Lightninga” przeszył mu głowę. Jego ciało, pod wpływem uderzenia w ziemię, wyleciało z ”Betty” na zewnątrz wraz z fotelem. Zginęły również wszystkie pozostałe osoby, które znajdowały się na pokładzie (łącznie 11 osób).

W czasie gdy kapitan Lanphier atakował bombowiec dowódcy japońskiej floty, porucznik Barber dopadł drugi samolot i ostrzelał go z odległości ok. 100 m. Pociski P-38 uszkodziły prawy silnik japońskiego samolotu, jednak ten jakimś cudem wyszedł spod ognia amerykańskiego myśliwca. Porucznik Barber sam musiał ratować się ucieczką przed nurkującymi na niego „Zerami„ - w ostatniej chwili do akcji włączyły się dwa ”Lightningi” z grupy osłonowej majora Mittchella, które strzelając ze wszystkich luf przegoniły prześladowców.

W tej fazie walki nikt już nie panował nad przebiegiem bitwy, a starcie rozpadło się na wiele indywidualnych pojedynków powietrznych. Porucznik Holmes, który nie mógł pozbyć się zapasowego zbiornika, uporał się w końcu z problemem i również włączył się do walki. Razem z porucznikiem Hinem zestrzelił prawdopodobnie dwa „Zeke„ i następnie, lecąc już sam, natknął się na bombowiec ”Betty”. Ostrzelany bombowiec uderzył w wodę. Była to maszyna z numerem T1-326 na stateczniku, którym podróżował kontradmirał Ugaki. Z wraku samolotu wydostało się trzech ludzi, w tym Ugaki. Zostali oni uratowani przez łódź ratowniczą z pobliskiej bazy Kahili.

Zadanie zostało wykonane i Amerykanie musieli teraz wycofać się, bowiem dalsze przebywanie na polu bitwy robiło się coraz bardziej niebezpieczne, ponieważ zaczęło pojawić się coraz więcej japońskich myśliwców startujących z Kahili. P-38 wracały pojedynczo, na resztkach paliwa, niektóre bardzo pokiereszowane, a w maszynie porucznika Barbera naliczono potem aż 140 przestrzelin! Ostatni myśliwiec wylądował na Henderso Field o 11.40. Z akcji nie wrócił tylko porucznik Raymond Hine i nikt nie wiedział w jakich okolicznościach zginął.

Efekt „Zemsty”

Gdy zebrano relacje od wszystkich pilotów uczestniczących w misji, okazało się, że zgłaszają oni zestrzelenie trzech bombowców i trzech myśliwców. O ile do liczby zestrzelonych myśliwców nie było zastrzeżeń, o tyle liczba zestrzelonych bombowców wyraźnie nie zgadzała się z danymi wywiadu, który raportował tylko o dwóch bombowcach. Ostatecznie ustalono, że Lanphier i Barber strzelali do tego samego samolotu, a Holmes zestrzelił drugi bombowiec, w związku z czym każdemu z nich przyznano również po jednym zestrzelonym myśliwcu6.

Mimo że Amerykanie odnieśli ogromny sukces to nie ogłosili go oficjalnie. Myśliwce z Guadalcanal zaczęły regularnie patrolować rejon w którym zestrzelono Yamamoto, aby utwierdzić Japończyków w przekonaniu, że śmierć admirała była dziełem przypadku i nastąpiła w wyniku rutynowych lotów „na wymiatanie”. Za wszelką cenę bowiem należało chronić fakt, że Amerykanie są w stanie czytać japońskie depesze. Z tego też powodu wycofano wkrótce z lotów bojowych wszystkich uczestników misji i wysłano ich do kraju. Każdego z nich awansowano o jeden stopień. Czterech członków eskadry uderzeniowej, w tym porucznik Hine, odznaczono pośmiertnie Navy Cross, a pozostali otrzymali Navy Air Medal.

Mineichi Koga

Radio tokijskie dopiero 21 maja 1943 r. podało informację o śmierci admirała Isoroku Yamamoto. Państwowe uroczystości pogrzebowe odbyły się w Tokio 5 czerwca 1943 r. Szczątki samolotu admirała po dziś leżą w dżungli na Bougainville i są atrakcją turystyczną tego regionu.

Po śmierci YamamotoNastępcą Yamamoto na stanowisku naczelnego dowódcy floty japońskiej został admirał Mineichi Koga. Niespełna rok później - 31 marca 1944 r. Koga zginął w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach w katastrofie łodzi latającej, podczas przelotu z Palau do Davao na Filipinach, natomiast jego ciała nigdy nie odnaleziono. Czyżby i ten admirał wpadł w pułapkę?Śmierć admirała Yamamoto stała się w pewien sposób końcem okresu w którym Japonia dominowała na Pacyfiku. Choć za przełom uznaje się bitwę o Midway, to jednak po śmierci admirała Amerykanie przejęli zdecydowaną inicjatywę w wojnie i nie oddali jej już do końca. O końcowym zwycięstwie ostatecznie zadecydowały nie tyle talenty dowódcze amerykańskich admirałów i generałów, co przede wszystkim względy gospodarcze, w związku z czym należy przypuszczać, że nawet Yamamoto nie byłby w stanie uchronić Japonii przed porażką.

Bibliografia:

  1. Flisowski Zbigniew, Między Nową Gwineą i Archipelagiem Bismarcka, Poznań 1982.
  2. Krala Zbigniew J., Kampanie powietrzne II Wojny Światowej, część 2 Daleki Wschód, Warszawa 1991.
  3. Kronika II wojny światowej, Warszawa 2004.
  4. Kurpis Witold, Ostatni lot admirała, Warszawa 1988.
  5. Lipiński Jerzy, Druga wojna światowa na morzu, Gdańsk 1976.
  6. Mozołowski Andrzej, Tak upadło imperium, Warszawa 1984.
  7. Nowicki Jacek, Mitsubishi G4M Betty, Nowa Technika Wojskowa 8/96.
  8. Oblicza wojny, wyd. Marshall Cavendish Limited, Warszawa 1999.

Więcej o historii Japonii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:

  1. Podobnych skrupułów nie mięli Brytyjczycy którzy 18 listopada 1941 r. przeprowadzili nieudaną akcję zabicia gen. Erwina Rommla, głównodowodzącego Deutsches Afrikakorps. []
  2. Kahili w swoich dokumentach Amerykanie nazywali Buin. []
  3. Flisowski Zbigniew, Między Nową Gwineą i Archipelagiem Bismarcka, Poznań 1982. []
  4. Kokutai- korpus powietrzny. []
  5. Samoloty tego typu brały udział m.in. w słynnej bitwie pod Kuantanem. []
  6. Co ciekawe wg japońskich raportów ujawnionych po wojnie grupa osłonowa nie poniosła żadnych strat. Nie zostało to ostatecznie wyjaśnione. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

10 komentarzy

  1. Gorol pisze:

    Bardzo ciekawe, czekam na Pana kolejne art.

  2. Kamil pisze:

    Dziękuję za publikacje, świetny język i składnia. Czekam na więcej. Serdecznie pozdrawiam.

  3. Piotrek pisze:

    Uwag kilka:
    - w kwestii wiedzy tego i gdzie stawiałbym na fakt tego, że Amerykanie mieli i czytali japońskie wersje Enigmy. A o inspekcji musiało na pewno wiedzieć ileś osób...
    - kompromitacja dowódców wrogich państw etc jest normą w czasie wojny i tyle. Tu problemem było raczej zorganizowanie tego w taki sposób by nie było hasła: wiemy dzięki Enigmie
    - Japonia tak naprawdę po nieudanym ataku na P.H. była przegrana, kwestią było kiedy i za jaką cenę.
    Być może Yamamoto zastosowałby inne metody obrony poszczególnych terenów, tego nie wiadomo, może inaczej używałby coraz słabszych sił. Wiadomo natomiast to, że tym atakiem Amerykanie pozbyli się naprawdę zdolnego dowódcy...

  4. Lech pisze:

    Świetny artykuł .Nic dodać ‚nic ująć .Gdzie można znaleźć inne Pańskie artykuły ? Pozdrowienia .

  5. kazik.k pisze:

    w pearl harbour zginelo tyle ludzi!!nalezalo mu sie i koniec!!nie ma co sie roztkliwiac!!byl czlonkiem tej oblakanej japonskiej soldateski!!

  6. ... pisze:

    Panie autorze, naprawdę uważa pan, że śmierć adm.Yamamoto była zabójstwem? No, to gratuluję wiedzy... a raczej „wiedzy”.

  7. Jurand pisze:

    Fajny artykuł. Akurat szukałem informacji o Yamamoto i trafiłem tutaj.

  8. Anonim pisze:

    Yamamoto był wielki bo przyznał,że nie jest geniuszem bo prawdziwy geniusz uniknął by wojny ( tym bardziej ‚że były to USA:). A z nazistami to bardziej współpracowały właśnie USA.

  9. Konfederata pisze:

    Jakie zabójstwo? To była wojna, takie tytuły dyskwalifikują autora jako historyka - czynią z niego propagandystę.

Zostaw własny komentarz